Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Nie oddamy Ani guzika  (Okiem Zofii Mantyki)  2021-09-14

Okiem Zofii Mantyki

Nie oddamy Ani guzika

Takie znamienne słowa wypowiedział był – przed wybuchem II wojny światowej - „Pierwszy Obrońca Ojczyzny” Rydz Śmigły podczas Zjazdu Związku Legionistów Polskich. Weterani dowiedzieli się, że – „nie tylko nie oddamy całej sukni, ale ani guzika nie damy”. Jak się niebawem okazało, na „rozebranie” Polski nie trzeba było przesadnie długo czekać i żadne fiszbiny ani guziki nie pomogły. Pomimo mocarstwowych tyrad diabelnie szybko było po balu, a dziarski marszałek o kolejnych laurach wzdychał sobie w sympatycznej Rumuni. Tak to już jest, że im buńczuczniejsze przemówienia nadętych „Burczymuchów”, tym lichsza rzeczywistość. „Wiadomości” TVP wieszczą, że nasza militarna potęga budzi postrach wśród sąsiadów, bo my znowu jesteśmy „Silni, zwarci, gotowi”. Sąsiad mówi, że gdy słyszy „pierwszego obywatela RP” to tak mu się ten „patriotyczny żar i patos” udziela, tak mu się udziela, że… zapominając o artretyzmie chwyta za nóż do tapet - karabeli niestety nie posiada - gotów do brawurowej walki o Polskę „od morza do morza”.

Co tu dużo gadać, buzuje w nas krew sarmackich wojowników, bo „My, Polacy, nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę”! Obserwując emigrantów na naszej granicy - niezrównana w pałaszowaniu… kanapek, sędzia trybunału - twierdzi, że „w Polsce mężczyźni po II wojnie światowej nie uciekali masowo z kraju, a szli do lasu stawiać opór komuno-faszyzmowi. Bronili swej Ojczyzny, oddając za nią życie.” Jesteśmy narodem wyjątkowym, bo... jesteśmy narodem wyjątkowym. My nie Czesi, Węgrzy czy Słowacy włażący do zadka Niemcom. My się nie damy dymać nikomu i może dlatego dymają nas wszyscy? Od tromtadrackich bajerantów można się nieco zdystansować, cytując F. Dostojewskiego: „Gdy poczuliśmy się wystarczająco pijani, wyszliśmy. Nadia szła pierwsza. Na schodach odwróciła się i zapytała: - Na co patrzysz? Na nogi czy na tyłek? – Patrzę z tęsknotą w przeszłość i z niepokojem przed siebie. – Wiesz co, to już lepiej patrz na dupę”. Można i tak filuternie postrzegać zadufany heroizm Lachów.

Stanisław Cat-Mackiewicz słowa Śmigłego-Rydza skomentował następująco: „Polacy są jak piękna kobieta kochająca się w durniach. Człowiek inteligentny jest u nas z reguły nielubiany i nie budzi zaufania. Iluż ludzi zupełnie niemądrych korzysta w Polsce z ogromnego autorytetu osobistego. (…) Rydz mówił: »nie oddamy nawet guzika«, mając na myśli Gdańsk, ale nie miał zielonego pojęcia o technice politycznej i dyplomatycznej, która by mogła nam Gdańsk zabezpieczyć. W tych sprawach Rydz był naiwny jak nowo narodzone dziecię lub cielę średniej wielkości. Nie lubił i nie dowierzał Niemcom, nie lubił i nie dowierzał Beckowi, o jakichś rozmowach z Rosjanami również nie chciał słyszeć. (…) Ponieważ mówił to, czego wszyscy chcieli, więc Polacy mieli do niego zaufanie jako do wielkiego polityka. To zjawisko stale dające się obserwować w naszym narodzie”.

Renesans sanacyjnych snów o potędze trwa w najlepsze, bogoojczyźniane slogany o polskiej wielkości wodzą na pokuszenie. „Polak- katolik” w prostej linii wywodzi się przecież od szlachcica i niech no tylko ktoś spróbuje to kwestionować. Szlachetne maniery prawdziwych Polaków błyszczą wytwornie w codziennych kontaktach. Wysoka kultura, altruizm, bezinteresowna życzliwość i tolerancja to nasze srebra narodowe. Tu i ówdzie rozpowszechniane są o nas obrzydliwie kłamstwa, jak choćby to, że niewolnictwo pańszczyźniane w Polsce zniesione zostało dopiero w 1861 roku przez… cara Aleksandra II Romanowa. I co? To miałaby być nasza rzekoma słabizna? Powszechnie wiadomo, że w Polsce wszyscy Polacy zawsze byli wolnymi ludźmi… oczywiście wszyscy, którzy zasługują na to, by być uznanymi za pełnoprawnych Polaków. Doprawdy trudno wyobrazić sobie coś bardziej plugawego niż pozwalanie na to, aby jacyś obcy mogli nas pouczać i próbowali wprowadzać swoje ideologie.

