Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Starszy ułan Wojciech Biel z Uszwi wyzwalał Bolonię.  (Jacek Filip)  2019-10-12

Starszy ułan Wojciech Biel z Uszwi wyzwalał Bolonię.

Długo nie wierzono w możliwość wojny z Niemcami, ale kiedy wiosną 1939 roku III Rzesza wysunęła pod adresem Polski żądanie zgody na budowę przez jej terytorium eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady do Prus Wschodnich, stało się jasne, że wojna z naszym zachodnim sąsiadem jest nieunikniona.  Informacje, jakie napływały do naszego Sztabu Głównego, potwierdzały, że Niemcy coraz intensywniej się zbroją, a jednocześnie prowadzą propagandową grę, żeby wykazać złą wolę Polski we wzajemnych stosunkach. Przygotowania do zbrojnego starcia rozpoczęto zbyt późno. Tymczasem 1 września 1939 roku III Rzesza dokonała napaści na nasz kraj.

Wojciech Biel odbył powszechną służbę wojskową w 5. pułku strzelców konnych, w którym złożył przysięgę 3 grudnia 1927 roku. W tym pułku, stacjonującym wówczas w Tarnowie i Bochni, spełnił 23-miesięczną powinność żołnierską, po czym został przeniesiony do rezerwy w stopniu ułana. Wprawdzie urodził się w Jasieniu 21 marca 1906 roku z ojca Antoniego i matki Agaty de domo Kaźmierczyk, ale rozkaz mobilizacyjny otrzymał w Uszwi, gdzie zamieszkał wraz z Honoratą, wkrótce po ślubie. Wojciech ukończył szkołę powszechną w Jasieniu. Był cieślą, ale zajmował się również rolnictwem.


Wojciech Biel
(arch. J. Trytko)

Po ogłoszeniu 31 sierpnia 1939 roku mobilizacji powszechnej zgłosił się do wyznaczonej dla niego jednostki, to jest stacjonującego w Bochni 5. dywizjonu taborów



(arch. R. Rybki)

Do 1939 roku podstawowym środkiem transportu w polskim wojsku były tabory konne. Stąd też pododdziały taborowe odgrywały istotną rolę w strukturze armii. Kadrę dowódczą stanowili w nich głównie oficerowie rezerwy, podobnie było z podoficerami i szeregowcami.


Odpoczynek kolumny taborowej 5. dywizjonu podczas ćwiczeń na Wołyniu w 1938 roku
(arch. R. Rybki)


Rozmieszczenie dywizjonów taborowych (arch. R. Rybki)

Już po ogłoszeniu mobilizacji alarmowej zaczęli przybywać do bocheńskiej jednostki pierwsi rezerwiści, a także konie i wozy, rekwirowane w okolicznych miejscowościach przez specjalnie do tego powołane komisje poboru koni i komisje poboru wozów. Zadaniem 5. dywizjonu było zabezpieczenie sprzętu i środków transportu dla Armii „Kraków”, która miała bronić rejonu przemysłowego Górnego Śląska oraz obszaru na południowy-zachód od Krakowa. Niestety, polskie dowództwo nie przewidziało bardzo silnego uderzenia sił niemieckich od strony sprzymierzonej z III Rzeszą Słowacji. Dlatego też już w pierwszych dniach wojny jednostki tej armii rozpoczęły odwrót, żeby uniknąć okrążenia.



Wóz taborowy (arch. R. Rybki)

Jak stwierdził w wykładzie Ryszard Rybka: „w tej sytuacji dowództwo Okręgu nr 5 w Krakowie 3 września wydało rozkaz o przygotowaniu dywizjonu do ewakuacji. Na wozy załadowano cały sprzęt, a więc zapasowe mundury, broń i część warsztatów naprawczych. Poszczególne oddziały sformowane w Bochni zaczęły opuszczać miasto przed południem 4 września. Zgodnie z otrzymanym rozkazem oddziały miały kierować się na Tarnów, a stamtąd na Łańcut i Tarnopol. Już w okolicy tej pierwszej miejscowości ewakuowane kolumny były dwukrotnie bombardowane przez niemieckie samoloty.

Ogólna sytuacja na froncie sprawiła, że w trakcie marszu skorygowano trasę odwrotu i poszczególne oddziały kierowane były od 4 września z Tarnowa na Mielec, a stamtąd przez Ulanów, Biłgoraj do Zamościa. Od Tarnowa kolumny ewakuowane z Bochni poruszały się drogami wyłącznie w nocy, aby uniknąć nalotów hitlerowskiego lotnictwa.

