Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Magister mój lepszy niż twój  (Zofia Markowska)  2021-01-08

Magister mój lepszy niż twój

Kiedyś było tak, że jak ktoś miał maturę, to już było „coś”. Zazwyczaj ukończone gimnazjum i liceum miały tylko panny z dobrych i nieco bogatszych domów. O studiach wyższych mogli pomarzyć tylko nieliczni. W większości przypadków dla osobników rodzaju męskiego przewidziane było szkolnictwo zawodowe. Właściwie, to bardzo trafne i słuszne myślenie z epoki PRL-u, bo co to za chłop, który nie miał konkretnego zawodu. Długo obowiązywała niepisana zasada, że „chłopy do roboty, a kobiety do biura”. Można powiedzieć, że nic złego w tym nie było, bo każdy mężczyzna, jako głowa rodziny rano wstawał, szedł do pracy najczęściej fizycznej i zarabiał na utrzymanie. Podobnie było też u nas w domu. Mój małżonek pracował w jednym z brzeskich zakładów produkcyjnych, a ja wielka paniusia po studiach siedziałam sobie w ciepełku za biurkiem i … żyło nam się całkiem nieźle.  Przy okazji rodzinnych spotkań, które najczęściej były i są powodem do narzekania, niejednokrotnie musiałam wysłuchiwać od swojej teściowej, jak to ciężko mój Józiek musi pracować a ja to tylko sobie siedzę w ciepełku za biurkiem i popijam kawę. Takie było i czasami nadal jest wyobrażenie o pracy biurowej.

Dzisiaj ranga i znaczenie poziomu wykształcenia uległy znacznej „degradacji”. Można zadać sobie pytanie dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jeżeli coś przychodzi łatwo i staje się powszechne to szybko traci na znaczeniu, więcej ». Tak jak wyżej wspomniałam, w minionej epoce średnie wykształcenie z maturą niemalże zawsze dawało gwarancje pracy biurowej na stanowisku umysłowym, które przez wiele lat wg nomenklaturowego UMEWAP-u było nazywane, jako stanowisko nierobotnicze. To też pokazywało jak wielkie znaczenie w ustroju socjalistycznym miały stanowiska robotnicze, które budowały potęgę Polski Ludowej i były związane ze środowiskiem ludzi wykonujących pracę fizyczną. Dla młodego pokolenia wyjaśnię tylko, czym był UMEWAP. Otóż, jest to skrót Uniwersalnej Metody Wartościowania Pracy, która przetrwała do czasów transformacji ustrojowej a nawet jeszcze wiele lat po 1989 roku.

Jak już wielokrotnie pisałam, z powodu ograniczeń epidemicznych związanych z koronawirusem, jedną z niewielu moich atrakcji i sposobu na spędzenie wolnego czasu jest słuchanie muzyki, lektura dobrej książki oraz … czytanie portalu „zza wielkiej wody” . W minionych latach dumnie maszerowałam w pochodzie Trzech Króli, śpiewałam kolędy a nawet miałam możliwość zrobienia przy pomniku św. Floriana pamiątkowego selfie z Panem Burmistrzem. Niestety, ale dzisiaj nie było to możliwe, dlatego też z wielką uwagą przeczytałam właśnie artykuł właściciela portalu na temat ostatniej sesji Rady Miejskiej, czytaj» w którym porusza On również „problem” tytułomanii obowiązującej w Urzędzie Miejskim w Brzesku.

Otóż, faktycznie od czasu objęcia rządów przez nowego burmistrza, zauważalna jest znaczna zmiana standardów obowiązujących w tym zakresie. Doskonale pamiętam treści widniejące na pieczątkach oraz tabliczkach na drzwiach pokojów miejskich urzędników na przestrzeni ostatnich 30-tu lat. Oprócz stanowiska był tam również tytuł zawodowy. A jak to jest dzisiaj? Z tego co napisał autor wspomnianego wyżej artykułu, co zresztą widać na różnych dokumentach podpisywanych przez miejskich urzędników, wynika, że prawo do używania tytułu magistra na pieczątce ma tylko jedna i najważniejsza osoba w Urzędzie Miejskim. Wydawać by się mogło, że w dobie powszechności wyższego wykształcenia powinna obowiązywać zasada, że albo wszyscy albo nikt nie używa na swojej pieczątce tytułu zawodowego czy naukowego. Tak bynajmniej jest w innych urzędach państwowych.


