Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Informacja publiczna (nie)koniecznie publiczna  (Zofia Markowska)  2020-05-01

Informacja publiczna (nie)koniecznie publiczna

Co ja robię tu? Co ja tutaj robię? Są takie rzeczy, że nikt nie zaprzeczy i po co tu się głowić? Znany i ceniony lekarz, a zarazem utalentowany muzyk i gitarzysta Kuba Sienkiewicz, wiedział doskonale, jak można przekuć życiowe absurdy w muzyczne rytmy, ukryte w rezonansowym pudle gitary klasycznej czy elektrycznej. Powyższe słowa zostały właśnie zaczerpnięte z utworu zespołu Elektryczne Gitary, który od dawna lubiłam słuchać i poniekąd pasują do naszej smutnej rzeczywistości, którą od kilku dni żyje społeczność lokalna naszego ukochanego miasta nad Uszwicą.

Ponieważ ograniczenia w ruchu lądowo-chodnikowo-ulicznym nadal obowiązują, nie mam innej możliwości, jak tylko siedzieć na kanapie i nadal poprawiać swoją aktywność poprzez zwiększanie oglądalności i poczytności lokalnych mediów. Z wielką uwagą wysłuchałam również środowej sesji Rady Miejskiej, która z powodów technicznych nie była zbytnio czytelna i zrozumiała. Niemniej jednak, moją uwagę przykuło „coś”, co znacznie bardziej aniżeli koronawirus zdominowało lokalne wydarzenia ostatnich dni.

Nie mogłam wyjść z podziwu, jak swoje muskuły prężyli radni związani z obozem rządzącym.  Jakaś komisja śledcza powstała? O co tutaj chodzi? Od niepamiętnych już lat, jak świat światem, jak Brzesko Brzeskiem, tak Maria Kądziołka zawsze była związana z Brzeskiem. Wielokrotnie mijałam na ulicach Brzeska panią Marię, zazwyczaj miłą i często uśmiechniętą blondynkę i ani by mi na myśl nie przyszło, że może być inaczej. Czyżby nagle nastąpiła jakaś teleportacja? Nie sądzę, aby coś się zmieniło, chociaż niczego nie można wykluczyć, podobnie jak nie można także wykluczyć zwykłej ludzkiej złośliwości.

Jedno mi tylko tutaj coś nie pasuje. Skoro od wielu lat wszystko w życiu publicznym jest jawne, to czemu nagle miejsce zamieszkania osoby publicznej stało się niejawne? Bądź co bądź pani Maria wykonuje przecież zacne funkcje społeczne i samorządowe, wobec tego nie rozumiem, co ma do ukrycia i czego się obawia? To tak jakbym ja powiedziała, że mieszkam w Brzesku, tylko nie mów nikomu …

Różnica jest taka, że ja nie jestem osobą publiczną tylko skromną emerytką, mającą również krótki epizod życiowy w administracji samorządowej. Tak się zastanawiam, gdzie ja mieszkam? Czy aby przypadkiem też nie mieszkam gdzieś indziej, bo czasami odwiedzam mojego wnuczka na wsi w uroczym zakątku powiatu brzeskiego i zdarza się, że czasami nie mogę oprzeć się prośbom mojego słodziaka, który mówi: „babciu zostań u nas na kilka dni”. Oby się nie okazało, że kiedyś też mi to w czymś przeszkodzi, że nie zawsze mieszkałam w Brzesku. Jeżeli chodzi o najważniejsze w moim wieku, czyli miejsce pochówku i wiecznego spoczynku, to mam to już na szczęście ustalone. Dobrze, że ordynacja wyborcza tutaj nie działa. No i fajnie, bo ze strachem przyszłoby mi umrzeć.

Ale o co chodzi z tą informacją publiczną, o której tak głośno jest na tymże portalu? Było zapytanie w trybie informacji publicznej i była odpowiedź, jak sądzę w tym samym trybie i dalej nikt nic nie wie. Czyli niby publiczna, ale nie do publicznej wiadomości? Nie mogę tego pojąć. To coś podobnie, jak w piosence Kuby Sienkiewicza: „już każdy powiedział to co wiedział, trzy razy wysłuchał dobrze mnie, wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest”.

Czyli można pytać publicznie, a my będziemy udawać, że odpowiadamy (nie)publicznie, czyli klasyczne „rżnięcie głupa”. No bo jak można inaczej określić działania urzędników, którzy niby udzielili odpowiedzi w trybie informacji publicznej, ale nic nie powiedzieli. Z własnej ciekawości postanowiłam zajrzeć do Ustawy o dostępie do informacji publicznej, żeby samej się dowiedzieć, jak to faktycznie jest. Otóż, pisze tam jasno i wyraźnie, że każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu na zasadach i w trybie określonych w niniejszej ustawie. Co prawda, dalej jest tam coś napisane o tajności, ale w odniesieniu do informacji ustawowo tajnych lub niejawnych. W przypadku informacji dotyczącej radnego nie ma mowy o żadnej tajności. Wydaje mi się, że skoro wg ordynarii wyborczej radny musi na stałe mieszkać na terenie gminy, w której ma być lub jest radnym, to co tu jest do ukrycia? Gdyby to dotyczyło mojej osoby, to wychodzę publicznie i pokazuję kwity, że mieszkam na stałe w gminie Brzesko i temat mamy zakończony.

Po co ten cały cyrk z komisją śledczą? A może chodzi o to, żeby zrobić burzę w szklance wody i wypromować kolejnych Odnowicieli? A może jakiś lokalny Korwin-Mikke się objawi i wtedy dopiero będziemy mieli wesoło po całości. Teoretycznie komisja śledcza ma czas do końca kadencji, czyli jeszcze jakieś 3,5 roku udowaniania, że coś będzie robić i wyjaśniać. Pytanie tylko co - skoro wszystko jest albo raczej powinno być oczywiste i wyjaśnione. Jak widać, miała być komisja ... no to mamy komisję.

Przypomniało mi się, jaka była reakcja filmowego Władysława Kargula na słowo „komisja”. Filmowa wnuczka, którą zagrała Anna Dymna biegiem musiała pospieszyć dziadkowi z ostatnią posługa sakramentalną, gdy ten doznał sporego urazu na magiczne hasło „komisja”. Myślę, że w 2023 roku też powstanie inna komisja, która może mieć pełne ręce roboty, aby wyjaśnić ludziom wszystko to - co było niepubliczne w trybie publicznym.

Na razie mamy to, co mamy i cieszmy się z tego, że jest komisja, gdyż z powodu pandemii na żadne inne akrobacje artystyczne ze strony OdNowionego burmistrza raczej nie mamy co liczyć. Trochę igrzysk też się przyda dla poprawy depresyjnych nastrojów dla tych, którzy teraz siedzą w domu.

Zofia Markowska

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com