Po dotarciu do Mielca ze składu jednostki wyłączono gotowe kolumny transportowe, które skierowano na Janów Lubelski, gdzie miały dołączyć do cofających się oddziałów Armii „Kraków” generała Antoniego Szylinga.


Generał dywizji Antoni Szylling.
W czasie kampanii wrześniowej 1939 dowodził Armią „Kraków” (Wikipedia)

W rejonie Kolbuszowej odłączył się od bocheńskiego zgrupowania także pododdział kpt. Romana Kobylińskiego, który zmylił kierunek marszu, został okrążony przez oddziały niemieckie i rozbity. W drodze do Biłgoraja kolumny z Bochni były ponownie kilkukrotnie bombardowane przez samoloty wroga. W czasie jednego z nalotów od niemieckich bomb zginęło kilkunastu żołnierzy, a ośrodek zapasowy poniósł bardzo duże straty w koniach i wozach. Dodatkowo w szeregi ewakuowanych oddziałów wkradła się panika, którą udało się opanować dopiero po kilku godzinach. Po dotarciu do Biłgoraja wyłączono kolejne sformowane kolumny i plutony taborowe, które pozostały tam do dyspozycji dywizji Armii «Kraków».

Dalszy odwrót był utrudniony, ponieważ drogi były zatarasowane przez ogromne masy uciekinierów. Dodatkowo wozy taborowe bocheńskiej jednostki mieszały się z furmankami cywilnych uciekinierów, co utrudniało łączność pomiędzy poszczególnymi kolumnami. Po dotarciu do Zamościa odbyła się ostatnia odprawa oficerów bocheńskiego ośrodka, podczas której ppłk Szymon Skoczylas wydał rozkaz marszu na Hrubieszów, a stamtąd na Włodzimierz Wołyński. 16 września oddziały z Bochni dotarły do tej miejscowości, a tam otrzymały rozkaz udania się do Łucka, gdzie miały być czasowo dyslokowane. Poszczególne pododdziały dotarły do Łucka rankiem 18 września 1939 roku, czyli już po sowieckiej agresji.


Ppłk Szymon Skoczylas
(Wikipedia)

Na wieść o niej dowódca dywizjonu zaproponował żołnierzom przebijanie się do Lwowa lub powrót do domu, jeśli ktoś chciałby tak postąpić. Dowództwo oraz kwatermistrzostwo postanowiło iść w kierunku Stanisławowa i Tarnopola z zamiarem przedzierania się na Węgry. Tę część bocheńskiego dywizjonu zagarnęli Rosjanie i, niestety, 90% tej grupy poniosło śmierć na Wschodzie: oficerowie w Kozielsku lub Starobielsku w 1940 roku. Część szeregowych trafiła do obozów pracy, gdzie była zatrudniona przy budowie dróg.[1]”

W ostatniej z tych grup był ułan Wojciech Biel, który dostał się do sowieckiej niewoli 18 września 1939 roku w Tarnopolu. Skierowano go do będącego pod nadzorem NKWD obozu jenieckiej pracy przymusowej w Krzywym Rogu (obwód dniepropietrowski, ukraińska SRR). Jeńcy, a było ich około 7 tysięcy, pracowali tutaj w kopalniach rudy żelaza i wapienia należących do zjednoczenia „Nikipol-Marganiec”, które podlegało Ludowemu Komisariatowi Metalurgii Żelaza.

Jak napisał Włodzimierz Dumański, „… w Krzywym Rogu był nie tylko jeden obóz. Więźniowie mieszkali tam, gdzie pracowali. Nawet teraz w pobliżu budynku administracji teraźniejszej kopalni «Sucha Bałka» (…) można zobaczyć pozostałości baraków polskich żołnierzy. (…) W stosunku do Polaków z województw centralnych, których wśród więźniów było około 1700 osób, w Moskwie zapadła specjalna decyzja. Wskazywano, że wyjazd do Polski jest obecnie skomplikowany, więc Polacy będą przebywać w obozie jeszcze przez dłuższy czas,… (…) Zawodowe umiejętności nowych «górników» były zerowe. Nieprzeszkoleni ludzie nie mogli osiągnąć nawet połowy wydajności pracy, tym bardziej nie mogli sprostać wymaganiom nieopłacalnych przedsiębiorstw. (…) Ale czas płynął, a o uwolnieniu nikt nie wspominał. (…) Jeśli, powiedzmy, takie pojęcie jak prawa człowieka w Związku Sowieckim było «pustym dźwiękiem», to jeńcy wojenni rozumieli to inaczej. Czy można sobie wyobrazić, żeby w Związku Sowieckim jeńcy wojenni strajkowali? W archiwum zanotowany jest fakt, że «w krzyworoskim obozie trwa masowe uchylanie się od pracy. Z 6927 jeńców wojennych odmawia stawienia się do pracy do 2000 osób».[2]”


