W iście zimowej scenerii, przy obficie padającym śniegu, Gosprzydowa pożegnała swojego Kapłana - Rodaka, który w przededniu maryjnego święta ku czci Niepokalanego Poczęcia niespodziewanie odszedł do wieczności. W tej ostatniej drodze, zmarłemu towarzyszyli m.in. księża, miejscowa straż pożarna oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy. Pogrzebowej Eucharystii, koncelebrowanej przez kilkudziesięciu kapłanów, przewodniczył ks. bp Wiesław Lechowicz, tarnowski sufragan. Słowo Boże wygłosił ks. Krzysztof Klimczak, obecny proboszcz parafii, który powiedział wiele serdecznych słów na temat życia śp. księdza Edwarda. Szczególnie podkreślał Jego zaangażowanie w renowację wnętrza zabytkowego kościoła parafialnego w Gosprzydowej, który zawsze był Mu bliski sercu. Wspomniał również o tym, że - jako kapłan, a zarazem jedyny syn - bardzo opiekował się swoimi rodzicami, do końca ich ziemskiego życia. - To był niesamowicie skromny człowiek. Mówił wiejską gwarą, aby ktoś nie powiedział, że się wywyższa. Mieszkał samotnie, w skromnym domu znacznie oddalonym od centrum wsi. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia, samodzielnie odśnieżał liczącą ponad sto metrów drogę - opowiada Paweł Prus, przewodniczący Rady Parafialnej. Jeżeli miał wygłosić Słowo Boże, to zawsze bardzo starannie się do tego przykładał - dodaje. Dziś wiadomo, że na prośbę księdza proboszcza, przygotowywał się do wygłoszenia kazań pasyjnych w Wielkim Poście. Niestety, niespodziewana śmierć odmieniła Jego plany. Ks. Edward Włodarczyk urodził się 4 sierpnia 1949 roku w Gosprzydowej. Po ukończeniu Szkoły Średniej wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk biskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza w dniu 27 maja 1973 roku. Jako wikariusz pracował w parafiach Szczepanów, Gorlice i Wadowice Dolne. W latach 1981 - 1986 pracował duszpastersko w archidiecezji warszawskiej. Od 1986 roku był rezydentem w parafii Gosprzydowa. Zmarł w 37. roku kapłaństwa i 61. roku życia. Zapewne, mało kto wie, że ks. Edward Włodarczyk miał okazje osobiście spotykać się z wyniesionym w bieżącym roku na ołtarze błogosławionym księdzem Jerzym Popiełuszką.
Piłem z Nim kawę, a nawet wychodziłem na papieroska. I to dwa razy - wspominał niedawno z uśmiechem podczas odpustu w jednej z parafii w dekanacie brzeskim. Marek Białka |