Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Na razie jest ściernisko, ale chyba nie będzie San Francisco  (Zofia Markowska)  2021-03-15

Na razie jest ściernisko, ale chyba nie będzie San Francisco

Nie obejrzawszy się jak z bicza trzasnął, zbliżamy się do półmetku obecnej kadencji samorządowej. Trzeba przyznać, że czasy do rządzenia nie są łatwe, bo „nieproszony gość” o nazwisku Covid, który nie był ujęty w żadnej projekcji finansowej ani budżetowej, zdążył już sporo namieszać i wydrenować kasę niejednego samorządu.

Wszyscy pamiętamy jesienne emocje 2018 roku wyborczego w którym kandydaci prześcigali się w obietnicach na „lepsze jutro” mieszkańców miasta i gminy Brzesko. Jeden mówił, że mieszkańcy zasługują na coś więcej, niż mają dotychczas, inny mówił, że już mają tak dobrze, że niczego więcej nie potrzebują jak tylko postawić przy nazwisku „sprawdzonego gospodarza” znak „X”. Jeszcze inny kandydat obiecywał miejsca pracy na lokalnym rynku i - w swoim spocie reklamowym - „zatrzymał” pociąg jadący z Brzeska w kierunku Krakowa. Ostatni kandydat, który okazał się zwycięzcą marketingowego maratonu wyborczego najwyraźniej uznał, że jest tak źle, że gorzej być już nie może i nie ma sensu niczego „remontować”, więc postanowił zacząć wszystko „od nowa”. Trzeba przyznać, że wielu mądrych osób zadawało sobie spory trud, żeby zrozumieć ów hasło wyborcze. Moje koleżanki z ławeczki, pytały mnie również, co miał na myśli Pan Tomasz Latocha startujący z komitetu wyborczego Brzesko OdNowa? Po pierwsze ja nigdy nie byłam i nie jestem rzecznikiem prasowym tej formacji [...], dlatego też skąd niby miałabym to wiedzieć? Mogłam się jedynie domyślać, że poziom reform, jakie zamierza wprowadzić nowy włodarz gminy będzie tak głęboki, iż bez wątpienia chce wszystko zacząć „od nowa”.

Wielu pytało wtedy, czy to będzie początek apokalipsy, skoro wszystko ma się zacząć OdNowa? Czyżby ponad sześciuset letnia historia lokacji i bogata tradycja miasta Brzeska nic nie znaczyła? A co na to mieliby powiedzieć nasi starsi Bracia w wierze, którzy przez wiele wieków tworzyli historie tego miasta? Co o tym pomyślą poprzednicy na stanowiskach burmistrza, którzy na miarę swoich możliwości przy sporym wysiłku radnych, budowali i tworzyli rozwój tego miasta

Wiele osób z przerażeniem pytało: co to może oznaczać ta OdNowa? Jakże to tak można od razu po tylu latach, wszystko OdNowić, zaorać, zabronować i zacząć wiosenne siewy nowym ziarnem? Brzesko to nie jest przecież i nie był nigdy Park Jurajski w którym niegdyś spacerowały dinozaury, bo one chyba już dawno wyginęły. Wydaje mi się, że wystarczyłaby tylko odrobina dobrej woli, aby dostrzec pozytywne efekty pracy swoich poprzedników.

Niektórzy mówili, że ów OdNowa to inaczej przemiana, która może symbolizować alegorię zmiany nowego oblicza miasta, którą zamierza wprowadzić nowy burmistrz. Szopka na płycie rynku co prawda zniknęła, ale czy o taką nowoczesność nam chodziło? Oceniając program wyborczy Pana Tomasza Latochy, ówczesnego kandydata na fotel burmistrza, można było odnieść wrażenie, że w mieście i gminie Brzesko dotychczas było szczere pole i ściernisko, ale pod nowymi rządami może być nawet San Francisco. Pamiętamy wszyscy doskonale opowiadania o „szklanych domach” i strefach aktywności gospodarczej, które miały pobudzić lokalną gospodarkę i dać nowe miejsca pracy. Póki co, nikt nie widział żadnej koparki ani buldożera, który zmierzałby w kierunku jadownickiej dzielnicy Rędziny czy gruntów położonych w Bratucickim Parku Krajobrazowym w Buczu. Pozostaje czekać dalej (…).

