Czy jest jakiś sposób na wandali niszczących znaki drogowe? Niewykluczone! Władze Dębna, chcą wypróbować specjalną substancję, którą mają zostać pokryte słupki do mocowania znaków. Brzydko pachnie i brudzi ręce oraz ubranie. W Dębnie mają nadzieję, ze to skutecznie odstraszy wandali. Naprawa zniszczonych znaków sporo kosztuje.
Brak oznaczeń stwarza także niebezpieczeństwo na drodze. Znaki drogowe są ulubionymi przedmiotami wandali. Niemal każda gmina boryka się z tym problemem. W samym Brzesku średnio w ciągu roku wydaje się około 7 tysięcy złotych na naprawę oznaczeń, które zostały zniszczone- mówi burmistrz Jan Musiał. Niszczenie znaków to nie tylko koszty, to także sprowadzenie niebezpieczeństwa. Kierowca nie widząc znaku może spowodować wypadek.
Również jak mówi Paweł Put zastępca komendanta brzeskiej policji, gdy znak został zniszczony to nie można ukarać kierowcy. Za pieniądze, które wydają gminy na naprawę znaków można coś innego zrobić. Dlatego wójt Dębna Grzegorz Brach che skutecznie walczyć z wandalami znaków. Nowe znaki ustawiane wzdłuż dróg gminnych mają być pokrywane specjalną substancją, której dotknięcie będzie skutkować wybrudzeniem ubrania i rąk. Równocześnie substancja ma się charakteryzować silnym, nieprzyjemnym zapachem. Być może metoda z Dębna się sprawdzi. Jeśli tak, to już inne samorządy zapowiadają przeniesienie jej na swój teren.