Powódż w powiecie brzeskim
(„Czas”)
1884-06-27
Strzelce Wielkie 24. czerwiec
Z przyczyny przerwanej komunikacyi dzisiaj dopiero mogę donieść o strasznej katastrofie, która nawiedziła naszą okolicę. D 20 b.m Raba, której Wały pękły pod Cerekwią z taką gwałtownością zalewała pola i wsie całe, iż niesłychanie szybko cała okolica była jednym morzem. Urodzajne łany, przed chwilą strojne prześlicznymi plony, zupełnie zniszczone, a wsie Cerekiew, Wrzepia, Strzelce wielkie, Strzelce małe, Górka, Zabełcze, tak zalane, tak zalane, że tylko strzechy chat wiejskich wyglądają ponad wodę. Z chat tych ukazują się wylękłe twarze ludzkie, oczekujące ratunku. Żadne pióro nie jest w stanie opisać dokładnie tego obrazu zniszczenia, jakiem szczególnej wsie Strzelce małe i Górka z Zabełczem nawiedzone zostały. Nawet wysoko położone budynki dworskie nie oparły się zalewowi; w Strzelcach małych zaś z całej osady tylko 5 chałup było tak szczęśliwych , że woda do nich nie weszła. Dziś woda znacznie opadła; zaczem jednak z pól te formalnie morza ustępują, zejdzie co najmniej 10 dni, tymczasem brak paszy dla bydła czuć się daje ogromnie. Jednym słowem czeka nas przyszłość bardzo przykra, bo nędza w całym słowa znaczeniu.
Ujście solne 24 czerwca
Ujście solne w powiecie bocheńskim ( obecnie brzeskim ) położone jest po prawej stronie między ujściem rzeki Raby do Wisły, wskutek czego jest narażone na wylewy wody nie tylko z Raby, ale i Wisły. Największa powódź jaką sobie nieprzypominaną najstarsi ludzie była dnia 20, 21, 22,23 i 24 b. m bo zalała wszystkie wsi okoliczne po lewym brzegu rzeki Raby. Ujście solne jedynie samo, stanowiło jakoby małą wysepkę któremu groziło straszne zalanie nie tylko samych pól tak bujnie urodzajnych ale i zalaniem całego miasteczka. Widząc się tak zagrożonym ze wszystkich stron wylewem wód, udali się ludzie o pomoc i błogosławieństwo Boże do kościoła, w którym się odbyło uroczyste nabożeństwo przez miejscowego X. proboszcza Lipińskiego, prosząc Boga o zmiłowanie i oddalenie strasznej powodzi, jaka grozi wszystkim mieszkańcom Ujścia Solnego. Po nabożeństwie burmistrz Tomasz Pyciak wyruszył z ludźmi na wały broniąc wylewu od Wisły, gdzie zaraz spostrzegli, iż woda przeciekała nie tylko spodem wałów, lecz wierzchem przechodziła, szkody jednak nieznaczne. Ludzie zachęceni moralnie słowami burmistrza i starszyzny jęli się z całą siłą, jaką tylko podołać mogli, zatykali już wyżłobione dziury w wałach, już to nadkładając wały, gdzie tego była potrzeba, i tak przez 5 dni we dnie i w nocy przy świetle w latarniach pilnowali i pracowali na wałach między Cerekwią a Barczkowem i przez ten czas 16 otworów w wale przez wodę wyżłobionych zatarasowali, wskutek czego uratowali nie tylko siebie ale także Popędzynę, Popędzynkę, Barczków i inne wioski przytykające do tychże po prawej stronie Wisły. Wszelkie uznanie należy się p. burmistrzowi Tomaszowi Pyciakowi, Gabryelowi Jewule i Jakóbowi Hełpie, którzy niezmordowanie pilnowali i umiejętnie kierowali setkami ludzi, tak chętnie się w tej czynności poświęcających. Dzisiaj niebezpieczeństwo minęło, gdyż Raba prawie opadła a i Wiła opadać poczyna.
Pomoc Boża i chętna siła ludzka wiele zdziałać mogą.
Źródło: „Czas” nr.146, 27.VI.1884 str.5 (pisownia oryginalna)
Nadesłał: Tadeusz Drabant 7 lipca 2021 r.
|