Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Ach, ta przeklęta oświata  (Zofia Mantyka)  2018-04-07

Ach, ta przeklęta oświata

Spoglądając z perspektywy ostatnich trzydziestu lat na pomysły, którymi oświecano oświatę, można radośnie zacytować bohatera "Seksmisji" – „ciemność widzę”. W przełomowym 1989 roku uwolniono szkoły z komunistycznej indoktrynacji, a rząd T. Mazowieckiego z przytupem – choć kuchennymi schodami, instrukcją MEN – wprowadził religię do szkół. Rozpoczęły się rozpaczliwe próby zmian w nauczaniu języków obcych. Na 27 tysięcy ówczesnych szkół, nauczycieli języka rosyjskiego było 18 tysięcy, a nauczycieli wszystkich języków zachodnich niespełna półtora tysiąca! W czasach Polski „ludowej” znajomość języków zachodnich była śladowa, liczba uczniów wieńczących edukację egzaminem maturalnym też nie była imponująca, gdyż  większość kończyła szkoły zawodowe, a absolwentów wyższych uczelni mieliśmy raptem kilka procent.

Politykę oświatową skierowano na zmianę owych parametrów. Aby osiągnąć efekty, modernizowano oświatę poprzez… obniżanie wymagań. Totalna „prywatyzacja” kraju wylansowała slogan „oświata towarem rynkowym”. Jak grzyby po deszczu wyrastały instytucje „szkoło-podobne”, rozdające hurtowo świadectwa i dyplomy. W powiatowych miastach rozkwitały „wyższe uczelnie”, a ambitni wójtowie „na wyprzódki” otwierali licea w wiejskich gminach. Szkolnictwo zawodowe stało się „passe”. Wzorem edukacyjnej kariery został adept marketingu, którego zapewniano, że „nie wiedza lecz chęć szczera zrobi z niego managera”. Blichtr nowoczesnego „Zachodu” wsparty rodzimym, kuszącym hasłem „Róbta co chceta!” przyprawił młodych o bolesny zawrót głowy. Autorytet katechezy obdartej z sacrum, z lekcjami religii w szkole, zaczął niestety żałośnie drżeć i dotkliwie podupadł.

Odkurzone, wzniosłe hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” w zderzeniu z liberalnymi, „europejskimi” nowinkami pobrzmiewało oldskulowo. I w takim klimacie w 1998 roku eksplodowała strukturalna reforma oświaty. Reformatorzy sejmowym „tłuczkiem” roztrzaskali system szkolny. Intencją zmian był egalitarny postulat zwiększenia szans edukacyjnych uczniów wywodzących się z małych, wiejskich szkół. Idea sama w sobie szlachetna, tyle że… wyszło jak zwykle. Chcąc niwelować dysproporcje skrócono podstawówkę  do sześciu lat, a tworząc gimnazja – siódmą i ósmą klasę rozszerzono do lat trzech, „kastrując” tym samym szkolnictwo średnie. Dlaczego gimnazja nie mogły być dwuletnie? Może dlatego, że każda rewolucja musi być rewolucyjna! Koszty reformy olbrzymie, nowe programy, nowe podręczniki i cała logistyka.

Galimatias z tworzeniem szkolnych sieci, budową nowych obiektów i potężnym ruchem kadrowym był gigantyczny. Pierwsze lata to istny „Armagedon” i wychowawcza plajta. Gminy – z uwagi na brak adekwatnych środków czy też zwykłą niekompetencję – lawirowały tworząc różne dziwne hybrydy. Gdy po dwudziestu latach sytuacja wreszcie nieco okrzepła, nagle… „pizdut”, kolejna rewolucja i karkołomny powrót do tego, co było! Ci, którzy wprowadzili tamten bajzel, doznali kolejnego olśnienia i znów „poczuli moc”, aby swawolnie rozpieprzyć to po raz drugi! A co – kto bogatemu zabroni! Ktoś kiedyś powiedział, że „dwie przeprowadzki to jakby jeden pożar”. W obecnej – jak pokpiwają złośliwcy – „deformie” oświata powróciła pod „but kuratoryjny”, ale ani na jotę nie poprawiło to sytuacji z tworzeniem sieci szkół.

