Zarządzający szpitalami zwrócili się do samorządowców z prośbą o reakcję w sprawie niedoinwestowania placówek. Uważają, że jeżeli resort nie podejmie pilnych działań, od przyszłego roku będą musieli zwalniać co najmniej 10% załogi.
Powód – rosnące pensje i oczekiwania w zakresie usług medycznych.
Dyrektorzy szpitali obliczyli, że po wzroście płacy minimalnej z 2250 złotych do 2600 złotych, tylko do jednego pracownika będą musieli dołożyć przeszło tysiąc złotych.
To w skali jednego powiatowego szpitala nawet kilka milionów rocznie.
A tymczasem, nie jest tajemnicą, że szpitale w regionie mocno między sobą konkurują.
By poszerzyć wachlarz usług, w mijającym roku, brzeski szpital wykonał 40 operacji stawu kolanowego bez kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
– Za zabiegi zapłaciło tamtejsze starostwo – mówił w programie Słowo za słowo, szef powiatowego samorządu, Andrzej Potępa.
– To była inicjatywa szpitala, który poprosił powiat o dofinansowanie. Zasady są takie, że najpierw trzeba udowodnić, że szpital dobrze wykonał swoje zadanie, a teraz może liczyć na kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Po sukcesie operacji stawu kolanowego w Brzesku, tamtejszy szpital liczy na uzyskanie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia w przyszłym roku. Chciałby ich wykonać co najmniej tyle, ile w roku bieżącym.
Sfinansowanie operacji kosztowało blisko 700 tysięcy złotych. Skorzystali z nich mieszkańcy powiatu brzeskiego.
Budżet szpitala to 100 milionów złotych rocznie.
Dodajmy, że pod apelem do Ministra Zdrowia w sprawie doinwestowania szpitali w Małopolsce ma się podpisać blisko dwudziestu starostów. Spotkanie w tym celu zaplanowali na najbliższy wtorek.
Więcej także w Pulsie Regionu. posłuchaj »
źródło: RDN Małopolska