Psy szczekają, karawan jedzie dalej…
(Okiem Zofii Mantyki)
2024-02-05
Okiem Zofii Mantyki Psy szczekają, karawan jedzie dalej… Jakież to banalnie banalne, że po wyrywaniu zęba, stajemy się o jeden bolący ząb starsi. W latach szkolnych, jak miałeś niefart, bo lubiłeś dużo czytać i nie wiedzieć czemu nauka nie sprawiała ci większego kłopotu, aby broń Boże nie zostać prymusem, którego każdy z ochotą opluje i kopnie, musiałeś odgrywać performance. Chodzić na wagary, używać chamskich odzywek i niedozwolonych używek, strzelać haczykami z procy lub rzucać kałamarzem – najlepiej celnie – do obłego „ciała pedagogicznego”. To dawało szansę, by klasowa żulia traktowała cię jak swojego. Ileż to razy wstajesz w szary poranek, snując smętne myśli o życiu. Wiesz, że jest dobrze, ale nie beznadziejnie. Powiem więcej nawet, widzisz, że świat wokół kundli się z prędkością światła. Stojąc po szyję w wodzie tak mętnej, że nie wiesz, kto ma jeszcze majtki, a kto już stoi z gołą dupą, brodzisz w bajorze życia nie po to, aby jak w „Jądrze ciemności” Josepha Conrada, „odnaleźć rozkosz w upadku i zanurzyć się w niszczącym żywiole”. Postępujesz tak z praktycznego oportunizmu. Nie chcąc należeć do zbioru ludzi stanowiących skołowany tłum, szukający odwetu za swe biedne i mało udane życie, szukasz celu i… choć psy szczekają, karawana idzie dalej, a może karawan jedzie dalej? Jesteśmy narodem niezwykle szlachetnych ludzi i to nie jest nawet nasza zasługa, taką naturę otrzymaliśmy od Pana Boga. Obdarzeni wolną wolą, powiesiliśmy – jak dotąd – zaledwie paru biskupów i zamordowaliśmy tylko jednego prezydenta. Jesteśmy zatem wyrozumiali jak mało kto. Jeżeli ktoś kradnie, oszukuje, gwałci, ba, nawet morduje, zrozumiemy to i mu wybaczymy. Tylko jednego bliźniemu nie jesteśmy w stanie wybaczyć… – sukcesu (sic!). Tu nie ma zmiłuj, no nie dajemy rady. Gdyby sporządzić ranking zawiści, bijemy wszystkich na łeb, na szyję. Kłopot w tym, że tego sukcesu nie jesteśmy w stanie zazdrościć, no bo jak… samym sobie? Bez jaj. Francuski książę i pisarz, niejaki Franciszek VI de La Rochefoucauld w swoich „Maksymach i rozważaniach moralnych” snuł refleksje na temat natury ludzkiej, wskazując na hipokryzję, egoizm i zawiść. Twierdził, że „szaleństwo zawiści przykrywane jest pozorami nabożeństwa i honoru”. Pisał to w XVII wieku. Zachodzę w głowę, czy Francuzi umieli wtedy jeść widelcem? Ponoć posiedli tę wyszukaną umiejętność dopiero dzięki nam! Wypada dodać, że wspomniany książę dziko zazdrościł innemu księciu prawa wjeżdżania karetą do Luwru, a jego żonie siedzenia na taborecie w obecności króla. Ach ci zakłamani Francuzi! Nad Wisłą, Odrą czy inną Uszwicą wyróżniających się oryginałów lubimy podrzucać do góry, a potem… upuścić i wdeptać w ziemię, ale tak po ludzku, żeby włosy wystawały. Tak, aby można je było dla hecy podpalić. Przykłady można by mnożyć, choćby te z ostatnich lat. Znani i uznani na całym świecie rodacy: Karol Wojtyła czy Lech Wałęsa, to postaci z dwóch różnych światów, ale jest coś, co ich nierozerwalnie łączy. Ktoś kiedyś napisał, że my Polacy jesteśmy niezmiernie dumni z naszego papieża, ale gdybyśmy to my wybierali papieża, tobyśmy go na pewno nie wybrali! Byłoby podobnie jak ze sławnym, rozpaczliwym zwycięstwem 1 do 27. Myśmy jak myśmy, uogólnienia są zawsze tylko uogólnieniami. Tłuszcza namiętnie zazdrości, a szukanie winnych to jej ulubione zajęcie. Tłum, kipiący „uzasadnioną” nienawiścią jest szczęśliwy, gdyż czuje, że jest potrzebny. Rozrzewniające są obrazki, gdy „babcia Kasia” lub gniewne, niekiedy i „rozmodlone, towarzystwo „65+” gromko śpiewa „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Czyli… jak długo jeszcze? To są komiczne kalambury. O porozumienie jest trudno, gdy prawda jest z reguły w tym, czego ludzie nie mówią, zwłaszcza w sytuacjach, gdy jedni mówią wierszem, a inni prozą. W Księdze Hioba 5,2 czytamy „Zaprawdę, głupiego zabija jego własny gniew, a prostaka uśmierca zawiść”. Ksiądz profesor Józef Tischner – którego tu po wielekroć cytowałem – mówił „Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi. Religia jest dla mądrych. Jak ktoś jest głupi i jak chce być głupi, nie powinien religią swojej głupoty zasłaniać. Chrześcijaństwu w Polsce nie grozi ani laicyzm, ani ateizm, ale parodia religii”. Zachowania bazujące na prostactwie i zawiści prowadzą do nienawiści. Jak daleko można się posunąć w prymitywnej nagonce na inaczej myślących? Ludzie o mentalności kraba nie mogą znieść, że ktoś inny może być… inny. A o czym świadczyć mają subtelne określenia w rodzaju „osiem gwiazdek”? O kulturze i erudycji autorów? Przecież to blamaż i ewidentne zaprzeczenie tychże. A hejterskie memy grupy 2137? To intelektualny rynsztok. Dyskusja się kończy, gdy uważamy, że adwersarze to gorszy sort, „moherowe berety”, czy „ideologia LGBT”. Jeśli widzimy w nich krążącą watahę na wilczych łapach uważając, że należy ją dobić, to taki język jest drogą donikąd. Sąsiad pyta dobrodusznie: „Ciekawe czy rozstrzelany dostaje nauczkę na… całe życie?”. Sąsiad kupił nowy, piękny samochód, kolega z pracy dostał nagrodę, inny awansował, znajomy został wybrany na kogoś tam, a kolejnego gdzieś za coś wyróżnili i odznaczyli. Jak się z tym czujemy? Cieszymy się, że dobrze im się wiedzie? Spójrzmy prawdzie w oczy, czujemy się… fatalnie. Skrępowani więzami ludzkich ułomności wcale się nie krępujemy, by wieszać na nich psy. Zawiść towarzyszy nam od najmłodszych lat. Już małe dzieci nie lubią, jak rówieśnik dostaje więcej niż one. Są i takie, które wolą nic nie dostać, byle kolega nie otrzymał więcej. Na zakończenie sympatyczna dykteryjka. „Rybak złowił złotą rybkę. - W zamian za ocalenie mojego życia spełnię Twoje jedno życzenie – rzekła. - O to wspaniale! - Jest tylko jeden drobny warunek: wszystko, czego sobie zażyczysz, twój sąsiad otrzyma podwójnie. Rybak myśli, myśli i w końcu mówi: - To wydłub mi oko”. Ryszard Ożóg
|