Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

O biedzie chłopskiej. Głos Jana Drabika z Strzelec Wielkich  (Tygodnik Niedziela)  1899-04-21

O biedzie chłopskiej. Głos Jana Drabika
z Strzelec Wielkich (p. Szczurowa).

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Obejrzeć się w tył o lat 50, 40, a nawet 30 - jak to było? Każdy chłop miał na sobie tylko buty i czapkę, które musiał koniecznie kupić, reszta ubrania była swojego wyrobu. Ta sama ziemia była, wtedy i to samo słońce ją ogrzewało - gdzie się rodziły len siano, konopie; kto miał dużo konopi, to trochę sprzedał a kupił lnu; kto zaś miał dużo lnu, to sprzedał trochę, a kupił konopi – i to kobiety pomięszały, jak wypadało, i potem po ukończeniu robót rolnych, przy długich wieczorach, wzięły się do przędzenia, i kiepska to była gospodyni, co nie naprzędła dwu półsetków, czyli 100 łokci. Tkacz wyrobił z tego przędziwa płótno i była odzież dla całej familji  - jeszcze i na sprzedaż zostało!

Teraz ani na chłopie ani na kobiecie niema nic swojego kupne! Piękne, cieńkie i tanie - na cóż to siać konopie albo len, potem całymi wieczorami ślęczeć nad przędzeniem, kiedy lepiej kupić, bo we swojem chodził chłop tylko rok, a kupować to tylko trzeba trzy razy do roku?! Kupił chłop sukmanę, dał 8 zł., chodził 10 lat; teraz kupi u żyda jak to nazywają paleto, da 6 zł.; w całem chodzi pół roku, a w potarganem drugie pół roku, ale za to trochę z miejska, a nie po chłopsku.

Żeby był jarmark w każdym tygodniu, ba, choćby nawet dwa razy w tygodniu, trzeba jechać albo iść! Cały sprawunek był za 1 zł., a napitek z kmotrami i znajomymi kosztował 2 lub 3 zł. Trafi się córkę wydać za mąż; pożyczyć pieniędzy chociażby na wesele w kasie, a wesele sprawić na trzy dni, boby nieładnie było! Dlaczego bogaci panowie odprawiają wesele tylko przez jedną noc, o żydach nic już nie mówię!

Urodzi się dziecko, pożycz pieniędzy, spraw chłopie chrzciny  a na drugi dzień trza poprawić! Jakby nie mógł pożyczyć, to Moszek trunków zborguje, a za procent, to chłop tylko pojedzie parę razy gdzieś tam po okowitę, a kapitału Moszko będzie czekał jakiś czas, ale potem zaskarży, i jeżeli chłop wziął trunku za 5 zł., zapłaci potem 15 albo i 20 zł., a przecież trzeba i placków upiec, kawy też trzeba ugotować i herbata by się przydała! To wszystko znów dostanie u Icka w sklepie, a ten Icek to samo zrobi z chłopem, co zrobił Moszek.

Przyjdą święta, trzeba jakoś przecież inaczej zrobić, a jak? Tak samo jak na wesele lub na chrzciny! Kiedy dziecko zaczyna ledwie nogi prostować, trzeba mu kupić trzewiki, boby się zaziębiło; daj 80 ct. albo 1 zł. i tych trzewików starczy na pół roku. Dawniej chłop nie znał kawy ani herbaty, a był rosły, silny i zdrowy, a butów nie miał na nogach może aż do 8-miu lat wieku.

Żywił się tern wszystkiem, co mu dał Pan Bóg na jego zagonie! Prawda, sprawiali wesela i chrzciny, ale na tym gruncie, gdzie był wtenczas jeden gospodarz, to dzisiaj jest ich czterech albo pięciu – kwarta wódki kosztowała 15 ct., a dziś kosztuje 70, a jaka, była wtedy, a jaka teraz!

Jeżeli nie pomogły ustawy przeciw opilstwu w Galicyi, ani nawoływania duchowieństwa do wstrzemięźliwości, ani żadne Missye duchowne, to teraz już niema innego sposobu, tylko ci, co mają głos gdzieś wyżej, niech pracują nad tem, ażeby jeden litr wódki kosztował nie mniej, jak jeden złoty reński, i to ażeby w mniejszej ilości niż litr nie wolno było sprzedawać, a wtedy mało się kto odważy pić tej trucizny. Bo na przykład, jeżeli chłop zachoruje, a inny mu radzi, żeby poszedł do doktora, to odpowiada: „A zkąd wezmę pieniędzy? Trzeba doktorowi, trzeba do apteki, możeby ani reński nie wystarczył!“ A wódki dostanie już od trzech centów i tak coraz wyżej, aż się upije jak bydlę i dałby ostatnią koszulę z siebie!

