Radny z Nowego Sącza reprezentuje Brzesko w RN MPEC a radny z Brzeska zasiada w RN Spólki w N. Sączu
(bap)
2025-04-10
Nowosądecki radny reprezentantem Brzeska w Radzie Nadzorczej tamtejszego MPEC. W drodze rewanżu? W Polsce kwitnie międzygminna „przyjacielska wymiana” stanowiskami w radach nadzorczych spółek komunalnych. Nie inaczej jest w Nowym Sączu. To prawdopodobnie właśnie dzięki takiej „wzajemności” radny Koalicji Nowosądeckiej Ludomira Handzla otrzymał funkcję wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej w tamtejszym MPEC, jako… reprezentant gminy Brzesko. Spółki w których udziały ma gmina muszą mieć rady nadzorcze, które wybiera zgromadzenie wspólników czyli po prostu prezydent czy burmistrz. Ponieważ przepisy zakazują aby prezydent, jego zastępca czy radny zasiadał w radzie nadzorczej w spółce w swojej miejscowości, zawierane są nieformalne umowy o wzajemnym powoływaniu „swoich” ludzi na te stanowiska. Żeby zasiadać w radzie nadzorczej trzeba spełnić kilka warunków, np. posiadać stopień naukowy doktora nauk ekonomicznych, prawnych lub technicznych, mieć tytuł zawodowy radcy prawnego, adwokata, biegłego rewidenta, doradcy podatkowego, doradcy inwestycyjnego czy ukończyć studia podyplomowe Master of Business Administration (MBA). (...) Powyższe warunki od zeszłego roku spełnia Dawid Dumana, radny rządzącej w Nowym Sączu Koalicji Nowosądeckiej Ludomira Handzla. Magister po AWF, w zeszłym roku zdobył tytuł MBA w nowosądeckiej Wyższej Szkole Biznesu. Dawid Dumana pytany, w jaki sposób udało mu się dostać do rady nadzorczej spółki komunalnej akurat w Brzesku, nie odpowiedział wprost. Mówił nam, że „każdy posiadający odpowiednie wykształcenie i kwalifikacje może aplikować na różne funkcje w całej Polsce”. Nie odpowiedział, ile takich aplikacji w zeszłym roku wysłał, odparł jedynie: „wysyłałem”. Radny Dumana nie chciał także mówić o wysokości jego wynagrodzenia za zasiadanie w radzie. Natomiast z praktyki wiadomo, że w tego typu spółkach od stycznia br. może być to najczęściej kwota między 4,2 tys do nawet 8,5 tys. zł miesięcznie. Z regulowanych prawem zasad wynagradzania organów nadzorczych wynika bowiem, że w mniejszych spółkach najczęściej stosuje się wskaźnik między 0,5 a 1 podstawy, którą jest wysokość przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w czwartym kwartale roku poprzedniego. Warto wiedzieć też, że niemal każda Rada Nadzorcza w spółkach komunalnych spotyka się na kilkugodzinnym posiedzeniu raz, dwa razy w miesiącu, często rzadziej. Jak uczą doświadczenia z innych polskich samorządów, rady nadzorcze spółek komunalnych i miejsca w nich mogą być owocem swoistej wzajemności i umożliwianiem osobom związanym z władzą legalne dorabianie. Nie inaczej jest w Nowym Sączu. Otóż kilka miesięcy temu do Rady Nadzorczej Sądeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego wszedł Bogusław Sambor. Zapewne zupełnie przypadkowo jest wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Brzesku. (...) Opisywane przez nas zagadnienie uznaje za bulwersujące m.in. ekonomista prof. zw. dr hab. Eugeniusz Wojciechowski, autor kilkuset publikacji głównie poświęconych samorządowi terytorialnemu ale także w przeszłości członek wielu rad nadzorczych zarówno spółek komunalnych jak i Skarbu Państwa. W analizie „Rola i funkcje rad nadzorczych w spółkach komunalnych”, przygotowanej dla Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej im. Jerzego Regulskiego, pisze: Zasiadanie w radach nadzorczych mieszkańców innych jednostek samorządu przeczy idei samorządności i sprawiedliwości. Nie są oni bowiem przedstawicielami interesariuszy spółek komunalnych, jak też nie są związani z budżetem lokalnym, a ich jedynym interesem jest otrzymywanie wynagrodzenia z tytułu uczestnictwa w pracach rady. Udział takich osób generuje dodatkowe koszty działalności spółek komunalnych, a stosowany podatek z tego tytułu odprowadzany jest innej jednostki samorządowej. Bulwersujący jest w takim przypadku swoisty handel polityczny, w myśl którego stanowiska w radach nadzorczych są niezłymi synekurami dla radnych, organów wykonawczych czy pracowników administracji pochodzących z zewnątrz danego samorządu. Można to uznać za przejaw korupcji politycznej i ekwiwalentności za zobowiązania partyjne i polityczne, jakie zaciągają aktualne organy wykonawcze samorządu wobec innych. Ta dysfunkcyjna patologia coraz częściej występuje w polskim samorządzie. Jedynym wytłumaczeniem takich sytuacji może być rzeczywisty brak w danym samorządzie osób (mieszkańców) predysponowanych do udziału w radach nadzorczych, co jak się wydaje jest czymś teoretycznym. Będę bardzo zobowiązany, jeśli jakiś organ wykonawczy przekona mnie o słuszności takiej praktyki, zwłaszcza w warunkach, gdy rezygnuje się z usług znawcy spółek komunalnych na rzecz przypadkowych osób, mieszkających nawet w odległych miejscach kraju.
źródło: twojsacz.pl/ (bap)
|