Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

„Rozhuśtana huśtawka nastrojów”  (Okiem Zofii Mantyki)  2019-06-27

Okiem Zofii Mantyki

„Rozhuśtana huśtawka nastrojów”

Są może i tacy, którzy pamiętają jak przed dwudziestu pięciu laty wśród mieszkańców Rwandy doszło do niekonwencjonalnych niesnasek, wywołanych przez politykę podziału. Odmawianie sobie wzajemnego szacunku i usilne poszukiwania różnic – przynoszące doraźny zysk polityczny – doprowadziły do wielce oryginalnego rozstrzygnięcia sporu – kto i dlaczego ma rację? Warto może przypomnieć, że w 1990 roku jedna z lokalnych gazet opublikowała taki sobie oto sympatyczny manifest:

  • 1. Każdy Hutu powinien wiedzieć, że kobieta Tutsi, gdziekolwiek jest, pracuje dla interesów ludu Tutsi. Dlatego będzie uznany za zdrajcę każdy Hutu, który: a) poślubia kobietę Tutsi; b) przyjaźni się z kobietą Tutsi; c) zatrudnia kobietę Tutsi jako sekretarkę lub konkubinę.
  • 2. Każdy Hutu powinien wiedzieć, że nasze córki Hutu są właściwsze i bardziej sumienne w zadaniach kobiety, żony i matki rodziny. Czyż nie są one piękne i szczere?
  • 3. Kobiety Hutu, bądźcie czujne i starajcie się przeciągnąć swoich mężów, braci i synów na właściwą drogę.
  • 4. Każdy Hutu powinien wiedzieć, że każdy Tutsi jest nieuczciwy w interesach. Jego jedynym celem jest władza dla jego ludu. Dlatego będzie uznany za zdrajcę każdy Hutu, który:
    • a) zakłada spółkę z Tutsi;
    • b) inwestuje swoje albo rządowe pieniądze w przedsięwzięcie Tutsi;
    • c) pożycza pieniądze Tutsi albo pożycza od niego;
    • d) sprzyja Tutsi w interesach.
  • 5. Wszystkie strategiczne pozycje polityczne, administracyjne, ekonomiczne, wojskowe i policyjne powinny być w rękach Hutu.
  • 6. Sektor edukacyjny musi być w większości Hutu.
  • 7. Armia Rwandy powinna składać się wyłącznie z Hutu.
  • 8. Hutu nie powinien dłużej litować się nad Tutsi.
  • 9. Hutu, gdziekolwiek są, muszą działać zjednoczeni i solidarni i mieć na uwadze losy ich braci Hutu.
  • 10. Wszyscy Hutu muszą być nauczani na każdym poziomie o Rewolucji Społecznej 1959, Referendum 1961 i Ideologii Hutu. Każdy Hutu musi wszędzie głosić tę wiedzę.
Ten patriotyczny „dekalog” prawd objawiał oczywiste oczywistości i nikt rozsądny nie powinien żywić najmniejszych wątpliwości, co do szczytnych intencji jego autorów. Potem już tylko dyskretnie rozdano maczety i popłynął klarowny komunikat: "wyrżnąć robactwo". Szczęśliwie nikt nie miał najmniejszej ochoty próbować tego „rozpędzonego pociągu reformatorskiej zmiany” zatrzymywać. Podsycanie wzajemnej wrogości i widzenie siły państwa w jego jednomyślności i jednolitości skutecznie doprowadziło do spełnienia oczekiwań.

Zasiadając nierozważnie przed telewizorem, zostaje się wessanym do  uczestnictwa w uroczych spektaklach, demaskujących zło. To nie jest żadna nachalna propaganda, jak chcieliby to nazywać niektórzy. Ależ skąd, nic z tych rzeczy. Zwalczające się media z pietyzmem i troską piętnują zło u… adwersarzy, gromko nakłaniając ich do opamiętania. Każde – wydawać by się mogło nawet mało istotne zdarzenie – stwarza im znakomitą okazję do skrzętnej analizy i stosownego politycznego komentarza. Nie ma tematów tabu, na każdym kroku tropione są nikczemne intencje przeciwników. Podsycany nieustannie podział rośnie sobie radośnie i z dnia na dzień jesteśmy coraz bliżej do… finalnego rozwiązania. Upojnie rozgrzebuje się rodzinne sekrety, ubarwiając je suto różnymi spekulacjami, nie ma pojęcia prywatności czy miru domowego. Aby „rozrobić” przeciwnika można mu nawet zaglądnąć do przysłowiowej d***, rzucając domniemane domysły tworzy się filuterne hipotezy. Dla „dobra sprawy” każde działanie jest usprawiedliwione, a wiadomo – jak się rzuci błotem, to zawsze coś się przyklei.

