Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

I po piłkarskim balu…  (Okiem Zofii Mantyki)  2021-07-05

Okiem Zofii Mantyki

I po piłkarskim balu…

Jak wypadało na „narodową” drużynę - chłopcy spisali się więcej niż rewelacyjnie i doprawdy należy się dziwić, dlaczego nie zostali powitani bukietami kwiatów na lotnisku? Wprawdzie ich wyniki w porównaniu z pamiętnym sukcesem w „batalii brukselskiej” 27 do 1 wyglądają może nieco mniej spektakularnie, wrócili jednak z podniesioną głową, bo i oni pokazali zatęchłej Europie, że „Polak potrafi”. Nadmuchiwany przez telewizję balon naszej „biało-czerwonej” reprezentacji nie pękł jak mydlana bańka, lecz szybuje po bezkresnym nieboskłonie niczym dumny orzeł bielik. Celebrycka gloryfikacja osobników kopiących skórzany worek przez najwyższe władze państwowe jest ze wszech miar słuszna. Chyba nikt z dotychczas odznaczonych Orderem Odrodzenia Polski przez prezydenta RP nie zasługiwał na ów splendor bardziej niż zacni „kopacze”. Trzeba czujnie zauważyć, że uhonorowani piłkarze na szersze wody wypłynęli w szwabskich klubach, co ich dodatkowo uwzniośla, byli tam bowiem paskudnie wykorzystywani, jak – nie przymierzając – nieszczęśnicy wywożeni na „roboty” w czasie okupacji.

Sąsiad mający określony stosunek do kibiców - stanowiących kwiat patriotycznej postawy - z figlarnymi „diabełkami w oczach” skonstatował, że nasz rezultat jest niezaprzeczalnym sukcesem, a lewitujący w przestworzach bielik to kolejny miś „odpowiadający żywotnym interesom naszego społeczeństwa”. Znaczenie piłki – dla ludzi pokroju mojego sąsiada – jest bez znaczenia, bowiem ten lubiący sarkazmy osobnik demonstracyjnie gardząc kopaczami - podobnie jak niejaki Churchill – poza pływaniem, ze sportów wysoko ceni sobie… czytelnictwo i gry stolikowe, a zdecydowanie najwyżej picie whisky. Dla przeważającej większości zawody to erzac zmagań wojennych, gdzie na „ubitej ziemi” trawiastego boiska - po majestatycznym odśpiewaniu hymnów - reprezentacje państw… „ku chwale Ojczyzny” zaciekle walczą o zwycięstwo. Emocje towarzyszące owym zmaganiom rekompensują kibicom brak wojny i, pomimo że krew leje się raczej rzadko, to jednak jest miła możliwość „dokopania” przeciwnikowi. Teatr działań wojennych na Euro 2020 rozgrywanych w 2021 roku to fascynujący obrazek, przy okazji obrazujący kondycję psychiczną Europy.

I tak - nasi wierni bratankowie „do szabli i szklanki” – Węgrzy, w geście solidarności z Polakami, takoż pokazali Europie lwi pazur. W obliczu gejowskiej nagonki na ich niezłomny stosunek do obleśnych stosunków seksualnych unaocznili widzom, o co tak naprawdę toczy się gra. Bratnia Słowacja postąpiła podobnie jak 1 września 1939 roku, gdy ówczesny premier ksiądz Józef Tiso dał rozkaz słowackim oddziałom, aby podstępnie, bez wypowiedzenia wojny, zaatakowali Polskę. Na nieludzkiej ziemi w Sankt Petersburgu zamiast uznać naszą wyższość i dać sobie wbić skórzany balon do bramki, znów z nami walczyła, robiąc nam przykre a kuku! Sprawiedliwej niesprawiedliwości stało się jednak zadość i słowacka reprezentacja dalsze zmagania „kopaczy” - podobnie jak nasza - ogląda w telewizji. Jedynie Czesi – jak przystało na wrednych pepików – zdradzili Grupę Wyszehradzką i zamiast wraz z nami zbojkotować imprezę zalatującą genderowskimi akcentami, paradowali w tej obrazoburczej paradzie aż do ćwierćfinałów. Jest poza wszelką dyskusją, że wyśmienici polscy piłkarze celowo przegrali, by… wygrać i w tak bezkompromisowy sposób zademonstrować sprzeciw „wyimaginowanej europejskiej wspólnocie”.

