Na początku było ich „tylko” osiem
(Marek Białka)
2021-02-12
Na początku było ich „tylko” osiem Nie zważając na wszelkie trudności i przeciwności losu, które towarzyszyły ich samotnej tułaczce, poszły za głosem serca w którym rozpoznały powołanie do służby Bożej. Historia niemal każdej z nich zaczyna się podobnie. Najpierw z miejsc swojego urodzenia wyjeżdżają „za chlebem” do Krakowa, aby poprzez pracę, pomóc swoim rodzinom i krewnym. Z miasta królewskiego gdzie było już sporo różnych zgromadzeń, za namową swojego spowiednika decydują się na wyjazd do Bośni, aby następnie wstąpić do klasztoru Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa "Nazaret" w prowincji Banja Luka w Bośni, gdzie było już kilka sióstr pochodzenia polskiego. Ówczesne siostry zakonne wywodziły się z rodzin polskich emigrantów, którzy w XIX w. opuścili Ojczyznę z przyczyn ekonomicznych i politycznych.  Klasztor "Nazaret" w 1880 r. [1] - Ponad 100 lat temu osiem młodych dziewczyn wyruszyło z Polski w drogę do Bośni, by tam zostać Adoratorkami Krwi Chrystusa. Cztery z nich pochodziły z diecezji tarnowskiej, w tym aż trzy z terenu powiatu brzeskiego. To właśnie one „przywiozły” to Zgromadzenie do Polski, którego były organizatorkami na ziemiach odzyskanych. W tym roku mija właśnie 75 lat od kiedy rozpoczęły swoją działalność apostolską w naszym kraju - wyjaśnia s. Krystyna Kusak ASC, która odwiedza różne parafie, gdzie prezentuje duchowość św. Marii de Mattias, założycielki Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa. Pierwszą młodą kobietą, która wyjechała z Polski do Bośni była Stanisława Kasińska pochodząca z Łososiny Górnej (pow. Limanowa). Z przekazu historycznego wynika, że już 8 sierpnia 1905 roku przybyła ona do klasztoru „Nazaret”, zaś w dniu 6 stycznia 1906 roku oficjalnie wstąpiła do Zgromadzenia. W tym samym czasie do Bośni przyjechała Lidwina Sikora urodzona w Mucharzu k. Wadowic. Trzecią dziewczyną, która w styczniu tego samego roku wstąpiła do klasztoru była Jakuba Regina Solawa urodzona w m. Więciórka k. Tokarni (powiat Myślenice). Kolejną osobą, która przybyła do Bośni była Marianna Kowalczyk urodzona w Węglowcach k. Wieliczki. Piątą z tej grupy dziewcząt, która nieco później postanowiła wyjechać z Polski, aby resztę życia spędzić w bośniackim zakonie, była Maurycja Marianna Maziarz urodzona w kolonii Werbskiej Stefanówce na Wołyniu.  |  |  |  |  | Stanisława Kasińska | Lidwina Sikora | Jakuba Regina Solawa | Marianna Kowalczyk | Maurycja Marianna Maziarz | fot. "Żyć Ewangelią" [2] |
W kolejnym roku, do Bośni dotarły dwie kolejne młode dziewczyny, spokrewnione ze sobą. Jedną z nich była Anuncjata Wiktoria Bolek urodzona 7 maja 1886 roku w Przyborowie (powiat Brzesko), która w dniu 19 września 1907 roku rozpoczęła nowicjat, a następnie po odbyciu wszystkich stopni formacyjnych w dniu 15 sierpnia 1914 roku złożyła śluby wieczyste. Drugą kandydatką do życia zakonnego była Ludwika Stanisława Przydział urodzona 2 września 1883 roku w Rudach Rysiach (gm. Szczepanów, powiat Brzesko), która w dniu 15 sierpnia 1916 roku złożyła śluby wieczyste. W 1916 roku, czyli 9 lat później w ślady swojej rodaczki poszła Salomea Szuba, urodzona 20 września 1894 roku w Przyborowie (powiat Brzesko), która w dniu 15 sierpnia 1922 roku złożyła śluby wieczyste. Była ona kuzynką Ludwiki Stanisławy Przydział.  |  |  | Anuncjata Wiktoria Bolek | Ludwika Stanisława Przydział | Salomea Szuba | fot. "Żyć Ewangelią" [2] | - To były silne kobiety niczym z „żelaza”, których życie wypełnione było ciężką pracą, gorliwą modlitwą i miłością do Ojczyzny. Idąc za głosem serca, bez znajomości języka wyjechały do kraju o zupełnie odmiennej kulturze, aby po 40-tu latach pobytu na obczyźnie wrócić do Polski i tu rozpocząć działalność apostolską wg charyzmatu św. Marii de Mattias – opowiada s. Krystyna Kusak ASC, moderatorka Zgromadzenia, która wiele razy gościła w Brzesku, Uszwi, Gnojniku, a ostatnio również w Przyborowie i Rudach Rysiach opowiadając o naszych bohaterkach - rodaczkach. Należy podkreślić, że oprócz umiłowania Krwi Chrystusa, głęboko zakorzeniona w sercu tych dziewczyn była również miłość i tęsknota do Ojczyzny, gdzie chciały szerzyć nie tylko kult, ale także wypełniać charyzmat św. Marii de Mattias, założycielki swojego Zgromadzenia. Szczególne pragnienie odczuwała w swoim sercu s. Lidwina Sikora, która odprawiała w tym celu specjalne nabożeństwo. Często powtarzała, że Pan Jezus przelał krew za całą ludzkość, w tym również za Polaków, dlatego Oni także mają prawo cieszyć się obecnością tego Zgromadzenia w Polsce. Początkowo jej zamiary nie zyskiwały uznania, ani też akceptacji wśród przełożonych zakonnych, kościelnych a nawet władz diecezjalnych. Wraz z zakończeniem wojny, marzenia głęboko ukryte w sercu stawały się coraz bardzie realne. I tak oto w dniu 2 sierpnia 1946 roku spełniły się one niemalże w zupełności. Wtedy wówczas, po uzyskaniu pozytywnej opinii przełożonej prowincjonalnej, a następnie za zgodą Zarządu Generalnego w Rzymie oraz akceptacji sekretariatu Prymasa Polski, osiem sióstr Adoratorek wraz z grupą reemigrantów z Jugosławii, mogło wrócić do Polski. Od razu zostały skierowane na ziemie odzyskane w okolice Bolesławca na Dolnym Śląsku. Tam zostały serdecznie powitane przez Franciszkę Drochomirecką, która już wcześniej przebywała w nowicjacie sióstr Adoratorek w Bośni, ale zaraz po zakończeniu działań wojennych, wróciła do Polski wraz z rodzicami. Początkowo zamieszkały one w domu parafialnym, ale z biegiem czasu dzięki życzliwości mieszkańców Bolesławca ich działalność nabierała coraz większych rozmiarów i stawała się coraz bardziej widoczna. Aby prowadzić swoją działalność wychowawczą konieczne było posiadanie odpowiedniego lokalu. Co prawda w tamtym czasie w okolicy nie brakowało pustostanów, ale były to zazwyczaj budynki opuszczone przez ludność niemiecką, które na skutek zniszczeń wojennych wymagały generalnego remontu. Zapewne pomoc i zaangażowanie musiało być spore, gdyż zaledwie rok po osiedleniu się w Bolesławcu ks. inf. Karola Milik, ówczesny administrator apostolski (przyp. tymczasowy ordynariusz diecezji) przy udziale ks. Andrzeja Gromadzkiego dokonał aktu poświecenia wyremontowanego domu i kaplicy sióstr Adoratorek. W tym samym czasie wspomniana wcześniej s. Lidwina Sikora otrzymała z Rzymu list z wiadomością o wyjeździe z Jugosławii do Polski, kolejnych czterech sióstr zakonnych. Między czasie do pracy apostolskiej zaczęły się zgłaszać także miejscowe dziewczyny. Mimo wielu trudności czynionych przez ówczesny aparat partyjny PRL, po wcześniej przeprowadzonej na polecenie kard. Stefana Wyszyńskiego i pozytywnie ocenionej wizytacji kanonicznej, w dniu 13 grudnia 1965 roku, tj. po 20-tu latach od przyjazdu na ziemie polskie, Święta Kongregacja ds. Zakonnych podpisała i zatwierdziła dokument ustanawiający delegaturę polską samodzielną prowincją Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa w Bolesławcu. I tak oto, w skrócie przedstawia