Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Dyskusje intelektualne i… takie sobie  (Okiem Zofii Mantyki)  2023-11-15

Okiem Zofii Mantyki

Dyskusje intelektualne i… takie sobie

Gdy ludzie spotykają się czasem, aby wódki nie pić oddzielnie, towarzyszą im dyskusje o bliższych i dalszych znajomych, tudzież ekscentrycznych wesołkach, którzy urlopy zwykli spędzać tu i ówdzie. Lato nad Bałtykiem bywa zazwyczaj nadzwyczaj udane, bo to i orzeźwiająca woda, i pogoda przewidywalna, a podczas dziesięciu dni pobytu, przez kilka dni w ogóle nie pada. Kosztuje to może i trochę drożej niż na obczyźnie, bo czy to morze, góry czy jeziora, letników doją z dudków na potęgę. W zamian ma się swojski klimat i znakomite towarzystwo. Sąsiad twierdzi ze zrozumieniem, iż doskonale to rozumie, spędził dwa tygodnie w Rzymie i po dziurek w nosie ma zatęchłych kościołów, fontann, pomników i innego badziewia. Po tygodniu udało mu się ogarnąć towarzystwo i reszta urlopu była już w miarę udana. Szczególnie, że karta szła mu jak nigdy, a uroki wina równoważyły gorzko-kwaśny smak makaronu. Koniec końców najważniejsza jest relacja na Facebooku, aby znajomi mieli o czym… „dyskutować”.

Obok frywolnych ploteczek o „dupie Maryny”, w dyskusjach królują pogaduchy o polityce i księżach. Ostatnio na tapet wdarł się temat orędzi z prostym pytaniem - czy orędzia wygłaszają orędownicy? Hipotezy są różne: że tak i że nie. Że kiedyś tak, ale już nie. Że w ogóle siak i owak. Orędzia religijne, poruszające przestrogi o czasach ostatecznych, przyjmowane są na wiarę. Orędownik to ktoś, kto wstawia się za kimś lub za czymś. Mając takie wsparcie, można liczyć na skuteczną pomoc. Zdaniem sąsiada, orędzia wygłaszane przez polityków to groteska. Jak choćby to z 1 września 1939 roku, gdy prezydent Mościcki obwieścił był, że cały Naród skupi się wokół Wodza Naczelnego i pobłogosławiony przez Boga, pójdzie ramię przy ramieniu do boju i… pełnego zwycięstwa. Rzec można - istny prorok. „List biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim” z 18 listopada 1965 roku – zwany orędziem, też miał i ma osobliwy urok. Z bogoojczyźnianą atencją zapewne wspomina go niestrudzony poseł Mularczyk.

Orędzia, czyli uroczyste oświadczenia osób „wysoko postawionych” wygłaszane są w sprawach wielkiej wagi. Ostatnio zdarza się to przy okazji każdej nadarzającej się okazji, taka nienormalna normalność, coś jak w realiach słuchowiska „Rodzina Poszepszyńskich”. Słuchowisko Zębatego i Janczarskiego pamiętają stypendyści ZUS-u. Audycje Programu Trzeciego Polskiego Radia będące zabawami „w kotka i myszkę” z cenzorami na Mysiej, mocno trącą myszką. Teraz „nie ma cenzury” i dlatego kultowej „Trójki” prawie nikt nie słucha. Żyjemy w satyrycznym omamie, gdzie niektórym - jak dziadkowi Jackowi Poszepszyńskiemu – wydaje się, że są końmi. Uwierzyli w to do tego stopnia, że pod dżokejem, powiedzmy… Jarosławem, wygrali „Wielką Warszawską”. Twierdzą, że odbudowali Kolumnę Zygmunta, a pracując w covidowym prosektorium pokochali na umór zawód lekarza. Po operacji plastycznej przestają być podobni do siebie, postanowili nie grać na wyścigach, tylko… na kobzie. Grają od rana do nocy, a czasem odwrotnie. Ich muzykowanie nie przeszkadza, bo nie mają kobzy.

Znany i uznany polityk, zwany w toruńskich kręgach ewangelistą, podobnie jak Maurycy - wnuk Jacka Poszepszyńskiego - dzieciństwo miał wyjątkowo udane. Podobno podczas zabawy w opozycję przeżył spory wstrząs. Ten stosunkowo młody, ale wielce zasłużony kombatant był wszędzie i robił wszystko, zapowiadał ponoć nawet przyjazdy i odjazdy pociągów na stacji Warszawa-Stadion. Teraz zapowiada, że misja, którą mu powierzono, to nie gra w ciuciubabkę, tylko… „polityczne skonsumowanie zwycięstwa”! „Szef szefów” nie ukrywa, że będą się działy „ciekawe rzeczy” i… się dzieją. Obozowi „Wielkiej Zdrady” w żadnym razie nie można pozwolić na kradzież zwycięstwa. Kradzieży dokonali „źli ludzie, którzy nie kochają Polski”. Ci młodzi dranie podstępnie się zmówili przeciw patriotom, wielkodusznie ratującym kraj. W walce z obozem „Wielkiej Zdrady” - wyciągającym swe brudne łapska po państwowe synekury - przydatne być mogą niekonwencjonalne metody Grzegorza Poszepszyńskiego vel Gąsienicy.

Ten zasłużony pracownik Zakładu Oczyszczania Maszyn Do Pisania im. Remingtona, po przejęciu zakładu przez obcy kapitał, dyscyplinował pracowników dzwonkiem i… gaszeniem światła! Może przyda się i prezent kaprala Jedziniaka - w postaci ukraińskiego granatnika - który jak „strzelba Płatonowa” musi kiedyś wypalić. Przedsmak wydarzeń dają zapowiedzi „szefa szefów”, że „musimy walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć, bo na czele koalicji stoi partia nie polska, a niemiecka”. Grozi nam seria złowrogo brzmiących plag, a to: konwalidacja, imposybilizm, kondominium, anihilacja i eutanazja! Najgorsze jest to, że nie wiadomo w jakiej kolejności!? Obozem zdrajców dowodzi „ostatni lump”, który nie dość, że z kretesem przegrał wybory, to na dodatek dokonał zamachu na Sejm i Senat, usadawiając w prezydiach uzurpatorów. „Pięknie naiwnych i dziecięcych politycznie” - jak słodko znajduje ich autorka pamiętnego bon motu, że „te pieniądze im się po prostu należały.”


Autor „Kwiatów zła” Baudelaire ponad sto lat temu napisał, że „Najpiękniejszą sztuczką diabła jest przekonanie nas o swoim nieistnieniu”. Czy jest coś na rzeczy, skoro ziściła się upiorna myśl „wnuka dziadka z Wermachtu” o przykrościach siedzenia na Wiejskiej? I pomyśleć tylko, że były tak piękne plany, aby siedział… na Rakowieckiej. Czy to diabeł z krwią na rękach, który ze słowami „kocham, kocham” zabił rewiową tancerkę Igę Korczyńską? We wzmiankowanym słuchowisku piewca miłości, awanturnik Zachariasz Dorożyński siał strach i spędzał sen z powiek Jackowi Poszebczyńskiemu. Czy ten „chyży rój” - jak pieszczotliwie nazywali go w Telewizji Republika - działa na niektórych podobnie? Ambitne plany zapuszkowania „ryżego mesjasza” Polski – jak dotąd - spaliły na panewce i wodewil pod tytułem „Kto kogo i gdzie wsadzi” dopiero przed nami. Jako żywo, żarty się kończą i strach się bać. Panie wybacz im, albowiem wiedzą, co czynią.

Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2023 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com