Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Myk z mykami  (Okiem Zofii Mantyki)  2024-01-21

Okiem Zofii Mantyki
Myk z mykami

Za starych, dobrych, studenckich czasów łaziło się po górach, pływało „pychówkami” i kajakami, poznając uroki Polski. To były niezapomniane chwile, mające się do obecnego jachtingu – mniej więcej tak – jak soczysty bigos do… carpaccio z czarnych trufli letnich. Jedno i drugie miło drażni podniebienie, ale jakże inaczej smakuje zwłaszcza w ustach snobów. Spędzanie urlopu w Polsce nie było wyrazem patriotyzmu. Pływając po Drawie, Krutyni i jeziorach zachwycaliśmy się ciszą i pięknem krajobrazu. Łodzi motorowych i jachtów prawie nie było. Odkrywanie miejscowości Zgon nad jeziorem Mokre czy Myki nieopodal jeziora Wadąg miało swoisty urok. Pewex z marlboro i jeansami nie wodził na pokuszenie jak w Szczurowej. Paszport był wówczas obiektem marzeń. Szczęśliwcy, którzy sprytnymi mykami potrafili go zdobyć, udając turystów wyjeżdżali na handel, do pracy lub… na zawsze. „Przebitka” wynikająca z różnic walut była ogromna. Myki – oczywiście nie te z okolic Olsztyna – chcąc nie chcąc towarzyszą nam przez całe życie. Chcąc „do czegoś dojść” stosujemy myki, nie chcąc… zostajemy frajerami. Ludzie przedsiębiorczy, aby odnosić sukcesy stosują je nieustannie. Życie to gra rynkowa, zwycięża ten, kto zmyślnymi mykami potrafi ograć pozostałych.

W czasie żeglugi po oceanie życia słyszymy tyrady o moralności i wartościach takich i owakich. Głoszący je starają się urządzać świat tak, aby bogaci stawali się coraz bogatsi. Mentorskie narracje tłumaczące maluczkim porządek świata są jasne, niczym dostojne oblicze władcy. Zabawa w skubanie „suwerena” i wmawianie mu, że jest dokładnie na odwrót to myk stosowany przez tzw. „demokratów”. Państwa autorytarne są w tym względzie przyzwoitsze. Suwerenem jest rządzący z woli Bożej władca, którego legitymizuje prawo boskie i po balu. Czytelne to, klarowne i bezdyskusyjne, falandyzacja prawa jest zbyteczna. Niczego nie trzeba naginać. Władca ma prawo nieograniczone, decyduje o czym chce i jak chce, i jest git. Niestety pojawiają się kaprawi mąciciele, którym rola parobków nie w smak i zaczynają kombinować jak narowisty koń pod górę. Największym błędem władców było upowszechnienie edukacji, to źródło kłopotów. W czasach, gdy dostęp do edukacji był znikomy, panował ład i porządek. Niemiłe ruchawki topiono w krwi i anatemie. Dało się? Dało! Teraz trzeba uciekać się do prawniczych myków.

Władza namiętnie kocha poddanych i chce im nieba uchylić, niestety znajdą się niecnoty, którym tam niespieszno. I pomyśleć, że takich krnąbrnych warchołów nauczono czytać! Obrzydliwe hasło „Wolność, Równość, Braterstwo” to efekt popuszczenia cugli w dziedzinie edukacji. Czy jest szansa, aby ten proces zatrzymać, a może nawet odwrócić? To, co się dzieje w Europie rodzi nadzieję – konsumpcjonizm i niechęć do edukacji są nader powszechne. Ludziska wracają na drzewa, przekonani święcie – o przepraszam, nieświęcie – o swej wyjątkowości. Inteligencję zastąpi sztuczna inteligencja, będzie miło i przyjemnie… przynajmniej na początku. „Każda rewolucja pożera swe dzieci” to słowa Dantona, którego koniec żywota bezdyskusyjnie potwierdza ich trafność. Nawiasem pisząc, Georges jak i równie sympatyczny Max „Nieprzekupny” – charyzmatyczni przywódcy rewolucji – byli… prawnikami. Wspominając figle i myki jakie wykręcali Georges Danton, Maximilien de Robespierre i Jacques-René Hébert, z uznaniem patrzymy na naszych „Adrianów, Kaczorów, Ryżych” i innych swawolnych piromanów. A propos patrzenia, to… tylko patrzeć jak nasz lud ruszy na Bastylię.