W czasach poczciwej „komuny” wakacje stanowiły „sezon ogórkowy”, życie jakby spowalniało, polityka schodziła na dalszy plan, a w „telewizorni” utyskiwano jedynie na przejściowe braki sznurka do snopowiązałek. Oczywiście dzielni rolnicy bohatersko przezwyciężali te trudności i niestrudzenie podnosili wydajność z hektara, byliśmy wówczas – i nie bójmy się tego słowa – potęgą gospodarczą na mapie Europy. Nasze sukcesy wzbudzały zazdrość i wściekłość zachodnich imperialistów. Trzeba przytomnie zauważyć, że od jakiegoś czasu sytuacja staje się dość podobna, znów nasze osiągnięcia stoją solą w oku u zachodnich zawistników, którzy na wszelkie możliwe sposoby usiłują sypać nam piasek w tryby. Pojęcie „sezonu ogórkowego” znikło, media pełniąc swą informacyjną posługę bez chwili wytchnienia formatują poglądy i opinie. Hasło „zostańcie Państwo z nami” jest miłe i dopieszczani widzowie czują się – jak nie przymierzając – bon vivanci w przydeptanych domowych bamboszach, łapczywie chłonąc podawane treści. Codzienne przekazy informacyjne – pomijając profesjonalny szafarz i scenografię – nieznacznie różnią się od rozpowszechnionego zjawiska patostreamingu.

Patostreaming to sympatyczna relacja na żywo z bijatyk, agresywnych ataków, picia alkoholu itp. W transmisjach nie obowiązują żadne granice dla nienawiści, przemocy czy obrzydliwości. Często ofiarami patostreamerów są ich przyjaciele czy rodziny. W końcu jakie to ma znaczenie? Jak podaje „Rzeczpospolita", już co trzeci nastolatek w Polsce systematycznie ogląda patostreaming. W telewizjach toczy się nieustanna batalia dwóch plemion, te same fakty wyglądają u nich zupełnie inaczej i co niesamowite – jedni i drudzy przekonują o swej rzetelności. Pełna „kurtuazji” dysputa z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, który – miast wywiązywać się z obowiązków ojca – zakwestionował był sposób zatrzymania podejrzanego o zabójstwo dziesięcioletniej dziewczynki. To kolejny wzór medialnej „młocki”. O tym, w jaki sposób funkcjonariusze „Wydziału Realizacyjnego” dokonują zatrzymań przestępców, można sobie poczytać do woli w barwnej książce „Złe psy w imię zasad” Patryka Vegi. Poza wszelką dyskusją pozostaje teza, że stosowanie środków przymusu bezpośredniego to element skuteczności, ale epatowanie takimi scenami widzów – komu i do czego jest tak bardzo potrzebne? Trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym powodem „zdecydowanego” zatrzymania było „zamówienie” na spektakularny spektakl.

Dla odmiany zaś nasz nowy, czcigodny Rzecznik Praw Dziecka rzeczowo przekonuje, że empatyczny klaps dyscyplinujący krnąbrne łobuziaki dodaje wychowawczej estymy, stąd kierowane na niego lewackie ataki są chybione. Osiągnięcie sukcesów wychowawczych nie jest być może aż tak proste, jakby się pozornie mogło wydawać. Natomiast wspomniany wcześniej Rzecznik Praw Obywatelskich, który – nie wiedzieć czemu – jeszcze nadal pełni swą funkcję, niczym niewydarzony leming hamletyzuje, wywołując uzasadniony gniew ludu. Przedstawcie sobie Państwo, że ten rozmemłany obrońca bandziorów martwi się, że… pokazano twarz złoczyńcy. Interesujące, że w przypadku głośnego filmu o pedofilii w Kościele, pokazywanie twarzy kapłanów nie wzbudziło u niego żadnych oznak zaniepokojenia. Moralność Kalego i dwie miary ocen towarzyszą nam jak widać nieustannie. Za starych dobrych czasów, gdy wyroki były wykonywane publicznie, ludziska mieli przynajmniej poczucie siły władz z każącą ręką sprawiedliwości. Władza ma „szacun”, gdy przykładnie „po ojcowsku” kara, a nie mizdrzy się do wszelkiej maści popaprańców. Zasada jest prosta jak konstrukcja cepa – ludziska muszą czuć, że ktoś się o nich troszczy, a za wszystkie niedole obwinia swych oponentów i kieruje na nich niezadowolenie. To się doskonale sprawdza od wieków.