Obóz jenieckiej pracy przymusowej w Krzywym Rogu
(fot. udostępniona przez Włodzimierza Dumańskiego w jego artykule)

Warunki bytowe jeńców były trudne. Nie mogli oni opuszczać obozu. Wielu z nich nie było zaopatrzonych w odzież i obuwie robocze. Nie pobierali także wynagrodzenia, co uniemożliwiało im żywienie się w stołówkach przedsiębiorstwa a kierownictwo Komisariatu Ludowego Metalurgii Żelaza odmawiało bezpłatnego karmienia Polaków. Zdarzało się coraz więcej wypadków przy pracy wśród jeńców wojennych i ich odmów stawiania się do pracy.

Zawarte w artykule Włodzimierza Dumańskiego informacje jednoznacznie wskazują, że polscy jeńcy wojenni traktowani byli w niezgodny z międzynarodowymi konwencjami sposób. Jeszcze bardziej okrutny los spotkał oficerów przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Staszkowie i Starobielsku, którzy zostali zamordowani w trakcie tzw. zbrodni katyńskiej.

A jakie były dalsze losy Wojciecha Biela i jego polskich kolegów? Po decyzji władz sowieckich o likwidacji obozu w Krzywym Rogu, wiosną 1940 roku, zostali oni przeniesieni do „gułagu”. Tą nazwą określa się system obozów pracy przymusowej, w którym więźniami byli zarówno przestępcy kryminalni, jak i osoby uznane za społecznie niepożądane lub politycznie podejrzane. Do tej ostatniej grupy zostali zapewne zaliczeni. Czekał ich wielodniowy transport koleją do nowego miejsca pobytu. W dalszym ciągu nie otrzymali ani bielizny, ani obuwia, a do przewozu dostarczono znacznie mniej wagonów niż było to przewidziane, co spowodowało dodatkowe trudności, m.in. odebrano im wszystkie rzeczy osobiste, a konwojenci traktowali Polaków jak groźnych przestępców.

Ułan Wojciech Biel 3 czerwca 1940 roku „zameldował się” wraz z główną grupą więźniów z obozu krzyworoskiego w jednym z łagrów należących do tzw. Zespołu Północnego Obozu Kolejowego (Siewżeldorłag, czyli Siewiernyj Żelieznodorożnyj Łagier), na terenie Republiki Komi. Obóz ten również znajdował się pod nadzorem NKWD, a jego części były rozmieszczone w dorzeczu Peczory. Zadaniem jeńców była budowa części linii kolejowej Kotła – Workuta. Karczowali także lasy Syberii. Mrozy dochodziły do -50ºC, a w nocy nawet do -60ºC.


Siewżeldorłag na rysunku jednego z więźniów (Wikipedia)

Włodzimierz Dumański w swoim artykule napisał: „W listopadzie 1940 roku, kiedy rozpoczęły się srogie północne mrozy, niemal połowa tych jeńców nadal mieszkała w ziemiankach. Oto jak meldował o tym młodszy lejtnant KGB Romanow do swojego przełożonego: «Wszystkie pomieszczenia są nieprzygotowane do zimy. Prycze z nieobrobionych kłód drewnianych. Materacy, poduszek, nawet słomy nie ma. Chorzy leżą w namiotach na pryczach z tych samych nieobrobionych kłód drewnianych.» Sąsiedztwo złoczyńców kryminalnych doprowadzało do kradzieży i bójek. Pracowali 10-12 godzin, zapadając się w śniegu na półtora metra, często nie w butach, a w łapciach plecionych z kory (tzw. chunie). Ludziom przez kilka dni nie wydawano chleba, nie było mięsa, tłuszczu i warzyw. Do końca roku 1940 zmarło 109 osób, w pierwszej połowie 1941 roku – jeszcze 70. Podejmowane były próby ucieczek, ale większość zbiegów została złapana.[3]”