Bardzo by dobrze było, gdyby propinacye były wydzierżawiane w starostwach i ażeby gminy były o tem naprzód zawiadomione, żeby je mogli wziąć chłopi w dzierżawę; wtedy by o połowę mniej było pijaków, bo już do katolików nie miałby nikt tej śmiałości, co ją ma do żyda. Żyd przyjmie wszystko od pijaka, byleby go tylko często odwiedzał i ostatni grosz u niego zostawiał!

Może to za głupstwo będę miał przyznane, iż się wyrażę, że koleje dużo chłopom odebrały zarobków - a jednak tak jest! Póki nie było kolei żelaznych, to chłop, który miał konie, wciąż jeździł to ze zbożem, to z sianem lub słomą i rozmaitemi rzeczami o kilka mil do większych miast. Jeżeli gospodarz pojechał z domu, to w domu musiał chować parobka, dobrze mu zapłacić za rok; oprócz tego najmował jeszcze ludzi biedniejszych do roboty, dawał niekiedy zagony
na odrobek, przytem zarobił stelmach, kowal, rymarz, bo się naczynie psuło, teraz wszystko śpi. Koleje są dla chłopa tylko wtedy korzystne, jeżeli potrzeba chleba zkąd sprowadzić, jeżeli Pan Bóg nawiedzi kraj nasz nieurodzajem, i dla tych ludzi, którzy teraz muszą szukać po obcych krajach zarobku, bo go u nas wcale niema. W kraju brak fabryk, a przecież to jeden świat, dla czegóż gdzie indziej co parę mil już fabryka, a ile tam robotników pracuje - można ich na setki liczyć!

U nas zakładają szkoły rolnicze, szkoły pisarzy gminnych, mleczarnie - wszystko to chłopa samo nie uratuje, bo chociażbym ja się znał najlepiej na gospodarstwie, co mi z tego przyjdzie, jak nie mam na czem gospodarować. Lepiej by było, gdyby w każdym powiecie był założony jakiś warsztat rękodzielniczy z pomocą funduszu krajowego dla biednych synów chłopskich, których nie stać na opłatę rzemieślnikowi w mieście!

Dawniej były zarobki po dworach; mógł chłop zarobić u siana i żniwa do 20-tu reńskich! Kosiarki panowie nie znali, a teraz przeciwnie żniwa nie znają, tylko zmołaszą kosami, aby taniej było. Obsiewali niegdyś panowie po kilkadziesiąt morgów koniczu i trzymali na nasienie; całą zimę mieli chłopy zarobek, kto tylko chciał. Teraz sieją koniczu jeszcze więcej, ale kto na tern zarobi? a juści żydzi, bo dopiero ten konicz w zbożu zejdzie, a pan już żydom sprzedaje setki morgów. Żydzi to pomierzą na płatki i sprzedają na potrawę chłopom. Za pierwszy pokos wezmą swoje pieniądze, a drugi pokos w zarobku. A dlaczego panowie nie mogą sami chłopom sprzedawać? Dlatego chyba, że ich nie lubią i nie ufają im; jeżeli ma chłop jakiś interes do pana, to nawet nie wie jak przystąpić, a żyd ma śmiałość i łatwość przystępu.

Zarobek po dworach, to także nie ratunek. Chłop jako sługa dworski, dostanie 10, a może tylko i 9 korcy zboża jako ordynaryją; ażeby to chociaż czystego, ale żyd weźmie celne, a sługa odjemne. Sąg drzewa na cały rok; pal, gotuj, bo masz czem. Dostaniesz litr mleka, a może masz czworo dzieci; to razem sześć osób na ten litr mleka wypadnie. Pensyi 24 zł. to jest 2 zł. na miesiąc; trzeba przykupić żywności, soli, o jakiejś okrasie już nie ma mowy. Rok przejdzie,a biedny sługa nie ma nawet za co buta kupić! Czy przynajmniej usłyszy choć przyjemne słowo od swego pana? Najprędzej chyba same łajania.

O szlacheckich lasach nic nie będę mówił, ale o skarbowych muszę wspomnieć. Przed 10-ciu laty dostał chłop, naturalnie za pieniądze, drzewa na budowę i opałowego, które składano w’ sągi; teraz przeciwnie się dzieje. Drzewo z lasów skarbowych wszystko sprzedają żydom, żydzi drą ostatnią skórę z chłopa, powiadając, że sami drogo zapłacili, a chłop wie, jak on zapłacił! Kiedy to jest sprzedaż za ofertami, dlaczego żydzi wiedzą o tej sprzedaży, a chłopi nic nie wiedzą, aż dopiero żyd ogłasza, że ma w tym a w tym lesie drzewo na sprzedaż?

