Długu mój długu, cóżem ja uczynił?
(Zofia Markowska)
2021-03-27
Długu mój długu, cóżem ja uczynił? Patrząc na tegoroczny deficyt budżetowy i - co za tym idzie - rosnące zadłużenie, które wg Wieloletniej Prognozy Finansowej (WPF) na koniec 2021 roku może przekroczyć 64 mln złotych, nie sposób oprzeć się stwierdzeniu, że dług Gminy Brzesko kogoś „zasmucił” albo komuś w czymś „zawinił”. O ile dobrze pamiętam, to w dotychczasowej historii finansów publicznych Gminy Brzesko nie było chyba jeszcze sytuacji, aby w danym roku różnica pomiędzy planem wydatków a planem dochodów wynosiła ponad 11 milionów złotych. Taki deficyt osiągnięty w jednym roku budżetowym to swoisty rekord, jaki pod rządami Pana Burmistrza Tomasza Latochy osiągnęła Gmina Brzesko. I jak tu nie chwalić osiągnięć programowych ukrytych pod szyldem Brzesko OdNowa, skoro jest „coś”, czego dotychczas nie udało się osiągnąć nikomu. Aby znaleźć związek przyczynowo-skutkowy istnienia zadłużenia, wcale nie trzeba do tego zbyt tęgiej głowy, gdyż zadłużenie nie bierze się znikąd, podobnie jak deficyt budżetowy w danym roku. Zarówno jedno jak i drugie nie jest przyczyną, ale skutkiem nieracjonalnie prowadzonej polityki dochodów i wydatków gminy. Są też tacy dla których rosnące zadłużenie wcale nie jest powodem do smutku, ale wręcz stanowi „przyczynę naszej radości”, bo skoro więcej wydajemy to więcej mamy dróg, chodników, nieruchomości i przyjemności. A skoro więcej zrobimy dzisiaj, to mniej będziemy mieć do zrobienia w przyszłości. Jednym słowem zadłużenie staje się „przybytkiem chwalebnym”. Nie zważając na rosnące w rekordowym tempie zadłużenie gminy, właśnie do takiego genialnego wniosku doszedł niedawno jeden z brzeskich radnych, który ogłosił swoiste memento w stylu „róbmy swoje”, coś podobnie jak w piosence Wojciecha Młynarskiego. "Widoki nasze, marne są I dola przesądzona Rozdzieram oto szatę swą Chłopaki, jest już po nas! A jeden z synów, zresztą cham Rzekł: "Taką tacie radę dam" Róbmy swoje! Pewne jest to jedno, że Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chcę”. No właśnie, póki jeszcze ciut się chce i póki jeszcze jest ochota. Czyżby poprzedniemu burmistrzowi odeszła ochota i przestało się chcieć, skoro wydawał na drogi tylko pół miliona złotych rocznie? Przecież można było wydać półtora miliona złotych i trąbić o tym wszem i wobec dookoła? Dlatego obecny burmistrz długo się nie zastanawiał tylko od razu podbił stawkę x 3. Pokazał miastu i światu, że wszystko jest możliwe. W ślad za tym musiało oczywiście pójść zwiększenie deficytu budżetowego, bo niby skąd miałyby się wziąć pieniądze na ten cel? Tutaj żaden Coperfield cudów nie zrobi. Jeżeli ktoś mi nie wierzy, to niech słucha uważnie wykładów pana dr Grzegorza Bracha na temat ekonomii społecznej, które między wierszami wygłasza niemalże podczas każdej sesji Rady Miejskiej w Brzesku. Muszę powiedzieć, że z wielką atencją zawsze słucham wypowiedzi pana Wiceburmistrza, które są rzeczowe i konkretne. Nie ukrywam, że nieco zaniepokoiła mnie sytuacja o zaistniałej konieczności przeprowadzenia przetargu na odbiór odpadów komunalnych, o której mówił podczas ostatniej sesji. Czyżby miała to być groźba kolejnej podwyżki za odbiór śmieci z jaką będą musieli się zmierzyć Mieszkańcy gminy? Obawiam się, że tym razem moja skromna emerytura mogłaby się "obrazić" z tego powodu. Myślę, że chyba każdy zdroworozsądkowy i racjonalnie myślący przyzna, że permanentne zadłużanie gminy jest wyjątkowo nieroztropnym sposobem wielopokoleniowego myślenia wybrańców narodu, którzy widzą tylko „dziś”, ale nie martwią się co będzie „jutro”. A co zostanie dla tych co przyjdą po nas? Jeżeli tendencja zadłużania gminy nadal będzie się utrzymywać, to ci co przyjdą "po OdNowie" będą mogli jedynie zgasić światło i zaśpiewać sobie … „bój to jest nasz ostatni”. Mało kto myśli o tym, że zadłużenie gminy znacznie obciąży przyszłe pokolenia Brzeszczan. Ale czy starszą poczciwą emerytkę powinno to martwić, skoro losem gminnych finansów nie przejmuje się wielu obecnych radnych? Większość z nich w ogóle nie zabiera głosu.
