"Odpust w Strzelcach" - Z Uścia Solnego w świat - część druga
(Sławomir Pater)
2024-08-31
"Odpust w Strzelcach" - Z Uścia Solnego w świat - część druga „Niezbędnym warunkiem do tego, aby muzyka i śpiew wykonywane podczas liturgii mogły odznaczać się pięknem formy oraz by służyły godnemu uwielbianiu Boga i duchowemu pożytkowi wiernych, jest właściwe przygotowanie osób odpowiedzialnych za ten wymiar liturgii. W poszczególnych parafiach osobami, na których spoczywa odpowiedzialność za śpiew i muzykę podczas liturgii są organiści. Spełniają oni swoją posługę w ścisłej łączności i współpracy z księżmi proboszczami, którzy są odpowiedzialni za całokształt życia religijnego i duszpasterskiego swoich parafii. Organiści przygotowują się do swojej posługi zdobywając odpowiednie wykształcenie w sztuce gry na organach, a także poznając przepisy liturgiczne, zwłaszcza te, odnoszące się do muzyki w liturgii. […] Do zadań szczegółowych organisty – obok śpiewu i gry na organach – należy przygotowanie we współpracy z duszpasterzami psałterzystów, czyli osób wykonujących podczas Mszy świętej psalm responsoryjny, a także prowadzenie scholi lub chóru parafialnego, uczenie wiernych pieśni oraz troska o instrument organowy.” [1]. Powyższe słowa mimo, że pochodzą z roku 2015 zapewne były aktualne 100, 200 czy 500 lat temu. Znakomita większość z nas doskonale sobie zdaje sprawę jak wielką rolę odgrywa organista podczas każdej mszy św., a szczególnie tych związanych z Wielkanocą, Bożym Narodzeniem czy innymi ważnymi świętami lub uroczystościami. Rodzina Sierosławskich z Uścia Solnego ma na tym polu wielkie osiągnięcia i oddane usługi dla Kościoła i wiernych. W opracowanym przeze mnie drzewie genealogicznym rodziny Sierosławskich, (zobacz », [pdf, 6.5.MB]) jest w tej chwili ponad 400 osób i ciągle ich przybywa. Migracja Sierosławskich w ciągu całego XIX w. była intensywna. Mało który mieszkał do śmierci w pierwszym miejscu osiedlenia po wyruszeniu z Uścia Solnego. Rekordziści zmieniali miejsce pobytu nawet czterokrotnie. Dopóki nie zrobiłem stosownej mapy i nie narysowałem linii pomiędzy poszczególnymi miejscami pobytu, dopóty myliły mi się osoby tym bardziej, że wiele imion powtarzało się nie tylko w poszczególnych pokoleniach, ale również dzieci rodzeństwa nosiły te same imiona. Dodatkowo w kilku wypadkach Sierosławscy w wieku dojrzałym używali drugiego imienia z chrztu co utrudniało ich identyfikację gdyż rodzeństwo (brat) miało takie samo pierwsze imię. Są też przypadki, że w tej samej miejscowości było dwóch a nawet trzech Sierosławskich – każdy w innym okresie. Jeżeli więc czytający tą część pogubią się we wzajemnych powiązaniach wymienianych Sierosławskich to nie będzie to przypadek, to będzie raczej reguła 😊 Przygotowując tą część konsultowałem się pp.: Łucją Czajka, Ryszardem Klasą, Janem Kucharskim i Kazimierzem Różyckim. Od nich też dostałem wgląd w niektóre z prezentowanych dokumentów. Dziękuję za to. Osobne podziękowania dla p. Zygmunta Sierosławskiego z Mielca, który nie tylko udzielił mi bardzo wielu informacji, ale również skutecznie dopingował do pracy oraz dla Wawrzyńca i Bartłomieja Sierosławskich za przekazane materiały. Dla indeksujących księgi metrykalne podziękowania nieustające gdyż wiele z prezentowanych kopii metryk dostałem dzięki ich uprzejmości, a ich treść w wielu przypadkach pozwalała powiązać kilka innych wątków. Skąd przybyli? Najstarszym dokumentem, do którego dotarłem jest metryka ślubu Wojciecha Sierosławskiego z Koszyc (d. Koszyczki) z Katarzyną Boxycz z Morawianek, który odbył się 10-02-1637r. w Bejscach.
Kopia metryki ślubu Wojciecha Sierosławskiego i Katarzyny Boxycz, księgi metrykalne parafii Bejsce W Książnicach Wielkich koło Koszyc w roku 1712 odnotowano chrzest Piotra Sierosławskiego syna Benedykta i Anny. Ze względu na niewielkie odległości zakładam, że wspomniany Wojciech z Koszyc mógł być przodkiem Benedykta i tak samo uważam za prawdopodobne ich powiązanie z „udokumentowanymi” Sierosławskimi z Uścia Solnego. Skąd i kiedy Sierosławscy przybyli do Uścia Solnego nie da się zapewne ustalić. Ich nazwisko, jak wiele w Polsce, jest nazwiskiem tzw. odmiejscowym. Nie ma żadnych dowodów ani przesłanek, że mają coś wspólnego z wsią Sierosławice położoną naprzeciw Uścia Solnego, po drugiej stronie Wisły. Trzeba przyjąć, że w samym Uściu Solnym pojawili się nie później niż w wieku XVII gdyż pod rokiem 1711 wspomina się zaprzysiężone zeznanie (podatkowe?) burmistrza Sierosławskiego i rajców uścieńskich [2].
