Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Kierownik cyrku w budowie  (Okiem Zofii Mantyki)  2022-07-04

Okiem Zofii Mantyki
Kierownik cyrku w budowie

Czy ktoś jeszcze pamięta, co to jest, albo raczej był… cyrk? Kiedyś, gdy człowiek chciał zobaczyć coś zaskakująco niezwyczajnego, to właśnie cyrk mu takie numery oferował. Popisy różnej maści skomorochów bawiły gawiedź od stuleci. Akrobaci, prestidigitatorzy, klauni „ryży i biali”, czy wreszcie treserzy – ze zmiennym szczęściem – przekonywali, że niemożliwe jest możliwe. Poprawność polityczna i zmiany kulturowe spowodowały, że dzisiaj areny cyrkowe zasadniczo prawie zniknęły. Oczywiście numery cyrkowe realizowane są nadal, tyle że teraz nie wykonują ich już artyści cyrkowi, tylko hecarze udający, że nie są tym, kim są. Artystów wykonujących pod cyrkową kopułą mrożące krew w żyłach ewolucje zastąpili dystyngowani… kopacze skórzanego balona. Cyrkowcy dostawali brawa i trochę drobniaków, natomiast dzisiejsi „bogowie stadionów” zarabiają krocie. Ich honoraria są kompletnie oderwane od zdrowego rozsądku i to jest cyrk. Żonglerkę i tresurę paradnie uprawiają teraz politycy i media. Zwierząt – całkiem słusznie – nie wolno wykorzystywać, ale ludzi… i owszem. Jak świat długi i szeroki, cyrkowa zabawa trwa w najlepsze. Stąd też coraz więcej posępnych Arlekinów i Pierrotów, zanurzonych w pozornej pozorności, tęsknie wyglądających „motyli Lorenza”. Życie - jak mawiał był Irzykowski - polega na tym, że… nie można żyć. Kompletnie pogubieni ludzie rozróżniają się według tego jak praktykują, a nie jak i w co wierzą.

Weźmy takiego bajoka jak Schopenhauer, który mantyczył, że Bóg stworzył człowieka z nicości, doskonale przy tym wiedząc, że biedak upadnie, bo Bóg przecież jest wszechwiedzący. Tak człowieka umiłował, że dał mu wolną wolę i ten oczywiście ciągle ulega pokusom, by niechybnie trafić do piekła, w którym będzie się wiecznie smażył. Na czym więc polega nieskończone, boskie miłosierdzie? Życie to twarda szkoła trwania, by przetrwać. Trudno zrozumieć, że jesteśmy dziećmi tego samego Boga, albo… żadnego? Każdy ma prawo wyboru, nawet klerykalny obskurant. Ludzie młodzi podejmują karkołomne próby wywracania przestrzeni wokół siebie, szczególnie studenci często stają się lewicującymi buntownikami. Przekonani, że każde pokolenie powinno mieć jakąś swoją rewolucję, uparcie walą łepetyną w ściany. Cholera, dotąd nigdy jeszcze nie miałem 69 lat, a to przecież waży na rzeczy, bowiem wszystkiego się w życiu spodziewałem, ale tego, że będę stary, to nigdy! Człowiek w moim wieku już wie, że „przez dekady może się nie dziać nic ciekawego, a potem w ciągu tygodni dzieją się dekady”. Sąsiad – nie wiem, czy akurat a propos – zwrócił mi uwagę, że niejaki Lem miał dość osobliwą receptę na harmonię w życiu… małżeńskim: „Otóż żona zasadniczo ma rację z uwagi na to, że jest żoną, a nie z uwagi na to, o co merytorycznie idzie; jednakże za żadne skarby nie wolno dać żonie do poznaki, że trzymamy się właśnie tej maksymy; gdyż wówczas weźmie to za złe”. Uwaga! Suweren to suweren.

Cyrk, w którym żyliśmy przed pięćdziesięciu laty, przedstawiał Jacek Federowicz w radiowej „Trójce”. Kultowa audycja „60 minut na godzinę” pysznie kpiła z otaczającej rzeczywistości. I pomyśleć, że do takich audycji świetne teksty pisał Marcin Wolski, który teraz rozbawia nas wraz z nieskazitelnie wiarygodną redaktor Magdaleną Ogórek, kandydatką z list SLD do fotela prezydenta. Kierownika obecnego cyrku w budowie mamy wyraźnie spersonalizowanego, to on robi za tresera, wyznacza kierunki i decyduje o losach Polaków. Rozlewająca się coraz szerzej „mogiła ekonomiczna” udanie kopiuje minione czasy. Kiedy niekiedy wracam wspomnieniami do lat siedemdziesiątych, gdy jako ofiary „heglowskiego ukąszenia” przeżywaliśmy fascynację Gierkiem, pamiętam jak wykwintnie zapachniało nam Marlboro, perlonowa bielizna przyprawiała o zawrót głowy, a niekiedy również i rogi. W telewizji niestrudzenie trwał cud gospodarczy oraz uczone dysputy robaków ukazujące, że w gównie, w którym siedzą, jest parę lepszych miejsc, obsadzonych przez co sprytniejsze robaki. „W drugim obiegu” trafiali się dziwacy mający do tego dystans, którzy - niczym kot Kiplinga – woleli sami chadzać na przechadzkę. Zdawali sobie sprawę, że prędzej czy później to pierdyknie, bo życie na krechę zawsze powoduje inflację i „przejściowe braki na rynku”. Czasy kupowania „spod lady” powróciły więc tryumfalnie, a banknotami NBP można było tapetować mieszkanie.

