Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Aborcyjny abordaż to „ostry cień mgły”?  (Okiem Zofii Mantyki )  2020-11-02

Okiem Zofii Mantyki


Aborcyjny abordaż to „ostry cień mgły”?

Czy kraina nad Wisłą przeobraża się w jakiś karykaturalny twór? Ale skądże znowu, powstając z kolan, staliśmy się wreszcie gospodarzami w swoim domu i nie będą nam tu jakieś europejskie eunuchy dyktować, co nam wolno, a czego nie! Oczyszczając kraj z plugawych naleciałości, urządzamy gruntowne porządki. W czasie wielkiego sprzątania zawsze jest mały rumor, ale po zrealizowanych zabiegach zapanuje sterylny spokój. W świecie tradycyjnych wartości kobieta to jedynie subaltern i bardzo dziwne, że kogoś to może dziwi.

Jeśli ktoś to podważa jest – za przeproszeniem - zniewieściałym inteligentem i histerycznym płaksą. Taki siewca nieporządku, demaskuje się jako bezpłodny rezoner i pyszałkowaty mędrek. Prawdziwi Polacy nie mają z tym większego problemu i w godzinie próby postępują… jak Abraham w stosunku do Izaaka. Trudno pojąć, dlaczego policja nie chce tłamsić obleśnych polucji rozwydrzonej czeredy rozhisteryzowanych lewackich babsztyli, urządzających obsceniczne, halloweenowe sabaty czarownic.

W większości wielkich religii rola kobiety jest… określona. Jak uważa Jean Paul Roux: kobiety uważano za istoty nieczyste – choćby z powodu  krwotoku menstruacyjnego. Począwszy od rajskiej Ewy, przez którą to Adam naraził się na gniew boży, niecnoty sprawiają rozliczne kłopoty. Weźmy żonę Lota, ta lawirantka nie posłuchała Zwierzchności zabraniającej oglądania się wstecz i – jak to baba – oczywiście zrobiła wbrew, no i… została  dorodnym słupem soli. Liczne opracowania etnograficzne, socjologiczne i historyczne dostarczają dziesiątki przykładów, że trudno o „nieczystość” bardziej nieczystą niż nieczystość kobiety. Przecież, tak na dobrą sprawę, lwia część gwałtów to jedynie sprowokowany przez nie… rezultat. W hierarchii świata arabskiego sprawa jest bezdyskusyjna – dla mężczyzny najważniejszy jest syn, potem wielbłąd, koń i… kobieta. Patriarchalny obraz świata funkcjonuje od tysięcy lat, ale musieli pojawić się bezmózgowi wywrotowcy z kuriozalnymi pomysłami, że ludzie powinni być równi, wolni i nietykalni na życiu. O zgrozo, tu i ówdzie zaczęto nawet wydawać ustawy o powszechnej równości, wolności i zniesieniu kary śmierci. Szczęśliwie, kto by im przeczył… i tu ciekawostka - powinien zostać wtrącony do więzienia i ewentualnie dla dobra sprawy skazany na śmierć.

Jak twierdził filozof L. Kołakowski „Potencjał nietolerancji jest w każdym z nas, bo potrzeba narzucania innym własnego obrazu świata jest na ogół silna. Chcemy, by wszyscy wierzyli w to samo, co my, bo wtedy czujemy się duchowo bezpieczni i nie musimy rozważać własnych wiar albo ich konfrontować z innymi. Toteż agresji w konfrontacji wiar – religijnych, filozoficznych czy politycznych – jest bardzo dużo”. Ponieważ to był filozof, stąd jednocześnie dodawał „ Gdyby jednak nietolerancja, ochota do nawracania innych przez agresję i przemoc, miała być usuwana przez taką obyczajowość, w której nikt w nic nie wierzy, nikomu o nic nie chodzi, byleby życie było zabawne – biada nam, staniemy się ofiarami takiej czy innej ideokracji. Nie zwalczymy pochwały gwałtu przez pochwałę powszechnego zobojętnienia”. Jako człowiek wybitnie nietuzinkowy bawił się w pisanie uciesznych tekstów. Akcja jego groteskowych opowiastek dzieje się w Lailonii, która - podobnie jak „Królu Ubu” Alfreda Jarry – jest wszędzie, czyli gdzieś tam… może nad Wisłą? A „Wojna u Lemurów” z „Bajek o identyczności” ilustruje sens bezsensu wymyślnie tworzonych konfliktów.

