Deprecjacji studiów MBA ciąg dalszy
(Zbigniew Stós)
2020-09-25
Deprecjacji studiów MBA ciąg dalszy W artykule "Maleją moje szanse, aby wejść w skład rady nadzorczej jednej ze spółek miejskich w Brzesku." poruszyłem dwa tematy. Jeden dotyczył powoływania do rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa lub z udziałem jednostki samorządu terytorialnego dowolnego szczebla (gmina, powiat, województwo), mających ponad 50% akcji lub udziałów, wg tzw. klucza politycznego. W drugiej części artykułu omówiłem zmiany, jakie nastąpiły na przestrzeni ostatnich kilku lat, w wymaganiach, które powinni spełniać kandydaci do zasiadania w radach nadzorczych. Z biegiem lat krąg osób nabywających powyższe uprawnienia zaczął się poszerzać, a po ostatniej nowelizacji ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym do tego grona dopisano m.in. osoby z doktoratem nauk technicznych oraz absolwentów studiów Master of Business Administration. Po publikacji artykułu otrzymałem kilka maili z uwagami od czytelników.
Jeden z nich zapytał mnie "Co poeta miał na myśli" wiążąc tekst o radach nadzorczych w spółkach podległych pod miasto Brzesko z wymienianiem absolwentów studiów MBA, którzy tak samo jak autor tekstu nie mają żadnych szans na "zasiadanie" w takiej radzie?
To, że ja nie mam szans, jest oczywiste, natomiast wymienieni absolwenci studiów MBA za czasów kadencji Tomasza Latochy prawdopodobnie też nie mają szans, aby zasiadać w radach nadzorczych brzeskich spółek. Niemniej jednak, mają oni spore szanse, aby być powołanymi do składu rady nadzorczej państwowych spółek, nad którymi kontrolę sprawują politycy Zjednoczonej Prawicy. Poza tym, jeżeli kiedyś zmieni się burmistrz na burmistrza z przyjaznej opcji politycznej, to będą oni mieli duże szanse, aby objąć nadzór nad miejskimi spółkami. Oczywiście ja nie twierdzę, że jedyną motywacją ukończenia studiów podyplomowych MBA była chęć uzyskania uprawnień do zasiadania w radach nadzorczych, gdyż tego udowodnić nie mogę. Niemniej jednak, na dzień dzisiejszy jest to jeden z najłatwiejszych sposobów do uzyskania uprawnień do zasiadania w radach nadzorczych państwowych spółek. Stopień trudności uzyskania pozostałych uprawnień alternatywnych opisałem skrótowo w moim poprzednim artykule, w którym na zamieszczonej fotografii z uroczystej rozdania dyplomów można także zobaczyć wiele osób związanych z samorządem nie tylko powiatu brzeskiego, ale również bocheńskiego i wielu innych. Dlatego też odniosłem wrażenie, że te studia MBA organizowane były w koordynacji z jakąś jednostką samorządową, być może na szczeblu województwa? Skąd takie skojarzenia wyjaśni się w dalszej części artykułu. Kolejny korespondent, radny miejski z Tanowa, odnosząc się do fragmentu mojego tekstu "Na marginesie warto wspomnieć, że miasto Tarnów jest współrządzone przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Wiceprezydentem Tarnowa jest Pan Tadeusz Kwiatkowski, wieloletni starosta i radny powiatu dąbrowskiego z ramienia PSL-u, który przez krótki okres czasu był również członkiem Rady Nadzorczej w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym sp. z o.o. w Brzesku." Radny napisał, że " (...) prawdą jest tylko to, że Prezydent Kwiatkowski jest zastępcą Prezydenta Miasta Tarnowa. Ale współrządzenie przez PSL w Tarnowie (które nie ma w tarnowskiej Radzie żadnego przedstawiciela), to delikatna przesada.". Otóż, moim zdaniem, nie ma tutaj żadnej przesady. Mam własne spojrzenie na temat rządzenia w samorządach. Na wstępie należy zadać sobie pytanie: Kto rządzi miastem? Rada Miasta czy Prezydent Miasta? Nie tylko dla mnie, bo chyba dla wszystkich oczywistym jest, że władzę w mieście sprawuje prezydent miasta, podobnie jak w Brzesku burmistrz, który także sprawuje rządy. A zatem, skoro zastępcą prezydenta Tarnowa jest pan Tadeusz Kwiatkowski z PSL, to czym jest taka forma współpracy? Czy to nie jest współrządzenie? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam moim Czytelnikom. Oczywiście opinia na temat rządzenia miastem Tarnowem jest tylko moją subiektywną oceną, z którą nie każdy musi się zgadzać.
