Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Szkoła za pasem  (Okiem Zofii Mantyki)  2024-09-15

Okiem Zofii Mantyki

Szkoła za pasem

Ze sporym zapasem mitów i „hitów” rozpoczął się kolejny rok szkolny. Jak uczyć, czego nie uczyć, co czytać, czego nie czytać i czy w ogóle czytać? To pytania, na które odpowiedź znają wszyscy, bo wszyscy chodzili do szkoły. A czego się nauczyli? Doświadczenia wyniesione z ławy szkolnej bywają traumatyczne, ale i sympatyczne - to zależy. No właśnie, a od czego? Elementów mozaiki szkolnych hopsztosów jest - za przeproszeniem - skolko ugodno. Termin ten znają boomerzy, którzy w szkole obowiązkowo uczyli się rosyjskiego, religię, z jej sacrum, poznawali zaś w Kościele. Lwią część pracy magisterskiej pisałem korzystając z rosyjskiej literatury technicznej, no i już za samo to powinienem chyba stracić tytuł. Z lekcji religii do dziś pamiętam niektórych Ojców i Doktorów Kościoła oraz konstytucje i dekrety Soboru watykańskiego II. I pomyśleć, że lekcji religii mieliśmy, ile mieliśmy. Na religijne spotkania chodziliśmy, bo… chcieliśmy – nie był to „przedmiot” pomiędzy geografią a gimnastyką. Sacrum to nie profanum, a wiara i kult to nie „mędrca szkiełko i oko” – to oczywista oczywistość.

Młody człowiek, czytając Biblię, co krok natrafia na rafy interpretacyjnych sprzeczności i jak kania dżdżu łaknie rozmów, egzegezy i hermeneutyki. Jaką ma szansę na interlokutorów, którzy traktowaliby go po partnersku? Szczęśliwie, miałem szczęście również i do takich, a rozmowy z nimi były pasjonujące. Czy dotąd, dokąd człowiek nie zjadł owocu z drzewa poznania dobra i zła, nie wiedział, co jest dobre, a co złe? Jeśli tak, to nie wiedział, że nieposłuszeństwo jest złe i… zjedzenie feralnego owocu jest grzechem. Ba, nie wiedział, co to grzech! Stąd grzechy raczej nie mogły mu się na nic przydać. Żeby odczuwać potrzebę, trzeba najpierw stworzyć potrzebę potrzeby. Czy Bóg, gdy stworzył człowieka na swe podobieństwo, spowodował, że z łatwością możemy stwierdzić jak wygląda i wystarczy popatrzeć w lustro? Czy to są „dziecinne” pytania? To nie takie proste. „Bóg osobowy”, „Trójca Święta” i wiele innych „prawd objawionych” to nie lada wyzwania. Czy każda sprzeczność i brak logicznego uzasadnienia wystarczy do tego, by przestać myśleć?

Dlaczego istnieją paradoksy? Czy można jednocześnie być i nie być? Myślenie chyba nie jest najlepszą z rzeczy, które nam się przytrafiają, bo nigdy nie można być pewnym, do czego może doprowadzić. „Myślenie nie jest łatwe, ale można się przyzwyczaić” – pisał A. A. Milne. Zazwyczaj myślą jajogłowi intelektualiści, niedowiarki i szydercy, ale ci się nie liczą. A co się liczy? No właśnie – ktoś powie – ile arogancji wykazują liczby, przecież ich ilość jest nieskończona, czy przywłaszczają sobie boski atrybut nieskończoności? Z nauką są same kłopoty, a nauczanie to przecież proces przekazywania naukowej wiedzy. W matematyce, mechanice kwantowej czy historii nie wolno uciekać od odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. A jak nie ma na nie odpowiedzi, to jest odpowiedź… „nie wiem!”. Nauka i szkoła powinny być wolne od indoktrynacji i wpajania ideologii i doktryn. Religioznawstwo, opisujące poszczególne religie, to drogowskaz obrazujący losy rozwoju ludzkości. Nie sposób wyobrazić sobie historii świata bez religijnych odniesień. Religia i wiara to determinant wielu ludzkich poczynań.

