212 złotych – rentę w tej wysokości otrzymuje chora na stwardnienie rozsiane Agnieszka Siudut z Łęk koło Brzeska. Jeszcze niedawno świadczenie wynosiło niemal 500 zł, a mogłoby przekraczać 700, gdyby mąż chorej pozbył się pola, które uprawia. Oboje czują się upokorzeni i pytają: dlaczego państwo tak traktuje obywateli?
Z kwoty 212 zł ponad 150 to dodatek pielęgnacyjny. Sama "goła" renta - to mniej więcej 60 zł
Gdyby nie pole - nie byłoby problemu. Tym, którzy stracili zdrowie, a mają gospodarstwo do jednego hektara, KRUS płaci pełną stawkę. W przeciwnym wypadku - tylko jakiś procent. W myśl obowiązujących przepisów KRUS musi domniemywać, że chora pracuje na polu męża i czerpie z niego dochody.
Agnieszka Siudut zdaje sobie sprawę, że nigdy nie dostanie pełnego świadczenia, ale myślała, że pozostanie ono przynajmniej na dotychczasowym poziomie. Nic z tego. Mąż - by zarobić na kosztowne leczenie - zatrudnił się legalnie jako murarz. Ten fakt jeszcze bardziej pogrążył panią Agnieszkę.
Chora kobieta rozumie z tego wszystkiego tylko tyle, że dziś z kwoty dwustu dwunastu złotych ponad 150 to dodatek pielęgnacyjny. Tyle trzeba wydać na byle jakie lekarstwa, na te lepsze - 1500. Sama "goła" renta - to mniej więcej 60 zł.
TVP3 Krakow (Kronika)