Irena Góra
("Moje rymowanki" i inne)
mgr Irena Góra - wieloletnia nauczycielka języka polskiego i rosyjskiego, w latach 1982-1992 Dyrektor PSP w Buczu. Tłumacz przysięgły, działaczka społeczna i samorządowa, wielki przyjaciel młodzieży, miłośniczka przyrody. Urodziła się i wychowała w Porąbce Uszewskiej, obecnie emerytka, mieszka na stałe w Buczu. Wiersze zaczęła pisać już parę lat temu ale dopiero teraz "odważyła się zaprezentować je światu".
| Namaluj mi wiosnę Namaluj mi wiosnę pachnącą Stokrotkami i bzami, Co zwisają kiściami mokrymi Od porannego deszczu.. Namaluj mi zapach łąk zielenią mocną I liśćmi brzóz delikatną. Namaluj mi świeży zapach macierzanki I zapach zawiązujących się kłosów. Namaluj stożki kwiatów Wśród parasoli liści. Pokoloruj to wszystko Pachnącymi kwiatami wiśni, Ostrymi promyczkami wschodzącego słońca. Niech ten obraz wypełni miłość do końca. 18.05.2005r.
| Zaduma Jestem w obcym kraju. Msza święta. Organy grają jakiś smutny utwór. Wszystkich nas ogarnęła zaduma. Gdzieś tam, są mogiły bliskich. Chór śpiewa Requiem Mozarta. Łzy. Ta zaduma jest warta Wspomnienia, naszej pamięci! Przesuwają się obrazy Z życia bliskich. Te dobre i Te przykre. Lecz bez urazy, Może my byliśmy winni? Unsere Vater, modlą się Zebrani wierni w kościele. Ojcze nasz po polsku szepczę. Modlitwa za wszystkich zmarłych, Której potrzebują dusze. Daj im wieczny odpoczynek, Prosimy, prosimy Boże! Tym, co na wojnie polegli, Tym też, co nagle upadli. Którzy zginęli w wypadkach I innych strasznych przypadkach. Dałeś życie i zabrałeś Panie - Wieczne im odpoczywanie! Wiedeń, 1.11.2005 r. | Pierwsza gwiazda Ich dwoje na ganku w noc wigilijną. To twoja gwiazdka, tam na wprost? - Dziewczyna pyta ukochanego. - Tak, dam ci ją, chcesz? Nabiera garstkę śniegu, podając jej. Ale jest bardzo zimna- mówi ona. To ja sprawię, że będzie najgorętsza, Jak moje serce dla ciebie. Zapatrzeni w siebie, zakochani. Czy będą razem do końca ? Wkrótce Jezusek się narodzi. Nowe życie, nowe szczęście nadchodzi. Tych dwoje o tym wie, Stworzą nową rodzinę, niech cieszą się. Gwiazda na niebie zostanie. Tu na ziemi serca ogrzewać będzie. Jakież jest jej dla życia przesłanie? „Niech każdy tę miłość posiądzie!.” 2006r. | Proste słowa… Moje słowa nic nie warte Według ciebie są… Więc otwórz życia kartę, By zrozumieć to, Ile znaczy osoba bliska, Wszystkie spędzone razem dni, Gdy w sercu coś uciska, Ono podpowie ci. Ludzie ranią się Słowami ostrymi jak szkło. A to boli bardzo cię, - Przecież nie o to szło. Więc nie bójmy się przebaczać, Rozmawiajmy więcej, bo Przecież musi nam wystarczać, To,co dał nam los. Nie rań słowami, Bo krwawi serce. Niech słońce zaświeci nad nami, Wyciągnij do każdego ręce. Świat jest piękny-mówią Gdyby nie to zło, To, dlaczego tak się gubią? -Należy zmienić to! Takie proste słowa! Jakże wiele znaczą! Więc do góry głowa, Niech już oczy nie płaczą. maj 2006-05-30 | KASZTANOWIEC Usiądź tu, pod moja koroną, A moje szerokie liście uchronią Cię przed słońca spiekotą. (Możesz też zobaczyć ptaka przelotem) Wśród mojego listowia Ptasia rodzina się chowa. Pan szpak donośnym głosem ogłasza, Że kocha panią szpakową I do gniazda ją zaprasza. Gniazdko, w budce się mieści, Którą sprytnie gospodarz umieścił. Teraz tam szpakowa jajeczka wysiaduje Pilnie strzegąc aż się potomstwo wykluje. Wiosną