Sąsiad przysłał mi figlarnego maila, apeluje do „obrony wiary” przez… bojkot jakiegoś filmowego knota, który jest obrazoburczym bluźnierstwem. Pewnie jest, ale „akcja” bojkotu znakomicie nakręci widzów „owocem zakazanym”. Oni – w odróżnieniu od Adama i Ewy – już znają pojęcie dobra i zła, stąd z popcornem i wypiekami na twarzy w te pędy… popędzą do kin. Każdy ma – albo i nie ma – swój rozum i decyduje, co ogląda i czyta. Czy „obrońcy wiary” nawiązują do Ojców Kościoła? Militarna terminologia w religii miłości jest osobliwa. „Wojownicy Maryi”, „Rycerze Kolumba”, czasopismo „Zbroja” – to nazwy, które brzmią dziwnie. Język walki ma swój koloryt i wyzwala określone emocje, czy na pewno o to chodzi? „Prosiaczku, Miłość się nie pisze, Miłość się czuje”. Nie rozumiem tego języka, podobnie jak nie rozumiem „parad równości”, które swą wyuzdaną wulgarnością – zamiast tolerancji – wywołują niesmak i zgorszenie. Wszystko staje na głowie, bo ponoć żyjemy w czasach „demokracji walczącej”, czyli łamania prawa… żeby nie łamać prawa! Niestety – „Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.”

O każdym można powiedzieć, że kochał za mało, o mnie na pewno. Należę do armii pleśniejących staruszków, którzy – niczym ser Camembert – pokryci są PRL-owskim grzybem. W czasach słusznie minionych – co ciekawe – obłudę, fałsz i zakłamanie wyczuwało się na kilometr. Niektórzy epigoni tamtej rzeczywistości, chcąc uchodzić za modnisiów, brylują na „Senioraliach”. To taka oldskulowa parodia birbanckich „Juwenaliów”. Dostając od życia nadgodziny, staramy się uciec przed czyhającym szafotem, szafujemy czasem poza domową szafą. Przypominamy całkiem porządnie nieczynne tory, których natura nie zdążyła całkiem pochłonąć. Niezależnie od wyznawanej filozofii obowiązuje nas świadomość, że ludzkość została powołana do życia i jest najwyższą formą jego rozwoju na drodze od ameby i pantofelka do złożonego z milionów neuronów mózgu człowieka. Spirala konsumpcji prowadzi naszą cywilizację w przepaść, czy wracamy do jaskiń? Taki staruch jak ja staje wobec społeczeństwa w coraz większej kontrze. Niezgoda na to, w którą stronę zmierza świat - staje się… moim światem.

W Brzesku wraz z jesiennymi deszczami odpłynie z Rynku „budka z piwem”, dzieląc los sklepów wymierających z miesiąca na miesiąc. To pokrzepiające – zapanuje upragniona, grobowa cisza. Nie zmąci jej „Marsz Pamięci”, jeśli ominie Rynek, zatem powodów do narzekań będzie mniej. Pojawią się głosy, że jest coś niepokojącego w częstym urządzaniu eventów honorujących Żydów, jakby każdy z nich to był Daniel Rufeisen. Atrakcji mamy całkiem sporo: „Jarmarki Bożonarodzeniowe i Wielkanocne”, „Muzealne Muzyczne Balkony”, „Narodowe Czytanie”, czy „Diecezjalne Święta Chleba”. Podczas tegorocznej uroczystości wojewoda wręczał „Medale 100-lecia Odzyskania Niepodległości”, nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. Azaliż znajdzie się wśród odznaczonych śmiałek, który zapała chęcią odesłania medalu do prezydenckiego pałacu? Kto wie, wszak to postaci nietuzinkowe, szczególnie zasłużone. „Miałem zamiar zmienić koszulkę, ale zmieniłem zamiar” – konstatuje Kubuś Puchatek.

Ryszard Ożóg

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com