Wytykający podejmowanie złych decyzji aktualnym władzom Brzeska redaktorzy Iwona Dojka i Marek Latasiewicz (TEMI, dodatek „Tydzień Brzeski”) robili to i robią zapewne w trosce o dobrą kondycję finansową miasta i godne warunki życia jego mieszkańców. Mają do tego prawo, natomiast dyskusyjna pozostaje słuszność ich niektórych opinii. Jeśli rzeczywiście przyświeca im taki szlachetny cel, to zupełnie niezrozumiałe jest stanowisko red. Marka Latasiewicza, jakie zaprezentował w artykule pt. „Zdrada pierwszego kibica” (TEMI 2 czerwca 2010). Na początku artykułu jego autor roztacza wizję zajęcia przez piłkarzy Okocimskiego KS jednego z dwóch premiowanych wejściem do I ligi miejsc, a następnie pisze, że „Niestety, perspektywa awansu nie wszystkich cieszy. Smutne, że dotyczy to pierwszego kibica Brzeska - burmistrza Wawryki, skądinąd niespełnionego piłkarza. (…) Szczery do bólu wyznał podczas ostatniej sesji rady miejskiej, że druga liga to jest aż za dość na nasze miasto, niech więc grają w środku tabeli. Przekonywał, że Brzesko na wyższą ligę nie stać." Szanowny panie redaktorze, moim zdaniem, za te słowa należą się panu Wawryce słowa uznania, bo w przeciwieństwie do pana patrzy na realia, a nie żyje mrzonkami. Biorąc pod uwagę poziom naszego piłkarstwa owa II liga to w rzeczywistości III. Wróćmy jednak do meritum sprawy. Dla kogoś, kto nie wie (a pana redaktora o to nie posądzam), jakie warunki musi spełniać pierwszoligowy klub, słowa burmistrza mogą wydawać się nielogiczne, no bo, jakże rezygnować z takiego awansu, inni na pewno w ciemno wzięliby taką gratkę. Czy miasto jest gotowe ponieść znacznie wyższe koszty niż dotychczas, związane z przygotowaniem całej stadionowej infrastruktury wymaganej, aby uzyskać licencję w tej klasie rozgrywek? Czy stać nas finansowo na zabezpieczenie meczów, zwłaszcza „podwyższonego ryzyka”, i wreszcie, czy stać nas będzie na naprawę szkód w mieście, bo często się zdarza, że nie wszyscy kibice potrafią zachowywać się spokojnie i kulturalnie. Żeby zorientować czytelnika w kwestii kosztów, pozwolę sobie podać kilka przykładów. „W tym roku do ekstraklasy awansowały dwa absolutnie najbogatsze kluby (Widzew Łódź i Górnik Zabrze – przyp. mój, W.W.), których budżety przekraczały kwotę 20 milionów złotych. (…) Gdy przeanalizujemy sytuację finansową pozostałych klubów, które zagrają w pierwszej lidze, porównywalne pieniądze z ŁKS mogą mieć tylko Pogoń Szczecin, Górnik Łęczna i Ruch Radzionków. Większość klubów będzie dysponowała znacznie mniejszymi pieniędzmi. Szefowie Odry Wodzisław, która spadła z ekstraklasy już ogłosili, że budżet w nowym sezonie będzie wynosił ok. 3 mln zł. Podobne pieniądze będzie miał Piast Gliwice. Większość klubów będzie miało do wydania kwotę między 4 a 5 milionami złotych.” (Ekstraklasa.net „Krezusi znikają z ligi”, Dziennik poniedziałek 31 maja 2010). „Łódzki Klub Sportowy zamierza przeznaczyć na płace w nowym sezonie zaledwie 200 tysięcy złotych miesięcznie. Taka suma, według fachowców, oznacza, że Ełkaesiacy nie mają co liczyć na walkę o czołowe lokaty, a i miejsce w środku tabeli jest mocno niepewne.” (Piłkarski Dziennik 29.05.10.) W cytowanych fragmentach była mowa o klubach mających swoje siedziby stosunkowo daleko od Brzeska. Znacznie bliżej jest do Nowego Sącza, którego reprezentantce – Sandecji – awans z pierwszej ligi właśnie „przeszedł koło nosa”. „Przytoczone na początku wyliczenia (…) nie uwzględniają kosztów, jakie trzeba będzie ponieść w związku z dostosowaniem stadionu przy ulicy Kilińskiego do wymogów PZPN. Te koszty nie są małe i wszystko wskazuje na to, że będzie je musiało ponieść miasto, bo obiekt wciąż pozostaje własnością Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Prezydent Ryszard Nowak, znany ze swojej hojności jeśli chodzi o Sandecję, przyznaje, że ma kłopot z