"A może tolerancja plus?”
(Okiem Zofii Mantyki)
2019-03-09
Okiem Zofii Mantyki "A może tolerancja plus?” Akceptacja to aprobata dla działań i poglądów zgodnych z tymi, z którymi się identyfikujemy. Dla odmiany tolerancja jest pojęciem osobliwie przykrym, bowiem obejmuje zgodę na głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy. To dorozumiana „cierpiąca zgoda” na to, aby zbiorowość, której jesteśmy członkami, była wewnętrznie zróżnicowana i pozwalała sobie na sposoby życia przez nas nieaprobowane. Bycie tolerancyjnym to fanaberia, czyli coś tak głupawego jak – nie przymierzając – kaprys wyrozumiałości dla paskudnej mendy jaką jest Paździoch! A to się zwyczajnie w głowie nie mieści. Cywilizowany biały człowiek na skroś wie, że odmieniec, czyli „inny” – to potencjalny wróg i zakała, stąd na pohybel z nim, a nie jakieś tam tolerancyjnie wyszukane umizgi. Towarzyszy nam wszędobylski symbol dodawania „+”. Obecnie wszystko jest lepsze od tego co było dotąd, stąd „+” to wyznacznik czasów konkurujący z popularnością gwiazd disco polo. Czy tolerancja nietolerancji też nie powinna być z plusem? Tu pojawia się mały kłopot. Już sam symbol „+” jako operator dodawania nie przypadł był do gustu wyznawcom… judaizmu – być może z uwagi na podobieństwo do chrześcijańskiego krzyża. Stworzyli więc sobie alternatywny znak "⊥" zwany falsum, stanowi to dość oryginalny przejaw ich tolerancji. Historia ludzkości to historia… permanentnego braku tolerancji dla wszelkich „inności”. Przez całe stulecia ludzie zabijali się nie tylko dla zysku i władzy, ale nad wyraz często w imię wielce słusznych sprzecznych idei. Chciałoby się wręcz przewrotnie chlapnąć, a co na to NATO? Dyskryminacja na tle religijnym, rasowym i kulturowym to kamienie milowe ludzkich konfliktów. Pokój Westfalski wygasił krwawe wojny religijne w Europie, bukując pluralizm, no i masz babo „tolerancyjny placek”, dopiero się… zaczęło! Kobieta, murzyn, czy inny zafajdany czerwonoskóry to były synonimy gorszego sortu. Znaleźli się mądrale, którym – nie wiedzieć czemu – zaczęło to przeszkadzać. Oświeceniowi przykurcze kłapią, że tolerancja jako przejaw humanizmu zmniejsza ryzyko konfliktów. Feminizm, kosmopolityzm i pacyfizm dla ludzi ceniących prawdziwie fundamentalne wartości są niczym infekujące drzazgi w d…., które – co oczywiste – nie sposób tolerować. Inna sprawa, że zakres tolerancji nieustannie ewoluuje. Przy ulicy Grodzkiej można trafić do lokalu o szczególnym klimacie, wypełnionego szewskimi przyborami – to „król lubelskich pubów”. Ponieważ „bar to szewski” ciekawe – jak odnajdywałby się w nim piewca tolerancji Bartoszewski? Jako osobliwy oryginał cytowałby pewnie Horacego z jego „Carpe Diem”. „Inni” od zawsze wzbudzali i wzbudzają niemiłe odczucia. Są i tacy, którzy czytają obrazoburcze rojenia Jarosława Haszka, który w „Przygodach dzielnego wojaka Szwejka”, między innymi tak bełkocze: „O tym, że tędy przechodziły masy wojsk i że tu krótko lub długo obozowały, świadczyły ludzkie nieczystości pochodzenia międzynarodowego, należące do wszystkich narodów Austrii, Niemiec i Rosji. Te nieczystości po żołnierzach wszystkich narodowości i wszystkich wyznań religijnych leżały obok siebie lub piętrzyły się jedne na drugich i ani myślały bić się ze sobą”. Nie dość tego, ale… przedstawcie sobie Państwo, że gdy na miasto zaczynają spadać bomby – rozlega się krzyk Szwejka: „Czyście zwariowali? Przecież tu są ludzie!!!”