Sprawa jest niełatwa. Takich dróg (czekających na gruntowną modernizację) jest tutaj jeszcze sporo. A wszystko to w spadku po PRL-u i - co tu ukrywać - pierwszych latach odrodzonego samorządu. Warto dodać, że gmina odziedziczyła jezdnie w fatalnym stanie. W pierwszych latach odrodzonego samorządu (w latach 1990-1998) inwestowano jednak tutaj stosunkowo niewiele, a na pewno o wiele mniej niż oczekiwali tego mieszkańcy. To już przeszłość. Jak mówi Władysław Kuchta, miejscowy rolnik, sytuacja zmieniła się pod koniec lat 90. - W poprzedniej kadencji sporo wydano na modernizacje dróg gminnych oraz dróg dojazdowych do pól uprawnych. Teraz to oczko w głowie gminy - chwali gospodarzy gminy W. Kuchta.
Jakiś czas temu urzędnicy wystąpili o dotację do marszałka województwa małopolskiego. Przychylny dla gminy klimat w Krakowie sprawił, iż wnioskowi Borzęcina gospodarz województwa pokazał zielone światło. - Dawniej tego typu drogi utwardzano żużlem. Teraz zmieniliśmy technologię. Zdaję sobie sprawę z tego, że trzykrotne nakrapianie drogi asfaltem jest kosztowniejsze. Okazało się jednak, że nawierzchnia tego typu jezdni jest o wiele trwalsza. Po intensywnych opadach deszczu w drogach żużlowych i żwirowych powstają dziury, zbiera się w nich woda, po dwóch - trzech latach drogę znów należałoby przeznaczyć do remontu. Dlatego zdecydowaliśmy się na kosztowniejsze, ale bardziej trwałe rozwiązanie. Myślę, że z takiego obrotu sprawy są zadowoleni też rolnicy. Dziury na drogach do pól, kałuże błota to już historia - mówi wójt Kwaśniak.
Właściciele gospodarstw rolnych, którzy korzystają z odnowionych dróg dojazdowych, nie mają powodów do narzekań.
Wójt zapewnia, że samorząd znów wystąpi o dotację od marszałka. Dodajmy, że marszałek województwa małopolskiego dysponuje pieniędzmi w ramach tak zwanego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. (mir)