Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Przełomowy eksperyment – czy dzielenie się jest modne?  (Okiem Zofii Matyki)  2021-11-23

Okiem Zofii Matyki

Przełomowy eksperyment – czy dzielenie się jest modne?

Mało kto się interesuje eksperymentem amerykańskich fizyków w stanie Illinois wskazującym, że cząstki zwane mionami łamią uznane prawa i mogą podważyć dotychczasową wiedzę na temat fizyki kwantowej. Za niektóre procesy może odpowiadać… czarna materia, co zdaje się potwierdzać tezę, że jakaś tajemnicza siła, czyli coś, czego współczesna fizyka dotychczas nie poznała, mogła brać udział w stworzeniu naszego wszechświata. Pożyjemy, zobaczymy - przynajmniej ci, którym pesel daje taką nadzieję. To wizja odległa, natomiast na wyciągnięcie ręki mamy inny przełomowy eksperyment - „Polski Ład”. Będziemy budować ustrój sprawiedliwości społecznej oparty o rozważania Karla „Maxa” Webera. Udane próby takiego modelu były gorliwie podejmowane przez socjalistów i komunistów. Nasz eksperyment to dzieło wesołków z karuzeli kadrowej, którzy jak nietrwałe miony, lawirując po fotelach ministerialnych i prezesowskich, „uczą się” powierzonej im dziedziny. Władza swoimi rękoma i rękoma swoich ludzi zgarnia wszystko, co jest w zasięgu rąk. Czasy, gdy robotnicy zostawali dyrektorami zakładów, a ambasadorzy nie musieli znać języków przeżywają uroczy renesans.

Fascynujące, że partyjne zawłaszczanie państwa udaje się im daleko lepiej niż poprzednikom, którzy - jak przystało na bon vivantów – traktowali suwerena z krostowatą pogardą. Wyniosłe towarzystwo z dyskretnym błogosławieństwem Kościoła nikczemnie „sprywatyzowało” Polskę. Przeprowadzony „eksperyment” afirmował teorie Konrada Lorentza. „Wypychając z gniazda pisklęta, aby same wzbiły się w niebo, spostrzec można, że niektóre, nie umiejąc latać, padają martwe, to znaczy… że brakuje im niezbędnych sił do przeżycia – i tak ma być, bo takie są prawa natury!”. Szczęśliwie nastała „dobra zmiana” i notable antyszambrujący przed żoliborską twierdzą twierdzą, że ich guru zaprowadzi pisklęta do rajskiej krainy – cokolwiek to znaczy. Korowód trywialnych dworaków tańczących na radio-maryjnych galach ilustruje groteskowy kraj, w którym wszystko dzieje się jakby na opak. Będąc dzieckiem nie mogłem zrozumieć - dlaczego mamy tak przechlapane, że na północy jest morze z zimną wodą, a na południu góry. Tyle, że wtedy jeszcze nie wiedziałem, iż w krainie Króla Ubu tak powinno być. Dylematy życiowe podpiera się społeczną nauką Kościoła, a erystyczne zabiegi dbają, by móc czuć się dobrze, gdy jest… jak jest.

Mamy kłopot, by nie powiedzieć dysonans, gdyż Kościół prawdę o człowieku określa w relacji do Boga, szukając jej w chrześcijańskim Objawieniu. W katolickiej nauce społecznej funkcję zasad pełnią wartości chrześcijańskie: miłość, prawda i sprawiedliwość – to na nich opierają się prawa człowieka. Na ile wartości, które powinny być drogowskazami indywidualnych i zbiorowych rozstrzygnięć są przestrzegane? Czy religia sugeruje kto i dlaczego ma posiadać więcej, a kto mniej? Czyj jest świat, przecież chyba nie materialnego demona popychającego ludzi do najdzikszych czynów?! Leciwy sąsiad dorzuca niedbale: „Bujam się po tym padole blisko siedemdziesiąt wiosen i nie przypominam sobie, aby w Kościele szczególnie piętnowano hierarchiczne, majątkowe nierówności. Chyba, że coś mnie ominęło? Namawiając do ofiarności czy jałmużny, przebąkuje się wprawdzie o uchu igielnym, a jaka jest praktyka? Z kolei przypowieść o talentach, czy minach – co zacz sugeruje? I bądź tu mądry”. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pychę, chciwość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, lokowano na szpicy katalogu grzechów głównych.