. No nie, tak to mogą pisać jedynie popaprańcy i tchórze, niegodni miana… wartościowego człowieka. Jeszcze pod koniec ubiegłego stulecia ludzie niepełnosprawni byli w Polsce skwapliwie chowani w domowych pieleszach. No bo jakże to w zdrowej, normalnej rodzinie… kaleka? Przecież to był wstyd. O empatycznej tolerancji nie było wówczas mowy. Minęło niespełna trzydzieści lat i coś się jednak zmieniło. W wielu społecznościach i religiach równość płci była i nadal jest mocno kontrowersyjna. Obecna sytuacja kobiety „zachodniej cywilizacji” była kiedyś kompletnie nie do pomyślenia. Tolerancja osób homoseksualnych, którzy z uwagi na swą odmienność nie powinni być zaszczuci, niestety wcale nie jest oczywista. Ale szalone pomysły z wprowadzaniem do przedszkoli i wczesnoszkolnej edukacji haseł LGBT w ramach akcji propagowania inności seksualnej są celową konfrontacją. Narzucanie rodzicom modelu wychowania dzieci – niezależnie od tego, kto go narzuca – to zawsze brak tolerancji dla ich podmiotowości. Tolerancji nie można absolutyzować, ponieważ tolerancja ma służyć ludziom, a nie ludzie tolerancji dla niej samej. Filozof Karl Popper w pracy „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie” uważa że: „Bezgraniczna tolerancja musi prowadzić do jej zaniku”. Rozmywanie pojęcia tolerancji i utożsamianie go z pojęciem bezdyskusyjnej aprobaty ma za zadanie rozbicie kulturowej tożsamości ludzi i społeczeństw. I tu jest – można powiedzieć – pies pogrzebany. Warto przypomnieć, że historycznie rzecz biorąc nie mamy powodów, by się specjalnie wstydzić. Konfederacja Warszawska już w 1573 roku zapewniała wolność religijną, a prawa wyborcze dla kobiet wprowadzono w Polsce w 1918 roku, gdy w takiej Francji – ojczyźnie Rewolucji – dopiero w… 1948 roku. Tak więc z owym przysłowiowym „widelcem” to może jednak jest „coś na rzeczy”. Mój sąsiad sieje garść wątpliwości: »Wprawdzie tolerancja dla cudzych poglądów wydaje się być sprawą oczywistą, ale czy powinno się tolerować wszystkie ludzkie zachowania? Trudno odmówić prawa do głoszenia poglądu – znieść własność prywatną, bo wszystko ma być wspólne, ale czy to uprawnia do tolerowania kradzieży? Nie da się zabronić nienawiści, ale czy to daje podstawę do tolerowania morderstw? Knajacki język jest na porządku dziennym, ale czy to upoważnia do tolerowania chamstwa w przestrzeni publicznej? No cóż, właśnie tak rozumianej tolerancji będzie się domagał… złodziej, morderca i cham. A nad wszystkim frywolnie sobie powiewa „naga” prawda z zasadą „nieprzyzwoitości tolerancyjnej”, że coś jednak musi być przykryte, właśnie po to, aby kusiło!« Popielec to czas na posypanie głowy popiołem, zajrzałem więc do „domu Pana” i usłyszałem jakże mądre i znamienne słowa ewangelii Mt 6, 1-6. 16-18. – Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. (…) Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę. (…) Dla św. Pawła podstawowym aksjomatem jest prawda, że… wszyscy ludzie – bez względu na narodowość, płeć i pozycję społeczną – zostali jednakowo odkupieni przez Chrystusa i wezwani do nawrócenia i życia wiecznego. "Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Ga 3,28). W jakim zatem stopniu Kościół powinien bezpośrednio angażować się w reformy struktur społecznych, tak aby nie odwodziło go to od tego, co najważniejsze, od swej misji religijnej? Kobiety od wieków walczyły o równouprawnienie, którego tak naprawdę nadal nie mają, ale mają „swoje” karykaturalne „święto kobiet z „+” czy jak kto woli z „ - ” będące słabosilnym obrazem tolerancyjnego fałszu. W blasku jupiterów z największym „kwiatkiem” – cokolwiek to znaczy – biegają służalczo mili panowie, usiłując zaskarbić sobie poklask. Obłuda i hipokryzja nieodmiennie kapie z tromtadrackich okolicznościowych eventów. A kobiety, jak to kobiety, cierpliwie i jowialnie – mimo wszystko – jakoś to tolerują, co jest zupełnie niezrozumiałe dla… mężczyzny. Ryszard Ożóg
|