Facebook potęgą jest i basta
(Okiem Zofii Mantyki)
2022-12-07
Okiem Zofii Mantyki Facebook potęgą jest i basta  Nie ma cię na Facebooku, to znaczy, że nie żyjesz, a jeśli jesteś, to znaczy, że twoim życiem żyją inni. Społeczność Facebooka to sieć ekshibicjonistów, którzy chcą pokazać kim są, a jeszcze bardziej kim nie są, chociaż bardzo by chcieli, by inni myśleli, że właśnie są. Przypomina to starą dykteryjkę: „Dwóch dżentelmenów stoi na moście nad Tamizą. Na dole tonie człowiek i głośno krzyczy: – Ratunku, pomóżcie, ja nie umiem pływać! – Sir, czy umiecie pływać?! – Nie, sir! – No właśnie, ja też nie umiem, no ale my nie krzyczymy o tym na cały Londyn!”. Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie dnia, ani godziny bez natychmiastowego poinformowania innych z kim się spotkali, gdzie byli, co lubią, czego nie lubią, co i z kim jedli, a czego nie. Ta przypadłość świadczy… no właśnie, o czym? Facebook to wymyślna zabawka, której użytkownicy bawią się jak dzieci. Jednocześnie jest to też narzędzie służące do zdobywania popularności. Większość użytkowników niekoniecznie zdaje sobie sprawę, że żywi się rozmemłaną informacyjną papką. Przypomina to sytuację, w której więzień mówi do kolegi chodzącego tam i z powrotem po celi: „Jeśli myślisz, że jak chodzisz, to nie siedzisz, to jesteś w błędzie”. Owo narzędzie ułatwiające kontakt, może być wykorzystywane do zbiorowych akcji, zarówno chwalebnych jak i zupełnie nieistotnych. Jeśli ktoś informuje swoich wyznawców, że jest bóstwem, to chce by w ich percepcji stać się guru. Oczekując na poklask, wytwarza wokół siebie specyficzną aurę i „karmę”, będącą energią pochodzącą z chwalebnych czynów. Konsekwencja takich działań to jakby zwrot owych słów i czynów. Dobra energia przyciąga ponoć pozytywne rzeczy, zła podobno negatywne. Moraliści twierdzą, że nie powinno się czynić dobra, oczekując czegoś w zamian, bo dobro powinno być autentyczne i pochodzić z wewnątrz. Brzmi tyleż sympatycznie, ileż naiwnie. Przed nami bożonarodzeniowe święta i sąsiad podrzucił mi stosowny dowcip: „Na prawosławnym Bożym Narodzeniu spotkali się prawosławny i katolik. Prawosławny mówi entuzjastycznie: – Chrystus się rodzi! Na co katolik niedbale dorzuca: – A nasza dziecina ma już dwa tygodnie…”. Tak, bo na dobrą sprawę, jaka jest różnica między Panem Bogiem a „skromnym” działaczem politycznym czy samorządowym? Żadna – w jednym, jak i w drugim przypadku chcielibyśmy, żeby… istnieli! Celebryci muszą błyszczeć, chcą być znani, muszą się tym paść, aby nie paść – to postacie, które zawsze chcą postać w blasku. Sąsiad – pomimo dość okazałego peselu – zagląda i na Facebooka. Zauważył, że ilość polubień i innych reakcji na różnorakie akcje jest symptomatyczna. Ten stetryczały ramol lubi wściubiać nos dosłownie wszędzie, po prostu – tak już ma. I tak – dla przykładu – zauważył, że na mrożącą krew w żyłach wiadomość, iż na takim to, a takim placu wysypano piasek pod lodowisko, zareagowało setki zachwyconych fanów, a na informację o podejmowanej próbie pomocy umierającym ludziom w Drohobyczu… 6, słownie sześć reakcji. O czym to świadczy? O nas, o naszych priorytetach, umysłach, empatii? Facebookowe fascynacje świadczą chyba o poziomie wrażliwości i intelektualnych zainteresowaniach. Rozmawiając z sąsiadem postawiliśmy dość śmiałą tezę, że gdyby zrobić ankietę znajomości dwóch wybitnych postaci: Dody i Tokarczuk, to 70% respondentów nie odgadłaby, dlaczego Tokarczuk ostatnio nie śpiewa. Wrażliwość niejedno ma imię. Nadawanie nazw ulic, skwerów i placów w Brzesku, to zawsze barwne widowiska są, podobne i niepodobne do sypania piasku pod lodowisko. Okazuje się, że niezależnie od tego, kto nie zostałby zgłoszony na patrona jakiegoś obiektu, zawsze znajdą się recenzenci, którzy będą sypać przysłowiowy piasek, przerzucając się argumentami. Lodowiska się na tym nie postawi, ale dowiedzieć się można, że na miano patrona może zasłużyć ktoś, kto się tu urodził, chodził do szkoły i ma tu mogiłę. A już najlepiej, gdyby mogiła usytuowana była na parafialnym cmentarzu, gdyż ucztujący tam smakosze tanich win zgrabnie potrafią oddać… należną cześć zmarłym. Niestety owi bywalcy nie dzielą się wrażeniami ze swych biesiad na Facebooku, stąd ilość reakcji na ich aktywność jest niestety żadna. No cóż, nie ma cię na Facebooku to nie żyjesz, podobnie jak spoczywający na cmentarzu. Kto zatem zasługuje na zaszczyty? „Wykładowca pyta studentów historii: – Powiedzcie mi, kto był odważniejszy od Zawiszy Czarnego, mądrzejszy od Sokratesa, sprawiedliwszy od Salomona, uczciwszy od Waszyngtona, dowcipniejszy od Moliera i piękniejszy od Apollona? – Pierwszy mąż mojej żony – odezwał się cichy głos z ostatniej ławki” . Ryszard Ożóg
|