Fragment książki „Uście Solne – przyczynki historyczno-statystyczne do dziejów nadwiślańskiego miasteczka” Zofii Daszyńskiej-Golińskiej. Należy przyjąć, że wszyscy Sierosławscy z Uścia Solnego posiadali umiejętność czytania i pisania – gdyż najstarszy wymieniany w księgach metrykalnych Maciej Sierosławski opisywany był jako kantor i notariusz, ponadto ciężko sobie wyobrazić kantora/organistę, a tym bardziej notariusza, który nie posiada tej umiejętności (w dalszej części tekstu przedstawię dowód na to, że życie jest bogatsze od naszej wyobraźni). Dodatkowo w księgach metrykalnych Uścia Solnego tzw. zezwolenie na ślub nieletniego dziecka (wtedy do 21 roku życia) Sierosławscy podpisywali własnoręcznie imieniem i nazwiskiem a nie krzyżykami. A może szlachta? Czy Sierosławscy z Uścia mieli szlacheckie pochodzenie? Na to pytanie ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. W zapisach metrykalnych dotyczących Sierosławskich w znakomitej większości brak jakichkolwiek znaczników (skrótów) sugerujących ich wyższy status społeczny. Dosłownie w kilku wypadkach, i to dopiero gdzieś od połowy XIXw., imię i nazwisko poprzedzone jest literą D (Dominus – pan). Nigdzie nie spotkałem zapisu ze skrótem GD (Generosus Dominus – urodzony pan, bogaty szlachcic czy właściciel dużego majątku) lub MGD (Magnificus Generosus Dominus - bardzo bogaty szlachcic, właściciel ogromnego majątku, często wojewoda) czy też wprost za zapisem Nobilis – szlachcic. W wielu jest opis wykonywanego zawodu (krawiec, organista, nauczyciel) lub statusu społecznego – mieszczanin. Ciężko w takim opisie dopatrzyć się szlachectwa. Marek Minakowski w swojej Wielkiej Genealogii uwzględnił syna Józefa Sierosławskiego autora „Odpustu w Strzelcach” – Huberta – przypisując mu herb Łodzia, jeden z najstarszych polskich herbów. W korespondencji ze mną przyznał, że informację tą powtórzył za informatorem, od którego otrzymał dane o Hubercie i jego synu Ludwigu. Zygmunt Sierosławski z Poznania (zm. w 2015r.) wraz z braćmi w ciągu kilkunastu lat wykonał olbrzymią pracę polegającą na odszukaniu możliwie wszystkich współcześnie żyjących krewnych i stworzeniu bardzo rozbudowanego drzewa genealogicznego całej rodziny (ja poznałem tylko drobne fragmenty tej pracy). We wstępie do opracowania zwraca uwagę, na istnienie na terenie Polski przynajmniej siedmiu miejscowości Sierosławice bądź Sierosław. Wymienia pozycje np. Herbarz Polski Adama Bonieckiego oraz Herby Szlachty Polskiej Sławomira Górzyńskiego i Jerzego Kochanowskiego, w których pojawia nazwisko Sierosławski z herbami: Łodzia, Ślepowron i Korwin. Wspomina również, że Sierosławscy posiadali kiedyś kilka wsi wskazując właśnie na wspomniane Sierosławice i Sierosław. Ten sam motyw powtórzony jest w biogramie Jana Andrzeja Sierosławskiego jako ustny przekaz rodzinny tzn.: dawniej rodzina była „rodziną ziemiańską, posiadającą kilka wsi, która po roku 1863 została pozbawiona majątków i tym samym zasiliła szeregi inteligencji mieszczańskiej” [3]. W przekazie tym wspomniany jest też sygnet rodowy z wygrawerowanym herbem Korwin. Biorąc pod uwagę fakt, że począwszy od roku 1732 w żadnej metryce z Uścia Solnego i późniejszych nie ma zapisu „nobilis” i dodatkowo powoływanie się na konfiskatę majątku po Powstaniu Styczniowym (pozbawienie majątków po roku 1863) świadczy raczej o tworzeniu rodzinnej legendy o majątku, herbie, poświęceniu dla ojczyzny. Z drugiej strony należy odnotować, że w żadnej metryce nie ma zapisu „agricola” (chłop) więc Sierosławscy przynajmniej od początku XVIII w. byli ludźmi wolnymi. To z kolei powoduje, że nie można wykluczyć herbowej, szlacheckiej historii we wcześniejszych wiekach. Wspomniany herb Krowin pojawił we wspomnieniu małżeństwa Florentyny Sierosławskiej h. Korwin ur. w Przemyślu w roku 1845 z Emilem Arturem Oppmanem [4] więc może jednak jest pochodzenie szlacheckie? Florentyna Sierosławska żoną Emila Artura Oppmana w: Rodziny Polskie pochodzenia cudzoziemskiego osiadłe w Warszawie i okolicach, Stanisław Łoza, Warszawa 1932, str. 108 W zbudowanym przeze mnie drzewie genealogicznym rodziny Sierosławskich nie ma w tej chwili żadnej Florentyny. Równocześnie wiem, że w drzewie jest sporo luk i na tą chwilę nie można wykluczyć powiązania wspomnianej szlachcianki Florentyny z Sierosławskimi z Uścia. Możliwe, że to powiązanie jest gdyż Sierosławskich posiadających herb pod datą ok. 1550r. wymienia Polska Encyklopedia Szlachecka wskazując dwa miejsca występowania tego rodu: Sierosław woj. Wielkopolskie i całkiem niedaleko (ok. 120 km) od Uścia Solnego czyli Sierosławice Powiat Konecki [5]. Może więc teza o zubożeniu rodziny jest prawdziwa, ale jeżeli już, to zapewne dużo wcześniej niż po roku 1863. Podczas poszukiwań materiałów o Sierosławskich również wśród dzisiejszych mieszkańców Uścia i okolic spotkałem się z ustnym przekazem „od rodziców/dziadków” o szlacheckiej, herbowej, przeszłości Sierosławskich. Polska Encyklopedia Szlachecka W Uściu Jak było wspomniane wcześniej najstarszy dowód obecności Sierosławskich w Uściu Solnym to zeznanie burmistrza Sierosławskiego (brak imienia) z roku 1711 i metryka chrztu z 2-11-1732r. dotycząca Rozalii c. Macieja i Zofii. W księgach odnotowano urodzenie tylko trójki dzieci tego małżeństwa co nie znaczy, że nie było ich więcej gdyż księgi prowadzone są od roku 1731. W latach 1749-1771 odnotowano chrzty jedenastu dzieci Jana Sierosławskiego i Zofii Chałgasówny (przy śmierci córki Małgorzaty w r. 1844 podano nazwisko Misiorowska). W drzewie genealogicznym prowadzonym na popularnej platformie genealogicznej przez krewnego Zygmunta Sierosławskiego z Poznania przyjęto, że Jan, mąż Zofii Chałgas, to syn Macieja i Zofii. Nie można tego wykluczyć. Przy dużej dzietności w ówczesnych czasach (6-12 dzieci) i braku odnotowania w metrykach chrztów innych ojców niż Maciej i Jan na przestrzeni ponad 30 lat można wnioskować, że Sierosławscy w Uściu pojawili się „dopiero co” czyli gdzieś na przełomie XVII i XVIII w. W przeciwnym wypadku imion ojców i matek o nazwisku rodowym Sierosławski byłoby dużo więcej tak jak to ma miejsce na przełomie XVIII i XIX w. Może wspominany na wstępie burmistrz Sierosławski był tym pierwszym? Może to on był ojcem Macieja i ew. Jana o ile Jan faktycznie nie był synem Macieja? Wspominany Maciej w księgach metrykalnych występuje kilkukrotnie jako ojciec chrzestny i tu opisywany jest na dwa sposoby albo notariusz albo kantor. Co do zasady dawniej i dzisiaj rola notariusza jest podobna, z tą różnicą, że w takich miejscowościach jak Uście Solne notariusz spisywał, podpisywał, dokumenty zarówno cywilne jak i związane stricte ze sprawami kościelnymi. Natomiast rolą kantora we wspólnocie Kościoła, podczas liturgii jest pobudzanie wiernych do wspólnego śpiewu. Najczęściej jednak w rolę kantora wciela się organista, który łączy te dwie role. Czy Maciej był równocześnie organistą nie sposób obecnie potwierdzić ani zaprzeczyć. Faktem jest, że wśród udokumentowanych potomków Macieja w linii prostej mamy do czynienia „tylko” z sześcioma organistami/muzykami w latach 1795-1918. Dużo bogaciej sprawa przedstawia się pośród udokumentowanych potomków Jana. Organiści pojawiają się już w pierwszym pokoleniu i o ile u Macieja był