O poślizgach z poślizgiem.
(Teodor Kos)
2023-12-09
O poślizgach z poślizgiem. Barbara po śniegu i lodzie to święta Bożego Narodzenia po wodzie czy jakoś tak. Zatem nadzieja na tłumaczenia się poślizgiem w dotarciu na Pasterkę stopnieją wraz ze śniegiem. Poruszając się po bajecznie zaśnieżonych ulicach Brzeska napotykałem mocno wkurzonych mieszkańców. Ich zauroczenie białym puchem i urokami zimy było wątpliwe. Powstała sytuacja na ulicach to złośliwe zrządzenie losu. Zaskakująca ilość remontów ulic i chodników to było miłe zaskoczenie. Zniweczył je niestety równie zaskakujący atak zimy i zamiast zachwytów mamy pomstowanie. Otwarcie ślizgawki na Placu Kazimierza zbiegło się z uruchomieniem ślizgawek, których uruchamiać raczej nikt nie planował. To taka pechowa tradycja, wystarczy zerknąć na mój felieton z grudnia ubiegłego roku „Ciemność widzę w białym śniegu” (czytaj) i widać, że było dość podobnie. Jak pech to pech i ten cholerny śnieg spadł w tym roku jeszcze wcześniej, tu akurat poślizgu nie było. Światem rządzi kapryśna aura, cykliczność i kontrast, niestety jakoś ciągle o tym zapominamy. Niektórych jazda po śniegu i lodzie ponoć nie przeraża. To ci z dużym peselem, oni twierdzą, że za komuny podobno nawet drogi krajowe były zimą białe, a opony zimowe to fanaberia. Po lokalnych drogach wesoło sunęły koniki z saniami, niekoniecznie z okazji urządzanych kuligów. Syrenki, maluchy, trabanty i inne cuda motoryzacji wykręcały piruety nie gorzej od łyżwiarzy. Zimówki przywożone z zachodnich szrotów wzbudzać miały zazdrość. Kto w to uwierzy, te urocze wapniaki chyba koloryzują. Dzisiaj wypasione bryki z napędem na cztery koła i innymi bajerami już przy kilkunastu centymetrach śniegu stają dęba, paraliżując ruch. Przecież jesteśmy w Europie i mamy XXI wiek, no chyba, że i tu mamy jakiś poślizg i nie wiemy - gdzie w Europie kończy się Europa. Upominanie się o bezpieczne drogi to wysiłki maniaka walczącego z wiatrakami. Nieustannie dostajemy na telefon natrętne alerty ostrzegawcze, informujące że w nocy może być ciemno. No, ale kto to widział żeby w zimie spadł śnieg i że należy może się do tego przygotować. Ten padający, biały sukinsyn powoduje, że w centrum miasta czujemy się jakbyśmy mieli domek w Karkonoszach. Rzecz nie w tym, żeby za wszelką cenę włodarzom dowalić, oni się pewnie bardzo starają, tyle, że wyszło im jak zwykle. Ciekawe czy to prawda z tym poślizgiem odnośnie wyłonienia wykonawców mających dbać o drogi w zimie? To pewnie jakaś złośliwa plotka i raczej nikt nie uwierzy, że uruchamia się procedury wtedy, gdy już jest po balu. Noe budował arkę przed potopem, inna sprawa, że gość nie miał nic innego do roboty. Nie musiał organizować świątecznych jarmarków, gal, spotkań czy innych Mikołajów, pewnie też wałkoń nie wierzył w Mikołaja! Poza wszystkim to był wredny samolub, który ratował tylko swoich, zupełnie inaczej niż nasi włodarze, którzy aby nie być posądzeni o taką prywatę nie ratują nikogo. Wierzą, że śnieg nam nie straszny i nas nie zasypie. Co tu dużo gadać my i tak mamy lepiej niż w takim zapyziałym Krakowie, gdzie zima też zaskoczyła, a budżet mają gigantyczny i akurat na odśnieżaniu nie muszą oszczędzać. Na placu Wszystkich Świętych, nieopodal Urzędu Miasta, tramwaj linii nomen omen nr. 13 w piątek zderzył się z dorożką konną. W Brzesku to nie do pomyślenia, bo nie mamy tramwajów, a i dorożek też nie uświadczysz. Nie ma zatem co narzekać, gdyż nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Teodor Kos
|