Adam Asnyk, który uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich poetów epoki pozytywizmu napisał kiedyś tak :

"Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść:
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!"

Jak widać po wynikach ostatnich wyborów, zdecydowana większość Mieszkańców nie wzięła raczej pod uwagę tego o czym pisał polski poeta, lecz zdecydowanie opowiedziała się za modernistycznym i OdNowionym modelem zarządzania. Mieszkańcy miasta i gminy, czyli najwyższy suweren, postanowili przekazać buławę władcy grodu nad Uszwicą nowemu burmistrzowi, mając przy tym pewne nadzieje. Co z tego wyszło?

Już po pierwszym roku działalności nowej władzy, nie tylko ja mogłam się przekonać, że skala zapowiadanych zmian okazała się nieco mniejsza od oczekiwanych. Życie bardzo szybko zweryfikowało bajeczne plany dynamicznego burmistrza. Po krótkich epizodach ze stoliczkiem, ławeczką i strażackim autkiem w tle, przy mniejszych i większych wygibasach połączonych z akrobacją sceniczną, nowy gospodarz przejrzał na oczy i nagle dostrzegł, że gmina jest ogromnie zadłużona. Szkoda, że wcześniej tego nie widział, albo może i widział, bo przecież na co dzień nosi piękne okulary w złotych oprawkach, które nie tylko dodają uroku i powagi urzędnika, ale jeszcze powinny ułatwić czytanie, zwłaszcza tej mniejszej czcionki.

Tak czy inaczej obecnie urzędujący burmistrz, wprowadził nowe określenie do zakresu czynności współczesnego samorządowca, a mianowicie „zarządzanie długiem” o czym wielokrotnie mówił podczas obrad sesji Rady Miejskiej, oczywiście zachowując przy tym skrupulatnie wyćwiczone gesty, mimikę oraz figury retoryczne o których opowiadał niegdyś Piotr Tymochowicz, legendarny pijarowiec wielu znanych polityków. Po dwóch latach rządów gołym okiem widać, że młody i doświadczony menedżer, uważnie słuchał wykładów na swojej uczelni, której pełną nazwę od początku chronił bardziej, niż nie jeden mnich, znający sekretną recepturę wypiekania ciastek benedyktyńskich. Może faktycznie coś jest na rzeczy, bo … gdyby tak wszyscy dowiedzieli się nagle, w której szkole można zdobyć wiedzę i ponadprzeciętne zdolności nie tylko zarządzania długiem, ale także rolowania wszystkiego i wszystkich dookoła, to strach pomyśleć co by się działo w kolejnych wyborach? Poza tym, zapewne wielu wyborców nie dałoby się już po raz kolejny zrobić w przysłowiowe bambuko, bo sami poznaliby sekretną tajemnicę „zarządzania długiem”, tzn. reglamentowanego regulowania zobowiązań wobec wyborców, którymi można umiejętnie manipulować osiągając przy tym zamierzony efekt. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że umiejętność (nie) spełniania obietnic wyborczych jest niczym innym, jak swego rodzaju zdolność zarządzania długiem (wobec mieszkańców), którą niestety, ale posiadają tylko nieliczni.

I tak oto na sam koniec 2020 roku, niczym magicznym dotknięciem czarodziejskiej różdżki, najpierw mamy „nadwyżkę” w budżecie w kwocie ponad 3,5 mln złotych, po czym już na początku nowego roku, mamy nowelizację budżetu w którym następuje zwiększenie deficytu o kwotę ponad 3,6 mln złotych. Niestety, ale tutaj brzeski Coperfield nie był w stanie już nic zrobić, ponieważ rolowanie długu możliwe jest „tylko” na przełomie roku. I tak oto w bieżącym 2021 roku planowany deficyt ma wynieść 11,3 mln złotych, zaś całe zadłużenie gminy to kwota rzędu 64,5 mln złotych.