Do Wojciecha Biela i innych jeńców los uśmiechnął się w lipcu 1941 roku, a było to efektem wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy emigracyjnym rządem polskim i Moskwą. Na podstawie podpisanego wówczas układu, nazywanego układem Sikorski-Majski, przystąpiono do tworzenia armii polskiej na terenie ZSRR. Jednocześnie Związek Socjalistycznych Republik Rad zobowiązał się udzielić amnestii wszystkim pozbawionym swobody Polakom: jeńcom wojennym i innym, przebywającym na jego terytorium. Pod koniec czerwca lub na początku lipca 1941 roku Wojciech Biel został przeniesiony do znajdującego się na terenie obwodu iwanowskiego Juskiego Obozu NKWD, który zaliczany był do tzw. obozów przejściowych. Był on położony nad rzeką Klaźmą, 30 km od miasta Juża i 47 km od stacji kolejowej Wiazniki. Po podpisaniu wspomnianego wyżej układu obóz ten stał się jednym z głównych ośrodków rekrutacyjnych dla tworzącej się polskiej armii.


Byli więźniowie łagrów zgłaszający się do służby wojskowej
w Armii Polskiej w ZSRR – 1941 (Wikipedia)

Rozpoczęty w Bochni na początku września 1939 roku szlak bojowy ułan Wojciech Biel kontynuował od 1 września 1941 roku. Jak napisano w jego karcie osobowej 1 września 1941 roku został wpisany na ewidencję Ośrodka Zapasowego 5. Dywizji Piechoty. W Tockoje, Kołtubance i Buzułuku tworzyła się po 14 sierpnia 1941 roku Armia Polska w ZSRR, popularnie zwana Armią Andersa, a jeńcy z obozu w Juży stanowili jej żołnierski trzon. W Tatiszczewie organizowała się 5. Dywizja Piechoty, w Tockoje 6. Dywizja Piechoty oraz Ośrodek Zapasowy Armii, grupę techniczną ulokowano w Kołtubance, a Buzułuk (140 km na wschód od Kujbyszewa) stał się siedzibą dowództwa.


Generałowie: Michał Tokarzewski-Karaszewicz, Władysław Anders, Mieczysław Boruta-Spiechowicz (pierwszy rząd, od lewej) Zygmunt Bohusz-Szyszko, płk Leopold Okulicki (drugi rząd). Polskie Siły Zbrojne w ZSRR 1942. (Wikipedia)

15 września 1941 roku Wojciech Biel został wcielony do 5. dywizjonu kawalerii, który formował się wspólnie z 5. Dywizją Piechoty w miasteczku Tatiszczewo, położonym nad Wołgą, na północny wschód od Saratowa. Już 22 września dywizja osiągnęła przewidziany stan osobowy, co umożliwiło jej rozpoczęcie szkolenia bojowego. Było to jednak bardzo trudne, gdyż borykano się z niewystarczającą ilością uzbrojenia różnego rodzaju i z brakami środków transportu, a żołnierze nosili niejednolite umundurowanie. Inne niedogodności wymienia Marta Gańko pisząc: „Ogromne śniegi okrutnej zimy 1941/1942 zasypywały skupiska namiotów i ziemianek, w których mieszkało wojsko. Wielkie mrozy, dochodzące do -57 stopni Celsjusza, wycieńczenie i choroby przywiezione z więzień i łagrów, brak dostatecznego ogrzewania namiotów, powodowały wysoką śmiertelność wśród żołnierzy. Braki odzieży oraz racji żywnościowych, a także epidemia tyfusu plamistego, dziesiątkowały wojsko. Prymitywne szpitale umieszczone w nieogrzewanych budynkach, w których setki chorych układało się na podłodze na siennikach i materacach założono w Buzułuku, Tockoje i w Kołtubance. Pełna poświęcenia praca lekarzy ratowała życie tysiącom; wielu jednak ginęło mimo nadludzkich wysiłków personelu szpitalnego[4]”.

