Kurtyna idzie w górę, przedstawienie się zaczyna
Kto jeszcze pamięta ekranowe postacie lalkowe wymyślone przez Jimmy'ego Hensona, które potrafiły bawić i śmieszyć nie tylko młode pokolenie, ale również i starszych.
Już pora na makijaż,
za chwile rewia gwiazd,
kurtyna idzie w górę,
na Muppet Show już czas.
Gadatliwa żaba Kermit, czyli główny konferansjer całego przedstawienia i urokliwa świnka Piggy nieszczęśliwie w nim zakochana. Zabawny i ślamazarny miś Fozzie i nie mniej sympatyczny super Gonzo ze swoim charakterystycznym długim nosem. To tylko niektóre postacie brytyjsko-amerykańskiego serialu, który w latach 1976-1981 gościł na ekranach polskich telewizorów. Oczywiście, nie sposób tutaj pominąć Statlera i Waldorfa, czyli dwóch wiecznie niezadowolonych starych malkontentów, którzy zasiadali na balkonie w tzw. loży szyderców. Kto jeszcze dzisiaj pamięta te czasy? Polska Ludowa. Mało kto mówił wtedy o problemach, bo tak naprawdę mało kto je miał. Życie towarzyskie kwitło pełną parą. Ludzie się bawili i wzajemnie szanowali. Nikt wtedy nie mówił o deficycie budżetowym, bo teoretycznie go nie było. Mimo tego, że nie można było niczego kupić, wszyscy mieli wszystko. Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatnie. A jeśli komuś czasem było smutno, to władza ludowa zadbała o to, aby zapewnić rozrywkę swoim Rodakom. Kultowy serial brytyjsko-amerykański pt. Muppet Show śmieszył i bawił. Dlatego też cieszył się sporą popularnością i oglądalnością.
Niech zagra nam muzyka
Niech światła olśnią nas
podnosi się kurtyna
na Muppet Show już czas.
Na słowa tej piosenki z niecierpliwieniem oczekiwało miliony Polaków. Każdy wtedy zasiadał przed ekranem telewizora, aby przez kolejne dziesiątki minut obcować z czarno-białym monitorem. Dawka humoru i rozrywki, jaką można było sobie wówczas zaaplikować, pozwoliła na jakiś czas zapomnieć o absurdach ówczesnego ustroju politycznego. Polacy doładowani pozytywną energią odzyskiwali siły witalne do codziennego życia w realiach PRL-u. No, ale cóż, żelazna kurtyna opadła, komuna się skończyła, kapitalizm na dobre się nie zaczął i mamy to co mamy, ale ...
Ale jak to dobrze, że mamy pomysłowego burmistrza, który zamiast ściągać do Brzeska inwestorów z kraju kwitnącej wiśni, ojczyzny Hyunday'a lub z kraju Ho-Chi-Minh'a, woli budować alejkę z kurtyną wodną. Szkoda, bo ponoć z inwestorami azjatyckiego pochodzenia miał bardzo dobre relacje handlowe, zwłaszcza podczas swojej pracy w Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego w Krakowie. Trzeba przyznać, że na „bajce” o stworzeniu w Brzesku lokalnej "Doliny Krzemowej" zbudował potężny kapitał polityczny, który pozwolił Mu wygrać wybory samorządowe i zdeklasować swoich rywali. Swoimi obietnicami przedwyborczymi, Pan Tomasz Latocha rozgrzał niemalże do czerwoności oczekiwania większości Mieszkańców miasta i gminy Brzesko, którzy bezgranicznie Mu zaufali.
Żeby teraz „to wszystko” jakoś ostudzić, wpadł na genialny pomysł i właśnie zaczyna budować kurtynę wodną, za pomocą której będzie schładzał emocje (po)wyborcze. Trzeba przyznać, że lanie wody w Jego wykonaniu zawsze było perfekcyjne, dlatego też, tym razem nie powinno być gorzej. Jedynie, co w tym momencie może się zmienić, to strumień „lania wody” w wykonaniu Tego Pana. Na ten czas powinien wystarczyć nieco lżejszy i łagodniejszy kaliber, dlatego też planowane jest zamontowanie tzw. zamgławiaczy, czyli rozpylaczy wody do wytworzenia kurtyny wodnej, która pozwoli na chwilowe „mydlenie oczu”. Na gejzery i bicze wodne przyjdzie dopiero czas, za niecałe trzy lata.