Zamoyski pisał, że „Takie będą Rzeczpospolite, jakie młodzieży chowanie”. Akademie z obrzędowym ceremoniałem, znów mają Polaków wychowywać. Te ideologiczne eventy angażujące wąską grupę – jak ich nazywają – szkolnych „społeczniaków”, traktowane są przez pozostałych jako ucieszny, osobliwy happening. Prawdziwe efekty współczesnego wychowania widać po wyjściu młodzieży ze stadionów, z dyskotek, czy innych przybytków typu McDonald’s. Bardach i śmieci jakie po sobie pozostawiają – to smutny obraz ich kultury. Język, którym się to towarzystwo komunikuje i prezentowany poziom intelektualny to jeszcze nie dysfazja, ale rozdźwięk pomiędzy wskaźnikiem rzekomego „wykształcenia” a brutalną rzeczywistością jest przykry. Niektórzy jakby się uparli, by sprawiać wrażenie wtórnych analfabetów. Najzacniejsze patriotyczne czy liberalistyczne nadruki na koszulkach tego nie zmienią. Ale przecież młodzi ludzie to zawsze kalka świata dorosłych.

Trudno się dziwić, skoro rolę wychowania sprawują media, nie szkoła. Telewizje kreują nie tych, którzy głupotę udają, ale tych, którzy są w tym wiarygodnie autentyczni i niczego nie muszą udawać.  Ludzi w miarę normalnych w mediach nie widać. Suwerenowi nie wolno zakłócać miłego relaksu po emisji 17264 odcinka serialu i muzyki w Polo TV. Przez całe lata uparcie „kształci się” odbiorców, hodując kolejne pokolenia. W demokracji z przymiotnikiem „plebiscytowa”, władzę zdobywają celebryckie figury. Ich cennym atutem jest to, że – podobnie jak reklamowe proszki do prania – przekonują elektorat, że „ piorą lepiej niż inni”. Podczas wzajemnych politycznych połajanek tokują kłamliwe banialuki. Wybrzmiewa to niejednokrotnie jak kwestia z kultowego filmu Chęcińskiego „Wielki Szu”. No cóż, „graliśmy uczciwie: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem – wygrał lepszy!”. I w tak wytworny sposób „bziukają” i rozpalają narodowego ducha, niosąc pod łatwopalne strzechy „kaganek oświaty”.

Dajmy jednak spokój temu niestrawnemu mantyczeniu i pośmiejmy się nieco z brzeskich realiów. Trzeba odnotować z uznaniem, że i u nas są figle znakomite. Bajzel jaki mamy w szkołach zachwycić może najwybredniejszego trefnisia. Przy najlepszej woli nie można nie zauważyć, że decyzje oświatowe były i są kontrowersyjne. I tak – w 1989 roku uroczyście świętowano przeprowadzkę liceum do nowego obiektu. LO, opuszczając mury Pałacu Goetza, rozstało się – jak czas pokazał – ze swym siostrzanym sublokatorem „ekonomikiem” na kilkanaście lat. Gmina nie wykazywała zapału do samorządności, a w pieczy nad szkołami wolała – jak za czasów PRL – spokojnie administrować. Może to i dobrze, gdyż większych błędów nie popełniono.

Brak nauczycieli języków obcych dotkliwie doskwierał, a wybór nauczanego języka to był szczęśliwy traf, uzależniony od specjalności posiadanej przez nauczyciela, którego udało się do szkoły „upolować”. Reforma struktury szkolnictwa z 1998 roku spadła na Brzesko niczym „kwaśny deszcz”. Nasi decydenci za przyjęte wówczas „rozwiązanie” powinni – jak przystało na gród piwny – znaleźć godne miejsce w księdze rekordów Guinnessa. W blisko 20-tysięcznym mieście, na bazie trzech szkół podstawowych, postanowili stworzyć, bagatela, dwie sześcioklasowe szkoły podstawowe i … dwa trzyletnie gimnazja (sic!). A jakby się ktoś pytał – to w gimnazjach należało jeszcze wygospodarować  miejsce dla dzieci z okolicznych sołectw, wchodzących w skład gminy. I w tej sytuacji z archimedesowskim okrzykiem „Eureka” wpadli na pomysł, aby wybudować nowy obiekt gimnazjalny w…  sołectwie Jadowniki.

