Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Pacjencie lecz się sam i… takie tam.  (Okiem Zofii Mantyki)  2024-04-29

Okiem Zofii Mantyki

Pacjencie lecz się sam i… takie tam.

Czesi mają rzadką umiejętność robienia sobie jaj ze wszystkiego, w tym i z siebie. Ich literatura, sztuka, kultura są diametralnie różne od naszych tromtadracji. Niewydarzeni miłośnicy Haška, Kundery, Formana, Černego czy Hrabala mają osobliwy stosunek do życia i świata. Trudy życia starają się pokonywać bez egzaltowanych szaleństw i ułańskiej fantazji. Weźmy czeski system służby zdrowia, jest on z naszym zupełnie nieporównywalny. Widać to choćby po tym, ilu Polaków jeździ na planowane zabiegi i operacje do Czech. W Polsce czeka się na nie miesiącami, a niekiedy latami. Część pacjentów wypada z kolejki z dość prozaicznej przyczyny – umierają. Z poradami u specjalisty jest podobnie. Kogo stać, ten korzysta z prywatnego sektora. A w Czechach jest dokładnie na odwrót. Prywatne gabinety to rzadkość i prawie nie do pomyślenia jest, żeby ktoś poszedł do prywatnego lekarza. Obowiązkowe składki zdrowotne odprowadzane są do jednego z siedmiu ubezpieczycieli, którzy pokrywają koszty leczenia. I cholera, jakoś się da, to wprost niepojęte!

Dlaczego Czesi są tak zorganizowani i jednocześnie mają tak na wszystko wywalone? Może dlatego, że mają Jarę Cimrmana. Traktujemy ich jak niesfornego, młodszego braciszka, pacyfistę, bezbożnika, pepika, czyli… poczciwego Józika. To nie patriotyczny Rus, który, jak przystało na starszego, strasznego brata, budzi szacunek i trwogę. Czesi w przeważającej większości to ludzcy, jowialni luzacy, oni się nie napinają jak my. Do wiary w Boga nie potrzebują Kościoła, u nich kontakt ze Stwórcą nie wymaga publicznej celebry. Miłosierdzie to u nich renesansowy humanizm bez kabotyństwa. Dla nas Kościół to część dumy narodowej. Jesteśmy wielkimi patriotami, dzieci uczymy hymnu już w najmłodszej grupie w przedszkolu. Spróbuj nierozważnie pójść na mecz i siedzieć, a nie kibicować. Kompleksy leczymy strzelistymi aktami uwielbienia, zawiści i nienawiści. Żyjemy w pełnym emocji stresie, więc chorujemy, ile wlezie. Pobyt na SOR przypomina pielgrzymkę do świątyni Al-Kaba w Mekce. Mamy jedną skarbonkę NFZ, powinno być łatwiej planować i dystrybuować pieniądze ze składek. Niestety, „Polak potrafi”, więc… jest jak jest.

Oczywiście, nikogo to nie dziwi, bo to Polska właśnie, czyli… kraina Króla Ubu. Organizacja służby zdrowia jest chorą farsą. Jeśli ktoś ma szczęście i przez czterdzieści pięć lat zawodowego życia prawie nie korzystał z opieki zdrowotnej, gdy coś mu się – nie daj Boże – przytrafi, trafi do sympatycznej kolejki oczekujących. Jego składki zdrowotne odprowadzane na indywidualne konto pacjenta oczywiście nie znaczą nic w zderzeniu z systemem. Sąsiad na stronie IKP - Internetowe Konto Pacjenta - sprawdził swoje obowiązkowe składki i... zdębiał. Za okres od 2008 do 2023, a więc tylko za ostatnie 15 lat, wpłacił do systemu 204 452, 48 PLN. W tym czasie na jego potrzeby zdrowotne wydano 3 357,36 PLN. System „zarobił na nim”… 201 095,12 PLN. Płacimy obowiązkowe składki wiedząc, że to jakby je… „małpie w dupę wstrzelić”. U Czechów składka wynosi 13,5 %, u nas „zaledwie” 9%, tyle że u nas to jest czeluść bez dna. Przypadek? Nie, nie ma rzeczy, której nie potrafimy spieprzyć.