Korzystając z nadmiaru wolnego czasu a nawet trochę z babskiej ciekawości, postanowiłam odszukać materiały wyborcze ówczesnych kandydatów do fotela burmistrza sprzed dwóch lat. Okazuje się, że faktycznie na próżno szukać informacji o kierunku wykształcenia Pana Tomasza Latochy obecnego włodarza gminy. Czyżby stanowiło to jakąś tajemnicę? Jak widać, najwyraźniej jest ona nie mniej strzeżona, aniżeli sekret mnichów będących w posiadaniu legendarnej receptury wypieku ciastek benedyktyńskich. Zapewne tylko nieliczni wiedzą „o co chodzi” w tej sprawie. Wydaje mi się, że jest to trochę dziwne zachowanie, gdyż jak powszechnie wiadomo Pan Tomasz Latocha lubi się przechwalać „tu i tam” swoimi sukcesami i osiągnięciami, które nie wymagają udokumentowania. Tym bardziej dziwne jest, że o swoim życiorysie zawodowym nigdy nie wspominał, oczywiście za wyjątkiem funkcji, jaką pełnił w Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. A może nie ma się tu co dziwić, skoro w kampanii wyborczej „zapomniał” wspomnieć o swoich powiązaniach politycznych z Polskim Stronnictwem Ludowym to może o dyplomie magistra też sobie przypomniał dopiero po wygranych wyborach. Pamięć to taka ludzka rzecz … tyle tylko, że z powodu braku lecytyny jest trochę ulotna.

W sprawie ostatnich trendów w używaniu tytułów zawodowych i naukowych zapytałam mojego zięcia, który jest absolwentem wyższej uczelni technicznej, uznawanej za jedną z lepszych w Polsce. On na swojej wizytówce a także na swojej pieczątce ma tylko imię i nazwisko, bez tytułu magistra inżyniera, bo jak się okazuje, w obecnym czasie liczy się to - co ktoś umie, a nie to - co ma napisane przed nazwiskiem. Z kolei jeżeli ktoś jest mocno zakompleksiony, to próbuje podwyższyć sobie własne EGO właśnie poprzez umieszczenie powszechnego na dzisiejsze czasy tytułu magistra przed swoim nazwiskiem, „pozbawiając” jednocześnie z niewiadomych powodów używania tych samych tytułów przez swoich własnych współpracowników. W dzisiejszych czasach gdzie uzyskanie wyższego wykształcenia możliwe jest nawet metodą e-learningową, tytuł mgr nie robi na nikim większego wrażenia, a czasami nawet jest satyrycznie tłumaczony, jako mgr czyli … magazynier lub "może g. robić". No cóż, taki mamy klimat, dawniej było inaczej. O ile dobrze pamiętam, to z mojego rocznika maturalnego zaledwie kilka osób ukończyło studia wyższe, ale wtedy to coś znaczyło.

W tym miejscu odniosę się jeszcze do stopnia naukowego doktora nauk społecznych, jaki posiada Pan Grzegorz Brach, zastępca burmistrza, który ani się tym zbytnio nie obnosi, ani się tym nie chwali, ani nawet nie umieszcza sobie tego na pieczątce. Obserwując wypowiedzi Pana Grzegorza Bracha na sesjach Rady Miejskiej gołym okiem widać, że jest to człowiek zrównoważony emocjonalnie, dobrze przygotowany merytorycznie a przede wszystkim doświadczony samorządowiec, który prze wiele lat piastował stanowiska wójta. Pan Grzegorz Brach, swoim wystąpieniem niejednokrotnie „ratował” burmistrza Latochę w trudnych sytuacjach, kiedy ten ostatni znalazł się „pod ostrzałem” fali krytyki ze strony radnych opozycyjnych. Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że właśnie zastępca burmistrza trzyma „to wszystko” w ryzach, bo inaczej to … strach pomyśleć, co by się działo z miastem i gminą Brzesko.


Zofia Markowska


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2023 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com