Gwiaździsta noc Małgorzaty Winkowskiej
(Anna Gaudnik)
2019-02-14
Gwiaździsta noc Małgorzaty Winkowskiej Prowadziłam małą dziewczynkę ze szkoły. Wyróżnieniem była opieka nad córeczką Wychowawczyni. Trzeba było zasłużyć sobie na takie zaufanie. I zasłużyłam sobie ja - a pewno starali się też i inni. Odpowiedzialność miałam wypisaną na twarzy. Byłam spokojną i dobrą uczennicą. Obdarzyła mnie zaufaniem moja Wychowawczyni i to ja prowadziłam Małgosię ze szkoły najpierw moją ulicą a potem w stronę osiedla do „Gosinego bloku” gdzie opiekę nad Małgosią przejmowała sąsiadka. Małgosia była taka ułożona i grzeczna. Teraz wiem, że męczył się wciśnięty w konwenanse Jej duch bo naprawdę to ona była szalona i wariatka. Małgosia miała piękny warkocz i piękną twarzyczkę niewinnej małej istoty. Nigdy nie pozwoliła sobie na wyjście z ram. Była przecież nauczycielskim dzieckiem a to wykluczało jakieś dziecięce psikusy i psoty! Taką dziewczynkę zapamiętałam. Jej „dziękuję” i „do widzenia”- pamiętam. Fartuszek ze śnieżnobiałym kołnierzykiem, twarzyczka poważna i skupiona i rzadko uśmiechnięta. Jednak jeżeli w człowieku coś siedzi; to w końcu wyjść musi! Może nie od zaraz, może i nie od razu. Czegoś zaczynasz szukać, zdaje się, że się dusisz. I już wiesz. Kupujesz farby, pędzle, blejtram i zabierasz się do malowania obrazu! Rozsadza cię radość. Budzisz się z nią i z nią spać kładziesz. Wszystko jest teraz złotem, turkusem, zielenią. Wschodem i zachodem słońca odbitym w bezkresie wód. Płatkami kwiatów opadających bezszelestnie fioletem i czerwienią.
Anna Gaudnik
|