A niby mówi się, że lanie wody wyszło z mody. Jak się okazuje to wcale tak nie jest. W między czasie można zadać pytanie: Czy inni kandydaci do tronu burmistrza robili coś innego? Oni raczej robili to samo, tylko czynili to mniej skutecznie i mniej przekonująco a bardziej nieudolnie, dlatego przegrali wybory. Oni nie potrafili rozgrzać do czerwoności swoich Wyborców, tak jak to zrobił doświadczony strażak ze Szczepanowa. Jak widać każde doświadczenie zawodowe związane z ogniem i wodą, mogło odegrać znaczącą role w zwycięskim wyścigu w walce o fotel burmistrza Brzeska.
Starsze pokolenie moich rówieśniczek zapewne pamięta scenę z legendarnego filmu pt. „Wielki Szu” w którym tytułową rolę zagrał Janek Nowicki. Powiedział wtedy: „Graliśmy uczciwie: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem – wygrał lepszy. Jak widzę, nie masz do mnie pretensji.” Nie ma się co czarować, bo właśnie na tym polega gra polityczna. Jeden drugiego musi uczciwie „oszukać”, aby zdobyć wieniec zwycięstwa. To taki polityczny paradoks. Oczywiście, to wszystko odbywa się z udziałem publiczności, która bije gromkie brawa za każdym razem gdy tylko kurtyna się podnosi i opada. Główny konferansjer bawi i śmieszy Mieszkańców niemalże od samego początku. Jednym słowem polityczny „muppet show” cały czas trwa.
Nie będę po raz kolejny epatować Czytelników historycznym repertuarem scenicznym Pana Tomasza Latochy, który niejednokrotnie miał okazję zaprezentować się przed brzeską publicznością. Za każdym razem publika biła brawo i piała z zachwytu. Potem były autografy i pamiątkowe selfie, które niemalże w tej samej chwili lądowały na serwerach portalu społecznościowego Marka Zuckerberga.
W tym roku katalog brzeskich atrakcji powinien się jeszcze zwiększyć. Jak donosi lokalna prasa, właśnie ruszyły prace przy budowie alejki z kurtyną wodną, którą będzie tworzyć kilka zamgławiaczy, czyli rozpylaczy. To wszystko ma kosztować „tylko” 150 tysiaków polskich złotych. Tak więc już w tym roku będziemy mogli przechadzać się aleją gwiazd, być może podobnej do tej w Międzyzdrojach gdzie wielcy artyści zostawiają odcisk swojej dłoni w granitowych płytkach chodnikowych. Któż to wie, co będzie u nas? Pomysłowość Pana Burmistrza nie raz już zaskakiwała nawet tych najbardziej przebiegłych i przewidujących. Właściwie to dlaczego nie, skoro Los Angeles i Międzyzdroje mają takie alejki, to niby dlaczego Brzesko miałoby być gorsze? Nawet odcisk dłoni w płytce chodnikowej byłby nie lada atrakcją. Oczywiście odcisk, ale … tylko tych zasłużonych dla miasta, którzy odcisnęli jakieś istotne piętno na jego historii. Niewątpliwie pierwszy odcisk powinien złożyć najważniejszy obywatel gminy Brzesko, a dopiero potem „drugi garnitur” i reszta zauszników. Wtedy dopiero będziemy mogli sobie zaśpiewać:
Aleją gwiazd biegniemy, Bóg drogę zna.
Pod niebem gwiazd żyjemy, a każdy sam.
I potem tak: luz, potem blues
Duch, potem pąk - zawsze razem
Zachód i wschód, wiatr oraz mróz
Anioł i stróż - idą w parze.