to „dopiero” wnuk Wojciech to u Jana organistą jest już syn Józef i aż czterech synów Jana: Ignacy Piotr, Wincenty, Jacek, Grzegorz Franciszek i są przesłanki, że i piąty syn Wojciech Wincenty również był organistą, ale na to nie mam niezbitych dowodów. Organiści, potomkowie Jana, pojawiają się mniej więcej od roku 1790 i występują aż do roku 1947. W sumie wśród potomków Jana mamy minimum piętnastu organistów/muzyków. Rozróżnienie na organistów/muzyków jest o tyle istotne, że w kolejnych pokoleniach niektórzy przedstawiciele rodziny byli np. profesorami muzyki, kompozytorami i niekoniecznie byli czynnymi organistami, mimo, że nadal związani byli z muzyką sakralną. Jednak zanim w rodzinie Sierosławskich nastąpiła eksplozja talentu i ekspansja muzyków w świat to przynajmniej synowie Macieja i Jana zajmowali się głównie krawiectwem i byli członkami Cechu Krawieckiego. Ostatnim przedstawicielem rodu, z nazwiskiem Sierosławski, w Cechu Krawieckim był Józef Sierosławski s. Józefa organisty. Do Cechu jeszcze w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu należeli potomkowie Sierosławskich, ale już o innych nazwiskach (Różycki Jan i Antoni). Księga Cechu Krawieckiego Uście Solne rok 1863 fot. Sławomir Pater W kolejnych pokoleniach pojawiała się dwuzawodowość. Na przykład Jacek ur. 17-08-1809r. w Uściu Solnym w metrykach chrztu części swoich dzieci opisany jest jako nauczyciel, a przy swojej śmierci jest zapis, że był organistą. Zaznaczenia wymaga, że dzieci były chrzczone w innej parafii niż nastąpiła śmierć Jacka. W przypadku brata Jacka – Grzegorza Franciszka ur. 8-03-1812r. w Uściu Solnym – przy jego ślubie w Radłowie w 1832r. zapisano, że jest organistą. Jego dzieci rodziły się w czterech różnych parafiach, w trzech zapisano, że był organistą, a w jednej, że krawcem. Z biegiem czasu krawiectwo, poza Uściem Solnym, zupełnie znika z profesji rodzinnej, utwierdzają się organiści aby następnie przejść w muzyków, nauczycieli, żołnierzy, listonoszy, kolejarzy, kowali, lekarzy, dziennikarzy/literatów czy geodetów. Z zebranych informacji od współcześnie żyjących potomków Macieja i Jana wynika, że mimo upływu lat talenty muzyczne nadal występują w rodzinie i wielu z nich poza wykształceniem zawodowym ma również wykształcenie muzyczne. Gdzie mieszkali Sierosławscy w Uściu Solnym? Wskazanie pewnego miejsca, siedliska Sierosławskich, w chwili obecnej jest mało prawdopodobne. Podawanych w metrykach chrztów, ślubów i śmierci numerów domów nie da się wykorzystać, gdyż na przestrzeni czasu numeracja domów ulegała zmianie. Potomkowie Sierosławskich (po kądzieli) oraz inni mieszkańcy Uścia wskazują tylko jedno miejsce, w którym mieszkali ludzie noszący nazwisko Sierosławski – na zdjęciu widok obecny – jakieś 400m od Rynku w Uściu na południe w stronę Bochni (dawny szlak solny).
Na tym podwórzu, oczywiście w innej zabudowie, mieszkał Jan Sierosławski, zegarmistrz, ale i organista w Uściu. Zmarł w 1925r. fot. Sławomir Pater Ekspansja Pomimo tego, że na przełomie XVIII i XIX w. w Uściu Solnym były dwa kościoły – parafialny i mensjonarski oraz kaplica św. Agaty w Starym Uściu [6] to trudno sobie wyobrazić aby w tak niewielkim środowisku z gry na organach utrzymało się nie mniej niż 8 organistów równocześnie. Pierwszym, który opuścił Uście Solne jeszcze przed 1800r. był Wojciech syn Piotra, a wnuk Macieja ur. 14-04-1768r. Jemu i jego potomkom poświęcona będzie czwarta część niniejszego opracowania. Prawnuk Macieja – Franciszek ur. w Uściu Solnym 11-10-1787r. – jako dwudziestolatek wziął ślub w Uściu Solnym z Reginą Przewłocką w dniu 30-09-1807r. i tu zaznaczono, że był organistą. Jeżeli wziąć na poważnie treść tablicy pamiątkowej poświęconej temuż Franciszkowi Sierosławskiemu organiście szczurowskiemu to został on organistą w wieku 15 lat. Tablica ta znajduje się na prawym słupie głównej bramy wejściowej na teren kościoła w Szczurowej. Brama wjazdowa na teren kościoła św. Bartłomieja w Szczurowej fot. Sławomir Pater Syn Franciszka – również Franciszek ur. 10-08-1815r. podobnie jak ojciec był organistą w Szczurowej, a jego wnuk Jan osiedlił się ponownie w Uściu Solnym i tu przez jakiś czas był organistą i zegarmistrzem. To ten Jan mógł bywać na odpuście w Strzelcach u dalekiego kuzyna - Pawła Sierosławskiego organisty i równocześnie ojca Józefa autora „Odpustu w Strzelcach”. Jan został pochowany na cmentarzu w Uściu Solnym jednak nie znalazłem jego nagrobka. Zachował się natomiast nagrobek poświęcony Annie Słowik siostry tegoż Jana. Nagrobek Anny Słowik z d. Sierosławskiej – cmentarz Uście Solne fot. Sławomir Pater Dnia 8-1-1826r. rodzi się Paweł Sierosławski s. Józefa krawca, członka Cechu Krawców, wnuk Józefa organisty i prawnuk Jana i Zofii Chałgas. Paweł żeni się 18-07-1847r. co prawda w Uściu Solnym ale z opisem, że jest organistą w Zaborowie. To jego pierworodna córka Marianna wraz ze swoim mężem Wiktorem Sierosławskim (bliskie pokrewieństwo małżonków) mogła być gościem na odpuście w Strzelcach. Również młodszy brat Pawła – Stanisław ur. w roku 1834 w przyszłości zostanie organistą oraz ojcem Pawła – organisty ze Strzelec Wielkich. Ciekawostka – 23-08-1922r. w Strzelcach Wielkich odbył się ślub Stanisława Michała Mączki, wdowca lat 43, dyrektora fabryki w Zamarstynowie (dzisiaj dzielnica Lwowa) z Wiktorią Katarzyną Słowik, panną lat 42 c. Wincentego i Anny Sierosławskiej (tej Anny, której zdjęcia nagrobka jest powyżej) – oboje urodzeni w Uściu Solnym. Możliwe więc, że na odpuście w Strzelcach mogła bywać również właśnie Anna Słowik. Pytanie tylko czy odwiedzała dalekiego kuzyna Pawła – organistę czy też może córkę Wiktorię? Nie udało mi się ustalić w jakiej fabryce dyrektorem był Stanisław Michał Mączka. Czy była to fabryka konserw zupnych Jana Rucera, a może Parowa Fabryka Cukrów i Czekolady „Postęp” we Lwowie przy ul. Zamarstynowskiej 24 spółka również związana z Janem Rucerem? Metryka ślubu Stanisława Mączki i Wiktorii Słowik 23-08-1922, księga ślubów Strzelce Wielkie Ze względu na obsadzenie właściwie wszystkich stanowisk organistów w najbliższej okolicy przez Sierosławskich bracia Józefa (ojca Pawła i Stanisława) chcąc zarabiać na życie musieli znaleźć swoje miejsce w innych okolicach. I tak Wincenty ur. 17-03-1817, żeni się z Marianną Węgrzyn w miejscowości Zgórsko gdzie właściwie do końca życia (1863r.) jest organistą. Jego dzieci nie kontynuują „tradycji rodzinnych” jeden z synów zostaje listonoszem, osiedla się w Bielsku Białej i tam umiera. Drugi jest kolejarzem najpierw w Rzeszowie, a potem w Krakowie. Talenty muzyczne wykorzystywane są natomiast przez wnuka, który hobbystycznie grywał na kilku instrumentach i praprawnuka, który ma wykształcenie muzyczne w klasie fortepianu i przez długie lata był związany z jedną z największych stacji radiowych w Polsce. Wspominany już wcześniej Jacek ur. 17-08-1809r. żeni się w Radłowie z Ludwiką Bradschneider. Ich dzieci rodzą się Zaborowie, Czerminie i Ostrowach Tuszowskich gdzie Jacek najprawdopodobniej umiera. Przy kolejnych chrztach dzieci Jacek opisywany zamiennie jako nauczyciel i organista. Niestety do chwili obecnej nie znalazłem praktycznie żadnej informacji o losach żadnego spośród przynajmniej dziesięciu dzieci Jacka i Ludwiki.