Teraz radiowa „Trojka” to radio… którego już nie ma, ale w zamian szaleją figury, które w swym odważniactwie przekonująco przekonują, że rządzą nami niespotykanie wręcz wybitne postaci i to właśnie dzięki nim zmierzamy tam, gdzie zmierzamy. Ich każde słowo ma swój „narodowy” smak, zapach, kształt i plejadę patriotycznych współznaczeń i współdźwięczeń. Dobrodziejstwa podwyżek cen, płac i emerytur spotykają się z pełną aprobatą tresowanego suwerena. Nad wszystkim czule czuwa ojcowskie oko naczelnego tresera, który rozdaje kostki cukru i fantazyjnie strzela pejczem. Okręt pod tytułem „Dobra Zmiana” płynie dalej, niestety celem nie jest chyba drugi brzeg i chyba nie trudno doszukiwać się w tym drugiego dna. Piekłoszczyk Lenin ukuł kiedyś hasło: „Komunizm to władza Rad plus elektryfikacja”. Rady miały oczywiście tyle do gadania, co Żyd w getcie, ale w owym dyktatorskim haśle wyraz „plus” brzmi dziwnie znajomo, niczym odkopany artefakt kultury organizacyjnej, czujnie lansowany przez członków organizacji. Treser wykonał kolejną voltę, znów doszedł do wniosku, że nie bawi go udział w rządzie i stworzył… 1111 stanowisko ministra „bez teki” dla uroczo bezkompromisowej posłanki ze wsi Kolbark z gminy Klucze. Kluczem całej sprawy jest rozpaczliwa konieczność łatania krypy, która dryfuje jak statek z obrazu Hieronima Boscha. Dryfując, chrapią donośnie - to przydatna pozostałość po Neandertalczyku, który nauczył się spać, warcząc – aby odstraszać inne przyczajone zwierzęta. Jeśli to by zawiodło, to można liczyć na pomoc niezłomnych chłopców o manierach Wadima Tituszki. Opozycyjny guru twierdzi, że „nowa władza nikomu niczego nie zabierze”, czyli że też będzie z zasłoniętymi oczami wywijać na trapezie potrójne salto z podwójną śrubą bez asekuracji. Populizm zwalcza populizmem, rzucając zardzewiałymi nożami w kierownika cyrku.

Cyrk to miejsce wyglądające na szczęśliwe, z tysiącami różnokolorowych lampek i ozdób, które zawładnęły krajobrazem. Chodniki zapełnione hordami bezmyślnych konsumpcjonistów, ze „sklepami” ubijającymi interes na sprzedaży iluzji. Człowiek zaczyna odczuwać pilną potrzebę jak najszybszego wydostania się z tego opętanego kłamstwem i demagogiczną propagandą tygla. Gdzie wyrzucić kartki z cytatami Fromma czy Orwella? Gdzie podziać zapisane złote myśli: „Mniej znaczy więcej”, czy „Kto, u diabła, przeczyta kolejny akapit?”. Cytaty, książki, napoczęty blok samoprzylepnych karteczek, ogródek zen na biurku w świątyni zadumy. Sentencje to najczęściej jedynie odpisy, oryginały kłębią się gdzieś tam w zakamarkach głowy, ot takie jak choćby ta Rodolfa Walsha: „Dziennikarstwo albo jest wolne, albo jest farsą”. Lub ta Gilberta Chestertona: „Dziennikarstwo zasadniczo polega na informowaniu o śmierci lorda Jonesa ludzi, którzy nie mają pojęcia, że ktoś taki jak lord Jones w ogóle istniał”. Czy wreszcie ta Platona: „Tylko martwi widzieli koniec wojny”. W cyrkowej atmosferze, wytresowane partyjne aparatczyki i sprostytuowane medialne sługusy jedyne co potrafią robić, to podawać łapę i się łasić. Im gorsza będzie sytuacja ekonomiczna, tym częściej będą podnoszone tematy zastępcze, atakowanie inności - „moda przechodzi, a naród trwa” i napuszczanie ludzi na siebie w imię moralnej czystości! Winnego trzeba znaleźć i pogonić, kopanie po dupie płaczącego klauna to sprawdzona cyrkowa metoda. Nawet dobrodusznego Kubusia Puchatka potrafił Królik zmanipulować przeciwko Kangurzycy. Orkiestra tusz!

Ryszard Ożóg


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2023 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com