Po tysiącach lat eksploracji i ciągłego poszukiwania nowych horyzontów, migracji, kolonizacji, handlu, postępu rewolucji przemysłowej ludzkość staje obecnie przed zgoła nieprzyjemnym pytaniem – co zrobić, aby kompletnie nie spieprzyć przyszłości? Czy człowiek może doprowadzić do nieodwracalnych zmian klimatycznych, będących potencjalnym zagrożeniem dla naszej cywilizacji? Ludzi zamartwiających się stanem środowiska z ich alarmistycznymi ostrzeżeniami od zawsze puszczano… mimo uszu. Liczy się kasa. Dlaczego Wielka Rafa Koralowa umiera w alarmującym tempie, a kogóż to na Boga obchodzi?! Współczesny, zwariowany świat jest dezorientującym miejscem, wszystko dzieje się tak dramatycznie szybko. Zmiany sposobu życia, które kiedyś trwały stulecia, a później przez całe pokolenia, obecnie wymagają zaledwie kilku lat. Dawniejsi krytycy benzyny ołowiowej Thomasa Midgleya, też byli mocno wykpiwani i uważani za nawiedzonych oszołomów. Podobnie było choćby z freonem, takich przykładów można przytaczać bez liku. My dziarsko i dumnie prężymy pierś do orderów, gdyż mężnie zdołaliśmy zablokować ustawę o emisji gazów cieplarnianych, mającą jakoby zapewnić neutralność klimatyczną do 2050 roku. A przecież „Polska węglem stoi” i to nawet tym przywożonym z Rosji!

Mój jowialny sąsiad kwituje to z właściwym dla siebie sarkazmem: – „Słuchaj, mnie to wisi i powiewa, mam już tyle lat, że stosunkowo niewiele na liczniku mi pozostało, więc co się mam tym specjalnie turbować. Jestem swoistym mutantem i smog przyjmuje z takim samym zakłopotanym entuzjazmem jak troskę o klimatyzowane pomieszczenia, które – jako żywo - przywodzą mi na myśl chłodnię, do której prędzej czy później i tak trafię. Ekologia dla mojego pokolenia to temat nieco egzotyczny i mało istotny, ale dzieci to mi niewymownie żal, a o wnukach to już nie wspomnę. Z kociokwikiem towarzyszącym zanieczyszczeniu środowiska jest dokładnie tak jak z homonimami – dla każdego znaczą to, co znaczą. No cóż, jestem jak głąb, który wpadł w głąb i… kombinuje, poszukując głębi, choć i tak tego w pełni nie zgłębi w rozlewanej wokół otchłani poliwody. Kogo interesuje pytanie – czy powiat kołobrzeski jest koło Brzeska? Nikogo specjalnie nie dziwi, że potomkowie konkwistadorów zupełnie nie mogą zrozumieć napływających do Europy migrantów z byłych koloni ich dziadków i wzywają do kolejnej rekonkwisty. Huśtawka nastrojów jest ewidentnie coraz mocniej rozhuśtana i niestety tylko patrzeć: kiedy – być może – to wszystko z hukiem pierdyknie?”.

Jacek Kleyff z „Salonu Niezależnych” w latach siedemdziesiątych napisał był oryginalną piosenkę: „Huśtawka”, którą może warto sobie przypomnieć.

A czy przyroda w kolebkach myślała kiedyś dokładnie
Na co jej wielkie mamuty? Ani wygląda to ładnie
Ani z nich skóra na buty. Nie ma co pytać koledzy
Robiła i tak jej wyszło. Nikt nie wymyślał specjalnie
Tego w czym żyć nam przyszło, uprzedzam o tym lojalnie

Jeden jest rytm, jeden rytm
Jeden jest węgiel i tlen
Zwykłą losu koleją
Praca, posiłek i sen
Jeden przypada na dzień
Świt jeden i jeden zmrok
Pierwsi się łudzą nadzieją
A drudzy równają krok
Jeden przypada na dzień
Świt jeden i jeden zmrok
Pierwsi odchodzą w cień
A drudzy równają krok

Nie skacz tak zaraz na szyny, jeszcze nie o tę grasz stawkę
W wesołym miasteczku dziewczyny chcą z tobą iść na huśtawkę
Lepiej ci będzie z nimi. Pachnie tak mocno siano
Kwiaty się gną od motyli. Jeździ słońce po niebie
Światło ucieka, ślad myli, miasteczko czeka na ciebie

Jeden jest rytm, jeden rytm
Ważny jest wydech i wdech
Nasyć się równym oddechem
Nasyć się dzisiaj za trzech
Raz tylko dany ci czas
Ani on twój ani czyj
Z czasem się wszystko ustoi
Żyj na huśtawce żyj
Raz tylko dany ci czas
Ani on twój ani czyj
Z czasem się wszystko ustoi
Żyj na huśtawce żyj 

Ryszard Ożóg


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com