Metryka chrztu Karola Józefa Sierosławskiego 28-01-1847, Jacek opisany jako organista, księga chrztów Czermin Grzegorz Franciszek ur. 8-03-1812r. używający w późniejszym okresie tylko imienia Franciszek ożenił się 24-01-1832r. w Wadowicach Górnych z Marianną Kozubską. W metryce ślubu zaznaczono, że Grzegorz Franciszek jest organistą w Zgórsku czyli w tej miejscowości, gdzie jego młodszy brat Wincenty kilka lat później również jest organistą. Tu mamy dowód na to, że praktyka „ściągania rodziny” nie jest związana tylko z wyjazdami do Ameryki. Grzegorz Franciszek chrzci swój dzieci w Wadowicach, Czerminie, Książnicach i na końcu w Cmolasie gdzie najprawdopodobniej umiera.
Jeden z synów Grzegorza Franciszka i Marianny – Konstanty Tomasz ur. 5-04-1836r. - zostaje nauczycielem i pełni funkcję kierownika szkoły w Nagoszynie gdzie umiera. Tablica pamiątkowa poświęcona Konstantemu Sierosławskiemu umieszczona na ścianie frontowej kościoła w Nagoszynie fot. Sławomir Pater Zdjęcie Konstantego Sierosławskiego otrzymane ze zbioru rodziny Sierosławskich Dwóch innych synów Grzegorza Franciszka - Jan ur. 3-05-1838r. i Antoni ur. 10-07-1846r. - zostają organistami. Jan zostaje organistą w Rzochowie (dzisiaj dzielnica Mielca) gdzie równolegle jest nauczycielem i kierownikiem szkoły w latach 1860-1880 [7] - dzisiaj to szkoła nr 12 im. Henryka Sienkiewicza w Mielcu dz. Rzochów. Podana informacja o okresie przewodzenia szkole przez Jana wydaje się jednak mało wiarygodna gdyż Janowi i jego drugiej żonie Jadwidze Nowickiej „już” od roku 1878 rodzą się dzieci w Chorzelowie parafia Jaślany. W każdej z trzech metryk chrztu opisany jest konsekwentnie jako nauczyciel (preceptor). Antoni natomiast pojawia się w Dukli, gdzie rodzi mu się najmniej czworo dzieci. Ciekawym wątkiem jest fakt, że Antoni wraz z rodziną przeprowadza się do zaboru rosyjskiego. Jedna z jego córek umiera w Karsach (na północ od Sandomierza), a on sam umiera 14-12-1896r. w Rytwianach koło Staszowa gdzie w opisie śmierci określony jest jako robotnik. Jego wspomniany brat Jan związany głównie z Rzochowem. Jest dwukrotnie żonaty. Najstarszy syn z pierwszego małżeństwa Henryk Józef ur. 25-06-1863r. pełnił funkcję organisty w parafii Zasów i miał przynajmniej 4 dzieci, jednak umiera bardzo młodo w dniu 30-08-1897r. Jego brat przyrodni Emil Bronisław ur. 16-02-1876r. jest jednym z przedstawicieli nowego kierunku ekspansji – Ameryki. Wyjeżdża tam ok. roku 1890. Tam się żeni, rodzą mu się dzieci, z którymi jednak wraca w rodzinne strony w roku 1898 i obejmuje funkcję organisty w Czarnej. Równocześnie obejmuje opiekę nad dziećmi zmarłego brata Henryka o czym później. Ostatnim z czwórki braci organistów jest Ignacy Piotr ur. 31-07-1805r. najprawdopodobniej używający w późniejszym życiu tylko imienia Piotr. Z Piotrem spotykamy się ponownie dnia 5-10-1831r. w Katedrze Tarnowskiej w dniu jego ślubu z Anną Armatys gdzie świadkiem jest Jan Sierosławski zarządca/opiekun chóry katedralnego (regent chori). Do Jana wrócę w części czwartej opracowania. Metryka ślubu Piotra Sierosławskiego i Anny Armatys 5-10-1831, księga ślubów Katedra w Tarnowie Rok później 11-12-1832r. również w Katedrze Tarnowskiej ochrzczony został syn Piotra i Anny - Feliks Tomasz. Tu Piotr został opisany jako organista. Metryka chrztu Feliksa Sierosławskiego s. Piotra 11-12-1832 księga chrztów Katedra w Tarnowie Piotra i Annę spotykamy ponownie w roku 1834, ale tym razem w Kobylance koło Gorlic, gdzie rodzi im się przynajmniej 4 dzieci, a Piotr opisywany jest systematycznie jako organista. W tym samym czasie w Kobylance mieszka Stanisław Sierosławski ur. 17-11-1805r. w Uściu Solnym dużo młodszy przyrodni brat organisty szczurowskiego Franciszka. Przy metrykach chrztu dzieci Stanisława opisywany jest on jako notariusz, czyli tak jak jego pradziadek Maciej w Uściu. Piotr z Anną z Kobylanki przenoszą się do Racławówki koło Rzeszowa. Piotr oczywiście jest tam organistą. Oboje umierają w Racławówce. Anna w 1876r, a Piotr w 1877. Potwierdzeniem wspomnianego już „ściągania” kolejnych członków rodziny jest geografia. Wszyscy Sierosławscy emigrujący poza najbliższą okolicę (Szczurowa, Mikluszowice, Okulice, Strzelce Wielkie, Zaborów, Wola Przemykowska) skupiają się na bardzo niewielkim obszarze. Miejscowości, gdzie znalazłem ślady pobytu Sierosławskich w postaci wpisów metrykalnych pojawiają się w: Zgórsku, Wadowicach Górnych, Podborzu, Książnicach, Słupcu, Otałęży, Czerminie, Gawłuszowicach, Rzochowie, Zasowie, Nagoszynie, Ostrowach Tuszowskich i Cmolasie. Rzadko kiedy odległość między najbliższymi wymienionymi miejscowościami przekracza 10km i wszystkie zlokalizowane są pobliżu Mielca lub dzisiaj są dzielnicami Mielca. Są też miejsca bardzo oddalone jak wspomniana Kobylanka koło Gorlic, Racławówka koło Rzeszowa, Dukla czy tuż za miedzą Wietrzychowice, Miechowice Wielkie. W późniejszym czasie (II połowa XIX w.) Sierosławscy pojawiają się w: Ropczycach, Kolbuszowej, Rzeszowie, Brzozowie, Przemyślu, Lwowie, Borysławiu, aby na końcu coraz częściej pojawiać się w Krakowie. Oczywiście u Sierosławskich rodziły się również córki. Poszukiwanie i lektura metryk ich ślubów lub chrztów ich dzieci pozwala stwierdzić, że przynajmniej w kilku przypadkach wyszły za mąż za organistów oraz przyczyniła się do wzbogacenia wiedzy o historii i otaczającym świecie. Na przykład 21-07-1832r. w Bejscach została ochrzczona Anna Marianna Dębicka c. Józefa i Zofii Wiktorii Sierosławskiej, wnuczki Franciszka Sierosławskiego organisty ze Szczurowej. W zaborze rosyjskim obowiązywały metryki opisowe, a nie tak jak w zaborze austriackim i pruskim tabelaryczne. W metrykach opisowych umieszczano zdecydowanie więcej informacji. Aby pokazać różnicę zacytuję całą treść metryki chrztu Anny Marianny – pisownia oryginalna: „Beysce. Działo się we wsi i parafii Beysce dnia dwudziestego pierwszego lipca tysiąc osiemset trzydziestego drugiego roku – o godzinie pierwszej po południu stawił się Józef Dębicki organista Kościoła Beyskiego mający