Największa wieś w gminie z kilkoma tysiącami mieszkańców dysponowała dwiema szkołami podstawowymi i wybudowanie właśnie tam – a nie w Brzesku – nowego obiektu uważano za przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. Co było „ nie do przewidzenia”, tłok w brzeskich szkołach zaczął wzrastać niemiłosiernie, niezadowolenie mieszkańców również. Widmo nauki na „trzy zmiany” straszyło. Z uwagi na fakt, że Pałac Goetza obracał się w ruinę i funkcjonowanie w nim „ekonomika” stawało się niebezpieczne – powstał projekt budowy lokum dla tej szkoły. Znaleziono zatem zbawienne panaceum –  postanowiono przeprojektować powstający nowy obiekt dla „ekonomika” na większy i zamustrować w nim i LO. W tej roszadzie budynek liceum spełnił więc rolę szalupy ratunkowej na potrzeby gimnazjum.

Trzeba przyznać, że baza edukacyjna w ostatnim dwudziestoleciu nowocześnieje, szkoły pięknieją. Ale w każdej beczce miodu znaleźć się musi i łyżka dziegciu. Otóż w związku z likwidacją gimnazjów przeżywamy małą groteskę. Zaproponowana w gminie sieć szkół to rebus, w którym wszyscy się pogubili. Ogromny baner reklamowy rozpostarty na budynku podstawowej szkoły publicznej, skierowany do „Szanownych Rodziców”  i zapraszający uczniów do jej wnętrz – skwierczy purnonsensem. Rywalizacja pomiędzy publicznymi szkołami w gminie z konkurującymi „dniami otwartymi” to dowcip, którego nie powstydziłby się latający cyrk Monty Pythona. Jaki to ma sens? Gdzie jest ukryta logika w zarządzaniu gminną oświatą?

Mój ekscentryczny sąsiad osobliwie to konstatuje: „Pani Zosiu, eksperymenty to wyśmienita forma poszukiwań w dziedzinie kultury, ale ludzie odpowiadający za szkolnictwo powinni chodzić raczej po ziemi. O ile mający wystąpić w Filharmonii Bałtyckiej muzyk i wokalista Tito Paris, przedstawiciel muzyki luzofońskiej, mieszający stylistykę morny, coladeriny i funany ze współczesną muzyką portugalską i szeroko pojętą world music, pochodzący z Republiki Zielonego Przylądka, może sobie pozwalać na dowolne improwizacje, to nasi wirtuozi oświatowi już nie”. Na ostatniej sesji uchwalano szkolne obwody – tylko jak to koresponduje z trwającą rywalizacją szkół? Czy dzieci będą, czy nie będą przypisane do konkretnego obwodu? To kolejna zagadka w tej oświatowej szaradzie.

Najwięcej czasu na sesji poświęcono jednak na pełen suspensów – jak u A. Hitchcocka – spektakl śledczy, związany z uroczą batalią o MPEC. Jakiż wymowny kontrast stanowiła ilość czasu, który raczono przeznaczyć ocenie przygotowań do realizacji inwestycji na rok 2018, planowaniu przestrzennemu z obszarami przeznaczonymi pod „Strefy Aktywności Gospodarczej” oraz informacji o pozyskiwaniu inwestorów i pomocy lokalnym przedsiębiorcom. Ten czas był krótszy… od najkrótszej walki boksera A. Gołoty! Sprawy te uznano zatem za zupełnie nieistotne. Jak to się ma do ostatniej wizyty zagranicznych dziennikarzy, mających promować nasze strefy przedsiębiorczości w ramach projektu TKP S.A. Subregionu Tarnowskiego? Któż to wie? Być może radni, zachęceni jakże spektakularną „MPEC wiwisekcją”, powołają specjalną „komisję śledczą” do odtworzenia historii i losów powstawania – nie powstawania naszych „Gruntów na medal” i „Stref…  braku aktywności”?

Zofia Mantyka



comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com