W mailu Czytelnika znalazłem taką oto ciekawą opinię: "(...) należy się cieszyć, że funkcje w organach nadzorczych pełnią osoby z zewnątrz, a do tego ze stopniem naukowym doktora, tudzież radcowie prawni. Nie ma nic gorszego niż "konserwowanie" lokalnych powiązań w spółce prawa handlowego. Rolą organu nadzorczego ma być w pełni obiektywna ocena wykonywania celów zarządczych oraz ekonomiczna efektywność podejmowanych decyzji.". Otóż, chcę tutaj jednoznacznie powiedzieć, że mógłbym się całkowicie zgodzić z tą opinia, gdyby jedynym kryterium doboru członków RN były wyłącznie ich kompetencje, a nie powiązania polityczne i koleżeńskie. Dodatkowo pod omawianym artykułem anonimowa "Marysieńka" stanęła w obronie "najbardziej prestiżowych studiów w Polsce i na świecie dla kadry menadżerskiej", wmawiając mi, że nie mam racji w sprawie studiów MBA i że nasi "lokalsi", ciężko pracując na niwie poszerzania wiedzy, osiągnęli sukces, a ja być może, doktorat kupiłem i napisałem artykuł z zazdrości. Komentarz ten zawiera całkowicie nieprawdziwe stwierdzenia, a także wprowadza czytelników w błąd, dlatego czuje się zobowiązany sprostować zamieszczone w nim informacje. M: Szanowny Adminie. Skromnością Pan nie grzeszy i chyba się Pan nieco zagalopował. Studia MBA Master of Business Administration to najbardziej prestiżowe studia w Polsce i na świecie dla kadry menadżerskiej. To taka "medycyna" dla osób zarządzających i nie wystarczy zapłacić jak to Pan ujął (zapłacić to można właśnie za doktorat) aby ukończyć te studia. Podczas zajęć jest wiele egzaminów, również praktycznych. Każdy semestr kończy się testem składającym się z ponad 100 pytań. Na etapie I semestru odpada 30% słuchaczy. Ja: Wymieniając swoje kwalifikacje, nie zrobiłem tego po to, aby się nimi pochwalić, ale po to żeby pokazać, że spełniając wymogi ustawowe, bez poparcia politycznego lub koleżeńskiego, nie mam żadnych szans do zasiadania w jakiejkolwiek radzie nadzorczej "spółek państwowych".
Według mojej wiedzy, jeżeli się mylę, to proszę mnie wyprowadzić z błędu, po pierwszym semestrze nie ma żadnego egzaminu tylko jest „zwykłe” zaliczenie semestru, a to jest taka mała różnica. Jeżeli zaś chodzi o ilość semestrów na studiach podyplomowych typu MBA ostatnio oferowanych na szeroką skalę, to jest ich „tylko” dwa. Drugi kończy się zazwyczaj napisaniem i "obroną" pracy końcowej (często pisanej grupowo), a jeszcze częściej nawet nie ma obrony tylko od razu ocena pracy.
Co do tych 30%, które rzekomo odpada na etapie I semestru, to zupełna fantazja. Jeżeli rzeczywiście ktoś odpada, to chyba robi to na własne życzenie albo jest osobą, która już nic od siebie nie potrafi dać. Proszę mi pokazać przykład choć jednej osoby, która terminowo zapłaciła czesne i nie ukończyła podyplomowych studiów MBA, które ostatnio, niczym grzyby po deszczu, oferowane są w Internecie.
