Pieniądze to nie wszystko.
(Teodor Kos )
2023-03-23
Pieniądze to nie wszystko. Wystarczy się nieco rozejrzeć i widać, że ludzie wierzą w święte ewangeliczne teksty, jak choćby ten o uchu igielnym. Dla uczciwych, prawych ludzi kult pieniądza nie istnieje, oni o wysokie pensje, czy nagrody wcale nie zabiegają. Czasem z roztargnienia chlapną coś w rodzaju, że im się one po prostu należą. Gdy rządzili pazerni na kasę bezwzględni złodzieje, którzy jako bezbożnicy nie wiedzieli, że pieniądze to nie wszystko, to zagryzali ośmiorniczki i mówili, że pieniędzy nie ma i że pierwszy milion trzeba ukraść. Od 2015 roku wszystko się zmieniło, wyciągnięto Polskę z ruin. Wystarczyło nie kraść i powierzyć losy kraju w ręce brzydzące się pieniędzmi. Teraz kraj funkcjonuje jak szwajcarski zegarek. Wreszcie jest sprawiedliwie. Weźmy organizacje służby zdrowia, działa wyśmienicie. Pacjenci po podwyższeniu składki zdrowotnej mogą sobie teraz grymasić i wybierać lekarzy, jak tylko chcą. A jak nie chcą i się uprą, aby dostać się na wizytę do lekarza, jeszcze przed wizytą u grabarza, to idą sobie do gabinetu prywatnego, a co! Tam płacą raptem 150 złotych za wizytę, która trwa średnio około 20 minut. Za osiem godzin przyjmowania lekarz uciuła około 3600 złotych, czyli trochę więcej, niż statystyczny emeryt ma na miesiąc. W państwowej służbie zdrowia, za stawki godzinowe i dyżury może sobie jeszcze coś dorzucić, aby jakoś skromnie przeżyć. Dentyści też nie mają łatwo i z trudem wiążą koniec z końcem. Czy należy im tego zazdrościć, broń Panie Boże. Sorry, taki mamy klimat w którym żyjemy. Czy z równym poświęceniem wypełniają swoją misję lekarze dusz? Ich pogarda dla pieniądza jest powszechnie znana, bo to oni głoszą o igielnym uchu. Jest też trudna do policzenia, bo stawki są owiane mistyczną tajemnicą sakrum. Medycy leczą ciało, a duchowni ducha. Jedni i drudzy nie tracą przy tym ducha, by nam pomóc przeżyć życie. Efekty pracy pierwszych są widoczne, w ostatnim roku podobno było 200 tysięcy nadmiarowych zgonów. O efektach pracy tych drugich przekonamy się w swoim czasie, tyle że nie piśniemy o tym ani słowa, gdyż kontakt z zaświatami jest ograniczony. Może dlatego na duchownych ludziska narzekają, choć formalnie nikt ich nie zmusza do opłat i ofiar. Inaczej z medykami, każdy prędzej czy później do nich trafi, więc lepiej przezornie się nie wychylać i nie krytykować. Pieniądze to nie wszystko, szczególnie, gdy się je ma. Świadomość, że po śmierci zostaniemy zbawieni łatwiej, jeśli za życia klepaliśmy biedę jest budująca. Trochę zakłóca ją ilość mszy, które są zamawiane w intencji zmarłych. Czy pieniądze wpłacane za msze ułatwią przyspieszenie zbawienia duszy? Pieniądze to nie wszystko, ale wygląda na to, że jednak warto je mieć. Niby są kulą u nogi do zbawienia, ale kupowanie modlitw nie wywołuje zgorszenia, a nawet wręcz przeciwnie. Czy modlitwy za zmarłych są w stanie im pomóc? Ewangelia jakoś mało przekonująco o tym informuje. Od XVI wieku odpustów w Kościele już się nie sprzedaje, bo bezbożnik Luter przez swe herezje spowodował zakończenie tego potrzebnego procederu. Religijna wojna między tymi, którzy atakują Kościół w Polsce i tymi, którzy go bronią, ma się świetnie. Złośliwi zwykli mawiać, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Ciekawe, że zakonnicy, którzy ślubowali ubóstwo nadmiernie aktywni w tej wojence nie są. Przeciwnie niż hierarchowie, którym z ubóstwem raczej nie po drodze. Najgorliwiej bronią dobrego imienia Kościoła politycy, bo im przychylność Kościoła jest nadzwyczaj potrzebna. Oczywiście im też nie chodzi o pieniądze, ależ skąd! Oni to robią w imię obrony prawdy. Broniąc prawdy są zdolni do każdego kłamstwa, wystarczy spojrzeć na ich nieskazitelnie, moralne prowadzenie. To chodzące wzory cnót, przestrzegające Dekalogu, okrutnie brzydzące się grzechem. Podobnie gardzący pieniędzmi są wszelakiej maści samorządowcy, co celnie wychwycił właściciel portalu, ukazując ich sposoby na dorabianie. Zarabiają, gdzie się da i jak się da. Oczywiście w ramach politycznych powiązań. Zatrudnianie politycznych kolesiów to chleb powszedni. Każda partia jest pod tym względem dokładnie taka sama, żerują na publicznym groszu ile wlezie. Ciekawe jaki byłby procent radnych, którzy chcieliby pełnić swoje funkcje, gdyby nie było diet? Ich zapał do pracy społecznej chyba mocno by osłabł. Poza nieliczną grupą nawiedzonych społeczników, większość niekoniecznie pamięta, że pieniądze to nie wszystko. Teodor Kos
|