mam piękne kwiatostany, A jesienią, brunatne kasztany. Starsi, na szczęście biorą kasztanka, Dzieci zaś, robiły ludzika i baranka. Jesienią z liści tworzę kobierce, Które z łatwością weźmiesz w ręce. Układam je z palet barwy rudej, Dodając rdzawości brudnej. Tyle wszystkim przynoszę radości! Dlatego też w tym ogrodzie goszczę. | JODŁA Rosła w gąszczu lasu Mała, ściśnięta między roślinami. Marzyła o szczęściu, aż do czasu, Gdy zabrano ją z innymi krzewami. I posadzono ją w części ogrodu Wśród innych krzewów i drzew. Podlewano, dbano by nie zaznała chłodu, By nie zaszkodził jej wiatru wiew. Teraz jak strojna panna młoda Stoi wśród drzew i krzewów ogrodu I rozłożywszy swoje gałęzie Jak falbany sukni szerokiej, Rozgląda się dumnie wszędzie, Wierna towarzyszka sosny wysokiej. Spogląda na nią i szepcze Poruszając lekko gałązkami: Długo będziemy tu jeszcze Nieść radość z ptakami, Tym, którzy o nas dbają. A także ptakom miłym, Które tu się chowają I dodają życiu siły. Jodło, jodło zielona, Stoisz dumna, zamyślona, Cieszysz się, że niesiesz radość, Swym gospodarzom czynisz zadość. | SARENKI Dziś na łące sarenka stała. Patrzyłam długo na nią. Dwa różki miała. Nagle z gęstwiny drzew Wybiegły inne, przeskakując krzew. Koziołek bryknął spłoszony. Potem rozglądnął się na strony, Pilnując stadka. Posiliły się trawą soczystą. Nagle pobiegły ciszą czystą Jak łza dziecka. Dokąd pobiegły? Któż to wie? Tylko one i wiatru wiew! Wolne, swobodne, płowe, Dopóki ich nie spłoszą łowy! Nie! Zatrzymajcie się! Czemu to wszystko niszczy człowiek? Co Bóg stworzył i nam dał, By człowiek szczęście miał. W tym obrazie piękno jest, Wolność i gniew! Człowieku,gdy zobaczysz je, Stań w ciszy i zastanów się! maj 2005r. ROZMOWA PTAKÓW Szpakowa poleciała do szpaka. Szpak powiedział: moja żono Szpakowa, Wybierzmy się po zakupy do Krakowa. A Szpakowa na to: ja się zastanowię, bo, Coś innego mam na głowie; Muszę sprzątać, karmić szpaczątka, Także lecieć po robaczki do zakątka. Na to pan Szpak powiedział tak: Droga żono – masz rację, bo: Zima wnet nadejść ma, Więc do drogi zbierać się czas! | DESZCZ, DESZCZ… Deszcz, deszcz pada nareszcie. Spragnionym drzewom przynosi ulgę. Rośliny się kłaniają, Proszą o jeszcze… Kłaniają się drzewa, Ulewa, ulewa, ulewa. Ciężkie krople deszczu Sycą i trawy i liście. Ochłoda dla Stworzeń Boskich. Płyną strugi po asfalcie. Szum cichnie. Chmury rozdarte jak czarne zasłony, Uciekają w różne strony Po niebios skłonie. Dzięki Boże- wyciągam dłonie, Dzięki, za krople deszczu. KOS Z żółtym dziobkiem, czarny ptaszku jak sadza w kominie, Wiele zamieszania od wczesnego rana czynisz , Wyśpiewując. Naśladujesz różnych ptaków głosy. Odwdzięczając się za to, że gdy jeszcze mrozy były, Dzieci cię słoninką i zbożem karmiły. Patrzyły potem przez okno na ciebie Jak sprytnie sobie radzisz w potrzebie. Dzisiaj skaczesz wokół budki, Na swych zgrabnych nóżkach krótkich. Wiem, zajmujesz budkę sobie, I mówisz; nic sobie ze szpaków nie robię. Ja tu zimę przetrwałem, Więc rodzinie budkę zabrałem. Sprowadzę tu żonkę i niebawem Czworo małych kosiątek będzie się bawić. Gospodarze dobrzy,dbać będą, Gdy tutaj z rodziną osiądę. A teraz śpiewam sobie wesoło, Bo kosównę biorę za narzeczoną. Zimno jeszcze trochę,” psia kość „ Ale jestem gość! 17.03.2005r. | ROZMOWA PTAKÓW Szpakowa poleciała do