Na dwusemestralne studia podyplomowe MBA zorganizowane w Łomży zapisało się 80 samorządowców i 100% z nich zaliczyło te studia! Początkowo była to grupa kilkunastu osób, ale - jak nietrudno się domyśleć - kiedy po mieście rozeszła się wieść, że pojawiła się możliwość łatwego zdobycia uprawnień do rad nadzorczych, to ilość słuchaczy bardzo szybko uległa zwiększeniu, czego nie kryła jedna z byłych posłanek PIS-u. Studia typu MBA zorganizowała dla miejscowych VIP-ów Uczelnia Jańskiego w Łomży (była Wyższa Szkoła Zarządzania i Przedsiębiorczości), która posiada swoją filię również w Krakowie. Mimo że opłata za studia podyplomowe rangi MBA relatywnie wcale nie była wysoka, to jak się szybko okazało, znaczna część studentów (posłowie, wicewojewoda, samorządowcy, dyrektorzy i kierownicy jednostek państwowych i samorządowych z miasta i regionu) skorzystała z tzw. bonów edukacyjnych, które mieli otrzymać z łomżyńskiego ratusza, a ich wartość pokrywała prawie 90 proc. kosztów studiów[1].
Patrząc na to wszystko, nasuwa mi się taka refleksja. Odkąd wyjechałem z Polski do USA, minęło już kilkadziesiąt lat. Wydawało mi się, że PRL już dawno się skończył, ale z tego co widzę, to nadal trwa i ma się całkiem dobrze, bo jak inaczej można to wszystko nazwać?
Jeżeli chodzi o rzekomy fakt możliwości „kupienia” doktoratu, o czym pisze anonimowa Marysieńka, to można to zrobić dzisiaj na różnych egzotycznych uczelniach, chociażby za naszą południową granicą, gdzie do niedawna można było uzyskać nawet habilitację, czyli słowackiego docenta. Jeżeli ktoś mówi o kupieniu lub zrobieniu za pieniądze doktoratu na Politechnice 30 lat temu, to po prostu nie ma zielonego pojęcia, o czym w ogóle mówi. M: Z ciekawości kontaktowałam się ze szkołą National Louis University, którą Pan przytoczył jako przykład studiów online za 5500 zł i jest to nowość od tego roku - a ukończenie właśnie tam studiów nie daje uprawnień na zasiadanie w Radach Nadzorczych, a jedynie przygotowuje do takiej możliwości. To taka podpucha dla osób " nie w temacie", które się na to dadzą nabrać. Jest tylko kilka uczelni/szkół w Polsce, które oprócz dyplomu MBA dają uprawnienia do zasiadania w Radach Nadzorczych (jest to dodatkowy "papier") m.in Collegium Humanum daje takie uprawnienia - czyli ta szkoła, którą ukończyły wyżej wymienione przez Pana osoby (chociaż moim skromnym zdaniem nie jest to zbyt prestiżowa szkoła) Ja: Same kłamstwa: po pierwsze, na stronie Wyższej Szkoły Biznesu National Louis University w Nowym Sączu napisane jest wprost, jakie uprawnienia nabywa posiadacz dyplomu MBA. Ponadto, w obecnym stanie prawnym ukończenie każdych studiów MBA (nawet tych on-line) daje uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych spółek państwowych. Poza tym na żadnym dyplomie nie ma napisane, że były to studia on-line, gdyż on-line nie jest typem studiów tylko formą kształcenia. Nieprawdą jest także jakoby oprócz dyplomu ukończenia studiów MBA tylko wybrane uczelnie wystawiały dodatkowy dokument, dający uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych. Pisanie o "dodatkowym papierze" świadczy o całkowitej ignorancji osoby, która to napisała. Jeżeli jest jakiś "dodatkowy papier", to właśnie jest to „coś”, co nie ma żadnej mocy ani podstawy prawnej. Podsumowując, tak w uproszczeniu można