"Kiedy dzisiaj przeczytałam na stronie brzesko.ws artykuł o panu Mirosławie..., zagotowało mnie, bo popieram każde słowo, a w szczególności na własnej skórze doświadczyłam przekrętów i nieuczciwości tego pana... Jeszcze za czasów mojej pracy w BIM, pan Mirosław wielokrotnie podpisywał się pod moimi zdjęciami, które zamieszczał w Dzienniku Polskim, na co oczywiście się zgadzałam (stażyści głosu nie mają). Jednak nie to jest ważne, ale to, jak pewnego dnia postąpił z moim tekstem oraz z panem Wiesławem Gibesem, który potwierdzi moje słowa, gdyż on sam zgłaszał skargę na MK do redaktora naczelnego Dziennika Polskiego. Otóż kiedyś przeprowadziłam wywiad z panem Gibesem na temat organizowanych przez niego akcji oddawania krwi, zamieściłam tekst chyba na www.brzesko.com.pl - a po kilku dniach wywiad ukazał się w Dzienniku Polskim, podpisany przez Mirosława Kowalskiego i że niby on go przeprowadzał... Nie dowiedziałabym się nawet o tym, tylko zadzownił do mnie pan Gibes i prosił o wyjaśnienie, dlaczego udostępniam jego wypowiedzi i pozwalam na preparowanie wywiadu panu Kowalskiemu... Ot zwykły złodziej własności intelektualnej... Razu pewnego było też tak, że zamieścił w Dzienniku zdjęcia z Dnia Dziecka w Parku i pałacu Goetza i miał wyraźnie napisane w mailu, że zgadzam się na publikację pod warunkiem, że ja będę podpisana jako autor zdjęć... No i się nie doczekałam." (...) KG 19 październik, 2009 r. Parę godzin po opublikowaniu pierwszej części artykułu pt. "Rzetelność i etyka redaktorów piszących w lokalnych mediach" -->> , dostałem maila, któego fragment zamieściłem powyżej. Jak widać, nie jestem jedynym, któremu nie podobają się metody "pracy twórczej" niektórych redaktorów mediów lokalnych. List czytelniczki, oczywiście za jej zgodą, zamieszczam z parodniowym opóźnieniem, ponieważ chciałem zweryfikować opisaną historię. Rozmawiałem z panem mgr Wiesławem Gibesem, nauczycielem w ZSP nr 2 w Brzesku, który potwierdził, że wspomniane w mailu wydarzenie miało miejsce.
Zbigniew Stós |