Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Życie potrafi zaskakiwać  (Okiem Zofii Mantyki)  2021-02-14

Okiem Zofii Mantyki

Życie potrafi zaskakiwać

Spowite mrozem serca rozgrzewają dziś „Walentynki”, jak tu nie kochać w „Dzień Zakochanych”? Nazajutrz nowe... „tradycyjne” święto - „Dzień singla” W przeddzień rzymskich luperkaliów stracono ongiś św. Walentego, zacny męczennik dzielnie patronuje chorym na epilepsję i innym chorym psychicznie, w tym zakochanym. Natomiast w krajach stanowiących magiel do prasowania ludzi nieodparcie świętuje się „Dzień świra”. Antypolskie szczekaczki udowodniły, że życie bez nich jest lepsze, mediom narodowym nikt nie przeszkadzał w przekazie prawdy. W czasach Peerelu podobnie wredną, antypolską dezinformację uprawiały „Radio Wolna Europa”, „Głos Ameryki” czy paryska „Kultura” Giedroycia. Dzięki kabotyńskiemu protestowi „łże-dziennikarzy” wiemy, czego zazdrościć Węgrom. Sąsiad, doceniając podejmowane działania ratujące kraj, entuzjastycznie głosi:

»Rodzina jest najważniejsza, stąd pomysł MEN o podniesieniu do rangi dyscypliny naukowej „Nauki o Rodzinie” oraz przyznanie uprzywilejowanej pozycji naukowej wybranym czasopismom nie powinien dziwić. Zdziwił jednak pogubioną w pryncypiach wiceminister i... bidulka podała się do dymisji. Jak to mówią - „baba z wozu koniom lżej”. Tragiczna demografia i żałosne „rezultaty podniecania taty” programem „500+” uzmysławiają, że nie tędy droga. Tolerowanie lewactwa i imprez pokroju „Dzień Singla” to obłęd, trzeba bezwarunkowo przywrócić „bykowe”, które dumnie płaciłem. Młodszym Czytelnikom należy się wyjaśnienie, kolokwialny termin „bykowe” oznaczał w PRL-u podatek od starokawalerstwa, „drenujący” mężczyzn po 25 roku życia. Nie chcesz założyć rodziny - płać. Wojujące feministki chełpiąc się pozycją singla (ojejku! przepraszam, singielki) - tematu nie odpuszczą, więc też zapłacą. Aby chronić rodzinę należy kontynuować zmiany prawa, choćby likwidując cywilne rozwody. Warto rozważyć penalizację produkcji, dystrybucji i używania środków antykoncepcyjnych, tak jak rzecz się ma z narkotykami. Natomiast Viagrę i tym podobne specyfiki winno się propagować powszechnie tak jak kiedyś łyżkę tranu w szkole«.

Nie sposób zarzucić sąsiadowi braku koncepcji w sprawach antykoncepcji. Za te podpowiedzi może przechera zostać nominowany do tytułu „Człowieka Roku 2021” klubów „Gazety Polskiej”.

W czasach „komuny” uczniowie musieli wykonywać polecenia nauczycieli, a rodzice dowiadując się, że pociechy mają kiepskie postępy w nauce, dopuszczali myśl, że to może być wynik lenistwa dzieci, a nie nauczycieli! Brzmi to groteskowo, ale doprawdy tak było. Zdarzały się wyjątki, dzieci notabli – co oczywiste – nie były leniwe, troska o ich wyniki spoczywała na barkach szkoły. Resortowe dzieci, podobnie jak dzieci „badylarzy” musiały się gnieździć z pospólstwem w szkołach publicznych. Rewolucyjne zmiany nastąpiły w III RP. Pamiętam rozmowę z mamą ucznia traktującego szkołę jako ewidentną stratę czasu. Ojciec pracował za granicą i – jak się później okazało – niezupełnie orientował się, do której szkoły syn uczęszcza. Chłopak z nonszalanckim grymasem słuchał opowieści, jak to rodzice się o niego troszczą. Samochód, który mu kupili nie był nowy, miał ponoć dopiero cztery lata. Na moje nieśmiałe uwagi, że syn nieczęsto zagląda do szkoły i nie zaprząta sobie głowy nauką, mama uczenie skonstatowała: „Robuś” jest delikatny i nie powinien się nadmiernie przemęczać.

