Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Czapkę przedam, pas zastawię, a Cześnika stąd wykurzę  (Okiem Zofii Mantyki )  2021-10-26

Okiem Zofii Mantyki

Czapkę przedam, pas zastawię, a Cześnika stąd wykurzę

„Niech się mury pną do góry, kiedy dłonie chętne są, budujemy betonowy nowy dom” – tak śpiewał Chór Czejanda w latach pięćdziesiątych. Trzydzieści lat później B. Smoleń podczas kabaretonu na festiwalu opolskim zaśpiewał „zutylizowaną” wersję z figlarnymi fragmentami: „Niech się mury pną do góry, niech kominy mają pion, zbudujemy po raz trzeci nowy dom (…) A jak znowu się okaże, że ten nowy dom nie będzie miał okien, dachu ani ścian. To wtedy z desek zbudujemy samolot i spier……” . I pomyśleć, że było to w czasach „reżimowej” TVP z szalejącą na „Mysiej” cenzurą. Dzisiaj budujemy z większym rozmachem i do zapowiadanych w 2007 roku trzech milionów mieszkań, umiejętnie dorzuciliśmy kolejne trzy miliony w programie „Mieszkanie plus”. Co by nie powiedzieć, mamy pierwszy rząd, który – od ust sobie odejmując - patrzy wyłącznie przez pryzmat potrzeb ludzi! Wypowiedziane trzy lata temu słowa premiera: „Mogę powiedzieć pani Anecie, jej mężowi i myślę, że milionom polskich rodzin, że to jest nasze zobowiązanie i tak będziemy działać!” - to nie były czcze obietnice. Jedynie zaślepieni złośliwcy nie potrafią dostrzec owych milionów mieszkań, a wystarczy oglądać TVP będącą ambrozją prawdy, by cudownie odzyskać wzrok.

Ile trzeba złej woli, by nie zauważyć olbrzymiej listy programów alternatywnych, choćby milion elektrycznych samochodów, w których przy odrobinie pragmatyzmu można schludnie zamieszkać, zwłaszcza w lecie. Albo możliwość budowy bez zezwolenia domów o powierzchni zabudowy 70 m². Dbający o bezpieczeństwo Polaków „Prezes prezesów” powiedzieć raczył, że „ budynki mogą mieć dwie kondygnacje”, zatem powierzchnia użytkowa to może być i… 140 m²? Jak widać zapowiedzi znów „się pną do góry”. Sąsiad - jak przystało na ramola „znającego życie” - czujnie zauważył, że przy naszej smykałce i pomysłowości w omijaniu prawa to kopalnia nowatorskich rozwiązań. Mury jak mury, ale ceny… to istotnie pną się do góry. Przy galopie cen materiałów budowlanych tekst śpiewany przez Smolenia zostanie rychło „rozbudowany” o kolejne zwrotki. Przed nami boom budowlany w związku z inwestycją jaką ma być budowa muru granicznego z Białorusią. Planowana fortyfikacja osłoni nas przed intruzami z „Wielkiego Stepu”. Fredro byłby tym projektem oszołomiony, gdyż jak trend się utrzyma, to i jego Beńkowa Wisznia znajdzie się za murem.

Staropolska gościnność została wystawiona na próbę. Jak mówi sąsiad „Z gośćmi jest jak z rybami, jeśli pobyt się przedłuża, to ich obecność zaczyna być czuć, natomiast goście nieproszeni to już - nie przymierzając - egipska plaga”. Podczas pieszych wędrówek spotykam różne osobliwości. Małopolskie wsie w niczym nie przypominają wsi w dawnym znaczeniu, to urocze miejscowości ze wspaniałymi domami. Opowieści o ubóstwie, do którego odwołują się populistyczni politycy, można między bajki włożyć. W wytwornych obejściach, obleczonych majestatycznymi ogrodzeniami z bramami niczym kordegardy, umieszczane są zachęcające do odwiedzin, szarmanckie anonsy typu: „Uwaga zły pies, gospodarz jeszcze gorszy!”. A propos nieproszonych gości, czy patowa sytuacja z hurtowo zwożonymi na naszą granicę ludźmi udowadnia, że cel uświęca środki, a świat głoszonych wartości dostał zadyszki? Baciar Łukaszenka używa bomby „D” do destabilizacji Polski, która i bez tego przypomina dom bez klamek. Migracje ludzi to nie jest wynalazek naszych czasów, tak działo się od zarania dziejów. Jasyr, czarne niewolnictwo, branki, masowe wojenne deportacje, ucieczki przed śmiertelnym zagrożeniem, koczownictwo nomadów czy wyjazd w poszukiwaniu chleba, to zjawiska nieodłącznie towarzyszące ludzkości.

Przemożna chęć władzy wywołuje okrucieństwa, zdobione w cyniczne szaty zakłamania. Siedząc na ławeczce przy Schwarzenbergplatz - jednym z ulubionych miejsc wielu wiedeńczyków - patrzę na piękną fontannę obok pomnika… bohaterów Armii Czerwonej. Waleczny żołnierz z pozłacaną tarczą, w pozłacanym hełmie i ze sztandarem oraz kolumnada z rosyjską inskrypcją budzą grozę. Do cholery, jak to możliwe, że taki pomnik wciąż może tu stać, zważywszy jak ludność Wiednia ucierpiała podczas sowieckiej okupacji? Ale to betka, mam nieodparte wrażenie, że siedzący obok mnie zdają się tym zupełnie nie przejmować! Ot, cali pragmatycznie zblazowani wiedeńczycy. Jakoś nie przeszkadzało im utworzenie muru na granicy ze Słowenią w 2015 roku, aby chronić się przed zalewem emigrantów. Obyło się bez „austriackiego gadania” i nikt z drożdżówkami w reklamówce przy granicy nie pajacował. A co będzie z naszym murem na wschodniej granicy? Czy to jedynie polityczna zagrywka, czy jednak budowla powstanie? Pojawia się fundamentalne pytanie: dlaczego na granicy z Białorusią, a nie na całej wschodniej flance? Skąd przekonanie, że to wystarczy?

Czy to ma być fredrowski mur, który poza propagandowym aspektem i papkinowskim prężeniem muskułów niewiele da? Mamy budowlę, która udała się znakomicie, to zbudowany przez wielce czcigodnych panów Jarosława Milczka i Donalda Raptusiewicza mur dzielący rodzime plemiona „tutsi i hutu”. Jeden z budowniczych intonuje zaśpiew, że „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”, bo jesteśmy „pępkiem świata” i europejskim hegemonem, a drugi szczerząc nieszczerze zęby strofuje i poucza: Polaku nie krytykuj, nie podskakuj, siedź na dupie i przytakuj. Zafiksowani na władzę roją sobie, że są wielkimi figurami na europejskiej szachownicy, gdy w istocie są lauframi, których ruchy przebiegają według ustalanego ponad ich głowami scenariusza. Motto fredrowskiej „Zemsty” skłania do refleksji, że „Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało. Bywa z węża dryjakiew, złe często dobremu okazyją daje”. Na Boga, wcale nie jest tak, że musimy – jak „Oni” chcą – „walić się w otłuszczone łby”, pozostaje liczyć na mądrość milczącej większości, która ma dość zażywania kąpieli w stworzonym przez nich bajorze.

„Nie wolno niczego nie robić tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego” pisał klasyk literatury rosyjskiej Iwan S. Turgieniew.


Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com