Ważnym obszarem potrzeb – obok służby zdrowia – jest dach nad głową. Ceny metra kwadratowego mieszkania w Warszawie, Krakowie i innych miastach są astronomiczne. Ilu młodych ludzi chcących założyć rodzinę stać na własne lokum? Stąd demograficzna katastrofa. Obiecanki typu: „mieszkanie na start”, mieszkanie „+” czy trzy miliony mieszkań, padają słownie i w przenośni. Jest coraz drożej, drożej i gorzej. I tak ma być, bo to mafijny system napędzający kasę. Rynek mieszkaniowy jak i rynek usług zdrowotnych to żyły złota. Przepisy tworzone są tak, by służyły tym, którym służyć mają, jako ordynarne spekulacje w „majestacie” prawa. Ilu posłów i „znajomych królika” żyje z deweloperki i wynajmu? Program SIM – Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe – to osobliwie klawa inicjatywa. Nie buduje się mieszkań tam, gdzie jest na nie popyt, czyli w obrębie dużych miast, gdzie zdecydowanie łatwiej o pracę, ale… w Barwicach, Bobolicach, Białym Dworze, Brojcach itd., itp. U nas w Łękach, Woli Rzędzińskiej i Okocimiu. Nie wolno kamaryli psuć interesu. Nic dodać, nic ująć.

Licytacja danin 500 „+” czy 800 „+” to populistyczne umizgi do wyborców. Karol Modzelewski powiedział kiedyś: „Duch Święty, który patronuje rozumowi, nie wydaje się by zbyt często gościł wśród nas”. To prawda, ale chyba niepełna. Dość prawdopodobne jest, że w ogóle przestał się zapuszczać w nasze strony. Demografię mamy fatalną, a zakłamani piewcy pieją z zachwytem, że… „niezliczone polskie rodziny pierwszy raz wyjeżdżają nad morze”. Rzeczywistość i sentencje godne filmów Barei. W 2023 roku liczba urodzeń w Polsce wyniosła 272 tysiące – to najmniej od 1945 roku! Przez ostatnie 10 lat mamy ujemny przyrost naturalny. Czy chcąc poprawić demografię nie wystarczyłoby zmienić ordynacji podatkowej, tak aby rozliczać podatek nie tylko z małżonką, ale i z dziećmi? Opłaci się więcej pracować, a dochody i status rodziny wzrosną. Oczywiście, ale to zbyt proste i dla populistów nie do przyjęcia, dlatego szansa, aby zostało uchwalone – zerowa. Szalbiercze bajtlowanie, obskurantyzm i hipokryzja tryumfują w naszym teatrzyku absurdu.


Zdaniem pierwszej żony – jeszcze nie błogosławionego, ale już męczennika – posła, nie posła Mariusza K., „Polski Sejm, zdradą małżeńską i rozwiązłością obyczajową stoi” – czyli… leży. U nas prawie wszystko na głowie stoi. Zaraz – stoi czy leży? Klarowną odpowiedź daje świątobliwa – słynna na cały kraj – uroczystość ślubna byłego prezesa TVP w Łagiewnikach. Niebawem będzie nas mężnie bronił przed… zgnilizną UE w Europarlamencie. I pomyśleć, że dzieje się to w państwie mieniącym się być ostoją tradycyjnych wartości, w którym ustawa o szatańskiej tabletce „dzień po” nie ma prawa zaistnieć. „Słuszną linię ma nasza władza!”. Lekarze składając „Przyrzeczenie Lekarskie” deklarują, że będą nas leczyć, niekoniecznie wyleczać. I to jest w porządku. Zalecają byśmy nie palili, nie pili, zdrowo się odżywiali, nie denerwowali i takie tam. Dowcipnisie doskonale wiedzą, że nie ma zagrożenia, aby to się ziścić mogło. „Nie wszystko, co alkohol daje człowiekowi, jest złe, ale to, co dobre, nie jest dostępne dla wszystkich”. To dość okrągły aforyzm, więc łatwo się toczy. Polak jak cierpi to czuje, że żyje i tego nam nikt nie odbierze!

Ryszard Ożóg


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com