Chcąc wpisać się w klimat rozmowy – zupełnie niepotrzebnie – zauważyłem, że gdy poturbował kolegę, nie był specjalnie delikatny i chyba się nadmiernie nie zmęczył. Kobieta wybuchła płaczem, rujnując dotkliwie swój makijaż. Zaczęła się użalać nad swym losem, a synowi wyrzuciła, iż jest krnąbrnym draniem i cytuję - „dostajesz szlaban na auto i imprezy”. Rozwój wydarzeń był niesamowity, ni stąd ni zowąd, a precyzyjniej to ze stołu, chłopak porwał popielniczkę i chciał ją rzucić w stronę mamy. Śpieszę dodać, że podczas rozmowy nie paliła, więc popielniczka zupełnie nie była jej potrzebna. Dwa tygodnie po incydencie pojawił się w szkole ojciec. Odbyliśmy długą i ciekawą rozmowę. Był zaskoczony, że syn wyleciał z technikum i chodzi do szkoły zawodowej. Chłopak przeszedł metamorfozę, skończył szkołę, potem technikum i zdał maturę. Dawniej autorytet rodziców i nauczycieli – skądinąd nie zawsze zasadny – nie podlegał dyskusji.

Teraz większość rodziców stara się swym dzieciom uchylić nieba. Wychowują gwiazdy przekonane o swej wyjątkowości. Po opuszczeniu domowych pieleszy, w zderzeniu z życiem – jeśli uda się im nie wpaść w depresję i nie wylądować w „psychiatryku” – będą zmuszone uczestniczyć w panującym wyścigu szczurów. Urodzony w Dolnej Saksonii magister pedagogiki Andreas Rebers – występujący w niemieckich kabaretach – ukuł autoironiczne określenie „Prowincja jest wszędzie tam, gdzie pedagog jest uważany za intelektualistę”. Jako paskudny satyryk oczywiście postawił wszystko na głowie, ale co zrobić - oni już tak mają. Tradycjonaliści twierdzą, że bezstresowe wychowanie tworzy rozwydrzone potwory. Rzeczywistość jest zgoła inna, dzieci otoczone bezgraniczną miłością i pozbawione traumatycznych przeżyć są przepełnione miłością do samych siebie. W końcu najważniejsze, aby kochać i akceptować przede wszystkim siebie. Tak wychowane potrafią bezlitośnie niszczyć każdą napotkaną przeszkodę, z rodzicami włącznie.

Sąsiad – jak to on – znowu wtrąca swoje trzy grosze:

»Widzisz, to nie jest takie proste jak się może wydawać. Dzieci, które przeżyły traumatyczne dzieciństwo czasem kończą tragicznie. Weźmy siostry bliźniaczki Ludwikę i Zofię Woźnickie, które po ucieczce z getta ukryte były w „pokoju za szafą” - gdy każde kroki na schodach mogły być krokami gestapo. Po wojnie Ludwika została cenioną pisarką książek dla dzieci i tłumaczem literatury anglosaskiej, a Zofia krytyczką literacką i tłumaczem literatury francuskiej. Obie panie łączyła zażyła przyjaźń z pochodzącą ze Starachowic Jadwigą z Jasiewiczów Kaczyńską, matką Lecha i Jarosława. Kobiety były w bliskich relacjach z rodziną państwa Kaczyńskich, Zofia została matką chrzestną Lecha. Ich przeżycia z młodości znalazły niestety bardzo smutny epilog. Ludwika w 1983 roku popełniła samobójstwo, wyskoczyła z okna kamienicy w Warszawie. Trzy lata później w ten sam sposób Zofia zakończyła swe życie, wyskakując z okna w Londynie. Nie mogła pogodzić się ze stratą bliźniaczki. Życie potrafi zaskakiwać«.

W 2013 roku M. Szczygieł napisał reportaż „Śliczny i posłuszny”, opierając się na artykule Barbary Seidler z 1982 roku o zakatowaniu przed czterdziestu laty – 18 lutego 1981 – przez macochę Renatę K. sześcioletniego Daniela Litwinuka. Maltretowanie dziecka trwało dwa i pół roku, a miało miejsce w bardzo zacnym inteligenckim domu o tradycyjnych wartościach. Chłopiec był systematycznie bity za najmniejsze przewinienia. Znał „Regulamin”, więc nigdy nie prosił, aby mu darować karę. Zawsze musiał się sam rozebrać i położyć, nie wolno mu było płakać, bo wówczas razy liczono od nowa. Zabójczyni została skazana na 15 lat więzienia, a mąż na lat 5. Dzieciobójczyni odsiedziała 10 lat i została zwolniona. Smaczku sprawie dodaje fakt, iż po odbyciu i zatarciu kary, jako uniwersytecka absolwentka matematyki i teologii, do czasu ukazania się reportażu pracowała w szkole jako nauczyciel matematyki i katechetka. Była również ekspertem MEN... oceniającym nauczycieli przy stopniach awansu zawodowego. Rodzina pani Renaty to bardzo szanowany ród z profesorskimi tytułami, a i ojciec dziecka wywodzi się z szacownej rodziny. Życie potrafi zaskakiwać.

Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com