W ostatnim czasie Burmistrz Tomasz Latocha objawił kolejny swój talent. Z tego co oznajmił wszem i wobec wszystkim dookoła wynika, że potrafi nawet zmienić klimat. Rzecz jasna i oczywista, że klimatów w mieście mamy sporo, w tym jeden inwestycyjny. To się nawet dobrze składa, bo skoro w zimie mamy słońce, na wiosnę mamy śnieg, zaś letnią porą ciężko doczekać się upałów to … „klimatyczny czarodziej” potrzebny jest od zaraz, bo jaki sens miałaby mieć inwestycja za kilkaset tysięcy złotych przeznaczona do schładzania się podczas upalnych dni, skoro tych w ostatnich latach było zaledwie kilkadziesiąt w całym roku.
Chyba, że magiczna kurtyna ma służyć w trybie 24h, wówczas można by realizować jakiś program profilaktyki społecznej pn. „w letnie noce mniej się pocę” albo na przykład „och jak przyjemnie, gdy pot spływa ze mnie”. Można by to nawet do jakiegoś konkursu zgłosić, jako projekt o charakterze innowacyjnym. Gmina Brzesko za czasów obecnej ekipy rządzącej wielokrotnie zdobywała laury w tym zakresie. Wszak nie od dziś wiadomo, że spora część społeczeństwa ma poważny problem z poceniem się, zwłaszcza nocną porą. Jak wynika z badań naukowych, znaczna część społeczeństwa deklaruje, że średnio dwa razy w miesiącu pocą im się nogi nocą, czasami pod pachami, a tylko dwa razy w roku w rozkroku. Będzie kurtyna – problem zniknie, bo każdy będzie mógł sobie wyskoczyć na „małe co nieco” i zmoczyć nie tylko główkę, ale i również nogi. Przy okazji będzie mógł ze sąsiadem pogadać albo trochę sąsiadkę zbajerować. Z tego może być jeszcze całkiem niezła frajda. Ja sama nie mogę się doczekać tych atrakcji a mój wnuczek już przebiera nóżkami. Myślę, że nie jeden raz mogłaby się tam odbyć także plenerowa sesja Rady Miejskiej, zwłaszcza wtedy gdy emocje sięgają zenitu. Na miejscu byłaby możliwość zrównoważonego schłodzenia emocji, do całkowitego wygaszenia włącznie. Niby taka mała rzecz a cieszy i … będzie cieszyć. Póki co, każdego dnia …
Kurtyna podnosi się, opada.
Dalej, w górę oglądajmy co się da.
Dalej kabarety, operetki.
Co nam dzisiaj dane, melodramat pełen łez,
Może mały dramat, co nam dziś pisane jest.
Sezon za sezonem mknie i nikt z nas nie pyta
Co za kulisami jest i znów kurtyna w górę.
Tak więc, już niebawem po raz kolejny kurtyna pójdzie w górę a właściwe przedstawienie na dobre dopiero się zacznie, chociaż właściwie seans już się zaczął i trwa od listopada 2018 roku, ale główny punkt programu dopiero przed nami. Naczelny Wodzirej z każdym dniem odkrywa nowe karty i coraz bardziej nas zaskakuje, bo …
Jak można się nudzić,
Jak można marudzić,
Że świat jest smutny, że jest źle,
Nie rozumiem, nie.
Jak można faktycznie
Na świecie jest ślicznie.
Niech ten co gdera przyjdzie tu,
A ja powiem mu tak:
Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal.
Ach, jak przyjemnie, radosny płynie śpiew,
Że szumi, szumi woda i młoda szumi krew.
Powoli, powoli wszystko szumi. Ognisko zaczyna już płonąć i zaczynają szumieć knieje, zaś Główny Wodzirej cały czas opowiada ludziom coraz to nowsze, ale starodawne dzieje. Jak tak dalej pójdzie, to zwykły zraszacz z kurtyną wodną do „zamydlania oczu” może się okazać zbyt słaby i mało skuteczny. Niewykluczone, że dla zapewnienia trzeźwości umysłu, przed kolejnymi wyborami samorządowymi konieczny będzie obfity kubeł zimnej wody wylany bezpośrednio na głowę … ku pokrzepieniu serc Waszych.
Zofia Markowska