Przygotowania do wyborów samorządowych w toku.
(Zb. Stós)
2010-09-21
Trwa akcja kompletowania listy wyborczych. Z wstępnych informacji, jakie do mnie dochodzą, wynika, że w samej gminie Brzesko może teoretycznie kandydować ok. 300 osób!
Ponoć ma być 5 list do rady gminy: Wspólnoty Samorządowej, PO, PIS, SLD i Stowarzyszenia Ziemi Brzeskiej Porozumienie 5 x 42 nazwiska = 210 osób.
Podobnie do rady powiatu może być 5 list: Wspólnota Samorządowa, PIS, PO, "Rodzina Kolpinga" J. Pabiana i lista Starosty z wójtami (jak ktoś wie, jak się będzie nazywał ten komitet, to proszę mi dać znać).
5 x 16 osób = 80 osób
Jak do tego dołożyć parę nazwisk na listy wojewódzkie, to okaże się, że otrzymamy liczbę 300, wymienioną na początku. Od razu zwrócę uwagę, że napisałem "teoretycznie", jako że trudno sobie wyobrazić, że wszystkie komitety "złapią" tylu kandydatów, aby wypełnić listy wyborcze we wszystkich gminach. Jak to będzie wyglądało naprawdę, dowiemy się dopiero po zarejestrowaniu komitetów wyborczych.
Ordynacja, mimo krytyki w przeciągu ostatnich 4 lat, nie uległa zmianie. Tak jak poprzednio, zamiast "rzeczywistych wyborów" na osoby, wyborcy będą głosować na listę i stąd jej "siła" będzie decydująca.
Pisałem już na ten temat parę lat temu, że udział partii politycznych w wyborach samorządowych powinien się kończyć na poziomie województwa, ale póki co to lokalni posłowie mają duży ból głowy. Centrale wymagają od nich, aby przedstawiciele ich partii osiągnęli jak najlepszy wynik, bo jak nie ... to może być źle.
W lepszej sytuacji jest tu poseł Edward Czesak, jako że partia PiS w naszym rejonie cieszy się większym poparciem niż PO. Ta ostatnia w powiecie brzeskim praktycznie ledwie zipie i dlatego poseł Jan Musiał dwoi się i troi, aby skompletować listy. Jakie będą rezultaty ich działań - zobaczymy.
Jak wszyscy wyborcy wiedzą (albo i nie wiedzą), wybory na wójtów i burmistrzów są wyborami bezpośrednimi. PiS ma już parę pewnych kandydatów: na stanowisko burmistrza w Czchowie - Roman Olchawa (były burmistrz a obecnie pracownik UM w Brzesku) a na stanowiska wójtów: Wiesława Kozłowskiego w Dębnie (radny powiatowy) i Danutę Karwalę w Iwkowej. Borzęcin i Szczurowa są poza zasięgiem obu największych partii, chyba, że zdecydują się poprzeć któregoś z "lokalnych" kandydatów.
Oczywiście obecni włodarze: Janusz Kwaśniak (Borzęcin), Marek Chudoba (Czchów), Grzegorz Brach (Dębno), Wojciech Rzepa (Gnojnik), Bogusław Kamiński (Iwkowa) i Marian Zalewski (Szczurowa) nie mają zamiaru oddać swoich stanowisk bez walki. Czterech z nich ma bardzo duże szanse na reelekcję.
W Brzesku pewniakiem wyborów wydaje się być Grzegorz Wawryka, który różnymi metodami (między innymi. rozdając setki medali z okazji 625 lecia Miasta Brzeska) skupia wokół swojej osoby "wszystko co się rusza". Wielka przychylność kleru (chyba nikt w Brzesku nie ma wątpliwości dlaczego) i spryt Krzysztofa Bigaja dają obecnemu burmistrzowi doskonałą pozycję startową. Niemałe znaczenie ma także to, że w przeciwieństwie do poprzedniego burmistrza, znalazł wspólny język ze znakomitą większością radnych obecnej kadencji.
Kandydatem PO na burmistrza ma być Franciszek Brzyk - wiceprzewodniczący rady miejskiej. Swojego kandydata wystawić może Stowarzyszenia Ziemi Brzeskiej Porozumienie w osobie Zbigniewa Mastalerza (prezes Stowarzyszenia). Niewykluczony jest także start Stanisława Pacury z PiS -u.
Manewry trwają. Najbardziej przeżywają wybory te osoby, dla których bycie burmistrzem czy wójtem określa standard życia, potem "działacze z urodzenia", a na samym końcu szary wyborca, który o tym jak powinien głosować, dowiaduje się od współmałżonka, kolegi (koleżanki) z pracy lub sąsiadów. I tak to w Polsce trwa w najlepsze zabawa w politykę. Dla wszystkich obywateli jest to bardzo kosztowna polityka, a dla tych wybranych - polityka profitów.
Zb. Stós
|