Prawo dzieli życie ludzkie na to, co zabronione i to, co dozwolone. Można i nie można robić różnych rzeczy, ale niektórych można i nie można robić bardziej niż innych. Po wojnie w 1946 roku „odpowiedzialność za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego” uznano za zbrodnię. W kwietniu 1956 roku przestało to być już przestępstwem. Nieurodzaj na polu traktowany był jako przestępstwo gospodarcze, a prawo popytu i podaży stało się nielegalne. Działalność antypaństwową można było prowadzić na niezliczone sposoby. Przypadkowy przechodzień, przebywając na ulicy, nieprzypadkowo mógł być uznanym za… usiłującego przemocą zmienić ustrój państwa. Największą szkodę gospodarce wyrządzali ci… którzy w niej pracowali, włamanie do zakładu pracy od zewnątrz i kradzież obłożone było mniejszą karą niż „okradzenie go od wewnątrz”! Jeśli się chciało dokonywać afer gospodarczych, należało się śpieszyć i zrobić to przed 1969 rokiem, gdyż od tej pory to już była „wielka zbrodnia”. Wykładnia prawna ciągle się zmieniała i ten sam uczynek, w zależności od „etapu”, stanowił inną zbrodnię. Za jedno i to samo można było zostać aresztowanym lub awansowanym.

Po upadku „komuny” nastąpiła dotkliwa poprawa i mamy to, co mamy. Sąsiad – jak to on – konkluduje: „Człowiek to istota niezrozumiała dla samego siebie, a prawnicy tworzący prawo są jak lekarze… produkujący choroby”. W krainie Króla Ubu zdarzają się nieprawdopodobne historie. Aktorzy grający królów tak chorobliwie wczuli się w role, że… uwierzyli, iż są królami. W walce o władzę, przywileje i mamonę gotowi są podpalić kraj. Ich pycha i buta zalatują szaleństwem. Wykrzykują, że… „ratują Polskę”, pytanie przed kim? Przecież to oni są jej największym zagrożeniem. Po wyborach podobno było wiadomo, kto je wygrał, zatem co jest grane? Czy dojdzie do reasumpcji wyborów? Czy rządząca „junta” to wataha sługusów i agentów moskiewskich, niemieckich i izraelskich? Kto wie, może tak jest? A druga strona barykady – czy to kryształowi patrioci, broniący nas przed całym światem? Może właśnie tak. Czy „układ”, który doprowadził Polskę do ruiny powraca i chce zrobić z nas lemingów o mentalności kraba? Liche zarobki szlachetnych dziennikarzy, polityków i ich rodzin budzą współczucie. Podczas poszukiwania jurgieltników warto się zastanowić – kto najgłośniej krzyczy „łapać złodzieja”?

Jeśli przez ostatnie lata rządzili brzydzący się nepotyzmem i kumoterstwem altruiści, to kontrola przepływu publicznych środków ze spółek Skarbu Państwa do rozmaitych fundacji i powoływane komisje śledcze – choćby ta w sprawie Pegasusa – jedynie to potwierdzą. W stworzonym domu wariatów łamanie prawa i myki prawne powodują, że prawo i bezprawie stają się nie do odróżnienia. Na pytanie „Czym się różni wróbelek?” dostajemy odpowiedź – „Tym, że ma jedną nóżkę bardziej”. Zaczęło się od wyboru pięciu sędziów do TK, w tym „dwóch na zapas” u schyłku Sejmu VII kadencji, prezydent odmówił przyjęcia ślubowania… całej piątce i się zaczęło. Festiwal myków prawnych w VIII kadencji Sejmu, choćby niepublikowanie orzeczeń TK, ruszył z kopyta. Dlaczego po tylu latach „zastoju w spokoju” sąd okręgowy akurat teraz zdecydował się wydać wyrok w sprawie dwóch posłów ułaskawionych przed prawomocnym wyrokiem? Koincydencja ta zdaje się być równie przypadkowa jak ból gardła przy anginie. Otwarcie „Puszki Pandory” to myk mający na celu… no właśnie, co? Z czyjej inspiracji to się stało, komu to jest potrzebne i kto to reżyseruje? Żyjemy w świecie z ryciny Francisca Goi „Gdy rozum śpi, budzą się demony”.

Ryszard Ożóg


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com