wyliczeniem, ile to wszystko będzie kosztować. (…) Żeby uzyskać licencję dopuszczającą do rozgrywek ekstraklasy, klub musi sprostać wielu wymaganiom stawianym przez PZPN. Najważniejsze to oświetlenie murawy spełniające jasno określone wymogi dotyczące natężenia światła. Na stadionie musi być minimum 3 tys. miejsc siedzących, z czego minimum tysiąc ma być schowanych pod zadaszeniem. PZPN w przypadku ekstraklasy wymaga też podgrzewanej murawy. Regulamin określa nawet liczbę toalet – na każdy 1000 widzów musi być pięć ubikacji z sedesami dla mężczyzn, osiem pisuarów oraz pięć toalet z sedesami dla kobiet.” (Sandecja.Pl 20.05.2010, autorem tekstu jest Sławomir Wrona. Artykuł ukazał się w „Gazecie Krakowskiej”) To wymagania dla najwyższej ligi rozgrywkowej, mniejsze są dla klubów pierwszoligowych, ale tylko trochę mniejsze. W świetle wypowiedzi prezydenta Nowego Sącza Ryszarda Nowaka zupełnie nie rozumiem, dlaczego stanowisko naszego burmistrza „niedobrze (…) rokuje planowanemu przejęciu przez gminę majątku OKS-u, bo uświadamia, że przyszłość klubu będzie zależeć od burmistrza i radnych, dla których pojęcie gry w środku tabeli może być opacznie kojarzone.” Panie redaktorze, a co stoi na przeszkodzie, żeby na przykład pan skrzyknął wokół siebie możnych sponsorów, dogadał się z Carlsbergiem oraz innymi firmami, przejęlibyście klub, odcinając go w ten sposób od wpływów burmistrza oraz radnych, i będąc już w 1. lidze moglibyście z powodzeniem walczyć o ekstraklasę, a frajdę mielibyście tym większą, że wszystko byłoby za wasze pieniądze. Tak zrobiono na przykład w Lublinie, gdzie „Jedenastu przedsiębiorców założyło spółkę akcyjną pod nazwą Motor Lublin SA, której głównym celem jest przejęcie i prowadzenie występującej obecnie w pierwszej lidze piłkarskiej drużyny Motoru.” (Interia.Pl „Powstała spółka akcyjna Motor Lublin”, środa 21 kwietnia). A tak nawiasem mówiąc, czy dające pieniądze na OKS miasto jest w jakiś sposób reklamowane na przykład na koszulkach piłkarzy? W mediach określa się ich mianem „Piwosze” i kojarzy z dawnym browarem Okocim, a czy ten browar i tym samym piłkarze są przez wszystkich w jakiś sposób kojarzeni z Brzeskiem? Śmiem wątpić. Mówi się, że im wyższe miejsce w rozgrywkach zajmuje drużyna, tym lepiej jest reklamowane miasto i sponsor (-rzy). Czy ktoś pokusił się o obliczenie, choć w przybliżeniu, ile udało się do tej pory na „Piwoszach” zarobić na przykład miastu? Jeśli tak, to gdzie można się z tym zapoznać? Daleko lepiej stojąca finansowo Bochnia wcale nie robi sobie „wyrzutów” z tego, że jej piłkarze nożni grają w niższej klasie rozgrywkowej, cieszy się natomiast z obecności piłkarzy ręcznych w 1. lidze, tyle tylko że drużyna ta jest utrzymywana nie przez miasto, ale przez prywatnego sponsora, bo chyba tak można nazwać Stalprodukt (akcjonariat pracowniczy). „A jak zareagują kibice, którzy nie tracą nadziei na awans swoich ulubieńców? Wrzucą burmistrza do jednego worka z PZPN? Chyba nie, bo to wyjątkowo spokojna i kulturalna grupa. Ale na pewno zapamiętają.” – troszczy się red. Marek Latasiewicz. Nie tak dawno na łamach lokalnej prasy przedstawiciel Zarządu OKS martwił się małą frekwencją kibiców na meczach, i w związku z tym małymi wpływami do klubowej kasy. Trudno gdybać, ale wydaje mi się (po obserwacji ilości kibiców na meczach, kiedy Okocimski "zameldował się" w 2. lidze), że nawet po ewentualnym awansie frekwencja tylko na początku byłaby wyższa, potem wróciłaby do przeciętnej, czyli takiej, jaka jest obecnie. Kiedy Bruk-Bet walczył o wejście do 1. ligi, obecność kibiców na jego meczach także nie rzucała na kolana, a mecz z Pelikanem Łowicz, który zadecydował o awansie drużyny z Niecieczy, obserwowało tylko 500 widzów. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale jeden z zaprzysięgłych kibiców Okocimskiego powiedział mi, że mimo wszystko inaczej reaguje się, kiedy większość drużyny tworzą autentyczni „nasi”, czyli przysłowiowi „chłopcy z naszego podwórka”, a zupełnie inną jakość mają brawa dla „armii zaciężnej”, choć ubranej w swojskie barwy. Może jest coś na rzeczy w słowach tego kibica, jeśli patrzymy na meczową frekwencję? Warto w tym miejscu przytoczyć wypowiedź Andrzeja Szlęzaka, prezydenta Stalowej Woli, jaką udzielił Arkadiuszowi Kielarowi. Oto jej jakże znamienny fragment: „Miasto utrzymuje dwie najpopularniejsze dyscypliny na wysokim poziomie, ale długo już tak się funkcjonować nie da. Proponuję, by w Stali doszło o reorganizacji szkolenia w piłce (budżet sekcji piłkarskiej w 2007 r. wynosił 1,5 mln złotych, w tym roku piłkarze spadli do 2. ligi – przyp. mój, W.W.), bo nie widać tu efektów. By był dopływ do drużyny utalentowanych wychowanków. Ściąganie z zewnątrz „grajków”, bo tak ich trzeba nazwać, to nieporozumienie. Spójrzmy na koszykówkę, szkolenie młodzieży w Stali jest cenione w całej Polsce (…). Dlaczego nie ma tak w piłce?” (piłka podkarpacka www.nowiny24.pl/piłka 8 lutego 2010) Wbrew temu, co sugeruje autor „Zdrady pierwszego kibica”, wierzę w rozsądek kibiców, którzy potrafią realnie spojrzeć na możliwości miasta i na jego ważniejsze, niż 1. liga piłkarska, potrzeby, a burmistrzowi zapamiętają przede wszystkim mądre podejście do tej sprawy, chociaż wystąpień różnej maści hucpiarzy nie należy wykluczać. Miasto zawsze starało się pomagać klubowi, czasem nawet podejmując kontrowersyjne decyzje, jak na przykład tę z zeszłego roku. Jak wynika z protokołu nr 35/2009 z posiedzenia Komisji Prawa Porządku Publicznego i Promocji Rady Miejskiej w Brzesku, odbytego w dniu 18 września 2009 roku, obecny na nim "Pan Józef Gawenda przybliżył komisji, jaka jest sytuacja finansowa OKS. Aby zamknąć rok budżetowy potrzebna jest kwota 200 tysięcy złotych. Zaapelował do wszystkich radnych, jeżeli byłaby możliwość dofinansowania OKS z budżetu Gminy to prosi o wsparcie. Wniosek komisji: Komisja zapoznała się z problemami finansowymi z jakimi boryka się Okocimski Klub Sportowy i wnioskuje do Burmistrza Brzeska o pomoc finansową dla OKS w kwocie ok. 100 tys. złotych. Głosowano jednogłośnie." (www.brzesko.pl) Jednak zanim na sesji Rady Miejskiej w dniu 7 października 2009 roku podjęto Uchwałę Nr XLVI/326/2009 w sprawie zmiany Uchwały Budżetowej na rok 2009, głos zabrał wiceprzewodniczący Franciszek Brzyk: "(...) Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Gospodarki Finansowej została przedstawiona zmiana w dziale 926 "zwiększenie planu wydatków o kwotę 100 000.00 zł na zadanie EKS/01 - Dofinansowanie stowarzyszeń sportowych." Przy krótkim omawianiu zostało powiedziane, że chodzi tu o rozpisanie jeszcze kolejnego konkursu w tym roku, a sprawa była omawiana na komisjach. Mam pytanie: dlaczego nie zostało to przedstawione na komisji oświaty i sportu, która jako merytoryczna komisja powinna się tym zająć? Konkurs o tej porze roku to przecież "pic na wodę z fotomontażem". Jeżeli jednak chodzi tu tylko i wyłącznie o dofinansowanie OKS to trzeba uczciwie i głośno powiedzieć, że mieszkańcy Gminy z pieniędzy budżetu ratują ten Klub, żeby nie trzeba było słuchać na trybunach ilu to ojców chrzestnych ma to dzieło, bo są to środki publiczne. Chcemy mieć klub drugoligowy to trzeba go jakoś utrzymać, ale grajmy w otwarte karty." (www.brzesko.pl) Ostatnia sesja Rady Miejskiej (28.05.2010 r.) pokazała, że wśród radnych zdania w sprawie zwiększenia udziału miasta (wynoszącego ostatnio 465 tysięcy złotych) w finansowaniu klubu są podzielone. O ile jeszcze można zrozumieć troskę przewodniczącego Komisji Oświaty, Kultury i Sportu Józefa Kubasa o stan infrastruktury stadionu OKS (m.in. „siatka grama farby nie widziała”, „kibice siedzą pod wiatą”), na co burmistrz Grzegorz Wawryka