Wystarczy tylko spojrzeć na fizis kopaczy z poszczególnych drużyn „narodowych”, toż to jakieś kolorowe multi-kulti. W turnieju o mistrzostwo Europy nasza narodowo czysta drużyna musiała się zniżać do rywalizacji z… pseudo Europejczykami (sic!). Było to przedstawienie, w którym rycerz potykał się - za przeproszeniem - z parszywymi giermkami! Nawiasem pisząc, z takimi Szwedami to my możemy stawać w szranki dopiero po… uprzednim oddaniu przez nich dóbr, które zagarnęli nam podczas pamiętnego, szwedzkiego „Potopu” - jak celnie zauważyła na Twitterze czcigodna była pani poseł, obecnie apolityczny członek Trybunału Konstytucyjnego. Mniej celnie kopali w kierunku szwedzkiej bramki polscy piłkarze, być może husarskie skrzydła im w tym przeszkadzały, zupełnie bez głowy usiłowali „główkować”, łomocząc w… za nisko - jak na ich poziom - ustawioną poprzeczkę bramki przeciwnika. Jedynie z Hiszpanami daliśmy ciała i nie udało nam się przegrać… by zwyciężyć. No, ale „nec Hercules contra plures”, czyli i Herkules dupa, kiedy ludzi kupa. Hiszpanie mają dwunastego zawodnika Manolo, el del bombo, który przyozdobiony w baskijski beret, triumfalnie waląc w bęben, dość udanie dekoncentruje przeciwników.

Nie udało mu się zdekoncentrować swej wiarołomnej małżonki, która wraz z czwórką dzieci wyprowadziła się z domu, gdy Manolo po wypadku urwał się z pobytu w szpitalu i zamiast wrócić do domu, najspokojniej pojechał… na mecz. To zapewne musi być jakaś wybredna, wredna feministka. Ciekawe jak potoczą się losy najnowszego gwiazdora piłkarskich trybun, szwajcarskiego kibica Luki Loutenbacha, który otrzymał kilka lukratywnych propozycji reklamowych i darmowe przeloty od szwajcarskich linii lotniczych Swiss International. To jednak nie to, co nasza „znana z tego, że jest znana”, boska Natalia „Miss Euro 2012” z której usilnie próbowano zrobić telewizyjną gwiazdę. Urodziwa niewiasta pracowicie obnosi się swoimi wydatnymi wdziękami w ilustrowanych czasopismach dla panów. Euro 2020 tętni życiem, ukazując jak różnie poszczególne państwa traktują pandemiczne ograniczenia. Wygląda na to, że niektórzy poważnie wzięli sobie do serca ubiegłoroczne zapewnienia premiera znad Wisły, że wirusa nie ma się co bać.

Na mistrzostwach wszystko odbyło się zgodnie z planem, o którym nie poinformowano… całkowicie pogubionego portugalskiego trenera polskiej drużyny. Ten żałosny niemota nie wiedział, iż to tak właśnie miało się odbyć. No, ale jak tu wytłumaczyć przybłędzie w jakim tkwi obłędnym błędzie, który nie pojmuje, że w kraju „Króla Ubu” największym uznaniem cieszą się ci, którzy potrafią zwycięsko przegrać. Najważniejsze jest „moralne” zwycięstwo, przemyślne fortele, o których czasem sami nie wiemy, właśnie temu służą. Jak finezyjnie powiedział był Ubu „Bardzo dziś jesteś brzydka, moja żono. Czy dlatego, że mamy gości?”. Inna sprawa, że mówiąc wprost - Europa dostała zadyszki galopując po pochyłej równi. Czy to co się obecnie dzieje, to ustawiony mecz z grą pozorów? Jeśli celowo tworzy się mechanizmy gloryfikujące dziwacznych dewiantów odbiegających od norm, to chyba jednak coś… nie gra. W imię „wyzwolonej” miłości” odziera się ludzkość z ustalonych przez stulecia wartości, zatem - jak pisał Dostojewski – wszystko jest możliwe, wszystko można człowiekowi wmówić i wszystko wprowadzić. Rozgrywki piłkarskie to tylko niezbyt wyrafinowana rozrywka, ale urządzane przy okazji sportowych zmagań spektakle ilustrują stan zamieszania, w którym żyjemy.

Na placu boju w jednym półfinale pozostali zimnokrwiści ludzie północy: „wyspiarze” z ojczyzny Szekspira i… futbolu, oraz duńscy wikingowie. W drugiej puli są krewcy południowcy z Półwyspu Iberyjskiego zawstydzeni, że Krzysztof Kolumb, Pablo Picasso i Francisco Goya nie grali w piłkę oraz urzekająco namiętni „makaroniarze” z Półwyspu Apenińskiego, którzy też mają powody do wstydu za Galileusza, Michała Anioła czy Leonarda da Vinci. Niezależnie od wyniku półfinałowych zmagań, finał też będzie wojną północ-południe. Przypomina to co nieco wojnę secesyjną. Kto wygra? Serca prawdziwych Polaków są zapewne po stronie „Angoli”, bo to nasz historyczny piłkarski rywal, który w dodatku pokazał gest Kozakiewicza Unii Europejskiej. Podpisywane ostatnio deklaracje sympatii z Giorgią Meloni z partii Bracia Włosi i hiszpańskim Voxem też dają powody do kibicowania południowcom. Stare powiedzenie jest ponadczasowe – „pokaż mi swych przyjaciół, a powiem ci kim jesteś”. Oby nie wygrały antychrysty z Danii, niestety Europa to zsekularyzowana „kobieta upadła”.

Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com