Z kolei jeden z radnych, który kieruje pracami komisji finansowej, zamiast szukać sposobu na zmniejszenie zadłużenia oraz jego spłatę, podczas ostatniej sesji RM złożył wniosek do Burmistrza o zamontowanie progów zwalniających na ścieżce rowerowej biegnącej przez las szczepanowski, gdyż prędkości osiągane na tymże trakcie, przekroczyły już dopuszczalny poziom i mogą zagrażać bezpieczeństwu, zarówno zwierzyny jak i spacerowiczów. Montując takowe progi należałoby jeszcze pamiętać o elementach męskiego nabiału, bo podczas przejazdu rowerem przez próg zwalniający, skorupka może ulec stłuczeniu. Troska i gorliwość o środowisko naturalne była i jest zawsze w cenie. Skądinąd nie bardzo rozumiem dlaczego akurat szef najważniejszej komisji zgłasza taki problem? O ile dobrze kojarzę to pan Bogusław Sambor jest chyba radnym z osiedla Ogrodowa-Kościuszki, gdyż czasami mijam na chodniku tego sympatycznego i młodego pana. Tak czy siak wydaje mi się, że ul. Ogrodowa nie jest ulicą tranzytową w kierunku Szczepanowa, ale skoro na osiedlu „królowej Marysieńki” nie ma innych problemów, to każda inicjatywa radnego zasługuje na pochwałę. O krótkowzroczności sprawujących władzę świadczy nie tylko zadłużanie gminy, ale przede wszystkim brak perspektywy spłaty tegoż zadłużenia. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej, podjęto uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na zaciągnięcie przez Gminę Brzesko długoterminowej pożyczki. Chodzi o kwotę bagatela dziewięciu milionów złotych, przeznaczoną na częściowe sfinansowanie tegorocznego deficytu budżetowego oraz częściową spłatę zaciągniętych wcześniej zobowiązań.
Pierwotna wysokość nowego zobowiązania miała wynosić osiem milionów złotych i miała ona mieć formę emisji kolejnych obligacji, ale jak wynika z uzasadnienia pani skarbnik Lucyny Łanocha, planowana do zaciągnięcia przez Gminę Brzesko pożyczka jest bardziej korzystna, aniżeli obligacje. Najwidoczniej atrakcyjność tej transakcji była na tyle wysoka, że Burmistrz postanowił wziąć nie tylko osiem „baniek” na załatanie tegorocznej dziury budżetowej, ale jeszcze wziął dodatkowego „melona”, którego od razu zamierza przeznaczyć na częściową spłatę zaciągniętego wcześniej zobowiązania, czyli „starej” pożyczki. Obrazkowo wygląda to mniej więcej tak, jakby sąsiadka pożyczyła ode mnie 100 złotych i obiecała, że za rok odda mi całą kwotę. Po czym mija rok, sąsiadka ucieka wzrokiem na mój widok, ja delikatnie zaczynam się upominać o zwrot swoich pieniędzy, których niestety, ale sąsiadka po prostu nie ma. Co robi sąsiadka w takiej sytuacji? Idzie do drugiej sąsiadki piętro wyżej i pożycza od niej 100 złotych na okres jednego roku, aby zaraz w tym samym dniu oddać mnie 100 złotych i spłacić wymagalny dług, bo ta stówa, którą pożyczyła piętro wyżej, będzie wymagalna do zwrotu dopiero za kolejny rok. I tak oto szala lala la zabawa trwa … w nieskończoność. Podobnie jest z gminnym budżetem. Po to zaciągamy nowe zobowiązania, aby spłacić stare, które stały się wymagalne. Oczywiście wszystko oddajemy z odsetkami, dlatego koszty obsługi długu wciąż rosną. Korzystając z nadmiaru wolnego czasu pokusiłam się, aby odszukać archiwalne uchwały budżetowe gminy Brzesko dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej, ze szczególnym uwzględnieniem wykonanych deficytów w danym roku. Jak się okazuje, to poprzedni gospodarz grodu nad Uszwicą tak bardzo krytykowany za styl rządzenia miastem i gminą, w latach 2014-2018 zadłużył gminę „tylko” na kwotę niecałych siedmiu milionów złotych. Jak na pięć lat rządów, to wcale nie jest jeszcze chyba tak źle, skoro obecny burmistrz za dwa lata swoich rządów plus planowany na ten rok deficyt budżetowy, zwiększy zadłużenie o ponad 8,6 miliona złotych. Strach pomyśleć do jakiego poziomu dojdziemy na koniec kadencji za niecałe trzy lata, bo przecież następne wybory planowane są dopiero w jesieni 2023 roku. Hojność urzędującego burmistrza w wydawaniu publicznych pieniędzy nie powinna chyba nikogo dziwić, bo przecież każdy włodarz chce sobie zaskarbić sympatię i przychylność elektoratu, aby w kolejnych wyborach uzyskać reelekcje. Podobnie czyni również urzędujący Burmistrz Brzeska, który pręży muskuły i robi co może, aby zadowolić swoich Wyborców. Trochę szkoda, że mamy ograniczenia związane z pandemią koronawirusa, bo zapewne nie jednego z nas zaskoczyłby jeszcze swoją pomysłowością sceniczną i akrobatyczną. Myślę, że jeszcze kiedyś będzie normalnie i Pan Burmistrz pokaże wszystkim na co Go stać. Nie po raz pierwszy mówię o tym, że Pan Tomasz Latocha, na lokalnej scenie politycznej jest zawodnikiem z poziomu extra klasy, którego niejedna partia czy komitet wyborczy chciałaby mieć w swoim zespole. To jest po prostu „towar eksportowy”. Żaden lokalny „polityczny LZS”, ani nawet liga okręgowa nie ma takiego zawodnika w swojej drużynie. Co najwyżej może sobie tylko pomarzyć, bo ... po prostu nie stać ich na to. Obserwując dotychczasową karierę urzędującego Burmistrza, który od lat związany jest z formacją polityczną spod zielonej koniczynki, raczej nie można się spodziewać żadnego transferu na inny biegun polityczny. Nie jest chyba żadną tajemnicą, że gdyby partia ludowców weszła do koalicji rządzącej na czele z legendarnym „tygryskiem”, to miejsce rządowe dla obecnego włodarza jest niemalże pewne. Ale na razie mamy „to co mamy”, czyli trudne rządy w okresie pandemii, deficyt budżetowy, który rośnie w niespotykanym dotychczas tempie i - prawdopodobnie - nadal będzie rósł w kolejnych latach, stale rosnące oczekiwania Mieszkańców, niespełnione obietnice wyborcze, istniejące potrzeby w zakresie inwestycji infrastrukturalnych znacznie przewyższające możliwości finansowe gminy, wysokie koszty utrzymania systemu oświaty. Jak to wszystko ogarnąć? Z czego to wszystko sfinansować? Jak długo taki stan rzeczy może trwać? A może dałoby się coś „obciąć”, aby zmniejszyć skale wydatków? Oczywiście, żeby się dało, ale … obcinając przywileje jednej grupy społecznej, niemalże w tym samym momencie Pan Burmistrz podcina sobie gałąź, na której sam siedzi. Ponadto, na własne życzenia sam sobie „obcina” liczbę wyborców, których może bezpowrotnie stracić na skutek spadku poparcia społecznego oraz utraty zaufania. Jak wtedy wygrać kolejne wybory? Jak po raz kolejny znaleźć nowy i magiczny sposób na „wyrolowanie” kilku tysięcy osób? Nikt chyba nie da się już nabrać na kolejne porcje odgrzewanego kotleta?