U nas - jak pisze Grzesiuk - możemy być „boso, ale w ostrogach”. My jesteśmy wielkim, wolnym narodem i nikt nam nie będzie zaleceń wydawał. Bohater powieści „Jezioro Bodeńskie” wie, że „Polska przyzwyczaiła się do swojego męczeństwa i gotowa jest do szaleńczych poświęceń”, a widząc jak Anglik czyści buty Niemcowi wie, że „Polak nigdy nie wyczyściłby butów Niemcowi nawet pod groźbą śmierci”. Tacy jesteśmy, a co! Sejmik małopolski pokazał polski charakter i hart ducha, broniąc nasze województwo przed obleśną ideologią LGBT, ostentacyjnie olewając niegodziwe środki z Brukseli. Co mieli radni zrobić? Sprzedać się za „judaszowe srebrniki” wybierając pragmatyzm i szemraną real-politik, jak za przeproszeniem rozmemłane pepiki, czy jednoznacznie bronić „własnych” wartości, honoru i wolności?

Sąsiad przypomniał mi góralski dowcip: Baca zapytany przez telewizyjnego reportera czy oddałby juhasowi samochód, odpowiada – Dyć tak, a cemu ni? A czy oddałby mu telewizor? – Tys się mi cłeku głupio pytos. Jasne ze tak, a cemu ni? A czy oddałby mu morgę pola? – Coś ty guptoku pedzioł? Ni! A dlaczego? – Bo mom!

Inna sprawa, że czasem to można mieć i nie mieć jednocześnie, jak podczas „gospodarskiej wizyty” premiera propagującego „Polski Ład”. Szef rządu w towarzystwie ministra rolnictwa i innych przezacnych oficjeli odwiedził gospodarstwo w Brzydowie, w powiecie ostródzkim. Przemawiając na tle nowoczesnych maszyn rolniczych powiedział: „Podziwiam naprawdę ten sprzęt, ten park maszynowy, to jest coś znakomitego”. Eksponowany sprzęt rzeczywiście prezentował się w telewizji znakomicie i mógł budzić podziw, tyle… że nie należał do właściciela gospodarstwa, został bowiem wypożyczony, aby podrasować całe wydarzenie (sic!). Trzeba z uznaniem przyznać, że takie przedstawienia i przemówienia podnoszą wiarygodność władz, wzbudzając szacunek i uznanie.

Wrzesień bywa ciepły, dałem się więc sąsiadowi namówić na wspólną eskapadę nad morze do Kołobrzegu. W młodości jeździłem tam często, ale ostatnio byłem tam ponad dwadzieścia pięć lat temu. Miasto - podobnie jak cała Polska - nie dość, że nie jest w ruinie, to przepięknie się rozwinęło. Niestety, opieszale wstaje z kolan, bowiem – jak dotąd – dokonano tam jedynie trzech zmian nazw ulic! Pozostało jeszcze bardzo dużo do zrobienia, gdyż ilość pomników i lista niewłaściwych ulic jest długa. Pamięć choćby takiej podporucznik Emilii Gierczak trwa tam nadal, jej życiorys jest podobny do życiorysu mojej śp. mamy. Obie urodziły się w tym samym 1925 roku, a po 17 września 1939 roku ich rodziny zostały deportowane z kresów wschodnich do sowieckich łagrów. W 1943 roku zostały wcielone do Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i znalazły się w Samodzielnym Batalionie Kobiecym im. Emilii Plater. Gierczak zginęła 16 marca 1945 roku w walkach o Kołobrzeg, moja mama miała więcej szczęścia, dzięki czemu mogę bazgrać te felietony. Przedstawcie sobie Państwo, że w Kołobrzegu jest i inne dziwadło, otóż mają tam rondo… „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”, no to już doprawdy skandal.

Peregrynujący po województwie zachodnio-pomorskim brzeszczanie natrafić mogą na interesującą ciekawostkę, otóż na Równinie Pyrzycko-Stargardzkiej u stóp Brzeskiej Góry znajduje się miejscowość… Brzesko. Być może niewielu mieszkańców Brzeska wie, że na północy kraju mamy takiego imiennika. Przez tę miejscowość w 1124 roku przebiegała misja chrystianizacyjna biskupa Ottona z Bambergu. Przybyły do Wolina rok wcześniej ubogi eremita Bernard Hiszpan, uznany został za szaleńca, potraktowano go stosunkowo łagodnie: wsadzono do łodzi i zepchnięto na morze, by… głosił kazania „rybom i ptakom niebieskim”. Z tej misyjnej porażki wyciągnięto wnioski i na terytorium Pomorza wkroczył ze zbrojną książęcą eskortą biskup Otton, który mógł z całą okazałością niszczyć kąciny sakralne i inne przedmioty pogańskiego kultu Trygława. Otton został świętym i „Apostołem Pomorza”. Będąc na urlopowych wojażach przegapiliśmy wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z ćwiczeniami „Zapad 2021” i akcją sabotażową „Operacja śluza”. Żarty się kończą i my znowu nie oddamy Ani guzika, a – było nie było – moja żona ma na imię Ania.

Ryszard Ożóg


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com