szpaka. Szpak powiedział: moja żono Szpakowa, Wybierzmy się po zakupy do Krakowa. A Szpakowa na to: ja się zastanowię, bo, Coś innego mam na głowie; Muszę sprzątać, karmić szpaczątka, Także lecieć po robaczki do zakątka. Na to pan Szpak powiedział tak: Droga żono – masz rację, bo: Zima wnet nadejść ma, Więc do drogi zbierać się czas! KOTY CHODZĄ… Koty chodzą swoimi drogami. Pośrodku łąki usiądą, Trawce, motylkom się przyglądną Rozglądają się za kretami. A krecik właśnie główkę wychylił Ażeby powietrza zaczerpnąć I na świat popatrzeć Zza okularów, jak starszy pan Patrzący na ciężarówkę. Szary kotek, w białe plamy Już chciał szusa dać! Nie słuchając przestróg mamy, W bajorko wpadł. Umazany, mokry taki, Nie mógł już polować na ptaki. Wracać musiał biedaczysko, Dobrze,że miał blisko! | MODLITWA Boże na wysokim Niebie, Śpiewam hymn pochwalny do Ciebie! Tyś wszystko stworzył I kiedy chcesz, bierzesz. Niebo dla ludzi Tyś otworzył, I chociaż idą drogą ciernistą, Zdążają do Ciebie z duszą czystą. Panie! My mamy od Ciebie wiele łask, Ale i wielki cierpienia blask. Bo widać tego chcesz, By przez potoki łez Dojść do Niebios bram. Lecz czemu tu i tam, Jest tak wiele łez? Boże, Ty tego chcesz, By patrząc na innych cierpienie, Widzieliśmy duszy zbawienie. Boże, Ty kochasz wszystko stworzenie Twoje, Więc niech się przed Tobą ugną kolana moje. Wielbię Cię Boże w miłosierdziu Twoim. Ufam Tobie, bądź zbawieniem moim! Jestem… Jestem niczym wobec wszechświata: Pyłem marnym, co z wiatrem lata. Jestem ziarenkiem na dnie morza, Maleńkim kolibrem w przestworzach. Jestem. Lecz z ogromnym sercem, Co potrafi kochać, być wdzięczne. Kochać wszystko i wszystkich na świecie. Taka już jestem, czy o tym wiecie? | „Wspomnienie” - fragment „Piórnik, czyli darcie pierza” Były miłe wieczory. Darcie pierza; ubaw spory! Zewsząd leciał gęsi puch, Oj,dzieci w pierzu, uf! Babcia pierze w przetaku trzymała, Potem je w poduszkę upychała. Dziewczęta przy tym śpiewały, Przyśpiewki na chłopców układały. Przy tym, mała izba śmiechu cała, A gdzie to Cesia się zapodziała? Nagle weszła dziwna postać nowa. (Ze strachu pod stół chciałam się schować). Zamiast głowy, niby rondo z przetaka, Cała postać jakaś mała taka. Długa spódnica z głową związana, Z ramion spadała niżej kolana. Postać ta bez rąk, i coś tam mruczała, A przy tym zgrabnie się poruszała. Ale szybko, po butach poznałam; To Cesia cudacznie się przebrała. Wtem pisk, krzyki, granie i śpiewanie. Chłopcy przyszli na potańcowanie. Kazik wziął akordeon, ktoś trąbkę; Julek z Hanią już zaczęli polkę. W małej izdebce miejsca niewiele, Ale go znaleźli przyjaciele! Potańcówka bardzo długo trwała, A ja na kolanach mamy spałam. O tamtych czasach wciąż opowiadam, Wzdycham i stary album rozkładam. Te chwile wspominam bardzo czule Wnuczki słuchają, do snu je tulę. Modlitwa Wielbi Cię Boże cały świat! Wszak, przez Ciebie stworzony. Wielbi Cię właśnie tak Co rok, jak jest ułożony: Wiosną zieleń drzew i bzu pachnąca kiść, Latem skwar i zboże chlebem pachnące. Jesienią deszcz i opadły zeschły liść, A zimą płatki śniegu ziemię pokrywające. Najmniejsza kropelka rosy I wielkie oceany. Te przestworza Kosmosu, A na stepach trawy łany. Wszystko, to Twoje Boże Nieskończony! Nie ogarnia tego rozum. W Swej wielkości Niezmierzony, Kochać i wielbić się pozwól! 30.11.09r.