Ta sytuacja, przynajmniej jeśli chodzi o umundurowanie dywizji, polepszyła się po wizycie Naczelnego Wodza generała Władysława Sikorskiego, jaka miała miejsce 14 grudnia 1941 roku. Tuż przed Bożym Narodzeniem żołnierze zostali przemundurowani w angielskie uniformy, otrzymali ciepłe płaszcze, wełniane skarpety, ciepłą bieliznę, koce, a z wyposażenia tornistry i chlebaki.


Warunki mieszkalne żołnierzy 6 DP w Tockoje (Wikipedia)

Pod koniec grudnia 1941 roku dowództwo Armii Polskiej w ZSRR podjęło decyzję o przemianowaniu 5. dywizjonu kawalerii, w którym służył Wojciech Biel, na pułk kawalerii 5. Dywizji Piechoty, a na początku stycznia następnego roku obie jednostki zmieniły miejsce postoju. Zostały one przeniesione do Azji Centralnej: pułk kawalerii 5. Dywizji Piechoty do Otar w Kazachstanie, a 5. Dywizja Piechoty do Dżalalabadu w Kirgistanie.

Tym razem warunki zakwaterowania były lepsze niż w Tatiszczewie (namioty, budynki gospodarcze, lokale miejscowych klubów), ale z kolei dał o sobie znać wprawdzie cieplejszy, ale malaryczny klimat. Spowodował on wśród żołnierzy liczne epidemie żółtaczki i czerwonki, dziesiątkujące szeregi wojska. Od lutego do końca sierpnia 1942 roku zmarło ponad 3100 żołnierzy oraz około 10 tysięcy cywilów skupionych wokół poszczególnych jednostek.

W okolice Otaru skierowane zostały także dwa inne dywizjony kawalerii – 6. i 7. W połowie lutego 1942 roku dwa z nich – 5. i 7. zostały rozformowane, a na bazie 6. dywizjonu stworzono 1. pułk ułanów. Jak wynika z karty osobowej Wojciecha Biela, do nowej jednostki nie został powołany. Przeniesiono go do rezerwy kadrowej, w której oczekiwał na decyzję w sprawie swoich dalszych losów.

W tym czasie strona rosyjska wysunęła propozycję, aby 5. Dywizja Piechoty została skierowana do walki z Niemcami. Na to jednak nie zgodził się generał Władysław Anders uważając, że na froncie powinna być użyta całość sił polskich. Odmowa spowodowała ponowne poważne napięcia w stosunkach sowiecko – polskich, których efektem była zgoda Stalina na częściową ewakuację Armii Polskiej w ZSRR do Iranu.

1. pułk ułanów rozpoczął ewakuację do 25 marca 1942 roku – statkiem przez Morze Kaspijskie do Pahlevi w Iranie, następnie od 26 kwietnia do 6 maja stacjonował w Habbaniyi w Iraku, by pod koniec maja znaleźć się w Palestynie w miejscowości Bash-Shit koło Gedery. W tym czasie do Iranu ewakuowany został także Wojciech Biel, który po trwającej niemal półtora miesiąca podróży dotarł do Palestyny, gdzie – 13 maja 1942 roku – przyjęty został na ewidencję rezerwy dowódcy Wojska Polskiego na Środkowym Wschodzie, a dziesięć dni później powołano go do… 1. pułku ułanów.


Żołnierze polscy w Palestynie (Wikipedia)


W karcie osobowej Wojciecha Biela znajdują się jeszcze dwa wpisy dotyczące 1942 roku. Pierwszy z nich informuje, że 18 lipca został on przydzielony do 3 szwadronu II batalionu czołgów. W drugim natomiast odnotowano, że 6 sierpnia rozkazem dowódcy Wojska Polskiego na Środkowym Wschodzie II batalion czołgów przemianowany został na V batalion czołgów. Zmiana nazwy jednostki podyktowana była podjętą 30 czerwca przez polskie dowództwo decyzją o formowaniu 2. Warszawskiej Brygady Czołgów (od lipca 1942 – 2. Samodzielna Brygada Pancerna), w składzie której znaleźć się miał także 1. pułk ułanów, przemianowany najpierw na II batalion czołgów, a następnie na V batalion czołgów. Już latem 1942 roku przystąpiono do intensywnego szkolenia, a we wrześniu tego roku batalion wraz z jednostką macierzystą przerzucono do Iraku (okolice Kizil Rabat) na dalsze, tym razem gruntowne szkolenie pancerno-motorowe; uzupełniono skład osobowy i wyposażenie. Szkolił się również ułan Biel, który – jak wynika z jego karty osobowej – 21 kwietnia 1943 roku został przeniesiony do Ośrodka Wyszkolenia Broni Pancernej. Po ukończeniu dwumiesięcznego kursu uzyskał pozwolenie na prowadzenie wojskowych pojazdów mechanicznych, a 20 czerwca powrócił do swojego batalionu.

