Krater po meteorze w Arizonie
(Zbigniew Korman)
2021-04-07
Krater po meteorze w Arizonie Prawie 1100 mil na południe znajduje się inne ciekawe miejsce, znane już nie z powodu dawnej bitwy i przelanej tam krwi ale z powodu krateru, który pow-stał w wyniku uderzenia olbrzymiego meteorytu.Jadąc I-40 w Arizonie dojeżdża się do zjazdu nr.233 na drogę Meteor Crater Road. Ta droga o długości paru mil kończy się przed kraterem, dużym parkingiem. Ostatnie kilkaset metrów czy jardów droga zaczyna się dość szybko wznosić. To wzniesienie powstało właśnie w wyniku uderzenia meteorytu.Wewnątrz olbrzymia dziura w ziemi, nad nią, wokół potężny, wysoki wał ziemi i skał. Przy drodze dojazdowej do krateru okrągłe tablice informują, że dozwolona prędkość dla pojazdów to 50 mil (80 km)/godz, ale dla meteorytów 26 tys. mil (61.6 km)/godz - dowcipnisie. Na koronie wału zbudowano budynek z niewielkim muzeum w środku. Wejście do budynku i na taras widokowy trzeba opłacić. Ale warto ze względu na widoki. Krater powstał około 50 tysięcy lat temu. Jest też najlepiej zachowanym tego typu obiektem na kuli ziemskiej. Meteor, który uderzył tutaj, miał średnicę ok. 45 metrów. Krater jest szeroki na 1.186 km, głęboki na 170 m. Ciekawostką może być fakt, że tu pomiędzy rokiem 1963, a 1970 swoje treningi mieli amerykańscy astronauci wytypowani do lotów na księżyc, a to ze względu na duże podobieństwo tego krateru do kraterów na księżycu. Na zdjęciu poniżej największy znaleziony dotąd fragment meteorytu, który utworzył krater. Pięćdziesiąt tysięcy lat temu uderzył w ziemię, a ile milionów lat wcześniej powstał? Biegnącą opodal autostradą numer 40 jeździłem niezliczoną ilość razy. Wiele razy wcześniej obiecywałem sobie tu wstąpić i zawsze w ostatniej chwili rezygnowałem z zamiaru. Ale w końcu stało się, byłem, widziałem i nie żałuję. Czterdziestka jest jedną z dwóch głównych dróg z Chicago do Kalifornii. Jeździło się tędy czasem zimą gdy w Wyoming nasypało za dużo śniegu, a tu zawsze było wtedy łatwiej. Ten highway biegnie dość daleko na południu, dlatego opady śniegu nie były tu tak obfite jak na osiemdziesiątce. Bywały jednak w zimie chwile kiedy i tu zima dawała popalić, ale i tak było tu łatwiej. Właśnie dlatego niektórzy kierowcy w lecie jeździli górą jak nazywaliśmy I-80, a w zimie dołem czyli I-40. Bo faktycznie tu na południu zawsze zima przychodziła później, a wiosna wcześniej, niż choćby w Chicago. Zza kierownicy trucka pozdrawia rodaków w Brzeska Zbigniew Korman
|