Nie będę mówił o większych rzekach, bo może ktoś takowe istotnie zarybił i naturalnie chce za swoje odebrać, ale mówię o tych małych rzeczułkach i rozmaitych potokach, z których nikt żadnego podatku nie opłaca. Dlaczego wprzódy wolno było każdemu ułowić parę rybek, czy to dla siebie na posiłek lub chociaż by na sprzedaż za parę centów, aby było za co kupić sobie chociaż funt soli. Teraz już i to nie wolno, bo starostwo wydzierżawiło, a jeżeli starostwo nie wie o jakiejś wodzie, to znów wypuszcza ją w dzierżawę naczelnik gminy, chociażby nawet i za 15 ct., byle się tylko biedny nie pożywił.

Nowa rzecz teraz nastaje! Prawda, jeszcze nie wszędzie, ale już w wielu miejscach nie wolno gęsi paść na pastwisku, gdzie chodzi bydło, bo to niezdrowo dla bydła. Od niepamiętnych czasów pasało się bydło razem z gęsiami, a nikomu to nie szkodziło! Ile jest biednych ludzi, co nie mogą utrzymać krowy, ci przynajmniej chowali chociaż tych parę gąsiątek, żeby też była garstka pierza dzieci w zimie przykryć, a za sprzedane gęsi podatek z chałupy zapłacić i chociaż te najniezbędniejsze dziury połatać! Ale niewolno gęsi paść, bo wydział powiatowy zakazał!

A teraz słówko o sprzedaży bydła lub nierogacizny. Jeżeli ma chłop na przykład prosię do sprzedania, które może wartać trzy do pięciu reńskich, najprzód musi go pędzić do oglądacza i dać temu dwa centy, potem idzie do wójta po paszport, da wójtowi cztery centy, nazajutrz
pędzi lub wiezie na wozie; ledwie ujedzie dwa kilometry, opłacić musi myto; zajeżdża pod miasto, stoi żyd że skórzaną torbą; opłać targowe! Dopędzi do targowicy, tam dopiero nowy kłopot! Targowica obżerdzona, że tylko jeden wchód jest do niej, i to jeszcze tak szczupły, że ledwo jedno bydlę lub prosię można wprowadzić; przy tej furtce postawiona buda z desek, tam siedzi pan weterynarz, rewizor i urzędnik miejski! Odbierają paszport przez okno, przybijają pieczęć z napisem „Miasto NN. Targowica“ - i tam daj jeszcze chłopie dwa centy. Pytanie, po co tam siedzi weterynarz? Najczęściej dla formy tylko - bo czyż on każde bydlę ogląda dokładnie? Jednem słowem, jeżeli chłop ma co do sprzedania na targu w mieście, to jakby w domu nie miał chociażby reńskiego, to sobie musi koniecznie pożyczyć, albo nie jechać do miasta.

Płacimy podatki na drogi, dlaczego płacimy myta? Dowozimy miastom wszystkiego, co im potrzeba, i dajemy im zarobek wielki, dlaczegóż nie wolno nic sprzedać bez opłaty, nawet
biednej kury! To też kasy miejskie napełnione groszem z chłopskiej pracy. Stawiają teatra, pomniki, a i wypożyczają chłopom pieniędzy na niewielki procent, bo tylko od ośmiu do dwunastu od sta.

Dlaczego dzieją się teraz w kraju naszym rozmaite złe i niegodziwe rzeczy: zabójstwa, podpalania, słuchania tych przeklętych socyalistów, rabunki mienia żydowskiego? Odpowiem, że to wszystko z braku religii, a nie z pijaństwa, bo kto ma religię, ten nie jest pijakiem, kto się trzyma świętej wiary i ma w pamięci przykazania Loże, ten się nie puści na żadne złe i szkaradne rzeczy!

A dlaczego brak religii? Przecież więcej szkół jest teraz niż ich było wprzódy, a jeszcze i mądrzejszych, bo ledwie dziecko zajdzie do szkoły na pierwszy rok, a już nauczyciel uczy go odrazu czytać, pisać, rachować, rysunków, pokazuje mu na mapie kraje i miasta w całej Europie, ba, nawet i poza morzami! Ale o pacierzu, o modlitwie przed szkołą i po szkole, to nic - a przecież co jest najpierwsze dla młodocianego serca, to religia. Dopóki były szkoły pod zarządem duchowieństwa, było lepiej. Powiem stanowczo, że na wsi dość uczyć tylko religii, pisania, czytania i rachunków - to wystarczy. A jeśli chłop, którego stać na to, ma zamiar dalej kształcić syna, o go sobie poszle do miasta, do wyższych szkół. Nauczycielom ludowym płacę podnieść należy, bo mają zbyt mało, a doglądać ich tem surowiej, żeby swego obowiązku pilnowali sumiennie! Dzieci żydowskie w naszych szkołach ludowych być nie powinny, bo źle wpływają na nasze dzieci; przynoszą do szkoły papierosy i inne przedmioty ze sklepów swoich i handelki prowadzą.