powiedzieć, że jeżeli masz dyplom ukończenia studiów MBA, nawet taki „kupiony” za masło na jarmarku w przysłowiowej Koziej Wólce, to z automatu nabywasz uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych. Nie jest tak, że w tym przypadku „mój dyplom jest lepszy niż twój”. Każdy student (słuchacz) podyplomowych studiów MBA otrzymuje świadectwo ukończenia studiów, które nadają stosowne uprawnienia, wg wzoru ustalonego przez ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (wzór treści takiego świadectwa jest ujednolicony dla wszystkich uczelni w Polsce). Natomiast te kolorowe dyplomy z różnymi ozdobnikami, często pisane po angielsku ze względu na zagraniczne partnerstwo zawarte między uczelniami, to jest zwykły trik marketingowy. W tym przypadku każda uczelnia ma swój autorski wzór. Jeden z takich dyplomów pokazała właśnie na portalu społecznościowym radna powiatu brzeskiego. Trzeba przyznać, że idealnie nadaje się do tego, aby go oprawić w ramkę i powiesić sobie na ścianie. Ja takie dyplomy nazywam "dyplomami fryzjerskimi" (nie obrażając fryzjerów), bo kojarzą mi się z dyplomami, które wisiały za czasów PRL w zakładach fryzjerskich i miały pokazywać klientom, że fryzjer jest przeszkolony i można śmiało dać mu się ogolić albo ostrzyc. Ciekaw jestem, ilu posiadaczy dyplomów MBA sygnowanych przez Apsley Business School w Londynie widziało chociaż raz, jak wygląda ich uczelnia i ilu z nich zna język angielski? Pewnie czytelnicy myślą, że dyplom uzyskany na podyplomowych studiach stacjonarnych różni się od tych robionych on-line? Niestety tak nie jest. Cytuję: "Dyplom ukończenia studiów jest taki sam jak dyplom ukończenia studiów organizowanych drogą tradycyjną. Absolwenci kwalifikacyjnych studiów podyplomowych otrzymują tradycyjne świadectwo ukończenia studiów podyplomowych zgodnie z wymogami MNiSW niezależnie od trybu studiowania (nie ma adnotacji, że był to tryb on-line)."[2]
M: Warto też dodać, aby zapisać się na studia MBA trzeba spełnić pewne kryteria, m.in posiadać dyplom ukończenia szkoły wyższej. Człowiek po samej maturze nie ma takiej możliwości. Ja: Skoro są to studia podyplomowe to chyba jest oczywiste, że nie chodzi o świadectwo dojrzałości? Nie ma przecież żadnych egzaminów wstępnych. Niektóre szkoły przeprowadzają jakąś tam rozmowę kwalifikacyjną, ale o czym? Tego nie wiem. Są też takie, które niby wymagają doświadczenia w zarządzaniu. Pytanie tylko czym i kiedy? Tego niestety już nie podają. Wszyscy wiemy, że rządzić każdy może, jeden lepiej inny trochę gorzej. Nie liczy się kierunek studiów, jakie ukończył kandydat na studia MBA. Nieważne jaki ma dyplom inż., mgr, licencjat. Ważne są „tylko” i przede wszystkim … pieniądze, oczywiście terminowo wpłacone na konto uczelni. Skąd zatem tytuł o deprecjacji studiów MBA? Otóż, należy przyznać, że w Polsce jest kilka wyższych uczelni, których absolwenci otrzymują prestiżowy dyplom MBA, z którym można szukać pracy nawet w krajach zachodnich. Studia takie trwają 2 lata (4 semestry), kosztują, bagatela, około 60-70 tys. złotych, zaś większa część wykładów prowadzona jest w języku angielskim. Do tego dochodzą jeszcze wizyty studyjne w zagranicznej uczelni partnerskiej, gdzie oczywistym językiem komunikacyjnym jest język angielski. Takie studia były i są przepustką do robienia kariery na