Strefa wolna od rozumu
(Okiem Zofii Mantyki)
2020-03-03
Okiem Zofii Mantyki Strefa wolna od rozumu Przedstawcie sobie Państwo, że w szkołach na Podlasiu wprowadza się klasy licealne o profilu… disco-polo, a minister edukacji jest ukontentowany z tak wielce oryginalnego „pomysła”. Żyjemy w czasach dotkliwego „kryzysu kultury słowa” i dla sporej części Polaków „przyszłem” brzmi daleko przyjaźniej niż „przyszedłem”. Schlebianie modelom kulturowym rodem z „Konopielki” jest nader widoczne, a odgradzanie się od zachodniego zepsucia moralnego – skądinąd uzasadnione – przywdziewa karykaturalne formy. Suweren łapczywie łyka smakowitą papkę demagogii i prostactwa. Samorządy elegancko sortują ludzi, przyjmując uchwały o strefach wolnych od osobników nienormatywnych. Stanowi to niezwykle tolerancyjne podejście w porównaniu do rozwiązań proponowanych przez Breivika czy innych niestrudzonych obrońców wartości. Tuchów i Kraśnik „przy okazji” pozbyły się partnerskich miast ze zgniłej Francji. Tylko patrzeć, a pojawią się uchwały o strefach wolnych od… wirusa w koronie czy jak kto woli koronawirusa. Laboratoryjny twór Jankesów „COVID-19” na wieść o nich kompletnie straci głowę, niczym zaskroniec nogi i czmychnie okrutnik jak, nie przymierzając, kac po klinie. Można zawzięcie i długo dywagować – czy wydostaliśmy się z sowieckiej strefy wpływów? Po „okrągłym stole” powstał uroczy bajzel i eldorado dla przedsiębiorczych, byliśmy w strefie… „wolnej amerykanki”, gdzie równy równemu nierówny. Zamiast pójść własną drogą – jak choćby Ukraina – wstąpiliśmy do unijnego szamba i strefy Schengen, tracąc suwerenność. Czar wolności prysł niczym mydlana bańka i oplotła nas pajęczyna kondominium. Pracowicie wstając z kolan, usiłujemy się z bagna wydźwignąć, tworząc autonomiczną strefę, by nikt „obcy” nie pouczał nas, jak mamy żyć. Nie sposób dłużej wysłuchiwać bredni, choćby o przemocy domowej, której u nas nie ma i nigdy nie było! To oczywista oczywistość, że w Polsce kobiety wiedzą, jaką rolę mają pełnić. Z podniesioną głową, skutecznie z tej matni wychodzimy. Na pikniku w Zbuszynie stwierdzono: „Jeszcze trochę, a Polski by już nie było!”. Wiara, że jesteśmy pod parasolem rozpostartym przez Opatrzność i niezawodnego Wuja Sama, pozwala nam ufnie i dufnie spoglądać w przyszłość. A w jakiej strefie obecnie się znajdujemy? „Zgadnij Koteczku” – jak mawiał Kisiel. Żyjąc między Bałtykiem a Tatrami lub gdzieś tam w świecie, czując się Polakiem – czy mamy prawo do indywidualnego pojęcia bycia Polakiem? Z patriotyzmem jest jak z wiarą w Boga, można traktować to intymnie, ale wówczas zamykamy się w strefie osobistej. W powszechnej praktyce przyjęto jednak, aby się z tym obnosić i wynosić – postponując i etykietując „innych”. Należy, maszerując w pochodach, „co krok równać krok”, budować „słuszne” pomniki i obchodzić koturnowe rocznice. Rekonstrukcje bitew i wojskowe pikniki, oddające poetyckie piękno wojny – mają uczyć patriotyzmu i zachęcać dzieci do zabijania wrogów. Nie można dopuścić, by niebożęta przeszły przez życie niczym papudraki, bez udziału w uroczych parkosyzmach wojennych jatek. Elegie o trupach szczęśliwych nieszczęśników poległych za Ojczyznę, muszą nam nieustannie towarzyszyć. Inna sprawa, że „w dżungli przeżywa nie ten