I o to chodzi
(Okiem Zofii Mantyki)
2021-06-07
Okiem Zofii Mantyki Niejaki François Guizot wykombinował sugestywne pojęcie walki klas, które znalazło i znajduje liczną grupę godnych kontynuatorów. Dla marksistów walka klas jest motorem historii, a wywoływanie i zarządzanie konfliktem to metoda mobilizacji własnego ideologicznego obozu. Dzielenie ludzi na sorty zachęca do walki ze wskazanym przeciwnikiem. Tropienie inaczej myślących stanowiło i stanowi umiejętne przygotowanie społeczeństwa do akceptowania terroru, który jest przecież koniecznością, podczas gdy tolerancja jedynie rozzuchwala. Należy wszelkimi dostępnymi środkami rugować niemiłe odmienności, ataki na wyłuskiwanych „przeciwników” budzą w społeczeństwie potrzebę walki, która bynajmniej nie ustaje, a wręcz się nasila. Podnoszenie temperatury sporów to doskonałe narzędzie podgrzewania nastrojów i budowania poparcia wśród zwolenników. Machina propagandowa czuwa i czuwać ma nad przekonywaniem przekonanych, a czas to katalizator oczekiwanych, zwykle nieoczekiwanych zmian. Jesteśmy świadkami niezmiernie ciekawych eksperymentów, które dla czytelników orwellowskiego „Roku 1984” nie są niczym zaskakującym. Zdarzenia, które jeszcze lat temu kilka wydawać się mogły zupełnie nie do pomyślenia - dzisiaj są… oczywistą oczywistością. Systematycznie aplikowane szczepionki skutecznie uodparniają i rzeczy nienormalne przyjmowane są jako normalne. Suweren owładnięty populistycznymi radościami traci instynkt samozachowawczy. W Polsce pojęcie lewicy i prawicy jest kompletnym pomieszaniem pojęć. Parafrazując Kisiela można zapytać – Zgadnij koteczku, która partia w Polsce jest prawicowa? Być może „Konfederacja Wolność i Niepodległość”, czy jak tam się ona właściwie nazywa. Albo drugie niezwykle trafne pytanie, która partia jest najbardziej lewicowa: „Nowa Lewica” z jej uciesznymi składowymi partyjkami, czy „PiS” udający „Zjednoczoną Prawicę”? Przynajmniej jedno jest niemal pewne, niejakie „PO” i „PSL” to partie o potencjale i umiejętnościach... „Gangu Olsena”, ze spłoszonymi członkami uparcie poszukującymi kolejnego „Egona”. Propozycja „prawicowego rządu” okraszona kuszącą nazwą „Polskiego Ładu” urzeka i jednocześnie wywołuje sarkastyczny uśmiech. No bo jeśli kwota wolna od podatku wzrośnie do 30 tysięcy złotych to mniej więcej jakieś 10 milionów ludzi przestanie płacić jakiekolwiek podatki. Liczna grupa spośród emerytów i rencistów oraz pracowników zatrudnionych na płacy minimalnej, to w 90% elektorat PiS i lewicy. Metodą legendarnego Janosika najrozmaitszymi podatkami zostanie obciążona klasa średnia i wyższa klasa średnia, takie ewidentnie polityczne zagranie uderza w prawicowe idee z liberalnym stosunkiem do gospodarki i przedsiębiorczości. Od dawna wiadomo, że „prawicowość” PiS jest fikcją sprowadzoną do sfery… obyczajowej i religijnej. Elektorat socjalny jest główną siłą pozwalającą wygrywać wybory i to jest oczywiste, oczywiście dotąd, dokąd nie braknie szmalu na finansowanie socjalnych podarków. Powstała dziura budżetowa ma być zasypywana przez podatki, nakładane na… gorszy sort. „Programowe” porozumienia PiS z „Lewicą” i „antypartyjnym” Kukizem stało się faktem. Możliwość budowy małych hacjend bez potrzeby uzyskiwania decyzji administracyjnych jest równie atrakcyjna, krajobraz architektoniczny kraju zostanie wydatnie wzbogacony. Wzbogacą się biedne ludziska - nie dostrzegający galopującej inflacji - i wzbogaci się krajobraz, to taka świetlana wizja przyszłości, której nie sposób nie przyklasnąć. Sąsiad emeryt, „stypendysta ZUS-u” rzetelnie odprowadzał emerytalne składki, stąd jego stypendium osiągnęło zawrotną wysokość niemal trzech tysięcy złotych. Obecnie nie może opanować radości, bo będzie utrzymywał biedniejszych, dzieląc się z nimi swoją bajońską emeryturą. Z tymi zusowskimi składkami to jest dość osobliwa sytuacja. Relatywnie wysokie emerytury pobierają żwawi, przedwcześni emeryci, którzy pracowali w służbach mundurowych, do magicznej „sześćdziesiątki” mają niekiedy dość daleko, ale swą zaszczytną służbą zasłużyli na taki bonus. Smaczku sprawie dodaje fakt, że wysocy