W trakcie kolejnej reorganizacji, 28 czerwca 1943 roku, batalion został przemianowany na 1. pułk kawalerii pancernej, a w październiku 1943 roku ponownie został dyslokowany w Palestynie. Tu zaopatrzono go w czołgi Sherman, a następnie – w grudniu – przerzucono do Egiptu. Jednocześnie po raz kolejny zmianie ulega nazwa jednostki, która od 1 stycznia 1944 roku brzmiała: 1. pułk ułanów krechowieckich.


Sherman M4. Podstawowy czołg 2. Samodzielnej Brygady Pancernej, w której skład wchodził 1. pułk ułanów krechowieckich. (Wikipedia)

Dyslokowanie 2. Samodzielnej Brygady Pancernej, z 1. pułkiem ułanów w składzie, w Egipcie podyktowane było rozpoczynającymi się przygotowaniami do inwazji w Europie. Ostatnie ćwiczenia, zakończone ostrym strzelaniem, przeprowadzono 25 i 26 lutego 1944 roku, 29 marca pułk rozpoczął marsz w kierunku Aleksandrii, by 8 kwietnia zaokrętować się i popłynąć do Włoch. Piechota wyładowała się w Neapolu, natomiast wojska pancerne w Tarencie. Stąd pułk rozpoczął swój szlak bojowy podczas kampanii włoskiej. Jako jednostka pancerna ułani krechowieccy nie brali bezpośredniego udziału w najbardziej znanej bitwie tej operacji, czyli szturmie na Monte Cassino w dniach 11 – 25 maja 1944 roku, i pozostawali w odwodzie 2. Samodzielnej Brygady Pancernej. Wojciech Biel był jednak wtedy kierowcą samochodu i woził jednego z oficerów. Jak wspomina jego wnuczka Janina Trytko, dziadek opowiadał, że „kule świstały mu nad głową pod Monte Cassino”, co świadczy, że bywał w bezpośrednim sąsiedztwie placu boju.

Nadal wypełniał on swoje żołnierskie powinności, idąc szlakiem bojowym jednostki, do której należał. Jego pułk wziął latem 1944 roku udział w bardzo ważnej bitwie pod i o Ankonę, która rozegrała się w dniach 16 – 19 lipca. II Korpus Polski już w połowie czerwca rozpoczął pościg za cofającymi się jednostkami niemieckimi wzdłuż wybrzeża Morza Adriatyckiego. Silny opór na tym odcinku włoskiego frontu hitlerowcy zorganizowali na przedpolu miasta i portu Ankona. 2. Samodzielna Brygada Pancerna, z 1. pułkiem ułanów krechowieckich w składzie, otrzymała zadanie oskrzydlenia przeciwnika od zachodu, dotarcia do morza oraz odcięcie przeciwnikowi dróg odwrotu z Ankony w kierunku północno-zachodnim. Jakkolwiek z różnych względów nie udało się całkowicie odciąć Niemcom dróg odejścia, mogli się oni wycofywać jedynie wąskim ostrzeliwanym korytarzem pomiędzy wybrzeżem a miastem.

Wojna powoli zbliżała się do końca. Od 1 września 1944 roku pułk brał udział w przełamaniu tzw. Linii Gotów, wspierając poszczególnymi szwadronami bataliony strzelców karpackich, po czym wycofano go z frontu na dłuższy wypoczynek. W jego trakcie Wojciech Biel został awansowany do stopnia starszego ułana. Ostatnim większym zadaniem, jakie postawiono przed 2. Samodzielną Brygadą Pancerną, a zatem także przed ułanami krechowieckimi, było czołowe natarcie na kolejne włoskie miasto – Bolonię. Pomiędzy 13 a 20 kwietnia 1945 roku, po sforsowaniu kilku wodnych przeszkód i wygraniu wielu zaciętych potyczek, rozkaz dowództwa został wykonany. 21 kwietnia krechowiacy, a w ich szeregach starszy ułan Wojciech Biel, weszli do miasta. Bolonia została wyzwolona.


