Jak cię widzą, tak cię piszą.
(Okiem Zofii Mantyki)
2023-07-18
Okiem Zofii Mantyki Jak cię widzą, tak cię piszą. Nie sposób uciec od stereotypów. Jeśli zostałeś uznany za bufona, to „bratem-łatą” raczej nie zostaniesz. Etykieta to stempel trwały jak tatuaż. Wiedzą o tym ci, którzy są znani z tego, że są znani, czyli tak zwani „celebryci”. Zostać celebrytą przez przypadek to rzadki przypadek, możliwy w filmie Woody Allena „Zakochani w Rzymie”. W realu, aby nim być, trzeba się postarać. Mając zaspokojone podstawowe potrzeby, najważniejszą potrzebą staje się potrzeba potrzeb. Cywilizacja to ciąg potrzeb, których nie potrzebujemy. Chodzi o to, aby w jakiś finezyjny sposób piąć się w górę. Miło poczuć się celebrytą, mieć na tunice purpurowy szlaczek, wielgachny pierścień na palcu, a może i wawrzyn laurowy na głowie. Co w głowie, to akurat nie jest specjalnie ważne. Ważne, aby wawrzyn - broń Boże - nie był z liści bobkowych do bigosu. Zdawałoby się, że bigos to potrawa z kapuścianej głowy, ale nic bardziej mylnego. Dla influencerów, youtuberów czy vlogerów to… kulinarne natchnienie. Szata zdobi, szata skrywa - dopóki się ktoś nie odzywa. Pisarz i humorysta Mark Twain twierdził, że „Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydawać się głupim, niż się odezwać i… rozwiać wszelkie wątpliwości”. Pisał również, że: „Ojciec w niebiosach stworzył człowieka, ponieważ rozczarowała go małpa, z dalszych eksperymentów zrezygnował”. Ludziska, wzorując się na „celebrytach”, małpio naśladują. Stąd moda, operacje plastyczne i inne fikuśne formy powielania oryginalnych oryginałów. Założysz „markowe” ciuchy i możesz postponować „Januszów i Grażyny”, traktując ich jak bohaterów „Konopielki”. Żyjemy w przekonaniu, że to jak się ubieramy, czym jeździmy, czy gdzie spędzamy wczasy - świadczy o tym, kim jesteśmy. Aby zwiększyć „zakres rażenia” wrzucamy to do Internetu. Kult ciała i wyglądu przypomina czasy „pogańskiej” starożytności. Sportowcy i gwiazdy telewizyjnych programów, to autorytety. Z wypiekami na twarzy obserwuje się „boskich” Ibiszów, Wojciechowskich, Cejrowskich i innych Martyniuków. Wiara w manifestacje, czyli „skoki kwantowe” otwierające drzwi do nieba na ziemi, czyni cuda – dzięki… „madonnie” Leilani Szajek. W czasach miłościwie panującej „kultury obrazkowej” czytanie ze zrozumieniem to przykry balast zniekształcający obraz. Wiedzą o tym telewizyjni propagandyści. Tekst adresowany do odbiorcy ma być krótki i prosty. Czytelny… bez czytania. Ma to być prawda objawiona, bez wątpliwości. Bez pytań - dlaczego? Ważne kto mówi, a nie co mówi. Liczy się scenografia i „entourage”, bo jak cię widzą, tak cię piszą. Zgromadzeni mają tworzyć „środowisko” zapatrzone w swoich idoli. Politycy znani z tego, że są znani mogą chrzanić „dudy smalone” odpowiednio sformatowanej publiczności i „gra gitara”. Lans partii odbywa się poprzez populistyczne obiecanki i robienie ludziom wody z mózgu. Liczna grupa wyhodowanych bezmyślnych kretynów w to wierzy. Na każdym kroku dopada nas polityczna indoktrynacja. Sąsiad skarży się, że strach wyjść gdziekolwiek, bo wszędzie czyhają przyczajeni politycy, żyjący z wykorzystywania naiwności ludzi, sprzedający złudne nadzieje. Oszustwo to narzędzie stare jak świat i zawsze sprowadza się do tego, że gorliwi wyznawcy płacą swym szamanom za to, że… są i się o nich „troszczą”. Na sugestię, że może schroniłby się w kościele wpadł w furię i o mało się biedak nie przewrócił. Uważa, że w polskim Kościele sacrum zostało sprofanowane przez celebryckich polityków. Religijne uroczystości to bardzo często partyjne wiece. Obawia się, że wyznawcy Chrystusa - odmawiający składania bałwochwalczych hołdów nowym bożkom - będą zmuszeni „schodzić do katakumb”. Czy wehikuł czasu przeniesie nas o prawie dwa tysiące lat wstecz, aby „wrócić do źródeł”, by móc czytać listy apostoła Pawła w czystej postaci? W tamtych czasach nie używano wytwornych szat liturgicznych, przypominających stroje cesarzy i egipskich kapłanów. Niejaki Pepin Krótki, król Franków, oddał we władanie część ziem Italii papieżowi Stefanowi II w oparciu o… Donację Konstantyna. Owa donacja była dość niezwykła i nie cieszy się specjalnym zainteresowaniem historyków. Z historią to są rozmaite historie. Nie wiadomo kto pierwszy stwierdził, że: „Kiedy Bogowie spostrzegli, że nawet oni nie są w stanie zmienić przeszłości – wymyślili historyków”. Nad Wisłą historia cieszy się nadzwyczajną estymą i uzależniona jest od „politycznego oddechu”. Inna sprawa, że mało kto zawraca sobie głowę sięgnięciem do tekstów źródłowych, wymaga to bowiem czytania tychże. I po co to i na co to, przecież o wiele łatwiej posłuchać wynajętych telewizyjnych propagandystów, którzy przekażą… co powinno się wiedzieć. Dowcip w tym, że świat nie jest taki jaki jest, tylko taki jaki mamy wierzyć, że jest. Chcąc się przekonać jaka jest pogoda, nie wychodzimy z domu, wystarczy prognoza pogody w telewizji. Żyjemy w sympatycznej baśni Andersena „Nowe szaty króla” i nie chcemy widzieć, że tkacze-oszuści robią nas w balona. Wierzymy w prawdę objawianą przez czcigodnych tkaczy, czyli coachów manifestacji marzeń. Widzenie i ocenianie spraw świata zależy od mentalnego stosunku do praw nim rządzących. Wiara w szklaną kulę wróżki, zastępująca „mędrca szkiełko i oko”, nieodparcie towarzyszy ludziom oczekującym na cudowne recepty. Czy cywilizacja prowadzi na manowce degradacji i upadku moralnego, a prostota i brak wyższej kultury sprzyjają zdrowiu fizycznemu i duchowemu? Z poglądami jest jak z butami, jeśli są za ciasne, to efekt szybko idzie w pięty, ale gdy są za szerokie, to łatwo mogą spaść i… zostajemy boso. Zacytujmy jeszcze jeden aforyzm Marka Twaina: „Polityków i pieluchy należy wymieniać jak najczęściej z tego samego powodu”. Amerykańska gwiazdka filmowa o węgierskich korzeniach Zsa Zsa Gabor, znana z tego, że była znana – odrzuciła kiedyś zaproszenie na przyjęcie w klubie nudystów, mówiąc: „Cóż to za przyjemność, przyjęcie, na którym wszystkie kobiety noszą to samo”. W końcu jak cię widzą, tak cię piszą. Ryszard Ożóg
|