wysokich stanowiskach w międzynarodowych korporacjach. Jako przykład mogę tutaj podać nazwiska dwóch menedżerów: Andrzej Klesyk, były wieloletni prezes Zarządu PZU S.A., który jest jednym z pierwszych w Polsce posiadaczy dyplomu MBA uzyskanego w Harvard Busines School w USA czy Marcin Piróg były wieloletni prezes Zarządu Carlsberg Polska S.A., który również posiada prestiżowy dyplom MBA uzyskany na francuskim INSEAD. Niestety, odkąd ukończenie studiów MBA stało się „furtką” do łatwego zdobycia uprawnień do zasiadania w radach nadzorczych, pojawiły się podyplomowe studia dwusemestralne oparte na programie MBA. Warte uwagi jest to, że ktoś zatwierdził program takich studiów, wiedząc jakie „konsekwencje” rodzi ich ukończenie. Zrobiła się z tego już "masówka". Patrz wcześniej podany przykład Łomży. Co ciekawe, to samo dzieje się w Małopolsce. Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego S.A. objęła mecenat nad Studiami podyplomowymi MBA, organizowanymi przez Uczelnię Jańskiego, czyli tę samą uczelnię, która "przeszkoliła" samorządowców i polityków w Łomży.[3] A tak zachęca MARR do tych studiów na swojej stronie internetowej: Dlaczego warto: - Absolwenci studiów MBA są zwolnieni z obowiązku składania egzaminu dla kandydatów na członków rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa zgodnie z art. 19 ustawy z dnia 16 grudnia 2016 r. o zasadach zarządzania mieniem państwowym.
- Uczestnicy studiów oprócz prestiżowego dyplomu ukończenia studiów MBA – Master of Business Administration otrzymają również certyfikat Moderatora Design Thinking.
- Studia realizowane są z wykorzystaniem nowatorskich metod i technik kształcenia na odległość (sesje on-line, e-learning).
- Konsultacje z ekspertami w zakresie obszarów tematycznych przygotowywanych projektów końcowych.
- Możliwość wymiany doświadczeń między wykładowcami i słuchaczami pełniącymi różne funkcje w firmie i reprezentującymi różne branże.
- Okazja do nawiązania szerokich kontaktów biznesowych o strategicznym znaczeniu dla firm oraz karier zawodowych uczestników studiów.
Zastanawiam się, kto i jaki ma interes w objęciu patronatem tych studiów i czy uczestnicy tych studiów otrzymają, tak jak w Łomży, "bony edukacyjne" do pokrycia całości lub części czesnego? Jak się nieoficjalnie dowiedziałem, to w trakcie studiów typu MBA (zwłaszcza w systemie on-line) jest jeszcze wielu innych samorządowców z powiatu brzeskiego i nie tylko, a także członków ich rodzin. Tym samym zasób kadrowy osób uprawnionych do zasiadania w radach nadzorczych spółek państwowych lub samorządowych stale się powiększa i pewnie jeszcze będzie się powiększał, aż do momentu kiedy ktoś powie "STOP", czyli znowelizuje zapis w ustawie. Czy wobec powyższej sytuacji znajdzie się jeszcze jakiś chętny i odważny, który przystąpiłby do tradycyjnego egzaminu? Osobiście nie słyszałem, aby w ostatnim czasie ktoś z powiatu brzeskiego przystąpił i zdał pozytywnie egzamin państwowy, który organizuje i przeprowadza Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Zbigniew Stós 1."Nikt nie oblał”. Dyplomy MBA dla VIP-ów w Łomży" [Dostęp 2020-09-24] 2. Menedżer biznesu - MBA (2 semestry) - Wyższa Szkoła Nauk Społecznych w Lublinie, [Dostęp 2020-09-24] 3.MARR Studia podyplomowe Master of Business Administration, [Dostęp 2020-09-24]
|