| W zimowym lesie Ścieżką wchodzę w głębię lasu. Dookoła cudny, baśniowy świat. Spędzę tutaj trochę czasu, Bo chodzę tu od wielu lat. Kropelki na twarzy od ciepłego oddechu, Rzęsy pomalowane białym szronem. Ślady zwierząt i ptaków na puszystym śniegu, Las ich kryjówką, schronieniem i domem. Drzewa śniegiem, jak czapami przykryte. Promienie słońca po szpilkach igrają, A pod dębami ślady przez dziki wyryte. Ciężkie świerka gałęzie do ziemi zwisają. Nagle cały ten las cichy, spokojny, Ożył, jak błyskawicą słońca oświetlony. Tam, tam, zobacz! Na świerkowej polanie! Jakby Królowa Śniegu w srebrnych saniach. Za nią małe choinki, ośnieżone świerki, Jak rozbiegane na hali owieczki. A zimowy wiatr psotnik rozbawiony, Strąca i sypie z drzew gwiazdki zamrożone. I znów tajemniczo tu i spokojnie. Królowa Zima rzuca śniegiem hojnie. Biało, bieluchno tutaj dookoła. Cicho, nawet echo mnie nie zawoła… | Ofiarom katastrofy Polecieli- hołd oddać Ofiarom. Bóg tak chciał – Sami się nimi stali. W mglisty, sobotni poranek Na zawsze tam duchem i sercem zostali. Zawiśli w przestworzach, jak ptaki niebiańskie. A potem w błotnistej tej ziemi swe szczątki złożyli. Tak bardzo chcieli tam być! Zostali … i byli! Oni też Ofiarami się stali! Na ziemi tej jakże męczeńskiej! Bóg taki los Im zgotował, By nasze narody zjednali. 14.4.2010 r. | Motyl i róża. Długo fruwał piękny motylek, Patrząc na krzew róży. Aż wypatrzył miejsca na tyle, By usiąść na krzaczku niedużym. Zakochał się w róży pąsowej. Usiadł na jej płatkach ślicznych, Dotykając jej sukni bordowej. Całował i tulił te płatki liczne, Czuł jej zapach upajający, Który rozchodził się wokoło. Ona strząsała kropelki rosy, niby niechcący, Uśmiechała się doń czule i wesoło. Tak trwała ta sielanka miła, Aż motyl odleciał wieczorem! Ona, w bukiecie już tkwiła, A motyl odfrunął, gdzie wczorajsierpień 2010 r. | Radość Radość, to słońce o poranku, Kropelki rosy na kiściach bzu. Radość, to uśmiech na ustach twych Gdy uśmiechasz się nawet przez łzy. Radość, to iskierki w dziecka oczach Gdy tuli się w ramionach ojca. Radość, to nowy kostium mamy, Ze szczęśliwych chwil utkany. Radość, to widok gwiezdnego nieba, Gdy myślisz, że ci już nic nie trzeba, W księżycową srebrzystą tę noc, Co ma dla nas czarodziejską moc. Radość, to uśmiech i powitanie sąsiada, Gdy ten, rankiem do ciebie zagada. Radość, to szczęście i ty, Gdy powiesz kocham i serce dasz mi.sierpień 2010 r. | Po burzy Po nocy burzliwej i ulewie, Kiedy to wicher kłócił się z deszczem, A grad usiłował im przeszkodzić; Znów nastał słoneczny, piękny dzień. Drzewa, krzewy i trawy Odżyły po długiej suszy. Nawet targana wichrem róża, Podniosła swoje śliczne płatki. Ożywiły się i trawy i rabatki. Śpiewają radosne hymny ptaki. Dostały wody życiodajną moc. Przeżyły i suszę i burzliwą noc.sierpień 2010 r. | Zimowy świt Świt. Zimny, nieco mglisty, Niczym welon biały, przejrzysty, wstaje dzień nad wioską, próbując budzić dookoła wszystko. Wstaje dzień. Ziemia żegna się z Księżycem. Blade światło rozkłada się, niczym bezkształtna masa. Błękitnieje i jaśnieje niebo na wschodzie. Zachód