Okocimski: Taktyka przestanie być abstrakcją?
(GW - Piotr Jawor)
2008-03-13
Nowy szkoleniowiec, przemeblowany skład i 60 tys. za awans do II ligi. - Nie składam obietnic, bo życie już kilka razy dało mi po głowie - zastrzega trener Czesław Palik Po trzech i pół roku z Okocimskim pożegnał się Zbigniew Kordela. Trener wprowadził klub do III ligi (przez sześć lat nikomu to się nie udało) i trzy razy wywalczył Puchar Polski na szczeblu Małopolski.
Po zakończeniu rundy zarząd pozytywnie ocenił pracę Kordeli, docenił jego wyniki i pomoc w sprawach organizacyjnych, po czym... go zwolnił. Szefowie klubu uznali, że nic więcej nie jest już w stanie z piłkarzy wycisnąć. Na trenera skarżyli się także zawodnicy. - O taktyce lepiej nie rozmawiajmy. W Brzesku to pojęcie nieco abstrakcyjne - wypalił po jednym z meczów obrońca Robert Stanula.
Nowym szkoleniowcem Okocimskiego został Palik (największy sukces to awans do I ligi z KSZO w 1997 r). Na przywitanie trener usłyszał, że planem minimum jest utrzymanie siódmego miejsca. - Cele można sobie stawiać, ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Chcemy skończyć na piątej pozycji, ale zespół jest w przebudowie - mówi Palik.
Do piątego miejsca, które gwarantuje awans do nowej II ligi, Okocimskiemu brakuje trzech punktów. Zadanie to będzie bardzo trudne. Do końca sezonu nie zagra raczej Rafał Policht, najlepszy strzec drużyny (pięć goli w 10 meczach). Pół roku temu złamał kość strzałkową w dwóch miejscach oraz kość śródstopia. - W tej sytuacji atak przestał istnieć, szukamy zastępców Rafała - wyjaśnia Palik.
Do Brzeska wrócił Sławomir Jagła, który niespełna rok temu wyjechał za chlebem do Wielkiej Brytanii. W Polsce treningi musiał łączyć z pracą w browarze. Takie tempo życia odbiło się na nim podczas ubiegłorocznego meczu z Hutnikiem, gdy zasłabł w przerwie meczu. Teraz Jagła wraz z doświadczonym Marianem Kocisem (z Kmity Zabierzów) mają stanowić parę środkowych obrońców.
Szkoleniowiec chciał też ściągnąć trzech piłkarzy Korony z drużyny Młodej Ekstraklasy. - Ale w Kielcach mają dwa razy lepsze warunki - narzeka Palik. - Wprowadziłem więc do pierwszej drużyny kilku juniorów. Trzeba ich wcześniej obserwować, bo w jednym meczu mogą zachwycić, a w innym człowiek się za nich spali ze wstydu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
|