Bolonia – ostatnia bitwa II Korpusu Polskiego (Wikipedia)

Bitwa bolońska była ostatnim bojowym zadaniem 1. pułku ułanów krechowieckich. Wraz z pozostałymi jednostkami tworzącymi II Korpus Polski pozostał początkowo we Włoszech w składzie wojsk okupacyjnych, a w 1946 roku został przetransportowany do Wielkiej Brytanii. Znalazł się tutaj także Wojciech Biel, który 9 grudnia 1946 roku został odesłany do Obozu Przejściowego w Bulmer, w którym oczekiwał na wyjazd do Polski.



1. pułk ułanów krechowieckich został rozwiązany wraz z pozostałymi jednostkami II Korpusu Polskiego w 1947 roku.


Wojciech Biel z prawnukami
(arch. J. Trytko)

Janina Trytko, wnuczka Wojciecha wspomina, że „Babcia Honorata szukała go przez Czerwony Krzyż. Po powrocie do Uszwi Dziadek pracował dorywczo jako cieśla na budowach domów we wsi. W domu miał mały warsztat stolarski i wykonywał drobne prace na zamówienie. Naprawiał też garnki dla sąsiadów. Miał czterech synów, kiedy został powołany do wojska.” I kończy pytaniem: „Jak to możliwe, że Dziadek tyle przeżył i był pogodnym, życzliwym, dobrym i skromnym człowiekiem do końca swoich dni?”


Dziadek Wojciech z prawnuczką Agnieszką
(arch. J. Trytko)

Za swoją wojskową służbę starszy ułan Wojciech Biel otrzymał kilka odznaczeń brytyjskich:



Od lewej: 1/ Defence Medal – przyznawany za udział w II wojnie światowej; 2/ War Medal 1939-1945 – przyznawany osobom, które podczas II wojny światowej służyły w siłach zbrojnych Wielkiej Brytanii lub były w jednostkach pod dowództwem angielskim przynajmniej przez 28 dni w okresie 3 września 1939 – 2 września 1945; 3/ 1939-45 Star – Gwiazda za wojnę 1939 – 1945; 4/ Gwiazda Włoch – medal za udział w kampanii włoskiej w latach 1943 – 1945.
(arch. J. Trytko)

Z dumą nosił także:


1/ Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino (otrzymał 16 października 1944 r.); (zdj. Wikipedia)


2/ Odznakę 2 Warszawskiej Dywizji Pancernej (otrzymał 14 lipca 1946 r.); (zdj. Wikipedia)


3/ Odznakę pamiątkową 2 Korpusu Polskiego (otrzymał 24 września 1946 r.) (zdj. Wikipedia)

Wojciech Biel zmarł 24 lipca 1993 roku w Uszwi. Spoczywa na tamtejszym cmentarzu.

Jego wojenna tułaczka, rozpoczęta na początku wrześniu 1939 roku zakończona w 1947, jasno wskazuje jak wiele wyrzeczeń czekało dziesiątki tysięcy polskich żołnierzy, zanim mogli z powrotem wrócić do swoich rodzin, do ponownie wolnej ojczyzny. Jednak wielu nie było to dane, a ich poświęcenie najlepiej oddają napisy wyryte w kamieniu na cmentarzu polskich żołnierzy pod Monte Cassino: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie” oraz „Za naszą i waszą wolność my żołnierze polscy oddaliśmy Bogu ducha, ciało ziemi włoskiej, a serce Polsce”.

Jacek Filip

Korzystałem z kopii materiałów dostarczonych Pani Janinie Trytko przez Polski Instytut i Muzeum Sikorskiego w Londynie.

Dziękuję Panu dr. hab. Jarosławowi Rubasze za merytoryczną pomoc w wyjaśnianiu wojskowych niuansów oraz za skorygowanie błędów wynikających z mojej niedostatecznej wiedzy wojskowej.

Źródła:
1. R. Rybka, wykład V Dywizjon Taborów i jego szlak bitewny, Bochnia, 23 września 2019 r.;
2. W. Dumański, Kurier Galicyjski, nr 19 (239) 16-29 października 2015;
3. W. Dumański, jak wyżej;
4.M. Gańko, Od Chochołu do Kotłubanki: Bronisław Wiązek (1914-1942) – próba rekonstrukcji biografii na podstawie badań archiwalnych, Rocznik Mińsko-Mazowiecki 22, 153-169, 2014
comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com