W porównaniu do rządów Pana Grzegorza Wawryki, czyli „sprawdzonego gospodarza” jest to gigantyczny wzrost. Poprzedni burmistrz starał się równoważyć budżet. Przy tak rozpasanym i deficytowym planie finansowym, można spokojnie „orać i siać” (również zamęt), zrywać asfalty i kłaść nowe nawierzchnie drogi, zrywać płyty chodnikowe i kłaść kostkę brukową. Właściwie to można robić wszystko. Pytanie tylko kto będzie zbierał „plony” tego wszystkiego i kto będzie spłacał długi za powyborcze fanaberie miłościwie panującego nam obecnego włodarza? Właściwie to należałoby zapytać czy będzie jeszcze co zbierać?

A może nie warto się martwić na wyrost, bo przecież w zasobach gminy jest jeszcze trochę ziemi, nie koniecznie żyznej i urodzajnej. Bynajmniej nikomu nie jest dzisiaj potrzebne marchewkowe pole przeznaczone pod uprawę kukurydzy. Dzisiaj w cenie są grunty budowlane, które są cennym kąskiem dla wielu deweloperów. Właściwie to wszystko można sprzedać, tylko co zrobią Ci co „przyjdą zaś”? Czy to interesuje urzędującego burmistrza? Raczej chyba nie, bo jak widać stosuje On zasadę: Niech się martwią ci co przyjdą po mnie. Liczy się to co jest … tu i teraz. Dla mnie liczy się to jak znaleźć nowy sposób na wyrolowanie kilku osób, czyli jak wygrać kolejne wybory samorządowe, bo … jak śpiewał niegdyś Golec uOrkiestra ...

„Dziś robota nie jest w cenie.
Dzisiaj liczy się myślenie,
to najlepszy w życiu fach.
Odkryj w sobie nową cnotę,
uczulenie na robotę.
Bo nie dobrze gdy nad grzbietem wisi bat”

Przeglądając prasę internetową minionego tygodnia, moją uwagę zwrócił list otwarty byłego przewodniczącego Rady Miejskiej w Brzesku, który niczym Feniks z popiołów nagle się odrodził i poczuł wolę walki w obronie ziemi znajdującej się na osiedlu w którym spędził swoje dzieciństwo i młodość. Pan Krzysztof Ojczyk, jako wieloletni radny miejski od dawien dawna był dość kontrowersyjnym obrońcą Ludu. Z jednej strony posądzany był o „kolaboracje” z b. burmistrzem Grzegorzem Wawryką, ale jak się potem okazało, to bardzo skrupulatnie obnażał jego słabości i wszelkie nieprawidłowości w funkcjonowaniu Urzędu oraz jemu podległych. Z czasów kiedy byłam aktywną i czynną zawodowo osobą, zapamiętałam wiele jego wystąpień i „ciekawych” pomysłów. Dzisiaj, jako emerytka mogę tylko spoglądać zza okna na rzeczywistość, która mnie otacza i ewentualnie komentować „to” co widzę i słyszę, bo przecież covidowe getto, które nadal trwa, uniemożliwia mi jakiekolwiek życie towarzysko-kulturalne. Wracając do listy otwartego kierowanego do mieszkańców Brzeska, nie sposób nie zgodzić się z tezą, jaką postawił Pan Krzysztof Ojczyk, że budownictwo tanich mieszkań komunalnych to jest ogromna szansa dla wielu młodych ludzi, skądinąd będących w grupie docelowej elektoratu obecnego burmistrza. Trudno mi więc zrozumieć decyzję o sprzedaży działki, która miała być przeznaczona właśnie na ten cel. Podobnie jak nie mogę pojąć, dlaczego Pan Tomasz Latocha ryzykuje utratę poparcia i uznania wśród własnego elektoratu, czyli młodych ludzi, którym w dużej mierze zawdzięcza wyborcze zwycięstwo.

A może nie ma co gdybać, tylko trzeba optymistycznie patrzeć w przyszłość co nam przyniesie nowy dzień, tydzień, miesiąc, rok. Zaś obecnemu burmistrzowi należy życzyć zgodnie ze znanym staropolskim powiedzeniem „Szczęść Boże … temu kto sieje i orze”. Oby się tylko nie okazało, że za trzy lata wszystko będzie już tak zaorane, że nie będzie do czego łopaty wbić. Daj Bóg, żeby coś jeszcze zostało, co będzie się nadawać do „uprawy” dla przyszłego gospodarza gminy Brzesko.

Zofia Markowska


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com