się piękna historia zgromadzenia zakonnego, którego działalność zapoczątkowało osiem młodych dziewczyn. Trzy z nich urodziły się w pobliskim Przyborowie oraz Rudach-Rysiach. W dniu 6 stycznia br. minęło właśnie 115 lat od momentu kiedy wyruszyły One do Bośni, by tam ofiarować swoje życie do służby w zakonie, którego założycielką była św. Maria de Mattias z Vallecorsa. To właśnie Ona pod wpływem duchowości i kazań głoszonych przez św. Kaspra del Bufalo, wielkiego misjonarza Przenajdroższej Krwi, powołała do istnienia Zgromadzenie Adoratorek Krwi Chrystusa, które od blisko 187-miu lat apostołuje na wszystkich kontynentach w przeszło 20 krajach świata. Jak już wcześniej wspomniałem, siostry Adoratorki są obecne w Polsce od 75-ciu lat. Głównym dom zakonny i prowincjonalny znajduje się w Bolesławcu (w pobliżu niemieckiej granicy). Jako ciekawostkę warto dodać, że św. Maria de Mattias jest oficjalną patronka miasta Bolesławiec, podobnie jak św. Jakub jest patronem miasta Brzeska. Kilka lat temu miałem okazje gościć w parafii Rudy-Rysie i osobiście opowiadać historię Czerwonego Różańca, którego siostry Adoratorki są wielkimi czcicielkami. Niestety, ale muszę powiedzie, że wiedza historyczna na temat istnienia osób, które były pionierkami tak ważnego zgromadzenia, była znikoma. Nie mniej jednak, mieszkańcy tej parafii z wielką uwagą i zaciekawianiem wysłuchali historii swoich rodaczek. Obecnie w parafiach Przyborów i Rudy-Rysie tworzą się grupy Czerwonego Różańca na którym odmawiana jest koronka do Przenajdroższej Krwi Chrystusa. Można przypuszczać, że potomkowie sióstr pionierek do dnia dzisiejszego mieszkają w tamtym terenie, bo przecież od czasu ich wyjazdu upłynęło „tylko” sto lat. - Czerwony Różaniec, na którym odmawiana jest Koronka do Przenajdroższej Krwi Chrystusa, ma zawsze kolor czerwony i składa się z 33 ziarenek, symbolizujących 33 lata życia Pana Jezusa. Rozważania podzielone są na 7 części. Przy każdej z pięciu tajemnic odmawia się pięć razy modlitwę „Ojcze nasz...”, a następnie „Chwała Ojcu...”. Po każdej części dodaje się słowa „Wspomóż Panie sługi Twoje, które odkupiłeś Twoją Najdroższą Krwią”. Przy ostatniej części trzykrotnie odmawia się „Ojcze nasz ...” – wyjaśnia s. Krystyna Kusak ASC. Muszę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem pobożności i zaangażowania grup modlitewnych działających przy parafii w Brzesku, Uszwi oraz Gnojniku. W tej ostatniej działa aż 16 grup modlitewnych po 7 osób w każdej. Jest to najliczniejsza grupa w całej diecezji tarnowskiej - dodaje w uśmiechem.  |  | Poświęcenie sztandaru grupy modlitewnej Krwi Chrystusa w kościele MB Fatimskiej w Gnojniku (2017). Stoją od lewej: Danuta Białka oraz Joanna Odroń-Wąs. fot. M. Białka | Poświęcenie sztandaru grupy modlitewnej Krwi Chrystusa w parafii św. Floriana w Uszwi (2018). Na zdjęciu ks. prał. Jan Kudłacz. fot. M. Białka | Z całej tej historii, jest również mój prywatny epizod związany z Czerwonym Różańcem, który stał się inspiracją do powstania tak licznej grupy działającej w parafii św. Marcina w Gnojniku. Nie wiem dlaczego akurat mnie spotkał ten los, że znalazłem „tajemniczy” różaniec w kolorze czerwonym, który miał tylko 33 ziarenka, podczas gdy tradycyjny różaniec maryjny ma 59 ziarenek. Nie ukrywam, że nie miałem zielonego pojęcia, ani żadnej wiedzy co to jest ten 33 ziarnowy różaniec.  