pozostaje nietknięty. Dzień wschodzi. Ponad kościołem, domami, pomarańczowe niebo. Gdzieś słychać głos syreny, której skarga Dzieli noc z pianiem kogutów. Żółć na horyzoncie w pomarańcz przechodzi. Tak to, zimowy dzionek się rodzi. Błękit nieba powoli przechodzi na południe, Tworząc przy tym barwy cudne. Stadko wróbli przeleciało, szukając zapewne ziarna, Które być może pozostało z wczorajszej karmy. I na zachodzie niebo opuściło z siebie mroczne błony, Powoli pozwalając je sobie rozerwać ze spokojem, ciszą utajoną. Ciepło życia powoli rozlewa się nad światem. To Słońce promieniami przebija mgliste zasłony przy ziemi. Teraz szara, wcześniej zieleń iglaków, Odbija się od skrzącego śniegu, Którego mnóstwo wokół. Wstaje leniwie kolejny dzień. Człowiek wydaje się być niczym; Iskrą zapalającą się i gasnącą, Nie dzielącą się swym ciepłem z nikim. Odezwały się dzwony, wzywające do modlitwy. styczeń 2022 r. | Kulig Hej, hej, wesoły kulig mknie! Za konikiem duże sanie, A za nimi małe sanki Przyczepione jak falbanki. Za woźnicą, w dużych saniach, Są panowie tuż przy paniach. Szuby i czapki na głowach, Dziarsko koń biegnie po drogach. Na saneczkach usadzona, Jedzie młodzież rozbawiona. Sanki suną w różne strony. Już ostatnie wywrócone! Oj, leżą na śniegu w rowie, Anna z Józkiem ,ich pasażerowie. Migiem kulig gonić muszą Bo nie czeka, zaraz ruszą. Żartobliwy ten woźnica Ostro skręca, nas zachwyca! Poleciały w rów saneczki, A z nich chłopcy, panieneczki. Wszyscy leżą w miękkim puchu, Koń się zatrzymał, reszta w ruchu! Wkrótce dalej sanna rusza. Na polanę dotrzeć muszą. Tam ognisko, bigos czeka, Kiełbaska pachnie z daleka. Grzane wino dla rozrywki, Oj, podoba się to wszystkim! Parska konik, woła nas, Bo powrotu nadszedł czas. Już pochodnie zapalone, A ogniska pogaszone, Do widzenia, wracać już czas! luty 2022 r. | Śmigus, czyli lany poniedziałek.
Drugi dzień Wielkanocny, poniedziałek lany. Od wczesnego ranka czekają na to panny. Chłopcy z wiadrami za stodołą się chowają, Aż pokaże się Marysia- to na nią czyhają! Ocieka wodą, do szlufanka się schowała. Dziewczyna dopiero co, przebrać się musiała. Jasiek biegał wkoło, szukał i nie znalazł. Maryśka wyskoczywszy, wiadro mu wylała. Brakło wody, daleko było iść do studni. Pobiegli chłopcy, pompują aż echo dudni. Dalejże w tym czasie, przez sień dziewczyna sprytna, Na strych po drabinie z konewką wody wyszła. I patrzy. Wchodzi jasnowłosy Franek przez sień, A Maryśka z góry leje strugę wody nań. Chłopak spłoszony, mokry, nie wie, co się dzieje, Ocieka cały wodą, Maryśka się śmieje! Z sikawkami ganiają wkoło małe dzieci. Wszędzie mokro! Dobrze, że ciepło, słońce świeci. Matula biedna za nimi z rózgą latała, Lecz i ona wodą z sikawki w nos dostała. Sprytne dzieciaki wnet wodę sobie znalazły, Wskoczyły w fosę, po kostki za nią polazły. Dalejże sikawkami lać po wszystkich wkoło. Czmychło na strony towarzystwo wesołe. Każdy już dość miał wesołej, mokrej zabawy. Choć ociekał wodą, teraz już bez obawy. Zapamięta na zawsze, dzień lany, wesoły! Śmigus- dyngus na szczęście, na obfite stoły! kwiecień 2022 r. | | | | |
|