Co piszczy w prasie lokalnej?
(bap)
2010-06-23
Lektura czerwcowego wydania BIM zwróciła moją uwagę na kilka spraw. W rozmowie z Zofią Sitarz na temat powodzi, jaka dotknęła w ostatnich tygodniach Brzesko i gminę, burmistrz Grzegorz Wawryka powiedział m.in.: „(…) Robimy wszystko, aby zabezpieczyć gminę przed kolejnymi ewentualnymi powodziami. Jesteśmy w trakcie rozmów z właścicielami i administratorami rzek znajdujących się na terenie gminy, czynimy starania, aby zostały one lepiej zabezpieczone. Mam nadzieję, że wyniki tych rozmów przyniosą konkretne rozwiązania.” (Wyszliśmy obronną ręką) Nie wiem, jak długo będzie trwało to rozmawianie i czym się ono zakończy, a tymczasem nie zrobiono nic (czyżby podpisano z aurą pakt o nieagresji?), aby choć usunąć największe drzewa i krzaki (także te przyniesione przez wodę), które mogą powiększyć wysokość fali powodziowej, gdyby taka znów się pojawiła, na przykład w okolicach ulicy Cegielnianej. Został tam podmyty i „ucięty” przez Uszwicę brzeg mniej więcej o szerokości 2 metrów. Jeśli miałby się powtórzyć majowy kataklizm i woda zabrałaby kolejny metr brzegu, już tylko kwestią czasu stałoby się zsunięcie się do rzeki domu socjalnego położonego właśnie przy tej ulicy.
Do powodzi, ale nie tylko, nawiązuje sołtys Mokrzysk Marek Kośmider: „(…) Wiele jest jeszcze do zrobienia w naszej mentalności. (…) Poza kilkoma osobami ewakuowanymi z domów położonych tuż przy potoku Uszewka, powódź nie przybierała dramatycznego charakteru. Największe straty to podtopienia posesji, zalane piwnice i kotłownie. Przyczyna jest zawsze ta sama – niedrożne przepusty przy wjazdach na posesje, niedrożne rowy melioracyjne. Są to straty – problemy na „własne życzenie” spowodowane naszą indolencją, więc nie winiłbym tutaj przyrody.” (Przed szkodą i po szkodzie) W całym cywilizowanym świecie od niepamiętnych lat prawo nakłada na właściciela OBOWIĄZEK dbania o posesję, szczegółowo wymieniając co w zakres tego obowiązku wchodzi. Kary za jego nieprzestrzeganie są tak dotkliwe, że nikomu nawet nie przychodzi do głowy, aby spróbować to prawo lekceważyć. Dlatego ani nie widziałem, ani nie słyszałem, żeby w innych „cywilizowanych” krajach jakaś rzeczka czy strumyczek podtopił albo zalał czyjąś posesję. U nas pewno trzeba będzie zacząć prowadzić na ten temat rozmowy, może nawet odbyć debatę czy zorganizować „okrągły stół”, i mieć nadzieję, że ich wyniki przyniosą konkretne rezultaty.
Brzeski Rynek ma być zrewitalizowany, ale jeśli właściciele posesji przy nim się znajdujących będą tak dbali o czystość przed nimi jak obecnie, to już widzę te tłumy turystów… A im dalej od Rynku, tym gorzej z porządkiem i czystością. No cóż, nam sprzątać nie kazano! Widać naszej kochanej brzeskiej Władzy też nikt nie kazał przejść się po mieście, a jak już musi się gdzieś pojawić, to od razu potrafi parkować „… w tak oryginalnym, aczkolwiek ruchliwym miejscu przy ulicy Kościuszki w Brzesku, przy podwójnej ciągłej linii na jezdni, w pobliżu skrzyżowania i w dodatku na łuku…” (Pan przewodniczący ponad zakazami,TEMI Tydzień Brzeski 23 czerwca 2010).
Przewodniczący Rady Miejskiej, we wspomnianym wyżej numerze BIM, omawiając poruszone na majowej sesji RM problemy związane z remontem pływalni, pisze m.in.: „O ile remonty bieżące są czymś normalnym, to pozostałe stwierdzone uchybienia mogą budzić poważne wątpliwości co do jakości prac budowlanych i wykonywanego w tym zakresie nadzoru budowlanego. Sądzę, że kilka kwestii w tej sprawie powinno się wyjaśnić. Na dziś jedno jest pewne, remonty będą wiele kosztować i wiemy, kto będzie musiał za to zapłacić.” (Krzysztof Ojczyk Z obrad Rady Miejskiej). Panie Krzysztofie (przepraszam za poufałość), po co być tak tajemniczym? Mieszkańcy Brzeska - w ramach przestrogi - już teraz nie mieliby nic przeciwko temu, żeby zdradził pan nazwisko bądź nazwiska tych „płatników”, skoro są one Wam znane.
| (ndwr)
|