odpowiedział, że gmina nie ma zbyt wielu środków, żeby w pełni zaspokoić wszystkie potrzeby klubu, zwłaszcza w sytuacji jego awansu, o tyle przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Ojczyk chyba rozpoczął już kampanię wyborczą, bo jego wystąpienie zdradzało oderwanie się od rzeczywistości, kiedy nie wiadomo na jakiej podstawie stwierdził, że koszty ponoszone przez miasto nie wzrosną i że Browar zwiększy dofinansowanie dla OKS, jeśli ten przejdzie wyżej. Doceniam dotychczasowe zaangażowanie tego zakładu w utrzymanie klubu, ale pamiętam też, że praktycznie do ostatniej chwili trwały rozmowy kierownictwa OKS z dyrekcją Browaru przed rozpoczęciem tegorocznych rozgrywek piłkarskich, bo do końca nie była znana wysokość przeznaczonej dla klubu dotacji. Ponieważ Marek Latasiewicz przez długie lata zajmował się dziennikarstwem sportowym i na pewno bardzo dobrze zna niuanse rządzące sportem, a z kolei Krzysztof Ojczyk z racji pełnionej funkcji zna doskonale możliwości finansowe miasta, dlatego proponuję, aby obaj panowie spotkali się, usiedli przy kawie, wzięli do ręki kalkulatory i zaczęli obliczać, każdy w swojej „specjalności”: redaktor całkowitą kwotę potrzebną na utrzymanie pierwszoligowej drużyny piłkarskiej, przewodniczący wydatki, jakie miasto musi przeznaczyć na już przewidziane w budżecie cele powiększone na przykład o środki, jakie trzeba zabezpieczyć na usuwanie popowodziowych szkód, utrzymywanie od przyszłego roku Centrum Biblioteczno-Edukacyjnego, remont budynku po Bibliotece Powiatowej i Miejskiej, remonty na pływalni, że wymienię tylko te najważniejsze. Potem porównajcie panowie otrzymane sumy; nie mam najmniejszych wątpliwości, że na pewno uda się wam wygospodarować środki finansowe na pierwszą ligę i to bez konieczności emitowania przez miasto kolejnych obligacji. Już wspominałem o dobrej znajomości kulis sportu przez red. Latasiewicza, więc wie, co pisze: „Czy Wawryka swoją nierozważną wypowiedzią osłabi wolę sportowej walki piłkarzy na finiszu sezonu? Miejmy nadzieję, że nie, bo prostą konsekwencją poddania się są zjawiska, z którymi od lat nie może poradzić sobie CBA.” Panie redaktorze, gdyby takie zjawiska rzeczywiście wystąpiły, to po pierwsze, dajmy szansę na wykazanie się wspomnianej przez pana instytucji, a po drugie, biorący w tych zjawiskach udział udowodniliby, że nie warto w nich było inwestować nawet przysłowiowej „złotówki”. Daleki jestem od podejrzewania red. Marka Latasiewicza o „niecne” powody napisania tego artykułu, ale użycie w tytule słowa „zdrada”, wyrazu o jakże silnym negatywnym zabarwieniu, jest, moim zdaniem, wysoce niewłaściwe. Być może powodem tego było rozczarowanie red. Latasiewicza tym, że burmistrz Wawryka nie dał się namówić, jako gospodarz miejskich finansów, na pewnego rodzaju samobójstwo, a może po prostu brzeski dziennikarz popadł w typowy dla dość dużego odsetka naszych rodaków "hurraoptymizm"? Wacław Wodnik 4 czerwca 2010 r. Od redakcji: A jednak życie (czytaj: zbliżające się wybory) pokazuje, że burmistrz Wawryka potrafi być "za, a nawet przeciw". W opublikowanej dzisiaj na stronie Urzędu Miejskiego odezwie do działaczy, piłkarzy i kibiców Okocimskiego Klubu Sportowego, zapewniając o swojej wierności dla klubowych barw, wymienia nie tylko wielkość stale rosnących, z jego i radnych "błogosławieństwem", nakładów z miejskiej kasy na działalność OKS, ale jednocześnie daje nadzieję, że w razie "osiągnięcia wymarzonego celu" on i Rada Miejska nie będą szczędzić "środków na systematyczny rozwój klubu". czytaj - >> No cóż, nam nie pozostaje nic innego, jak życzyć panu burmistrzowi Grzegorzowi Wawryce obfitej "kasy", jaką widać bez problemu potrafi "wyczarować", a autorowi powyższego artykułu i podobnie mu myślącym, aby zastanowili się dwa razy, zanim zbyt pochopnie uwierzą słowom burmistrza. |