Prezentacja Czerwonego Różańca w parafii św. Marcina w Gnojniku w 2013r. Stoją od lewej: Marek Białka, s. Krystyna Kusak ASC, ks. Marian Zapiór. fot. Grzegorz Brożek [3] Moja ciekawość i dociekliwość sprawiła, że nie tylko ustaliłem „co to jest”, ale także w niedługim czasie, dane mi było wyjechać do Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Po drodze do europejskiej stolicy, zatrzymaliśmy się na kilka godzin w belgijskim mieście Brugia, aby zwiedzić piękny rynek otoczony zabytkowymi kamieniczkami zachowanymi w stanie nie naruszonym z okresu II wojny światowej. Brugia ze względu na mnogość kanałów wodnych, nazywana jest również „Wenecją zachodu”.  Autor przed wejściem do Bazyliki Świętej Krwi w Brugia Nie mogąc powstrzymać podziwu i zachwytu tamtejszych architektów, na moment oddaliłem się od grupy wycieczkowiczów i wspólnie z kolegą weszliśmy do kamienicy w której … jak się okazało znajdował się kościół. Jakież było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że była to właśnie … bazylika Świętej Krwi Chrystusa, co w języku flamandzkim nazywa się Heilig-Bloed Basiliek, w której przechowywana jest ampułką z Krwią Chrystusa.  |  | Wnętrze Bazyliki Świętej Krwi w Brugia | Adoracja relikwiarza Świętej Krwi Chrystusa | fot. Marek Białka |
Powiedzmy, że był to zwykły przypadek, ale … kiedy opuściłem mury zabytkowej świątyni i postanowiłem podzielić się tą radosną nowiną z ks. prał. Zygmuntem Bochenkiem, emerytowanym proboszczem i dziekanem brzeskim, wydarzył się kolejny "przypadek". Otóż, kiedy wykręciłem numer telefonu komórkowego okazało się, że … ks. Zygmunt Bochenek niemalże w tym samym czasie był w Bolesławcu, tuż przed niemiecką granicą. Właśnie opuścił klasztor sióstr Adoratorek, udając się w dalszą podróż do Santiago de Compostela, gdzie znajduje się grób oraz sanktuarium św. Jakuba. Po powrocie do kraju ks. prał. Zygmunt Bochenek, w Kościół nad Uszwicą [4], napisał tak: Warto wiedzieć, że najstarsze zachowane dokumenty mówiące o Najświętszej Krwi w Brugii, pochodzą z 1256 r. Po przywiezieniu do miasta, płótno z zakrzepniętą krwią, miało wyglądać dokładnie tak, jak ma to miejsce dzisiaj. Ale przekazywane z pokolenia na pokolenie informacja głosi, iż po paru tygodniach w każdy piątek ok. godz. 6:00 wieczorem, Krew zaczęła się upłynniać. Owe zjawisko miało trwać, aż do 1325 roku. Wg zapisów ewangelicznych właśnie o tej godzinie Jezus rozpoczął konanie na Krzyżu. Św. Marek Ewangelista zapisał, że … „gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej”. Corocznie, w dniu święta Wniebowstąpienia, ulicami Brugii przechodzi procesja Najświętszej Krwi Pańskiej, mająca swe początki jeszcze w XIII w. Wtedy też mieszkańcy ubrani w historyczne stroje odtwarzają przybycie do miasta księcia Flandrii z drogocenną ampułką, więcej »  |  | Relikwiarz św. Marii de Mattias w Gnojniku | Relikwiarz św. Marii de Mattias w Uszwi | Na koniec wspomnę tylko, że - oprócz Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa - istnieje w Polsce również męskie Zgromadzenia Księży Misjonarzy Krwi Chrystusa, które od kilku lat buduje własne sanktuarium w Częstochowie. Opracowanie: Marek Białka
Na podstawie wywiadu z s. Krystyną Kusak oraz następujących publikacji:
1. Franciszek Kwaśniak, Anto Orlovac, "Dzieje Polaków w Bośni 1895-1946", Biblioteka im. Jana Pawła II Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Legnickiej, 2013.
2. "Żyć Ewangelią",dwumiesięcznik wydawany przez Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa, numery od 09/2005 do 4/2006. 3. "Gość Niedzielny" 4. Miesięcznik "Kościół nad Uszwicą", nr 100 październik 2012, str. 16.
|