oficerowie służb mundurowych przy każdej zmianie ekipy rządzącej wywalani są na zbity pysk, lądując na nomen omen zasłużonej emeryturze. Jesteśmy bogatym państwem, a kto bogatemu zabroni. „Mundurówka” podobnie jak pracownicy sądów czy prokuratury – o których ostatnio tak ciepło się mówi – pobierają wynagrodzenia bez potrącanej składki emerytalnej (sic!). Zatem na ich emerytury czy też „stan spoczynku” zrzucają się wszyscy poza… nimi, przyznać trzeba, że to dość oryginalne rozwiązanie, które sąsiadowi bardzo się podoba. Rozumie, że pracownicy aparatu przymusu muszą być uprzywilejowani, tak było i w czasach rzymskich, w których kohorty pretoriańskie raczej nie odprowadzały zusowskich składek. Sytuację ową prokurują wszystkie kolejne władze, aby mieć sprawne i posłuszne narzędzia do trzymania w garści „suwerena”. To nic nadzwyczajnego, że aparat przymusu jest uprzywilejowany , by bez szemrania robił to, co do niego należy. „Pecunia non olet” jak mawiał Wespazjan, a za dobre pieniądze warto wiernie władzy służyć. Pieniędzy nigdy za dużo, tak to już jest, że nie łatwo znaleźć kogoś, kto byłby zadowolony ze swojej kondycji finansowej, bo im więcej się ma… tym więcej potrzeba. Narzekanie na status materialny przybiera niekiedy wręcz groteskowe formy, czego przykładem może być znany elektryk z Gdańska. Jego błazeńskie utyskiwania i kuglarskie wygłupy z poszukiwaniem pracy to żenujące obrazki, powodujące utratę ostatnich resztek zszarganego autorytetu. No cóż, jak to mówią: „chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa nie”. Mentalnie jesteśmy na łańcuchu pazerności i zawiści, jesteśmy jacy jesteśmy i… nic co ludzkie, nie jest nam obce. Narzekania na kolejne ekipy rządzące i wiara, że następne będą uczciwsze, to przejaw naiwności. Przekrętów jakie przez ostatnie trzydziestolecie dokonano przy niszczeniu przedsiębiorstw watahą syndyków i likwidatorów na wołowej skórze by nie spisał. Miś ma być duży, „odpowiadający żywotnym interesom naszego społeczeństwa”, o czym przekonywał kierownika produkcji „Ostatniej paróweczki hrabiego Barry Kenta” prezes klubu sportowego „Tęcza” w filmie Barei. Przedsiębiorstwa – jak ów miś - szły do utylizacji i o to chodziło, właśnie tak ordynarnie tworzono klasę kapitalistów w „Programie Powszechnej Prywatyzacji”. Aż prosi się o cytat z sienkiewiczowskiego „Potopu”, który obrazuje taki proceder - „Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy”. Tak uwłaszczono „bezpiekę”, nomenklaturę partyjną i obcy kapitał, a suweren – jak to suweren - mlaskał z uznaniem mamiony powszechnym świadectwem udziałowym. Majątek obejmujący 512 przedsiębiorstw stał się przedmiotem afer, korupcji i nielegalnych transakcji, na których wzbogacili się pseudobiznesmeni i politycy. Każda firma zarządzająca dostawała co roku około 3,2 mln USD i dodatkowe wynagrodzenie w złotówkach. Koszty pokrywało Ministerstwo Skarbu z podatków obywateli, a umowy o wynagrodzenie z firmami zarządzającymi nie uzależniały wysokości wynagrodzenia od wyników finansowych funduszy. I oto chodzi! Spółki prawa handlowego z pajęczyną niecnych złodziejskich powiązań funkcjonują po dziś dzień, a poczciwi ludziska wierzą, że kruk krukowi oko wykole. Chodzi o to, by nie było wiadomo, o co chodzi. Dla odwrócenia uwagi zwraca się ludziom uwagę na zjawiska, które mają bulwersować, choć w istocie są nieistotne. Chętnych do targania sukna jest cała chmara, kolejne grupy „Misiewiczów” doją państwo, łapiąc synekury w spółkach skarbu państwa. Tym, którzy obecnie doją państwo poprzednicy nie dorastają do pięt, bo tamci to szemrany, bezbożny element, a ci to kryształowo czyści ludzie i im się te publiczne pieniądze po prostu należą! To nie są kreatury pokroju Jandy czy innego Zborowskiego, rzucający się na możliwość zaszczepienia poza kolejką - jak nie przymierzając – lwy na pierwszych chrześcijan. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że z TVP dowiemy się niebawem, iż te zakłamane figury będą się znów szczepić … aby załapać się w loterii Narodowego Programu Szczepień i zgarnąć nagrody pieniężne, samochody i hulajnogi. Ryszard Ożóg
|