Lukrowanie wazeliny
Przeglądając lokalną prasę w internetową w tym również portal Urzędu Miejskiego w Brzesku zwróciłem uwagę na dwa wydarzenia, które same w sobie są czymś pozytywnym. Nie mniej jednak sposób przedstawienia i przekazu informacji powoduje, że zapach „lukrowanej wazeliny” odczuwalny jest od ul. Browarnej po ul. Ogrodową, oczywiście nie pomijając centrum miasta.
Jedną z informacji jaka została zamieszczona na stronie urzędu miejskiego jest to, że miasto Brzesko zawarło porozumienie z jedną z wyższych uczelni tarnowskich. Możemy się tam dowiedzieć, że „Współpraca ma na celu zapewnienie wysokiego poziomu kształcenia studentów Wydziału Administracyjno-Ekonomicznego tarnowskiej uczelni, co ma w przyszłości zapewnić efektywne wykorzystanie nabytej przez akademików wiedzy i umiejętności”. (źródło: tutaj »)
Czytając powyższe „rewelacje”, od razu nasunęło mi się pytanie: jaki był dotychczas i jaki byłby w przyszłości poziom kształcenia tarnowskich studentów, gdyby nie podpisane z władzami miasta Brzeska porozumienie? Czyżby poziom kształcenia tarnowskich studentów miał ulec deprecjacji na skutek - ewentualnego - nie podpisania owego porozumienia? Nie bardzo rozumiem również jaki jest albo jaki ma być związek przyczynowo-skutkowy podpisanego porozumienia, które rzekomo będzie mieć wpływ na jakość kształcenia tarnowskich studentów. Każdy zdrowo myślący doskonale wie, że jakość kształcenia studentów nie zależy od podpisanych porozumień w zakresie odbywania praktyk zawodowych tylko od kadry naukowo-dydaktycznej, bazy naukowej, warsztatowej i laboratoryjnej danej uczelni. Jeśli już mówimy o współzależności to jest ona chyba odwrotna od przedstawionej przez miejskich pijarowców. To raczej poziom wiedzy zdobytej przez studentów na wykładach i ćwiczeniach może mieć wpływ na jakość i efektywność odbywanych później praktyk a w przyszłości na jakość wykonywanej przez nich pracy zawodowej.
Ciekawym stwierdzeniem jest również wypowiedź pana burmistrza, który powiedział, że „Uczelnia dzięki naszej pomocy dostosuje program kształcenia do aktualnych realiów pracy w jednostkach samorządu terytorialnego” (źródło: tutaj »). Dobrze, że znalazł się taki „pomocnik”. Musze przyznać, że to jest dla mnie swoista nowość, bo jak dotychczas nie spotkałem się z czymś takim żeby podmiot, który przyjmuje studenta na praktykę miał wpływ na program kształcenia szkoły wyższej, który notabene jest weryfikowany i zatwierdzany przez komisje akredytacyjną. Ciekaw jestem, co by na to powiedział minister Przemysław Czarnek?
Drugim tematem, który zwrócił moją uwagę jest sukces lodowiska zlokalizowanego na placu Kazimierza Wielkiego. Trzeba przyznać, że jest to jest jeden z pozytywnych efektów rządzenia miastem przez obecnego burmistrza. Sztuczne lodowisko jest formą rozrywki i rekreacji z której mogą korzystać zarówno młodzi, jak i starsi. Jest ono czynne w określonych godzinach, dlatego też frekwencja jest zróżnicowana. Jest ona także zależna od panujących warunków atmosferycznych. Jeżeli zatem ta forma rozrywki jest czymś pozytywnym i cieszy się dość sporym zainteresowaniem, to po co jeszcze uprawiać typowe wazeliniarstwo pisząc, że „w każde piątkowe popołudnie rozpoczyna się oblężenie obiektu trwające nieprzerwanie do niedzielnego wieczora” czytaj ». Przede wszystkim nie jest prawdą, jakoby od piątku do niedzieli lodowisko było czynne non stop przez 24 godziny na dobę, dlatego też nie ma możliwości, aby „oblężenie” trwało nieprzerwanie. Chyba, że przez słowo „oblężenie” autor miał na myśli stan faktyczny przedstawiony na zdjęciu zamieszczonym na miejskim portalu na którym wyraźnie widać, że tafla lodowiska jest pusta, ale cały teren wokół niego faktycznie jest oblegany. Niewykluczone, że być może tak jest po zamknięciu lodowiska, że ludzie stoją poza bandą. (zobacz zdjęcie na stronie UM, tutaj »)
Wiadomo przecież, że okoliczni mieszkańcy w nocy śpią, a ponadto obowiązuje cisza nocna, dlatego też pisanie o tym, że oblężenie obiektu trwa nieprzerwanie od piątku do niedzielnego wieczora, jest dosyć mocno "przelukrowane", bo przerwy raczej są.
Na koniec taka mała rada. Otóż, wrzucając do szklanki dobrej smacznej herbaty kolejne kostki cukru, wcale nie będzie ona ani słodsza, ani smaczniejsza. Czasami chcąc się przypodobać się szefowi (zleceniodawcy) można po prostu … przesłodzić.
Cukiernik
(ndwr)