Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Dlaczego?  (Przymrużonym okiem Zofii Mantyki)  2025-03-10

Przymrużonym okiem Zofii Mantyki

Dlaczego?

To ulubione pytanie mojego ulubionego satyryka Andrzeja Poniedzielskiego. W pytaniu tym – niezależnie od wszystkiego – zawarte jest wszystko. W otaczającym nas świecie, jesteśmy bezradni i czasem przychodzi nam do głowy, by tak zapytać. Od zarania dziejów istnieli ludzie, dla których sens istnienia był nurtującym ich kłopotem. Zamiast cieszyć się z faktu, że są, dzielili włos na czworo i jak naiwne dziecko mantyczyli, zadając to niestosowne pytanie. Iluż rodziców, nauczycieli, katechetów czy innych podręcznych autorytetów jest w stanie cierpliwie znosić to nieznośne pytanie. Nie ma na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. Przynajmniej dla tych, którzy chcieliby być wolni.

Brak wolności ktoś porównał do popychania od spodu turlającego się siebie samego, a tajemnica wolności podobno tkwi… w byciu nielubianym. Ci dążący do uznania – jak szkolne lizusy – osiągają cel przez zaspakajanie cudzych oczekiwań, zatem są niewolnikami. Ot, coś na wzór pani Hiacynty Bucket z brytyjskiego serialu „Co ludzie powiedzą?”. Najjaskrawiej widać to w przypadku wszelkiej maści polityków.  Abstrahując od powyższego, jeśli filozoficznie przyjąć, że wartością jest nasze istnienie, czyli życie, to może można zapytać: dlaczego warto żyć? Może choćby dlatego, że życie – co by o nim nie powiedzieć – potrafi człowieka utytłać.

Zaszedł do mnie sąsiad i – jak nie on – zaczął się cieszyć, że ma po co żyć. Dlaczego? Otóż, udało mu się zapisać na badanie tomografem za niespełna rok, mało tego, przedstawcie sobie Państwo, że ten szczęśliwiec poczeka na rezonans niewiele dłużej! I jak tu teraz utyskiwać na „tuskową” służbę zdrowia. Sąsiad z sarkazmem pitoli, że w ochronie zdrowia najlepiej chronieni są… niektórzy medycy, których uposażenia – po wprowadzeniu w 2022 roku ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty – przyprawiają o zawrót głowy nawet niemających kłopotów z błędnikiem. Sto tysięcy na miesiąc to przyzwoita kasa, gdy jednocześnie NFZ zdycha i jest bankrutem. Dochodzimy do ściany, tylko kto odważy się być nielubianym i powiedzieć prawdę?

Sąsiad sam sobie winien. Uparł się kretyn, że nie skorzysta z prywatnych usług, bo ma uciułanych ponad dwieście tysięcy złotych z obowiązkowych składek na IKP i chce je wykorzystać. To pewnie przez takich uparciuchów jak on jest tak źle. Bełkocze coś o organizacji służby zdrowia w Czechach, że komercyjna opieka zdrowotna stanowi tam margines, bo nie łączy się praktyki publicznej z prywatną. Dzięki swojej „heroiczno-idiotycznej” postawie już prawie nie ma zębów i… jak przystało na bezzębnego starca, został mu tylko jad. Gdy niebawem, niezasłużenie, spocznie na cmentarzu, jego głupota nie będzie się różnić od naiwniaków leżących w mogiłach obok, którzy wierzyli, że jak mają pierwszeństwo przejazdu w ruchu drogowym, to je mają.

Bo dzisiejszy świat to komiks „na wysokich obcasach”, w którym – jak u Lauren Weisberger – „Diabeł ubiera się u Prady”. Media kreują pokiereszowaną rzeczywistość, w której ludzie stali się niewolnikami „polubień”. W epoce lajków, klikanych przez laików, króluje infantylny populizm. Tryumfuje teleologiczne myślenie Arnolda Adlera, że… rzeczy są po coś, powodując wysyp wyznawców ezoteryzmu, teorii spiskowych i „nowoczesnych” rytuałów. Co ciekawe – szybujący jak orzeł – Arnold Adler to nie Nicki Adler, Rene Adler czy Adler Da Silva. Zatem dlaczego? Ot, kaprys – jak u Goi – „Kiedy rozum śpi, budzą się upiory”. Skołowana, manipulowana publika postrzega świat oczami mediów.

Upierdliwy sąsiad pyta mnie, czemu nie piszę nic o spotkaniu prezydentów USA i Ukrainy – o którym jazgoczą wszyscy. No… właśnie dlatego. Zabawniejsze było inne „eleganckie” spotkanie z jankeskim arbitrem elegantiarum. Dzięki nieocenionej „Telewizji Republika” mogliśmy „na żywo” śledzić przebieg blisko godzinnego… oczekiwania na „spotkanie”. Przedpokój, w którym cierpliwie czekano na boskiego imperatora MAGA, był całkiem schludny. Stojąc „na baczność”, baczono by hegemon niebacznie nie przemknął innym korytarzem. Udało się i… szczęśliwie mu się to nie udało – dzięki temu nikt nie może mieć wątpliwości, że to był nasz „ogromny sukces”!

To niecodzienne wydarzenie przypomniało pamiętną walkę – imiennika prezydenta – Andrzeja Gołoty z Lemonem Brewsterem. Istotnie i tu, i tam entourage oraz przygotowania były nieporównanie dłuższe od samego spotkania. Walka, którą z nieokrzesanym Amerykaninem stoczył w Chicago Andrzej Gołota trwała 53 sekundy. Ile walk stoczył mistrz Gołota, ile wygrał, kto to pamięta? Ale, jakby zapytał Kisiel: „Zgadnij, Koteczku, którą najbardziej zapamiętano?”. No właśnie – a dlaczego? A może jest tak, jak śpiewali Skaldowie: że „nie chodzi o to, by złowić króliczka, ale by gonić go”? Tylko… dlaczego?

Ryszard Ożóg


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com