Bardzo by dobrze było i pożytecznie dla chłopa, żeby nadać prawo Kółkom rolniczym do trzymania trafik, żeby chłop nie miał wymówki przed żoną, że się nie umyślnie upił, bo poszedł sobie po tytoń, a tam byli szwagier lub kumoter i przypili do niego, on też przy tej okazyi nie dużo stracił, bo tylko piętnaście szóstek na starą rachubę.

A teraz o podatkach. Bez podatków być nie może, jednak można ich dużo umniejszyć. I tak na przykład: rewizorowie są zupełnie niepotrzebni, a kosztują tysiące; taki rewizor pobiera dziennie jeden złoty reński! Co się to chłop napracuje cały dzień, aby zarobić 40 centów i to tylko w lecie, bo w zimie tylko 20 centów. Leje cepem cały dzień, co mu siły starczy; i ażeby to jeszcze chociaż było gdzie zarobić! Jeżeli już koniecznie musi być kataster bydła i paszporty, to niech będzie w każdej wsi taki, co to będzie prowadził; na przykład jest oglądacz bydła, a każdy, który potrzebuje paszportu na bydło, konia i trzodę chlewną, niech jemu zapłaci za paszport od jednej sztuki 10 centów, a więc kto będzie miał co sprzedać, to niech da za paszport, a ci co nie mają nic do sprzedania, nie będą pokrzywdzeni. Na szpitale wsie płacą podatki zarówno z miastami; zajrzeć do szpitalów, ile tam leży chorych z miast, a ile ze wsi? I na innych wielu rzeczach oszczędzić by można i ulgę jaką taką zrobić ludności biednej.

O posłach do Rady państwa i na Sejm krajowy chćiałoby się też coś wspomnieć. Ażebym nie obraził wszystkich, przeto zastrzegam się, że jest dużo takich, którzy wartają tego, że się im daje dziesięć ręńskich dziennie, aby zasiadali w Wiedniu, ale mój Boże, co też się działo w Radzie państwa obecnej; nawet do słowa nikt nie przyszedł; same tylko kłótnie i awantury - a ile tu poszło tysięcy na nią! A wybory jak się też niekiedy odbywają? Nie będę się rozpisywał, co się dzieje! Co szynk, to kandydat; trunki za darmo, a nie jeno trunki, ale i rozmaite przekąski; chłopi piją i jedzą, chociażby nawet miał który i zachorować - i lada obdartus powiada mu: „głosuj na tego pana!“ i on się zaraz na to godzi! Podczas wyborów powinny szynki być zamknięte dopóty, dopóki się wybory nie przeprowadzą!

Wielką klęską są żydzi dla chłopa, ale od nich, kto chce, może się obronić! Ale drugą wielką a nieuniknioną klęską jest drogość prawa, kosztowność każdego prawnego interesu. Bez adwokata i notaryusza nie każdy obejść się może, a jak się raz tam dostaniesz, bywaj zdrów chłopie! W przeszłym roku wyszła nowa procedura, ale jej dotąd nie widać; jak były repliki, dupliki, trypliki, tak do dziś dnia istnieją. Nigdzie nie ma takich praw, coby trwały kilkanaście lat, jak u nas! Gdy chłop zajdzie do sądu, tam na korytarzu czyta ogłoszenie przylepione na drzwiach lub na murze, że w ten a w ten dzień odbywają się posłuchania i dorady. Zejdzie się kilku chłopów i czekają, aż nadejdzie przeznaczona godzina. Kiedy już nadeszła, wołają zgromadzonych naposłuchanie; pytają pierwszego, co żąda, ale jeszcze mało co powiedział, już mu powiadają: „Idź do adwokata“ - drugiemu: „Wnieś pisemnie“ - i na tern się kończy posłuchanie i dorada! Nie może się chłop zdobyć akuratnie na ten dzień z podatkiem, kiedy to jest przeznaczono, zachodzi za kilka dni do urzędu podatkowego, pyta go pierwszy lepszy: „Co chcesz?“ Chłop z pokorą odpowiada, że przyszedł z podatkiem, jest z tej a z tej wsi; ale, że w ten czas nie miał pieniędzy, kiedy był termin; jaką dostanie odpowiedź: „Bądź zdrów, jak tam przyjdzie sekwestrant to wtedy oddasz! Będę ci tu dzisiaj szukał tabeli?!“ Wprawdzie nie wszyscy znów panowie tak pogardliwie obchodzą się z chłopem, są i tacy, którzy mają dobre serce dla niego, ale się ich jeszcze mało znajduje. Jeżeli na przykład robi coś adwokat chłopu i każę sobie dać 10 zł., dlaczego sąd przyznaje przy likwidowaniu kosztów tylko najwięcej 4 zł.? To dowód, że chciał więcej, niż się słusznie należało. Jedzie adwokat na termin do innego powiatu, niech będzie pięć mil, każę sobie dać chłopu 20 zł., czyli to nie jest oczywiste nadużycie? Ile to już adwokaci nakupili kamienic po miastach, a obszarów dworskich!