Dlatego w pewnych obszarach wrażliwych społecznie, mimo wysokich kosztów ich utrzymania, urzędujący Burmistrz stosuje zasadę „status quo”. To również jest jedną z przyczyn utrzymującego się na wysokim poziomie deficytu budżetowego. Nie od dziś przecież wiadomo, że cała polityka to jest jedna wielka gra, która jednemu zabierze a drugiemu da. Na tym właśnie polega marketing polityczny, którego tajniki urzędujący Burmistrz opanował niemalże do perfekcji. Nikogo już chyba teraz nie dziwi, dlaczego tak skrupulatnie ukrywał nazwę szkoły w której pobierał marketingowe szlify. Wojownicy, którzy opanowali sztuki walki wschodu, też niezbyt chętnie opowiadali o zasadach obowiązujących w klasztorze Szaolin. Może dlatego odnosili sukcesy i wygrywali walki w prestiżowych turniejach? Rosnący deficyt budżetowy to również „efekt” tego, że urzędujący Burmistrz przy znacznym spadku dochodów, z wielkim rozmachem zamierza realizować szereg inwestycji, na które po prostu brakuje środków pieniężnych. Każdy wójt lub burmistrz, który „rozdaje” swoim wyborcom „dobrobyt”, który obiecywał w kampanii wyborczej, przez jakiś moment jest popularny, a nawet lubiany i hołubiony. Podobnie czynił „sprawdzony gospodarz”, który odnowił brzeski rynek, wybudował halę sportową przy Szkole Podstawowej nr 3 i Centrum Kulturalno-Biblioteczne, które osobiście poświęcił Jegomość biskup tarnowski. Poprzedni Burmistrz także budował drogi, chodniki, ścieżki rowerowe, sieci kanalizacji i wodociągów. Może nie było jeszcze krainy miodem i mlekiem płynącej, ale trzeba przyznać, że zrobił dosyć sporo. I co z tego wszystkiego wyszło? Niestety … ale przegrał wybory. Tyle starania i wszystko na nic ... Co mógł czuć w momencie, kiedy usłyszał werdykt Wyborców? Czy w Jego sercu mogła pojawić się wielkopostna refleksja, którą w tym okresie właśnie śpiewamy? "Ludu mój ludu, cóżem ci uczynił Jam cie wprowadził w kraj miodem płynący a tyś moi zgotował śmierci znak hańbiący” Niestety, ale przegrana w wyborach Pana Grzegorza Wawryki musiała być bardzo bolesna i gorzka. Czy historia może się powtórzyć? Z każdym dniem z mojego kalendarza ściennego znika jedna kartka. Zegar popycha naprzód dzień, trzeba się spieszyć i robić wszystko, aby nie spóźnić się (…). Kto tym razem pierwszy dobiegnie do mety i otrzyma wieniec zwycięstwa? Tego dzisiaj nie wie nikt. Póki co, trzeba być czujnym i roztropnym niczym węże. Trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Trzeba uważnie obserwować „proroków”, którzy obiecują dobrobyt. Oni na co dzień pokazują się w pięknej owczej skórze (czasami też w garniturze) i udają pokornego baranka, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Trzeba pamiętać, że nigdy złe drzewo nie może wydać dobrych i soczystych owoców, dlatego też … poznacie ich po ich owocach, które już za niecałe trzy lata będzie można skosztować i zasmakować. Zofia Markowska Od admina: Radny Bogusław Sambor nie został radnym z "osiedla Ogrodowa-Kościuszki", jak zasugerowała Zofia Markowska, ale reprezentuje wyborców Okręgu Nr 1, w skład, którego wchodzi również wspomniane osiedle, więcej ».
|