lew, który postępuje po królewsku, ale ten który… jest królem”, posiadającym monopol na prawdę. Z kolei z najbardziej finezyjnym rozmachem umiera podobno wisielec. W czasach słusznie minionych, za idoli „robiło” dwóch Janków – cukierkowaty Janek Kos z czołgu „Rudy” i niezłomny przystojniak Hans Kloss. Telewizja dydaktycznie inspirowała dzieci do tworzenia podwórkowych załóg „Klubów Pancernych”. Walcząc o pokój, żyliśmy „na abarot”, w miłej atmosferze przygotowań do wojny. Historia zatoczyła koło i znów gloryfikujemy wojny i jedynie słuszną wersję patriotyzmu. Odżyła narracja nieustannej „walki”, mająca mobilizować Polaków do poszukiwania wrogów, przyczajonych dosłownie wszędzie. Prawdziwego Polaka obowiązuje czujność, nie wolno pozwolić sobie na uleganie pokusie niefrasobliwej tolerancji. Telewizja narodowa z wszechobecną prawdą tropi internacjonalizm, od którego na kilometr cuchnie zdradą i kosmopolityzmem. W komercyjnych telewizjach, z ekranu niczym z kranu sączy się brudna ciecz kłamliwego zaprzaństwa, ekologizmu i nihilizmu. Czy uda się z tym skończyć i je zrepolonizować? Mój sąsiad jest przekonany, że niebawem powinno się to udać, bo prawda broni się sama, więc to tylko kwestia czasu. Jego opinie traktuję z pełnym uszanowaniem, choćby dlatego, że nie zwykł poprawiać okularów środkowym palcem, a w dodatku sąsiad… nie nosi okularów. Kolejny raz przekonaliśmy się, że „Polska węglem stoi”, gdy tylko górnicy tupnęli, to natychmiast podniesiono im płace. Gdyby tak gwarkowie postanowili zjawić się jednak w Warszawie, to drżąc ze strachu i rżąc ze śmiechu, musieliby przezornie usiąść na kuprach, aby… władze nie weszły im – za przeproszeniem – do rzyci. Żyjąc w przysłowiowym raju, beztrosko obserwujemy, że ceny miło spadają… z półek pod własnym ciężarem, a inflacja i drożyzna to jedynie „trudności przejściowe”, które być może przechodzą z… Grecji do Polski. Gwoli sprawiedliwości, nie można nie odnotować, że… ogromnie potaniał olej, osobliwie ten w głowie. No i jak tu nie wspomnieć uroczego cytatu z kultowego filmu „Miś” S. Barei: „Warunki na zgrupowaniach mieliśmy bardzo dobre. Nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie, że prawie nie padało! Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy!”. Znany bard A. Sikorowski maluje obraz kraju nad Wisłą w piosence - „Czyjaś Ty”: „Dla mnie Polska to znaczy język którym mogłem mówić od dziecka to nad Rynkiem krakowskim księżyc to Gałczyński Tuwim Osiecka Dla mnie Polska to bliscy ludzie zieleń lasu i zagon żyta widok z okna kiedy się budzę dotyk żony kiedy zasypiam Więc mnie nie ucz polski łysolu z ogoloną do skóry głową twoja muza to disco polo serce bije ci narodowo Wytatuuj sobie na klacie że Araba tutaj nie trzeba i codziennie odmawiaj pacierz z białym orłem wzlatuj do nieba Dla mnie Polska to zapach siana pod obrusem gdy przyjdą święta a nie bitwa pięknie przegrana obowiązek żeby pamiętać Bo ojczyzna to słowo skromne które rzadko wymawiam szeptem niepotrzebny jej żaden pomnik nie zatwierdzi jej żaden dekret Więc mnie nie ucz polski łysolu z ogoloną do skóry głową twoja muza to disco polo serce bije ci narodowo Ja nie wsiądę do twojej łodzi nie zanucę twojej pieśni bo o inną Polskę mi chodzi mój rodaku od siedmiu boleści” Ryszard Ożóg
|