A teraz jeszcze o szarwarkach. Na drogi krajowe czy powiatowe płacimy wszyscy wspólnie, ale na drogi gminne niech każda gmina płaci ile jej potrzeba na poprawę dróg i mostów, a niech jedni drugich nie opłacają! I to jeszcze przyczynia się do chłopskiej biedy - ale to należy do posłów Rady państwa.

Powinni się koniecznie postarać o to, ażeby urlopnicy, którzy występują z czynnej służby na urlop, dostawali odzież, bo przyjdzie syn biednego chłopa do domu i niema co na siebie wdziać, ani na służbę, ani na robotę udać się nie może, bo niema okrycia! Rezerwiści nie powinni być powoływani na ćwiczenia w tych miesiącach, kiedy jest w polu największa robota - czy on jest gospodarzem czyli sługą, jest to dla niego wielki upadek. Mogłyby ćwiczenia może trwać króciej, niż teraz, i to znaczna byłaby ulga.

Możem się zanadto rozpisał! Jeżelim kogo obraził, proszę o przebaczenie prostemu chłopu. Chcieliście sami, aby chłop mówił o swojej biedzie, więc się na to odważyłem!

A teraz to jeszcze słowo o samym sobie: Wróciłem z wojska, miałem tyle tylko, co na sobie, pojąłem za żonę biedną dziewczynę, nie mieliśmy żadnego wsparcia od nikogo. Udałem się w służbę do dworu i służę już 24 lat. Kilkanaście lat byłem u ojca, a teraz jestem u zięcia tego pierwszego; ja pracuję na służbie, a żona w domu. Bogu dzięki, nasz majątek warta już parę set reńskich; na swego pana nie mogę nic powiedzieć; bodaj wszyscy byli tacy - niestety mało ich!

Ale trzeba pracować, nie zakładać rąk. Pamiętać naprzód o Panu Bogu i jego świętych przykazaniach i o swoim obowiązku, jaki kto wziął na siebie. Pan Bóg nikomu z nieba gotowizny nie spuści, tylko niech każdy pracuje, ile mu sił starczy, niech będzie wstrzemięźliwy, oszczędny, nie włóczy się po targach bez potrzeby, niech unika procesów ile możności - niech też sobie adwokaci wypoczną trochę! A szczególnie unikać żydów i ich plugawych szynkowni, niech sobie sami piją, a ty chłopie, masz przepić kilka szóstek, to lepiej kup dla żony i dzieci omasty do barszczu i ziemniaków a będzie ci zdrowo!

źródło: 'Tygodnik Niedziela', Kwiecień 1899 r. nr. 15 i16, (pisownia oryginalna)

Nadesłał: Mariusz Gałek
4 luty 2024r.

Kumoter - 1. dobry znajomy lub przyjaciel, 2. ktoś z grupy związanej wspólnymi interesami lub pokrewieństwem (za Słownikiem Języka Polskiego PWN)

Mosze - Mojżesz

Propinacja (łac. propinatio) - wyłączne prawo właściciela dóbr ziemskich do produkcji i sprzedaży piwa, gorzałki i miodu w obrębie jego dóbr oraz przywilej do sprowadzania tych wyrobów z innych miast i czerpania z tego tytułu dochodów. Sprzedaż pańskiego alkoholu odbywała się w karczmie pańskiej, w której obowiązywał zakaz sprzedaży obcego alkoholu (za pl.wikipedia.org)

Sekwestrant - komornik, poborca podatkowy

Zborgować - dać na kredyt (za Słownikiem Języka Polskiego W. Doroszewskiego)

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com

-->