„Świat umiera, a my tego nawet nie zauważamy” - tak rozpoczęła swój noblowski wykład Olga Tokarczuk. Czy to tylko literacka metafora? Rządzą nami królowie Ubu, których  ekspresja, maniery - a raczej ich brak - napędza i rozzuchwala tłuszczę. Zalewa nas „grówno” niosące ze sobą cuchnące miazmaty postprawdy, nienawiści, mizogini, kołtuństwa i prostactwa. Czy nieuchronnie zmierzamy do klifu Seneki? Cyniczni politycy doprowadzili do sytuacji, którą przedstawiał kiedyś ksiądz profesor J. Tischner – „ Zły usadowił nas perfidnie po dwóch stronach diabelskiego lustra”. W czasie, gdy ludzie są kompletnie zdezorientowani i boleśnie przestraszeni epidemią, machiawelicznie wrzucono światopoglądowy spór, który wyśmienicie rozpala namiętności. To iści „szatańskie posunięcie gnoma”, podlane żrąco  szyderczym sosem obłudy. Ta rzekoma obrona chrześcijańskich dogmatów ustawia Kościół w środku strzelniczej tarczy – czy właśnie o to chodziło? Jeśli chodziło o odwrócenie uwagi od rozpaczliwego bajzlu w jakim znajduje się państwo – to chapeau bas. Każdy doskonale wie, że… najlepiej gasić pożar benzyną. Nic tak nie zamula obrazu jak ostry cień mgły spowijającej gusła mrocznych dylematów.  

Mój sąsiad konstatuje to po swojemu: „Rozbuchani młodzi ludzie poczuli wiatr w żagle, demonstrując swoje postawy, nieźle się przy tym bawią. Politycy żerujący na ich naiwności rozgrywają swoją wojenkę, mając daleko gdzieś zdrowie i bezpieczeństwo obywateli. Dla vipów zarówno rządowych jak i kościelnych w Wojskowym Instytucie Medycznym na Szaserów – i nie tylko – przygotowane są całe piętra z full wyposażeniem covidowym. Ot, proza życia, giną żołnierze, a nie generałowie. Odpalony lont aborcyjnego abordażu robi robotę. Młodzi są nieobliczalni niczym „Kołakowskie naleśniki”, a niektóre ich zachowania skandalicznie głupie, jak choćby malowanie napisów na ścianach świątyń, czy przeszkadzanie w nabożeństwach. Jednak głównym przegranym w tej mistyfikacji będzie… Kościół – nie wiara, bo ona przetrwa – podobnie jak klasztor na Jasnej Górze, którego nie trzeba było bronić, co by się tak niektórym marzyło! Ponoć stójka na Jasnej Górze, to najdłuższa walka Najmana w całej karierze. Może dotarło do protestującej gawiedzi, że wnętrza świątyń to nie jest miejsce na uprawianie polityki? Jeśli tak, to wielka szkoda, że tylko do niej! Ten rozbebłany stan rzeczy zawdzięczamy narcystycznym zbawicielom kraju, którzy bronią Polskę przed nią samą”.

Sąsiad dobrze wie, że „Oni” myślą, że wiedzą, jak… prowadzić „Wojnę z rzeczami” w tyglu bigoteryjnego zakłamania. Tak to już jest, że „Naleśniki z konfiturą mają przeważnie niedobry charakter. Zachowują się tchórzliwie, a zarazem podstępnie i dla głębszych spraw nie mają zrozumienia. Często płaczą (a wiadomo, że nie ma nic gorszego, jak płaczący naleśnik), a gdy się tylko odwrócić - śmieją się złośliwie. Robią też wiele nieoczekiwanych psot, które ludziom psują humor. Dlatego Ditto z pewną ulgą obserwował, jak naleśniki, urażone jego niechętną miną, zerwały się z półmiska i po kolei wyszły z pokoju na spacer.” Nic odkrywczego, że nie tylko na ulicach mamy rozbuchanych awanturników, przecież w ciągu ostatnich lat wszyscy dotkliwie sparszywieli, a komuś bardzo zależy, aby kraj kompletnie rozwibrować. Podobno „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”, z tym że na pewno nie na pewno.

Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com