lat dwadzieścia jeden w obecności: Wojciecha Gadowskiego organisty z Przemykowa mającego lat dwadzieścia osiem i Nikodema Łysakowskiego propinatora z Beyjsc mającego lat czterdzieści pięć i okazał nam dziecię płci żeńskiej urodzone w Beyjscach na dniu wczorajszym, o godzinie dziesiątej przed południem z jego małżonki Wiktoryi z Sierosławskich, mającej lat dwadzieścia dwa. Dziecięciu temu na chrzcie św. w dniu dzisiejszym odbytym nadane zostały dwa imiona Anna Maryanna, a rodzicami jego chrzestnymi byli wspomniany wyżej: Wojciech Gadowski z Maryanną Łysakowską. Asystującymi zaś: Nikodem Łysakowski i Katarzyna Gadowska. Akt ten stawiającym przeczytany i przez nas tylko podpisany – stawiający pisać nieumieią. Ks. Józef Groth Pleban Beyski” Metryka chrztu Anny Marianny Sierosławskiej 21-07-1832 księgi metrykalne parafii Bejsce W przytoczonej metryce jest dowód na to co wydawało się niewyobrażalne, czyli brak umiejętności pisania przy pełnieniu funkcji organisty. A tu proszę - chrzestny Wojciech Gadowski, organista z Przemykowa, nie umie pisać. Brak umiejętności pisania nie wyklucza posiadania umiejętności czytania jednak wydaje się mało prawdopodobne. Tylko jak wykonywać zawód organisty gdy nie umie się czytać? Czy można się nauczyć całej liturgii czy też pieśni na różne okazje na pamięć? Józef Dębiński wraz z żoną przeprowadzili się niedługo po tym chrzcie „za granicę” to jest do zaboru austriackiego, a dokładnie do Pilzna, gdzie Józef był oczywiście organistą. Znam jeszcze przynajmniej dwa przykłady ślubów pomiędzy córką organisty Sierosławskiego z czynnym organistą. Pierwszy to Antonina córka Franciszka organisty w Szczurowej (juniora) z Janem Oleksikiem organistą w Krzyżanowicach oraz Karoliny córki Grzegorza Franciszka wtedy organisty w Cmolasie z Andrzejem Krakowskim organistą w miejscowości Spie. Zapewne takich przykładów w tej rodzinie jest więcej, gdyż i dzisiaj można zaobserwować podobne praktyki to jest małżeństwa pomiędzy dziećmi nauczycieli, lekarzy, prawników itd. Jak już wspomniałem na początku tekstu w rodzinie Sierosławskich z biegiem czasu pojawiła się dwuzawodowość a następnie zanik zawodu organisty na korzyść nauczycieli, żołnierzy czy też inżynierów. Dlaczego tak się działo? Pewne światło na to zagadnienie rzucają relacje ze zjazdów organistów odbytych we Lwowie, Przemyślu czy Wadowicach, a opisanych w dwutygodniku organistowskim „Muzyka i śpiew” z 1 maja 1914r. Z relacji tych wynika, że ówcześni organiści są ludźmi bardzo biednymi mającymi trudności z utrzymaniem siebie i rodziny. Organizują się w większe grupy aby skuteczniej walczyć o lepsze zarobki chociażby przez regulacje prawne. Jednym z pomysłów poprawy ich sytuacji jest obowiązek prowadzenia lekcji muzyki przez organistów dzięki czemu mieliby zapewnione skromne ale stabilne przychody. Fragment dwutygodnika organistowskiego „Muzyka i śpiew” z 1 maja 1914r. Z zamieszczonych relacji kilka zdań bardzo celnie wskazuje powody rezygnacji m.in. Sierosławskich z kontynuowania rodzinnych tradycji zawodowych: „Jedynym wynagrodzeniem za te czynności jest oglądanie się za łaskawemi datkami parafian, które dawniej dopisywały a w ostatnich czasach prawie ustają.” i ;„[…] dziękując Kolegom za wybór otwiera zjazd […] poczem wygłosił pierwszy swój referat »o organiście z dawnych czasów«, kiedy to jeszcze byli nauczycielami. Przedstawił ówczesny stosunek organisty do parafian i ich ofiarność i poważanie, jakoteż stosunek do Duchowieństwa, z którym ówcześnie organista żył jak brat z bratem.”
Z powyższego wynika, że „dawniej” organistom utrzymanie zapewniała równoczesna praca w szkole oraz ofiarność parafian. Na początku XX w. nie ma jednak pracy w szkole, a datki od parafian zanikają. Trudno się więc dziwić, że i tu zadziałało prawo Kopernika „zły pieniądz wypiera dobry” co dobitnie opisano w gazecie: Fragment dwutygodnika organistowskiego „Muzyka i śpiew” z 1 maja 1914r. Na zawartą w powyższym cytacie radę szukania sobie dodatkowego zajęcia inni organiści, uczestnicy zjazdu, mają inne spojrzenie: Fragment dwutygodnika organistowskiego „Muzyka i śpiew” z 1 maja 1914r. Widać Sierosławscy podzielali raczej tą ostatnią opinię stąd zapewne pojawienie się z biegiem czasu nowych profesji. Jedne niezbyt daleko odbiegały od organisty gdyż byli to nauczyciele muzyki jak np. Wincenty Jan ur. 21-01-1827r. w Wietrzychowicach s. Jana (nauczyciela) i Julianny Daszkowskiej, który dwukrotnie bierze ślub we Lwowie i w metrykach opisany jest jako profesor muzyki, nauczyciel w konserwatorium we Lwowie. Zmarł 6-12-1907 i jest pochowany na cmentarzu Łyczakowskim. Inne były zupełnym odejściem od muzyki – kolejarze, listonosze, geodeci itd. Wśród Sierosławskich udało mi się również zidentyfikować przynajmniej kilku żołnierzy – Józef autor „Odpustu w Strzelcach”, jego brat Tadeusz (pracownik cywilny WP), bracia z Bielska Białej – Jan Antoni i Józef, który przeszedł cały szlak Armii Andersa czy też Jan Henryk (brat ks. Franciszka – o nim niżej) i Władysław Stanisław obaj oficerowie WP zamordowani w Katyniu. Również w stanie duchownym pojawił się przedstawiciel rodziny Sierosławskich. Franciszek ur. 31-05-1889r. w Zasowie syn organisty Henryka Józefa i Józefy Żmuda. Ojciec Franciszka zmarł, gdy ten miał zaledwie 8 lat. W roku 1908 do Polski z USA wrócił wspominany wcześniej przyrodni brat ojca Emil Bronisław, który został organistą w sąsiedniej Czarnej i wsparł głównie finansowo swego bratanka. Ks. Franciszek został wyświęcony w roku 1912 w Tarnowie i skierowany został na parafię do Gręboszowa a w roku 1913 do Ciężkowic. Dysponuję autografem ks. Franciszka gdyż w roku 1915 w Rzeszowie osobiście udzielał ślubu swojej siostrze Marii Joannie. Metryka ślubu siostry ks. Franciszka Sierosławskiego z podpisem ks. Franciszka Rzeszów Fara r. 1915. W roku 1917 ks. Franciszek został przeniesiony do Wojnicza gdzie był do swojej śmierci w dniu 11-03-1959r. Ks. Franciszek poza działalnością religijną był również bardzo aktywny na niwie politycznej. Sympatyzował z ruchem