„Trwajcie mocni w wierze”
Niedziela, 28 maja, godzina 4.30. „Uwaga podróżni. Specjalny pociąg wjeżdża do stacji na tor przy peronie pierwszym” Taki głos podaje dyspozytor ruchu na stacji Brzesko Okocim. Na peronie widać jeszcze krzątających się ostatnich pielgrzymów, którzy w pośpiechu udają się na spotkanie z Ojcem św. Benedyktem XVI i wsiadają do specjalnego pociągu relacji Brzesko Okocim - Kraków Bonarka.
W pociągu, zbytnio nie odczuwamy atmosfery pielgrzymkowej. Gdzieś z oddali słychać nieco zafałszowany śpiew piosenki oazowej. W naszym przedziale jedzie niestrudzony pielgrzym ks. Tadeusz Piwowarski – wikariusz z parafii p.w. Miłosierdzia Bożego w Brzesku. Z każdą minutą zbliżamy się do grodu Kraka. Pociąg mknie jak szalony. Wreszcie – po 40-tu minutach „ostrej jazdy bez zatrzymanki” - dojeżdżamy do stacji Kraków Bonarka i stamtąd udajemy się na miejsce spotkania z Namiestnikiem Chrystusa.
O godzinie 6.45 jesteśmy już na krakowskich Błoniach, zajmujemy miejsce w sektorach i włączamy się w modlitwę różańcową, którą prowadzi ksiądz konferansjer. W skupieniu oczekujemy na przyjazd Ojca św. i rozpoczęcie uroczystej Eucharystii. Pogoda zmienna z chwilowymi przejaśnieniami i przelotnym deszczem.
Wybija godzina dziewiąta minut dziesięć i - na umieszczonych telebimach - już widzimy nadjeżdżające Papamobile, które niespodziewanie zmieniło trasę wjazdu. Benedykt XVI chciał z bliska pobłogosławić większą rzeszę Ludu i wjechał na plac uroczystości nie od strony głównego ołtarza, lecz pomiędzy sektorami.
Niebo nagle się rozjaśniło i wyszło słońce. Procesja eucharystyczna udaje się w kierunku ołtarza. Benedykt XVI czyni znak krzyża i w języku polskim wymawia w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Lud Boży gromkim głosem odpowiada AMEN. Rozpoczyna się msza święta, celebrowana przez 1800 kapłanów z 16 krajów świata. Ks. kardynał Stanisław Dziwisz mowę powitalną zaczyna od słów: „Benedictus qui venit in nomine Domini”. Tłum wiwatuje na cześć Ojca św. W oddali słychać wykrzykiwane Benedetto, Benedetto. Z uwagą wsłuchujemy się w treść liturgii słowa i oczekujemy na Słowo Boże, jakie wygłosi do nas Ojciec święty. Po odśpiewaniu Ewangelii, rozpoczyna się kazanie.
„Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo”. Tymi słowami – z Dziejów Apostolskich - Benedykt XVI rozpoczyna swoją homilię. Po chwili rozwija dalej tę myśl. Mówi, że to pytanie odnosi się do każdego z nas i stanowi ono podstawowy sens życia i przeznaczenia każdego człowieka. To pytanie odnosi się do dwóch postaw, związanych z dwiema rzeczywistościami, w jakie wpisane jest życie człowieka: ziemską i niebiańską. Ojciec święty mówił dalej, że stoimy na ziemi, bo tu postawił nas Stwórca, jako uwieńczenie swojego dzieła stworzenia. Zaś, kiedy stoimy na ziemi i wpatrujemy się w niebo, zawsze powinniśmy kierować uwagę, swoje myśli i serce w stronę niepojętej tajemnicy Boga.
Po udzieleniu specjalnego papieskiego błogosławieństwa i po odśpiewaniu wdzięcznego „Te Deum” wierni - i my razem nimi - opuszczamy krakowskie Błonia. Na koniec śpiewamy jeszcze „Boże coś Polskę”. Nagle obserwuję, że zrywa się wiatr, który podrywa trzepocące flagi i transparenty. To Duch św. daje o sobie znać, że cały czas jest z nami obecny.
Godzina 15.00. Specjalny pociąg „czarterowy” odjeżdża z Krakowa Bonarka do Brzeska.
Po całodniowych trudach pielgrzymowania, zasiadam w ostatnim wagonie pociągu i rozmyślam motto papieskiej pielgrzymki „Trwajcie mocni w wierze”. Rozważając te słowa, zastanawiam się jak wygląda nasze, tzn. moje i Twoje - Bracie i Siostro - codzienne życie. Przecież nie wystarcza sama wiara, jeśli nie idą za nią uczynki. „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków” (Jk 2,26). Zastanawiam się, czy nasza wiara nie jest tylko teoretyczna, a przecież – zgodnie z tym, co pisze św. Jakub - powinna być praktyczna. Winna rodzić w nas głębokie przekonania, zdolne wywierać wpływ na całe nasze chrześcijańskie życie. Mój patron - Św. Marek Ewangelista - mówi do nas takie słowa: „Nie bądź bogaty jedynie w słowa, a biedny w uczynki, aby nie zasłużyć na przekleństwo Pana (Mk 11,21). Jeżeli wiara bez uczynków jest martwa - czyli nic nie znaczy, to przecież nie możemy jej niszczyć poprzez złe uczynki, lecz przeciwnie; powinniśmy uwiarygadniać swoimi czynami prawdę, którą głosimy z wiary. Czyny są najbardziej widocznym i zrozumiałym przez wszystkich językiem, czyli są żywym świadectwem wiary.
Umocnieni tą wiarą - która góry przenosi, nadzieją - która zawieść nie może i miłością - która wszystko zwycięża wracamy do naszych domów, do naszych rodzin, do naszego codziennego życia. Trwajmy i umacniajmy naszą wiarę, dając żywe jej świadectwo poprzez postawę codziennego życia.
Marek Białka
Parafia Gnojnicensis, dnia 30 maja 2006 roku