Wybory, kogo i do czego?
(Feliks Suweren)
2024-06-06
Wybory, kogo i do czego? W tekście o samorządowych perypetiach komisji skrutacyjnej w Radzie Powiatu wspominałem o wyborach, które przed nami. „Maraton wyborczy trwa. Jeszcze nie opadł kurz po wyborach samorządowych, a już wybory do Brukseli. Tu wyborcy najczęściej wybierają tych, których znają jedynie z mediów. Gdzie te czasy, gdy wśród europarlamentarzystów mieliśmy mieszkańca Brzeska. Mieliśmy też senatora i dwóch posłów. Było minęło. Niestety jakoś tak się dzieje, że ostatnio reprezentują nas ludzie z Tarnowa czy Nowego Sącza. Może to i dobrze?” Może. Tylko jak zrozumieć ludzi głosujących na osoby, które znają jedynie z telewizyjnych przekazów? To tak jak by wybrać męża na podstawie relacji z mediów społecznościowych, a poznać go bliżej dopiero po ślubie. Oczywiście okazuje się wówczas, że oryginał pasuje do zdjęcia jak pięść do nosa. Ale co tam ważne, by noc poślubna była udana. Ciekawe, że zwycięzcom z koalicji 13 grudnia tak pilno do Brukseli, grunt im się pali pod nogami, że czym prędzej chcą się ewakuować? Oczywiście dla dobra Polski. Kampania wyborcza jest i jej nie ma. Kandydaci jeżdżą po kraju i opowiadają niezwykle mądre rzeczy. Towarzyszą im ich koledzy i koleżanki z partii, którzy zachwalają ich walory, jak ciasto z zakalcem. Robią to z partyjnego rozkazu i przymusu, pomimo że ich nie lubią i cholernie im zazdroszczą. Wiadomo przecież o jakie gigantyczne diety gra się toczy. Na spotkaniach mamy niezliczone tłumy wyborców, którzy w liczbie kilkunastu osób spijają z ust kierowane do nich słowa. Nie noszą na rękach swoich ulubieńców, bo od czasów elektryka Lecha to niemodne, a w dodatku kto by tam chciał sobie brudzić ręce. Walka pomiędzy kandydatami z własnej listy jest na śmierć i życie. Oczywiście dla dobra Polski. Zdarzają się jednak komiczne wyjątki jak choćby nieodwzajemniona miłość pani premier Szydło do gościa walczącego o reperacje od Niemców. Pani premier wspaniałomyślnie nie plakatuje się na Sądecczyźnie. Bliska jej sercu, była sądecka poseł Paluch, obecnie zarządzająca Małopolskimi Dworcami Autobusowymi, bardzo chce wrócić do Sejmu. Jeśli poseł Mularczyk trafi do Brukseli, pani Anna wróci do Sejmu i wszyscy będą szczęśliwi. Oczywiście dla dobra Polski. Powiedzmy sobie brutalną prawdę - komu i do czego potrzebna jest Unia Europejska? Parlamentarzystom by inkasować diety, no i Niemcom, aby nas móc wyzyskiwać jak podczas okupacji. Z ich diabelskich łap wyzwoliła nas kiedyś Armia Radziecka i było pozamiatane. Nie wszystkim Polakom to odpowiadało, ale to wina Zachodu, bo nas Stalinowi oddał. Niemcy przegrali kolejną wojnę, ale dopieszczani przez zachodnie rządy znów odbudowali swój potencjał. Jest szansa, aby UE w obecnym kształcie rozpieprzyć w drobny mak. Państwa będą samodzielne i Europarlamenty ograniczające wolność znikną, bo nie będą potrzebne, a już na pewno nie takiemu mocarstwu jak Polska. Polityka oparta na idei Międzymorza uchroni nas od niemieckiej dominacji i spowoduje, że sami świetnie zapewnimy sobie bezpieczeństwo. Zakusy Niemców są rozszyfrowane, nie wolno nam dać się zwieść ich podstępnym knowaniom. Opatrzność zawsze nas chroniła przed zagrożeniem. Jesteśmy wyjątkowym narodem i nie mamy się co oglądać na zgniły Zachód, który jak zawsze chce nas wykorzystać. My tworzymy kraj, który musi być samodzielny i wolny od obcych wpływów. Obrzydliwy kant okrągłego stołu skutkuje do dziś. Lewacy mają się wyśmienicie i to oni uparcie wpychają nas do eurokołchozu. W niedzielę opowiemy się za Polską, albo za eurokołchozem. Kogo wybrać, wiedzą Polacy, którzy popierają polityków zgromadzonych pod biało-czerwonym sztandarem. Wiedzą, że tylko ci uczciwi, prawi ludzie zapewnią im dobrobyt, bezpieczeństwo i wolność. Dość bezczelnego brukselskiego dyktatu. Sprawa jest prosta: albo jesteś Polakiem, albo matołkiem otumanionym przez wnuki Wermachtu. Na szczęście są prawdziwi Polacy, choćby wnuki Albińskiego, im można bezgranicznie ufać. Jedni pójdą głosować za zdrajcami Polski, drudzy za patriotami, a co będzie potem? Czas pokaże, jak się to dla nas skończy. Kto miał rację, czyja to racja, kto i gdzie pociąga za sznurki? Feliks Suweren
|