Narodowo-Demokratycznym i był wyrazistym krytykiem Wincentego Witosa, z którym niejednokrotnie się spotykał podczas wieców organizowanych w Wojniczu. Stanisław Sikoń w swoich wspomnieniach tak opisuje jedno z tych spotkań: Krytyczny stosunek do Wincentego Witosa nie przeszkodził aby to właśnie ks. Franciszek wygłosił „gorącą mowę pożegnalną” dnia 6-11-1945r. w Wierzchosławicach na pogrzebie trzykrotnego premiera Polski, w której rzekomo miał przyznać rację Witosowi (relacja ustna Jana Hebdy). W czasie II wojny światowej ks. Franciszek był zaangażowany w tajne nauczanie na terenie gminy Wojnicz [8]. Bardzo interesującym i kontrowersyjnym okresem życia ks. Franciszka był czas kiedy władze komunistyczne bardzo intensywnie inwigilowały duchowieństwo. Niedługo po wojnie powstała grupa tzw. „księży patriotów”, do której należeli księża kolaborujący z komunistami. Ks. Franciszek jako jeden z bardzo nielicznych księży z diecezji tarnowskiej był w tej grupie [9]. Tu zaczynają się wątpliwości czy przeszedł na stronę komunistów i potem nastąpiło otrzeźwienie czy też został tam „wysłany” aby biskup tarnowski Jan Stepa miał informację z pierwszej ręki? Opracowania na jakie trafiłem nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Poniżej cytaty, które uwiarygadniają obie tezy [10]: oraz „Na wizytacji [...] był obecny między innym ks. Sierosławski z Wojnicza pow. Brzesko, który w wypowiedziach swych do biskupa Stepy legitymował [sic] się i usprawiedliwiał przed Biskupem Stepą, że wpisał on się do księży patriotów, lecz mimo to całą duszą oddany jest Biskupowi”. Ksiądz Sierosławski działał społecznie przed wojną, a po wojnie włączył się w ruch księży patriotów, starał się jednak pozostać lojalny wobec swojego biskupa. W okresie nasilenia represji wobec Kościoła ze strony państwa i groźby wymuszenia zmian personalnych w kurii, bp Stepa uczynił krok wyprzedzający i sam powołał ks. Sierosławskiego na stanowisko wikariusza generalnego. Decyzja ta, chłodno przyjętą przez część diecezjalnych księży nieufających ks. Sierosławskiemu, była w pełni przemyślana. Chodziło o wysunięcie na eksponowane stanowisko kapłana pozornie prorządowego, w istocie lojalnego wobec biskupa. Wybieg biskupa się udał. Potwierdza to sporządzona przez UB „Informacja o działalności kleru tarnowskiego”, w której ks. Sierosławski jest wymieniony na pierwszym miejscu na liście księży uznanych przez bezpiekę za najbardziej aktywnych i wrogich, których proponowano usunąć ze stanowisk. W innej notatce UB tak o nim pisano: „wkradł się on do Komisji Księży przy Zbowidzie w celu rozbicia od wewnątrz ruchu księży postępowych. Przy tym stworzył sobie wygodną pozycję w celu rozpoznania działalności K[omisji] K[sięży], by w późniejszym czasie przystąpić do wrogiej roboty na tym odcinku w porozumieniu z biskupem Stepą”. [11] Ks. Franciszek Sierosławski zmarł nagle 11-03-1959r. na ulicy w Tarnowie. Oficjalnie przyczyną zgonu był zawał serca. Nieoficjalnie? Spotkałem się z ustną opinią, że ówczesna bezpieka dokonała zemsty. Nagrobek ks. Franciszka Sierosławskiego na cmentarzu w Wojniczu. Fot. Sławomir Pater Wyżej wspomniałem, że na pewno czterech synów Józefa Sierosławskiego i Anny Gertrudy Plebańczyk było organistami, i piątym Wojciechu Wincentym, że istnieją przesłanki do takiego twierdzenia. Nie ma natomiast wątpliwości co do tego, że syn Wojciecha Wincentego i Teresy Jaworskiej - Ludwik - był zarówno organistą w Czerminie i równocześnie nauczycielem w Otałęży należącej do parafii Czermin, czyli miejscowość już wcześniej wymieniana. Jest to kolejne „ściągnięcie” rodziny gdyż chrzest Ludwika odnotowany został w parafii Zaborów w miejscowości Pojawie. Prawnukiem Ludwika jest Zygmunt Sierosławski z Mielca, z którym współpracowałem przy zbieraniu materiałów o całej rodzinie za co mu na wstępie dziękowałem. Robocze spotkanie z P. Zygmunt Sierosławskim, Mielec, sierpień 2024r. Ludwik z żoną Zofią Julią Łobeską mają ośmioro dzieci z czego przynajmniej dwójka wyjechała do USA. Emigracja Sierosławskich do USA była większa np. ww. Emil, który do Polski wrócił. Dzisiaj potomkowie Sierosławskich mieszkają w USA, Kanadzie i Meksyku. Pierworodny syn Ludwika i Zofii Julii – Jan Andrzej ur. w Słupcu dnia 17-03-1857r. został inżynierem chemikiem i pracował w cukrowni „Szreniawa” w Szreniawie koło Proszowic. Cukrownia istniała od roku 1876 do 1914 kiedy to została zniszczona podczas wymiany ognia artyleryjskiego pomiędzy wojskami rosyjskimi i austriackimi. [12]. Pracownicy cukrowni "Łubna" i "Szreniawa", siedzą Jan Sierosławski i Hilary Bogucki (w kapeluszu); stoją, od lewej: Ryszard Poczobut-Odlanicki, Witold Świerczewski, Antoni Zawiliński. Fot. M. Borkowska, ok. 1900. [13] Jan Andrzej jest dwukrotnie żonaty z: Emilią Gottschalk i Heleną Sikorską. Z pierwszego małżeństwa ma trzech synów: Zygmunta, Mieczysława i Bronisława. Po śmierci matki (1903) wszyscy synowie są wysłani do Tarnowa gdzie uczęszczają do gimnazjum, a mieszkają w internacie. Z zachowanych listów ojca do synów wynika, że bardzo często odwiedzali mieszkające w Tarnowie stryjostwo. Najpewniej chodzi o Antoniego Michała i jego żonę Halinę Dunin. Antoni był pracownikiem Sądu obwodowego/powiatowego w Tarnowie przy ul. Bernardyńskiej [14]. Fragment Kalendarza „Tarnowianin” z roku 1914. Bronisław po ukończeniu gimnazjum w Tarnowie studiował w szkole Bodenkultur w Wiedniu na wydziale leśnictwa. Został leśnikiem i pracował jako inspektor Lasów Państwowych w Poznaniu. Został rozstrzelany przez Niemców w miejscowości Mniszki dnia 13-10-1939r. [15] Mieczysław kończy gimnazjum w Tarnowie w roku 1909 i naukę kontynuuje na C.K. Politechnice Lwowskiej na wydziale chemii technicznej. W roku 1916 rozpoczyna swoją pracę w Borysławiu, który w tym czasie był już bardzo dużym ośrodkiem wydobycia ropy naftowej i gazu. W Borysławiu Mieczysław pracuje przez cały okres międzywojenny. Ze względu na brak własnych kadr u Rosjan i dzięki posiadanym kwalifikacjom Mieczysław i jego rodzina nie została po 1939r. wywieziona na