Jeden z najstarszych Ojców Kościoła, teolog Klemens Aleksandryjski we wczesnych pismach gromko potępiał nierówności majątkowe, później wykazywał już dozę pobłażliwości względem posiadania majątku. Parafrazując Kisiela – jak myślisz koteczku, czy dążenie do bogactwa to jest tzw. „przedsiębiorczość” czy też pazerna chciwość, będąca grzechem śmiertelnym? Świat to apoteoza nierówności o „wdrukowanej”, hierarchicznej strukturze, a indoktrynacja nierówności między klasami i poszczególnymi ludźmi to „uświęcony” od wieków standard. Pojawiające się niemiłe herezje o równości - to jedynie burzące „ład” lewackie knowania. Czy rachunek sumienia z chciwości i pychy robi się równie pryncypialnie jak z nieczystości? Jak ocenia pragnienia: wyższej pensji, lepszego samochodu, nowszego telefonu, markowych i modnych ciuchów, lajków od laików na Facebooku? Gdzie kończy się zaspakajanie podstawowych potrzeb, a zaczyna folgowanie namiętnościom i zachciankom? Na ile, przy demonstrowanej współpracy „tronu i ołtarza” proponowany „Polski Ład” wpisuje się społeczną naukę Kościoła?

Sąsiad z figlarnymi „diabełkami w oczach” przekonuje, że władza i dostojni kościelni hierarchowie to „niedościgły” wzór… ascetycznego stylu życia. To nie są zakłamani pozoranci usiłujący osłonić swe fedory i sakry moherowymi beretami. Przez tych ludzi przemawia bezkompromisowa prawda. Program „Polskiego Ładu” jest czytelny jak – nie przymierzając – „tabula rasa”. Ekonomiczne posunięcia mają ostro uderzyć w „bogaczy”, zmuszając ich by wreszcie zaczęli pościć, by w końcu „puścić ich w skarpetkach”. Doprowadzi to do oczekiwanego socjalistycznego egalitaryzmu z… jednoczesnym potępieniem lewicowych socjalistów (sic!). Zaprowadzany „ład”, jak przystało na kapitalistyczną gospodarkę rynkową, będzie przebiegał pod czujnym okiem władz, gdyż – jak mawiał czcigodny tow. Stalin - najwyższą formą zaufania jest kontrola. Proste? Proste! To nie utopijna kwadratura koła, bowiem cytując stoczniowego klasyka można być jednocześnie „za, a nawet przeciw!”. „Polski Ład” expressis verbis ma dać tym… którzy mają mniej, a na ich utrzymanie płacić będą zarabiający „ponadprzeciętnie” przedsiębiorcy i samozatrudnieni, suto obdarowani dodatkowymi… podatkami.

Sąsiad uraczył mnie dydaktyczną dykteryjką: „Studenci pewnej uczelni zarzucili profesorowi, że krytykuje egalitaryzm, ergo… jest przeciw „dobrej zmianie”! Zagrozili, iż doniosą na niego do stosownego ministra. Przerażony belfer przyniósł sprawdziany, przeliczył oceny, wyciągnął średnią i wszyscy dostali „trójkę z plusem”. Piątkowi studenci byli jednak nieco skonfundowani, ale reszta w pełni zadowolona. Przy następnym sprawdzianie średnia wyszła poniżej trzy, bowiem najlepsi nie widzieli sensu ciężkiej pracy, a co więcej - reszta pomyślała podobnie. W kolejnym… już wszyscy dostali „pały”. Profesor przestał krytykować egalitaryzm, ale studenci – mimo to – i tak na niego donieśli”. To opowiastka szyderczego bajduły – pomyśleć, że też takim sąsiadem mnie Pan Bóg pokarał – niemająca żadnej analogii z czyhającymi na nas dobrodziejstwami „Polskiego Ładu”. Podwyżki za prąd, gaz czy wodę dotkną przecież tylko tych, którzy z nich korzystają, pozostali mogą spać spokojnie. Pozwólcie Państwo, że - wracając do starych przyzwyczajeń - pozwolę sobie zamieścić odświeżony wiersz naszego krajana Józefa Barana, jednego z najwybitniejszych współczesnych poetów.

***

Z gestem Piłata umywamy ręce,
choć winy nasze nie są wcale mniejsze

I do ołtarza pierwsi się ciśniemy:
„Dzięki Ci Panie, żem nie jest jak celnik”
 
Że w cudze piersi bić się – w to nam graj –
Więc łupu-cupu młócka sumień trwa.

Wzrok natężamy, dokolna równina,
I pocieszenia jak nie ma, tak nie ma

Zamiecie anioł skrzydłami równinę:
„W sobie odnajdźcie nadzieję i winę”.

Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com