Syberię. Po przejęciu Borysławia przez Niemców żona i córki Mieczysława wyjeżdżają do Krakowa, a on ze względu na swoje kwalifikacje nadal zostaje w Borysławiu. Dopiero ponowna perspektywa przyjścia Rosjan powoduje, że pod pozorem konieczności leczenia w roku 1944 opuszcza Borysław. Pojawia się w Odonowie koło Kazimierzy Wielkiej i przez kilka miesięcy pracuje jako laborant w cukrowni Łubna (siostrzana cukrownia do cukrowni w Szreniawie, w której pracował ojciec). Po wojnie, aż do przejęcia na emeryturę pracuje w Instytucie Naftowym w Krakowie. Mieczysław umiera w Krakowie 26-12-1968r. natomiast pochowany został na cmentarzu w Proszowicach [16]. Na cmentarzu w Proszowicach udało mi się odszukać grób Emilii Sierosławskiej z d. Gottszalk. Na tablicy nagrobnej jest wymieniony również syn Mieczysław. Wyszukiwarka „grobonet” nie daje żadnych rezultatów wyszukiwania nazwiska Sierosławski, wg niej Mieczysława na tym cmentarzu nie ma podobnie jak i Jana Andrzeja (ojca Mieczysława i męża Emilii). Natomiast wg Zygmunta Sierosławskiego z Mielca niedaleko grobu Emilii jest mogiła Jana Andrzeja i jego drugiej żony Heleny Sikory. Mnie również nie udało się znaleźć tej mogiły podczas pobytu na cmentarzu w Proszowicach. Nagrobek Emilii Sierosławskiej z d. Gottszalk i jej syna Mieczysława – cmentarz Proszowice fot. Sławomir Pater Katarzyna Chaberska Józef Sierosławski autor „Odpustu w Strzelcach” w swoim tekście ubolewał, że: (Bo matka nasza, przedroga Nie miała nikogo, nieboga, Ze swoich krewniaków w pobliżu Na owym nadwiślańskim niżu) [17] Wiadomo, że Paweł Sierosławski, ojciec Józefa, wziął ślub dnia 7-11-1893r. w Bączalu Dolnym koło Jasła. Metryka ślubu Pawła Sierosławskiego z Katarzyną Chaberską 7-11-1893r., Bączal Dolny W metryce ślubu zapisano m.in., że Paweł jest organistą zamieszkałym w Strzelcach. Natomiast o Katarzynie, że urodziła się w Kawęczynie, a w Bączalu była służącą (famulus). Dzięki odnalezieniu metryki chrztu Katarzyny nie tylko dowiadujemy, że jej ojciec – Tomasz - był kowalem (ferii faber), ale również możemy zlokalizować na mapie miejsce urodzenia żony Józefa, a to pozwala na postawienie tezy, że Sierosławscy nie tylko „ściągali” krewniaków do pracy, ale najprawdopodobniej kojarzyli również małżeństwa. Metryka chrztu Katarzyny Chaberskiej 7-04-1862r. Kawęczyn parafia Czermin Zaznaczone punkty na mapie to miejscowości z udokumentowanym pobytem Sierosławskich (urodziny, ślub lub śmierć kogokolwiek z rodziny) – wykonane na bazie Google Maps Zaznaczone punkty na mapie to miejscowości gdzie Sierosławscy byli organistami lub nauczycielami lub jednym i drugim. W chwili narodzin Katarzyny Kawęczyn należy do parafii Czermin i bardzo prawdopodobne, że jej rodzice znali miejscowego organistę. Niewykluczone więc, że kuzyni wyszukali żonę dla Pawła. Gdy jednak cofniemy się o kolejne pokolenie to okazuje się, że nie można wykluczyć znajomości „po fachu” rodziny Sierosławskich z rodziną Chaberskich już na początku XIX wieku. Mianowicie dziadek Katarzyny – Antoni – w roku 1822 mieszkał w Krakowie i był krawcem (tak jak i Sierosławscy z Uścia Solnego) o czym świadczy metryka chrztu stryja Katarzyny - Jana Grzegorza. Oczywiście dzisiaj nie da się ustalić jak było naprawdę, ale nikt raczej nie powinien mieć wątpliwości, że małżeństwo Pawła i Katarzyny było małżeństwem zaaranżowanym. Metryka chrztu Jana Grzegorza Chaberskiego rok 1822, kościół Mariacki Kraków Materialne ślady po Sierosławskich Regułą jest, że każdy z nas zna/pamięta rodziców i znakomita większość zna/pamięta również dziadków. Wielu zna opowieści o swoich pradziadkach, ale ze względu na to, że dzieli nas od nich już ok. 100 lat i jest to już osiem osób, osiem różnych nazwisk to zaczynamy się gubić. Znakomita większość nie ma żadnej wiedzy o prapradziadkach i wcześniejszych pokoleniach. Jak zapewnić sobie „nieśmiertelność” pośród kolejnych pokoleń? Trzeba dokonać jakiegoś odkrycia (Ignacy Łukasiewicz i jego lampa naftowa – o nim jeszcze wspomnę w części czwartej), być uczestnikiem jakiejś ważnej bitwy i dokonać heroicznego czynu (Bartosz Głowacki i zdobycie armaty oraz zgaszenie czapką lontu). Lokalnie można sobie zapewnić pamięć poprzez długoletnią, ważną społecznie pracę np. nauczyciel (Konstanty Sierosławski – kierownik szkoły w Nagoszynie). Odwiedziłem wszystkie wymienione w tekście miejscowości położone w pobliżu Mielca. Na pytanie o Sierosławskich miejscowi tylko wzruszali ramionami gdyż ludzi o tym nazwisku już nie ma w tych środowiskach. W Ostrowach Tuszowskich i Cmolasie dopiero po podaniu kilku informacji miejscowi byli w stanie wskazać, w którym domu mieszkają potomkowie Sierosławskich, ale po kądzieli. Jedynym skutecznym i stosunkowo łatwym sposobem aby zostawić stosunkowo trwały ślad to tablica pamiątkowa w często odwiedzanym miejscu oraz nagrobek na cmentarzu z możliwie trwałego materiału. Mnie udało się odszukać nagrobki z nazwiskiem Sierosławski tylko na trzech cmentarzach w Czerminie, Ostrowach Tuszowskich i Cmolasie – najstarszy na cmentarzu w Czerminie ma równo 100 lat, gdyż pochowana w nim jest Anna Józefa Koczwańska z Sierosławskich zmarła w roku 1923. Oczywiście są nagrobki Sierosławskich na innych cmentarzach (Kraków, Tarnów, Lwów, Proszowice), ale są dużo późniejsze i dotyczą Sierosławskich z trzeciego i późniejszych pokoleń od opuszczenia Uścia Solnego. Nagrobek Anny Koczwańskiej z d. Sierosławskiej, cmentarz Czermin, fot. Sławomir Pater Groby Sierosławskich – cmentarz Ostrowy Tuszowskie (L) i Cmolas (P) fot. Sławomir Pater Suplement Wróćmy na moment do miejscowości Bejsce gdzie 21-07-1832r. ochrzczona była córka Józefa Dębińskiego i Zofii Wiktorii Sierosławskiej. W metryce napisano, że asystujący przy chrzcie Nikodem Łysakowski był propinatorem. Co to znaczy być propinatorem? Okazuje się, że terminem tym posługiwano się najpóźniej od XV wieku. W roku 1496 ówczesny Sejm uchwali ustawę zwaną statutem wolności propinacyjnej o brzmieniu (tłumaczenie z łaciny): „Znosimy na zawsze nadużycie, t.j. zmuszanie poddanych, aby do domów i karczem przyjmowali piwo z miast królewskich, stanowiąc, aby panowie wsi i ich poddani w tej wolności byli zachowani, iż wolno każdemu piwa i inne trunki skądkolwiekbądź brać i we wsiach ich warzyć i warzyć kazać i wolno użytkować bez wszelkiej obawy z naszej strony, lub starostów naszych zakazu, aresztowania lub kary […]” [18]. Przekładając to na język współczesny - Król (Państwo) zrzekało się monopolu na produkcję i handel alkoholem pozbywając się tym samym dochodów z handlu tymże. Jak wiadomo dzisiejszy stan prawny w Polsce jest identyczny jak był przed rokiem 1496. Wprowadzenie niniejszego statutu spowodowało, że od roku 1496 każdy właściciel wsi/miasta mógł nie tylko produkować piwo, wódkę i miód, ale mógł też wprowadzić zakaz sprzedaży na terenie swojej wsi/miasta innego alkoholu niż własnej produkcji, a to przekładało się na zwiększenie zysków. Zwiększanie zysków gwarantowało również nałożenie obowiązku zakupu ściśle określonej ilości alkoholu lub wprowadzenie zwyczaju, jako normy prawnej, że transakcje handlowe nie mają mocy jeżeli ich zawarciu nie towarzyszyło wspólne picie alkoholu. Aby usprawnić handel wyprodukowanym alkoholem właściciel wsi/miasta wyznaczał pośrednika do tej czynności, który nazywany był właśnie „propinatorem”. Producent (właściciel) zawierał kontrakt na sprzedaż w karczmie tylko i wyłącznie wyrobów tego producenta i uzależniał zyski propinatora od ilości sprzedanego/wypitego alkoholu, często wyznaczając minimalne poziomy sprzedaży. Z tego powodu propinator był zainteresowany jak największym spożyciem i dlatego zwrot „propinator” tłumaczy się czasem jako „ten co namawia do picia” gdyż w niektórych karczmach nie tylko namawiał do picia ale dla zachęty pierwszy kieliszek był darmowy. Po tych informacjach zupełnie inaczej patrzy się na scenę w muzeum z filmu „Brunet wieczorową porą” od ok. 0:28:00). Może ta scena (zobacz ») nie była tylko komunistyczną propagandą? Już kilka lat po I rozbiorze Polski zaborca austriacki zdał sobie sprawę, że picie alkoholu było powszechne i stanowi duży problem. Może dlatego w roku 1784 wydano dekret cesarski o treści: Cyrkularz Od Królewskich Galicyjskich Rządów Krajowych Jego Cesarsko Królewska Mość zapobiegając pijaństwu nowożeńców i świadków, najwyższym Dworu Dekretem najłaskawszy rozkazał, iż Gmin Wiejski do brania ślubu tylko przed południem przypuszczony być powinien, i Pleban przeciw temu zakazowi postępujący karze pieniężnej złotych ryńskich 12 na kasę ubogich podpadać ma. Która to kara także i na ów czas rozumieć się ma gdyby Pleban chociażby i z rana napitym nowożeńcom ślub dawać śmiał. Ta więc najwyższa wola do powszechnej widomości wszystkim niniejszym obwieszcza się w Lwowie dnia 28 października 1784 Józef J.P.R Hrabia De Brigido Józef Hrabia O’Donell [20] Pierwsza strona księgi ślubów, parafia Bieńkówka rok 1785 Trzeba jednak pamiętać, że propinatorem było też samo miasto Uście Solne gdyż jako miasto królewskie miało prawo produkować oraz sprzedawać piwo, wódkę i miody. Z tej okazji w mieście było co najmniej kilka karczm, z których dochód zasilał kasę miejską. W swojej książce Zofia Daszyńska Golińska pisze wprost o wojnie pomiędzy miastem a proboszczem uścieńskim Rudusem Rudzkim, który postanowił złamać monopol miasta na handel alkoholem. W ramach reakcji mieszczanie wypasali konie na pastwiskach plebańskich, niszczyli płoty, zanieczyszczali stawy rybne aż wreszcie dokonali „zbrojnego napadu w 140 ludzi na ten pokątny wyszynk” [21]. Posłowie W kilku miejscach zaznaczyłem, że o tej czy innej osobie będę pisał w części czwartej. Dlaczego nie teraz? Dlatego, że cała część będzie dotyczyła głównie dwóch osób, o których istnieniu niewielu zdaje sobie sprawę, ale za to bardzo wielu w okresie szkolnym zetknęło się z ich twórczością, najczęściej do dzisiaj nie mając o tym pojęcia 😊
Sławomir Pater
Piśmiennictwo 1. List pasterski Biskupa Tarnowskiego na temat roli muzyki w liturgii z okazji jubileuszu 50-lecia działalności Diecezjalnego Studium Organistowskiego w Tarnowie, Andrzej Jeż Biskup Tarnowski 2015 2. Uście Solne – przyczynki historyczno-statystyczne do dziejów nadwiślańskiego miasteczka, Zofia Daszyńska-Golińska, Kraków 1906 str. 48 3. Saga rodziny Sierosławskich, Zygmunt Sierosławski 4. Rodziny Polskie pochodzenia cudzoziemskiego osiadłe w Warszawie i okolicach, Stanisław Łoza, Warszawa 1932, str. 108 5. Polska Encyklopedia Szlachecka, t. XI Starykoń-Kasprzycki, Dmowski, Warszawa 1937, str 53 6. Uście Solne – przyczynki historyczno-statystyczne do dziejów nadwiślańskiego miasteczka, Zofia Daszyńska-Golińska Kraków 1906 str. 19 7. SZKOŁA PODSTAWOWA NR 12 IM. HENRYKA SIENKIEWICZA, Encyklopedia Mielec, [Dostęp: 2024-08-30] 8. Brzesko i powiat w latach drugiej wojny światowej ( ) Tajne nauczanie cz.2, Marian Stolarczyk, BIM grudzień 2018, str. 32-34 9. W obronie tarnowskiego Kościoła IPN Dodatek Specjalny do Niezależna Gazeta Polska - Nowe Państwo 11/2010, Michał Wenklar, IPN Kraków 10. Diecezja Tarnowska w latach 1945-1970. Problemy organizacyjno-personalne, ks. Kazimierz Talarek, Tarnów 2012, str. 74 11. W obronie tarnowskiego Kościoła IPN Dodatek Specjalny do Niezależna Gazeta Polska Nowe Państwo 11/2010, Michał Wenklar, IPN Kraków 12. Cukrownia "Łubna" : 1845-1995: materiały i szkice do dziejów Cukrowni "Łubna" i Kazimierzy Wielkiej, Henryk Oziębłowski, Stanisław M. Przybyszewski, Kazimierza Wieka 1995 13. Fotografia Krakowa/Muzeum Krakowa - Profil na FB [dostęp 2024-08-30] 14. Kalendarz „Tarnowianin” na rok zwyczajny 1914. 15. Saga rodziny Sierosławskich, Zygmunt Sierosławski 16. tamże 17. Józef Sierosławski, Odpust w Strzelcach, Kimpulung Muszczel, Rumunia 1941 18. Encyklopedia Staropolska Ilustrowana, Zygmunt Gloger, T. IV, str. 128, Warszawa 1903 19. Pijaństwo w Galicji, ciekawostkihistoryczne.pl, [Dostęp: 2024-08-30] 20. Księga ślubów parafia Bieńkówka 21. Uście Solne – przyczynki historyczno-statystyczne do dziejów nadwiślańskiego miasteczka, Zofia Daszyńska-Golińska Kraków 1906 str. 19
|